Moi drodzy zmieniłam narrację z trzecioosobowej na pierwszoosobową. Mam nadzieję że będzie wam się miło czytało. Już was nie zanudzam i zapraszam do czytania i komentowania. Domcia
Rozdział XIV szpital
Rozdział XIV szpital
Dominika
Obudziłam się w szpitalu, to dobrze, znaczy że żyję.
Bardzo boli mnie ręka oraz brzuch, nie wspominając o głowie. Nie
mam pojęcia skąd się tu wzięłam. Jacek spał na krześle obok
mojego łóżka, trzymał mnie za rękę. Z mojej prawej strony była
przeszklona ściana, widać było przez nie niewiele ale kątem oka
zobaczyłam mundur policjanta. Na szyi miałam kołnierz więc ciężko
było mi obrócić głową, aby zobaczyć coś więcej. Zabrałam
rękę od Jacka i zaczęłam go delikatnie głaskać po włosach. On
natychmiast się obudził. Popatrzył na mnie swoimi cudownymi
oczkami. Co prawda były cały czas czerwone, od płaczu ale i tak
były cudowne. Jacek przytulił mnie bardzo mocno, zakręciło mi się
w głowie.
-Dominika, ty żyjesz.- Powiedział Jacek a z jego
cudownych oczu zaczęły płynąć łzy.
-Puść mnie.- Powiedziałam, sprawiało mi to coraz
większy ból.
-Przepraszam, pewnie cię boli.
-Bardzo.- Odpowiedziałam, nie miałam siły aby
powiedzieć coś więcej.
-Ja pójdę po lekarza. Poczekaj.- Powiedział Jacek i
wyszedł z sali, no jak bym mogła to bym gdzieś poszła ale nie
miałam siły, po chwili na sali pojawił się mężczyzna w białym
fartuchu nie trudno się domyśleć że był to lekarz.
-Jak się Pani czuje?- Zapytał, biorąc do ręki kartę,
która wisiała na poręczy łóżka.
-Źle.- Odpowiedziałam.
-A może konkretniej.- Powiedział lekarz, podchodząc
do mnie, ja raptownie się odsunęłam, sama nie wiem dlaczego tak
zareagowałam. Lekarz chyba zauważył że się go przestraszyłam.
-Wszystko mnie boli.- Powiedziałam resztką sił. Jacek
stał po drugiej stronie łóżka i trzymał mnie za rękę, która z
niewiadomych mi przyczyn była w gipsie.
-A co konkretnie.- Zapytał lekarz, byłam poirytowana
tym pytaniem przecież mu powiedziałam że wszystko.
-Głowa, ręka, klatka piersiowa, nie mogę oddychać.-
wydusiłam z siebie.
-No dobrze. Rękę ma pani złamaną, dlatego jest w
gipsie. Ma pani złamane dwa żebra. Na szczęście w głowę nic
poważnego się nie stało, wstrząśnienia mózgu nie ma, krwiaka
też nie. Ma pani tylko rozcięty łuk brwiowy, co prawda nie
pierwszy raz z tego co widzę.- Powiedział lekarz spoglądając na
kartę. Ja natomiast, sprawną ręką próbowałam pozbyć się
kołnierza, który bardzo uciskał mi szyję.- Spokojnie, zaraz
zdejmę Pani kołnierz.- Powiedział lekarz i zbliżył się do mnie,
ja raptownie zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby.- Spokojnie proszę
się nie bać, to nic nie boli.- Powiedział lekarz po czym zdjął
mi niewygodny kołnierz. Od razu łatwiej mi się oddychało.
Jacek
Gdy lekarz ściągał Dominice kołnierz, zauważyłem
że bardzo źle reaguje, na zbliżającego się do niej obcego
mężczyznę. Zacząłem się zastanawiać czy ci bandyci przypadkiem
jej nie zrobili czegoś złego. Przez myśl nie mogło mi przejść
że któryś z nich w okrutny sposób mógł sprawić mojej Dominisi
taką przykrość. Mógł ją dotykać po całym ciele bez jej zgody.
To było okropne. Jednak postanowiłem nie wnikać na razie w ten
temat. Chciałem się nacieszyć tym że wreszcie odzyskała
przytomność. Wiedziałem że czeka ją jeszcze długa rozmowa z
policjantami którzy czekali przed salą. Lekarz zdjął jej
kołnierz, położył go na szafce stojącej przy łóżku i zaczął
wypytywać czy pamięta całe zdarzenie.
-Pamięta Pani co się wydarzyło?
-Jak przez mgłę.- Odpowiedziała Dominika, po jej
głosie można było wywnioskować że sprawia jej to ogromny ból.
-Chce Pani porozmawiać z policją? Czy woli Pani na
razie z tym poczekać.- Grzecznie zapytał lekarz. Miło z jego
strony, znaczyło to że sam nie jest pewien czy Dominika jest gotowa
psychicznie na tą rozmowę.
-Chcę to mieć za sobą.- Odpowiedziała, spoglądając
na mnie. Ja uśmiechnąłem się do niej, próbując pokazać w ten
sposób że wszystko będzie dobrze.
Dominika
Widziałam jak Jacek spogląda na mnie z przerażeniem,
gdy lekarz wypytywał co pamiętam. Byłam jeszcze w szoku, ale
wolałam mieć to jak najszybciej za sobą. Lekarz wyszedł z sali a
na jego miejsce, przyszło dwóch policjantów. To była Monika z
Krzyśkiem.
-Cześć, Jak się czujesz?- Zapytała Monika,
podchodząc do mojego łóżka.
-Bywało lepiej.- Odpowiedziałam i posłałam jej
delikatny uśmiech.
-Jesteś pewna, że chcesz teraz o tym mówić?- Zapytał
mnie Krzysiek.
-Tak, chcę to mieć za sobą.- Odpowiedziałam a z
moich oczu uroniło się kilka łez.
-No to zaczynamy. Jak i gdzie cię porwali?- Zapytała
niepewnie Monika.
-Wróciłam po rzeczy, do mieszkania. Miałam jechać do
Jacka. Weszłam do środka zobaczyłam bałagan a potem poczułam
ogromny ból głowy i upadłam na ziemię. Potem obudziłam się w
jakimś pokoju. Sama nie wiem gdzie to było.- Zaczęłam opowiadać,
każde słowo sprawiało mi coraz większy ból. Ale wiedziałam że
im szybciej im to powiem tym szybciej dadzą mi spokój.
-Co było dalej?- Zapytał Krzysiek, a ja zaczęłam
płakać.
-Obudziłam się naga, przywiązana do grzejnika.- Znów
zaczęłam płakać, co sprawiało mi nieziemski ból.- W kącie
siedział mężczyzna, był niski ale dobrze zbudowany. Podszedł do
mnie i wtedy....-Znów zaczęłam płakać odwróciłam głowę w
stronę okna i nie mogłam się uspokoić.
-Dominika czy on cię...- Powiedział Krzysiek ale nie
mógł skończyć pytania.
-On mnie...dotykał.- Powiedziałam ze łzami w oczach.
Widziałam jak Jackowi napływały łzy do oczu i robił się coraz
bardziej zdenerwowany.- W tedy przyszedł drugi taki chudy, myślałam
na początku że on jest szefem. Potem kazał mi zadzwonić do Jacka
i powiedzieć co ma zrobić. Ja powiedziałam że mnie porwali i on
mnie uderzył w twarz. Potem wyszli gdzieś. Ja zasnęłam.
-No i co było dalej.- Zapytał Krzysiek. Ja powoli się
uspokoiłam i zaczęłam mówić:
-Obudziłam się, było już ciemno. Podszedł do mnie
trzeci mężczyzna. Znałam go. To był Jakub.
-Jaki Jakub?
-Chodziliśmy do technikum, ja byłam w pierwszej
klasie, on właśnie kończył. Był dilerem i wszyscy w szkole się
go bali, któregoś dnia zaczynałam lekcje nieco później. Miałam
troszkę czasu więc umówiłam się z koleżanką, jego dziewczyną.
Poszliśmy za szkołę, tam wszyscy chodzili ważni ze szkoły.
Zobaczyłam jak Kuba bije jakiegoś chłopaka. Podbiegłam i zaczęłam
ich rozdzielać. Oberwało mi się wtedy całkiem nieźle. Trafiłam
do szpitala. On tam przyszedł i mi groził, ja postanowiłam jednak
powiedzieć o wszystkim, czyli o narkotykach też. Poszedł siedzieć.
Dostał dziesięć lat. Musiał niedawno wyjść z paki i to
zaplanować.
-No dobra, ale wróćmy do wydarzeń z wczoraj. Co się
wydarzyło?
-Zaczął, mi mówić w jaki sposób umrę i za co.
Tamci powiedzieli że jadą do Jacka. Jak wyszli to on mnie zaczął
bić. Najpierw po twarzy, potem zaczął kopać.
-No dobrze coś jeszcze pamiętasz?
-Krzyki. Krzyk policjanta. To był Paweł prawda?-
Zapytałam ze łzami w oczach.
-Tak.- Powiedziała Monika i posmutniała, odniosłam
wrażenie że coś przede mną jest ukrywane.- Coś, jeszcze
pamiętasz? - Dodała Monika po chwili namysłu.
-Strzał, usłyszałam że ktoś strzelił. Potem już
nie pamiętam. Obudziłam się w szpitalu.- Zauważyłam że Monika
stała się jakaś nie obecna a Krzysiek patrzył na mnie z
niedowierzaniem. Postanowiłam jednak nie drążyć tematu.
-Jacek, przyniósł byś mi wodę, chce mi się pić.-
Powiedziałam spoglądając na niego jak bym miała zaraz mu coś
zrobić. Jacek bez słowa wyszedł z sali.
Jacek
Opuściłem salę Dominiki w ciszy. Poszedłem jej po
wodę tak jak mnie prosiła. Na korytarzu spotkałem Komendanta.
Byłem zdziwiony jego obecnością. Siedział przy sali dość
oddalonej od sali Dominiki co zdziwiło mnie jeszcze bardziej.
Postanowiłem z nim porozmawiać.
-Pan komendant tutaj?- Zacząłem rozmowę.
-O witaj Jacku. Jak się czuje Dominika?
-Obudziła się. Krzysiek z Moniką ją właśnie
przesłuchują. A komendant co tutaj robi?- Zapytałem widząc ze
komendant co jakiś czas spogląda na drzwi sali obok.
-Posterunkowa, przepraszam starsza posterunkowa,
wspominała coś o strzelaninie.
-Tak mówiła że padły strzały i słyszała krzyki.-
W tym momencie skojarzyłem że mówiła, o tym że na miejscu był
Paweł.- Czy Paweł. On dostał, prawda.- Powiedziałem do komendanta
a on momentalnie posmutniał.
-Tak. Właśnie go operują.- Odpowiedział komendant.
-Będzie dobrze.- No co więcej mogłem powiedzieć
wiedziałem że co bym mu w tej chwili nie powiedział to i tak
zabrzmi banalnie. Usiadłem obok.
-Jacek, nie mówmy na razie o tym Dominice.-
Zaproponował komendant, ja nie miałem nic przeciwko.- Powiemy jej
po operacji.
-Wydaje mi się że ona się domyśla.- Powiedziałem.
Widziałem jak spojrzała na Monikę gdy ta potwierdziła na miejscu
obecność Pawła i strzały.
-Może się domyślać. Ale lepiej będzie jak na razie
jej nic nie powiemy. Idź już do niej, potrzebuje cię teraz.-
Powiedział komendant klepiąc mnie po plecach. Ja podniosłem się i
ruszyłem w stronę sali gdzie leżała Dominika. Na sali siedziała
jeszcze Monika z Krzyśkiem, rozmawiali o czymś. Dominika w pewnym
momencie zaczęła płakać i odwróciła głowę w stronę okna,
wtulając się w poduszkę. Monika z Krzyśkiem opuścili salę.
Postanowiłem dowiedzieć się czemu Dominika zaczęła płakać.
Zapytałem więc Krzyśka.
-Krzysiek.- Powiedziałem łapiąc go za rękaw.
-Tak?
-Co się stało? Dlaczego Dominika płacze?
-Odebrała właśnie telefon i w sumie to nawet nie wiem
od kogo.
-Ale wiesz o co chodziło?- Zdziwiło mnie bardzo, byłem
pewien że to oni coś jej powiedzieli.
-No, ktoś jej powiedział o tym że Paweł dostał.
Tylko tyle wiem. A teraz przepraszam ale idę przesłuchać,
porywaczy.- Powiedział Krzysiek i poszedł w głąb korytarza. Ja
wszedłem do sali gdzie leżała zapłakana i roztrzęsiona Dominika.
Dominika
Leżałam na łóżku. Płakałam. Nie mogłam uwierzyć
że mój przyjaciel, właśnie umiera. I to w dodatku przeze mnie.
Usłyszałam otwierające się drzwi a potem kroki. Wiedziałam że
to Jacek, znałam te kroki bardzo dobrze. Usiadł koło mojego łóżka,
i odstawił wodę na szafkę. Odwróciłam się w jego stronę. On
złapał mnie za rękę i spojrzał prosto w oczy.
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze.- Powiedział.
-Jacek nie będzie, on tam umiera i to przeze mnie.-
Powiedziałam ze łzami w oczach. On mnie przytulił i wyszeptał:
-To nie twoja wina, nie możesz się o to obwiniać. I
wcale nie umiera.- Powiedział próbując mnie pocieszyć. Ja
wtuliłam się w niego. Po chwili zapytałam:
-Wiedziałeś?
-O czym?- Zapytał Jacek patrząc mi w oczy.
-O Pawle, wiedziałeś że go postrzelili i że ma
operacje.
-Dowiedziałem się dopiero na korytarzu jak spotkałem
komendanta. Nie miałem pojęcia że Paweł dostał.- Jacek mocno
mnie przytulił. Ja syknęłam z bólu. Puścił mnie i przeprosił.
Później przyjechali moi rodzice. Jacek ich powiadomił że jestem w
szpitalu. Wiedzieli o całym porwaniu. Wieczorem przyjechała Daria z
Kacprem i Marcelem. Wyglądała ślicznie, maleństwo rosło jak na
drożdżach. Około dwudziestej zostałam sama z Jackiem. Bardzo
długo rozmawialiśmy. Niestety Jacek musiał o 22 wracać do domu.
Miał rano służbę. Obiecał mi że wpadnie do mnie po pracy i
przywiezie mi parę rzeczy. Położyłam się spać zasnęłam od
razu, byłam przemęczona całym dniem. Około siódmej rano, obudził
mnie lekarz, akurat był obchód. Jak zawsze te same pytania „Jak
się Pani czuje, co panią boli itd.” Ja jednak nie byłam zbytnio
zajęta tymi pytaniami.
-Co z Pawłem? Operacja się udała?- Zadałam to
pytanie kilka razy, dopiero z czwartym razem dostałam odpowiedź.
-Tak, wszystko jest w porządku. Właśnie go
wybudzają.- Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.- Mogę
do niego iść?- Zapytałam.
-No dobrze, ale tylko na chwilkę. Powinna Pani
odpoczywać.- Powiedział lekarz, po czym wyszedł z sali. Ja ubrałam
szlafrok i udałam się do sali gdzie leżał Paweł. Właśnie go
wybudzili. Wyszedł do mnie lekarz i powiedział że mogę do niego
wejść.
Paweł
Właśnie się obudziłem, widziałem dookoła siebie
kilku lekarzy, każdy pytał jak się czuje. Ja nie wiedziałem jak
się tu znalazłem. Odpowiadałem na każde pytania bardo
chaotycznie, ale w ostateczności, chyba mnie zrozumieli. Bardzo
bolał mnie brzuch, zresztą nic dziwnego. Zostałem w niego
postrzelony. Lekarze opuścili salę. Na ich miejsce przyszła
Dominika. Ucieszyłem się na jej widok. Nic jej nie było. Całe
szczęście. Podeszła do mojego łóżka i usiadła obok.
-Jak się czujesz. W sumie to głupie pytanie, no bo jak
możesz się czuć po postrzale. Zapewne wszystko cię boli. Długo
spałeś, jesteś bardzo zmęczony?- Dominika cały czas mówiła,
nawet nie miałem zamiaru jej przerywać. Pewnie bardzo jej się
nudziło samej w szpitalu.- Czemu nie odpowiadasz?- zapytała.
-Nie mam siły.- Odpowiedziałem, sięgając po szklankę
wody stojącą na szafce. Zobaczyłem że Dominika ma rękę w gipsie
i ledwo siedzi. Postanowiłem się dowiedzieć czegoś więcej.- A ty
jak się czujesz, mocno cię ręka boli?
-Już nie, ale ciężko mi mówić. Mam połamane żebra.
-No słyszę że ledwo mówisz. A była już u ciebie
policja?
-Tak, byli już. Na szczęście mam to już za sobą. Z
resztą powinni zaraz do ciebie przyjść.- Faktycznie do sali w tym
momencie przyszła Monika z Krzyśkiem. Dominika postanowiła opuścić
salę, chyba nie chciała przeszkadzać w przesłuchaniu.
Opowiedziałam im wszystko a potem przyszła do mnie żona z córkami.
Dominika
Siedziałam na łóżku szpitalnym i czekałam aż Jacek
przyjedzie. Zamiast jego dostałam bukiet policjantów. Nie miałam
pojęcia co się dzieje. Do sali niespodziewanie weszło pięciu
policjantów. Monika, Krzysiek, Emilka, Pan komendant i Michał. Nie
wiedziałam co się dzieje. Taka delegacja do mnie, siedziałam na
łóżku i czekałam aż ktoś zacznie wyjaśniać całe to
zamieszanie. Jednak nikt się nie odzywał, chwilę później na sali
pojawił się lekarz.
-Jak się Pani czuje?- zapytał mężczyzna w fartuchu.
-Lepiej, ale boli mnie klatka.- Odpowiedziałam, po
chwili dodając.- A wy przyszliście na mnie popatrzeć czy coś ode
mnie chcecie?- Zapytałam, byłam poirytowana, wzrokiem, tylu osób,
skierowanym na mnie.
-Bo tak sobie pomyśleliśmy że musi ci się nudzić.-
Zaczęła mówić Monika. Ja siedziałam i słuchałam, ciekawiło
mnie bardzo co mają mi do powiedzenia.
-Mamy dla ciebie niespodziankę.- powiedział komendant,
a za jego pleców wyskoczył Jacek przebrany za pirata. Zaczął
recytować wierszyk a na ramieniu miał papugę. Co gorsze była
prawdziwa. Nie mogłam opanować śmiechu, łzy leciały mi po
policzku. Chwilkę później do sali na wózku, przyjechał Paweł.
Lekarz nie pozwolił mu chodzić więc pielęgniarka przywiozła go
na wózku. Jacek zrobił nam krótkie przedstawienie o piratach,
wszyscy się w nie zaangażowali. Potem był obchód i Paweł musiał
wrócić na swoją salę. A pielęgniarka powiedziała że na sali
mogą zostać tylko bliscy, no więc pożegnałam gości. Jacek
poszedł się przebrać w międzyczasie, pojawił się u mnie lekarz.
Nic ciekawego się nie dowiedziałam, no oprócz tego że za dwa dni
najszybciej opuszczę szpital a do pracy wrócę może za trzy
tygodnie. Jacek wrócił na sale. Posiedział ze mną do dwudziestej
pierwszej i wrócił do domu. Miła do pracy na rano. Komendant
proponował mu urlop ale on nie chciał. Przecież lekarze nie
zgodzili by się aby siedział cały dzień u mnie. Ja wyjęłam z
rzeczy które przywiózł mi Jacek, książkę i zaczęłam ją
czytać, nawet nie zauważyłam jak zasnęłam. Noc była bardzo
ciepła więc postanowiłam otworzyć okno. Około czwartej rano
obudził mnie dźwięk syreny. No niestety okno miałam na izbę
przyjęć. Nie mogłam później zasnąć. Rano odwiedziła mnie
Daria a po południu rodzice i Jacek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz