sobota, 17 września 2016

2.12

Nadeszła sobota. Jacek właśnie spał gdy zadzwonił do niego telefon. Dzwoniła Dominika więc bez wahania odebrał.
-Coś się stało?
-Ile potrzebujesz czasu żeby wbić się w garnitur?
-No ja wiem jakieś dziesięć minut, plus kolejne dziesięć na prysznic. A co?
-Masz pięć. Jestem przed blokiem.
-Nie rozumiem.- Odrzekł Jacek, nie miał pojęcia o co chodzi.
-Nie dyskutuj tylko zakładaj garnitur. A i otwórz drzwi, już prawie jestem.
-No dobra.- Powiedział Jacek i dalej położył się spać. Dominika zaczęła pukać do drzwi. Nikt nie otwierał. Zdenerwowana zadzwoniła ponownie do Jacka.
-Co znowu?- Zapytał Jacek.
-Wstawaj bo jak cię dorwę to ze skóry oberwę. Miałeś mi drzwi otworzyć.- Warknęła na niego. Najchętniej krzyknęła by ale ze względu na wczesną porę i syna na rękach tego nie zrobiła.
-No dobra już idę.- Odrzekł i wyszedł z łóżka. Po chwili był już pod drzwiami. Otworzył je i zaprosił do środka kobietę z dzieckiem.
-Oooo ładnie wyglądasz.
-Chciała bym powiedzieć to samo o tobie ale jesteś w piżamie.- Powiedziała zdenerwowanym głosem.
-Czemu mam się ubrać w garnitur i dlaczego wy tak odświętnie się ubraliście?
-Serio. Jacek, sobota dziś.
-No i co z tego?
-Mieliśmy jechać do twojej babci na urodziny. To się stało.
-Przecież mówiłaś że nie chcesz tam jechać.
-Ale zmieniłam zdanie. Szykuj się i to na jednej nodze.
-Tobą też zawsze tak rządzi?- Zapytał Jacek kierując się w stronę Kuby.
-Kobiety tak mają.- Odrzekł młodzieniec a Dominika i Jacek zaczęli się śmiać.
-Mądry chłopak.- Powiedział mężczyzna i udał się do sypialni aby się przyszykować. Minęło pół godziny a Jacek był już gotowy. No prawie brakowało tylko krawatu. Mężczyzna męczył się z nim dobre pięć minut aż w końcu Dominika postanowiła mu pomóc.
-Daj to.- Powiedziała podchodząc do niego. Automatycznie wykonał jej polecenie.- Co ty byś beze mnie zrobił co?
-Nie wiem, ale mam ciebie i nie chcę na razie o tym myśleć.- Jacek pocałował Dominikę ta odwzajemniła jego pocałunek. Po kilku minutach byli już w drodze do rodziców Jacka.
-Dominika?
-Co się stało?
-Nie mamy prezentu dla babci.- Stwierdził mężczyzna.
-No chyba ty nie masz.- Odparła a Jacek się na nią spojrzał jak by chciał ją zabić.- Co się tak patrzysz, ja kupiłam kwiaty i taki fajny obrus. Myślałam że kupiłeś jakiś prezent.
-Przecież mieliśmy nie jechać to po co miałem go kupić.
-Ja i Kuba mieliśmy nie jechać. Ty miałeś pojechać.
-Mogę się do waszego dopisać? Proszę proszę proszę.
-No niech ci będzie, ale wisisz mi butelkę wina.
-No dobra. Moja strata.
-Ej bo się zaraz rozmyślę.
-Szantaż?
-Nie wcale. Ja i szantaż, w życiu.
-Masz szczęście że jesteśmy na miejscu, bo bym cię wysadził na środku drogi i byś z buta szła.
-Jasne, nie zrobił byś tego.
-Jesteś tego pewna?
-Tak, beze mnie byś tu nie przyjechał.
-Wysiadaj.- Powiedział Jacek pewnym głosem gdy tylko zaparkował pod domem rodziców. Cała trójka wysiadła z samochodu i udała się do domu. Drzwi były otwarte więc weszli do środka.
-Dzień dobry.- Krzyknęła Dominika wchodząc do środka.
-Mamo już jesteśmy.- Dodał Jacek, ale nikt się nie odezwał.- Pewnie siedzą w ogrodzie, taka pogoda no to wiesz.
-No w sumie racja.- Odparła kobieta i wraz z Jackiem udała się do ogrodu gdzie faktycznie wszyscy siedzieli przy stole.
-Ooooo... nie słyszeliśmy jak przyjechaliście.- Powiedziała mama Jacka.
-Witajcie.- Dodał ojciec Jacka.
-Dzień dobry.- Powiedział Kubuś.
-O a jak masz na imię przystojniaku?- Zapytała mama Jacka.
-Kubuś.
-O jak ładnie a chcesz może coś słodkiego?- Zaproponowała kobieta.
-Tak.-Kuba uśmiechnął się i podbiegł do kobiety. Dominika z Jackiem złożyli życzenia babci a następnie usiedli do stołu. Najpierw pojawił się tort, później prezenty a na końcu orkiestra. Sąsiedzi przyszli pod wieczór. Wszyscy dobrze się bawili. Dominika z Jackiem tańczyli zapominając o tych wszystkich wydarzeniach, jakie miały niedawno miejsce. Około 21 postanowili wrócić do domu.
-Kuba, Kubuś.- Dominika wołała swojego syna.- Gdzie Kuba?- Zapytała się Moniki która opiekowała się dziećmi na wieczór.
-Nie wiem, jeszcze przed chwilka tu był.

-Kochanie może zasnął gdzieś w domu, chodźmy to sprawdzić.- Odparł Jacek. Chłopca jednak nigdzie nie było. Dominika wpadła w histerię. Jacek również nie wiedział co się dzieje. Postanowili zadzwonić na policję. Poszukiwania chłopca trwały do późnych godzin nocnych. Niestety nigdzie go nie było. Policja sprawdziła kamery zamontowane na posesji, ale na żadnej z nich nie było chłopca. Nie mieli żadnego tropu. Do akcji przyłączyła się straż pożarna. Cała rodzina i służby policyjne jaki i straży pożarnej szukały chłopca do rana.

Co stało się z chłopcem? Czy uda się go odnaleźć? Jak to wpłynie na Dominikę i Jacka? 

niedziela, 11 września 2016

2.11

Tego dnia Dominika była w pracy od wczesnych godzin porannych. Minęło już kilka dni od jej kłótni z Jackiem. Nie utrzymywali żadnych kontaktów. W pracy omijali się wielkim łukiem, nawet na tematy służbowe nie rozmawiali. Nie umknęło to uwadze Pawła, partnera Dominiki podczas patrolu, który postanowił z nią o tym porozmawiać.
-Dominika słuchaj, bo mam pytanie.
-No mów.- Odparła nie zwracając większej uwagi na Pawła.
-Pokłóciłaś się z dyżurnym?
-Nie, dlaczego pytasz?
-Bo unikacie się jak ognia.
-Nie prawda, wydaje ci się.
-Dominika mogę cie prosić na chwilkę.- Do pokoju weszła Ola, przyjaciółka kobiety, która również to zauważyła. Dominika wyszła z biura, nawet się ucieszyła że Ola przerwała im tę rozmowę.
-Coś się stało?
-Ty mi to powiedz.
-Nie rozumiem.
-Od kilku dni chodzisz jakaś ponura, unikasz Jacka jak ognia, mnie i Mikołaja zresztą też. Coś się stało?
-Nie po prostu ostatnio miałam sporo na głowie.
-Nie wmówisz mi ze to przez pracę. Mów co jest grane?
-No nic nie jest grane. Jezu dajcie mi wszyscy spokój.- Krzyknęła Dominika i poszła w kierunku wyjścia z komendy.
-Poczekaj no.- Ola chwyciła ja za nadgarstki.- Dobrze wiem że widziałaś się ostatnio z Jackiem. Byłam wtedy u niego jak dzwoniłaś. Powiesz mi wreszcie co się tego wieczoru wydarzyło?
-Nic o czym powinniście wiedzieć. A z tym egoistą nie chcę mieć nic wspólnego, a teraz przepraszam muszę wrócić do pracy.- Warknęła Dominika i wróciła do biura, gdzie siedział Paweł i Jacek. Weszła do środka i nie zwracając na niego uwagi siadła przy biurku i zajęła się papierami. W pewnym momencie Paweł opuścił biuro.
-Możemy pogadać?- Zapytał Jacek podchodząc do jej biurka. Nie odezwała się.- No nie ignoruj mnie. Proszę. Porozmawiajmy.
-Żebyś znowu na mnie krzyczał i wymyślał ze wszystko to moja wina. Nie mamy o czym rozmawiać.
-Chyba jednak mamy.
-No to proszę mów.
-Najpierw chciałem cię przeprosić.- Jacek podał Dominice czerwoną różę.
-I co myślisz że kupisz kwiaty, powiesz przepraszam a ja rzucę ci się w ramiona powiem ze nic się nie stało i będziemy szczęśliwi.- Krzyknęła ze łzami w oczach i rzuciła w niego kwiatem.
-Nie, wiem ze to wszystkiego nie naprawi. Ale proszę cię o jedna szansę...nie zmarnuje jej.
-Doprawdy, już jedna dostałeś i co z nią zrobiłeś?
-Dominika proszę cię wybacz mi.
-Serio myślisz że to rozwiąże twoje problemy.- Dominika wstała od biurka.
-Błagam cię, wybacz mi.- Odparł Jacek i ukląkł przed nią.
-Wstań.- Warknęła Dominika.
-Nie.
-Wstań bo jeszcze ktoś wejdzie.
-Nie wstanę do puki mi nie wybaczysz.
-No to sobie klęcz.- Powiedziała i już miała wyjść z biura gdy Jacek wstał, chwycił ją za dłoń, przysunął do siebie i pocałował. Dominika nie protestowała wręcz przeciwnie, odpowiedziała na ten pocałunek kolejnym. Po chwili odsunęli się od siebie.
-To nie powinno się wydarzyć.- Powiedziała Dominika. Jacek posmutniał.- Nie powinniśmy tego robić w pracy. To nie kompetentne.- Odrzekła i ponownie pocałowała Jacka. Do biura weszła Ola.
-Oj, to ja wrócę później.- Odparła i zamknęła drzwi. Oboje popatrzyli na siebie i zaczęli się śmiać.
-Yyyy to ja pójdę sprawdzić co chciała.
-Myślę że to dobry pomysł.- Odrzekł Jacek i pocałował Dominikę w policzek. Zarumieniona kobieta udała się do biura patrolu 05. Weszła do środka.
-Hej Olka, coś chciałaś?- Zapytała wchodząc do pomieszczenia.
-Już nie. Wszystko już mam.- Ola spojrzała na Dominikę jak by chciała zabić ją wzrokiem.
-No dobra, to ja lecę.- Odrzekła Dominika i opuściła biuro patrolu 05. Wróciła do swoich poprzednich zajęć. Czyli wypełniania raportów. Dominika zakończyła dziś służbę o 18. Przebrała się więc w cywilne rzeczy i zaniosła raporty dyżurnemu.
-Hej, przyniosłam raporty.- Powiedziała kładąc na jego biurku stertę papierów.
-Dzięki. Już po pracy?
-Tak, na całe szczęście.
-A czemu?
-Męczący dzień dziś był.- Odparła i zaczęła ziewać.
-Jak męczący, przecież spędziłaś cały dzień przy biurku, wypełniałaś papiery.
-No ale lenistwo męczy bardziej niż praca. Dobra ja już zmykam.
-No oki.- Odparł Jacek.- Poczekaj chwilkę.- Krzyknął, gdy Dominika wychodziła z biura.
-Coś się stało?- Zapytała zdziwiona.
-Co robisz w sobotę?
-Mam wolne, a co?
-Bo wiesz, te urodziny babci, może byś ze mną tam pojechała.
-A czyli dlatego mnie dziś przeprosiłeś.
-O czym ty teraz mówisz?
-Nie chciałeś wyjść na oszusta, dlatego mnie przeprosiłeś.

-Dominika to nie tak. Wcale cię nie przeprosiłem ze względu na urodziny. Zrobiłem to bo mi na tobie cholernie zależy. Jeśli chcesz to nie musimy tam jechać. 

piątek, 9 września 2016

2.10

Tymczasem Jacek wciąż przesiadywał pod blokiem Dominiki. Po tym jak ją odwiedził na klatce schodowej zobaczył pewnego mężczyznę, miał w dłoni kwity i wino. Jacek bardzo zdziwił się widząc że ów mężczyzna wchodzi do mieszkania kobiety a po chwili wychodzą z niego wszyscy oprócz kobiety i tego właśnie mężczyzny. „Czyli ma kogoś, dziś w samochodzie mnie okłamała” Pomyślał Jacek i wściekły wrócił do siebie. Nie wiedząc co zrobić postanowił spotkać się ze znajomymi. Zadzwonił więc do nich i zaprosił do siebie. Po chwili byli już w jego mieszkaniu.
-Cześć Jacek.- Przywitała się Ola.
-No siemanko.- Odparł smutnym i przygnębionym głosem Jacek.
-Wszystko w porządku?- Zapytał Mikołaj, widząc stan swego przyjaciela.
-Nie, nic nie jest w porządku.- Odparł i usiadł na kanapie.
-No to powiesz nam w końcu o co chodzi?- Warknęła na niego Ola.
-Wy kobiety jesteście takie same, bawicie się nami a jak wam się znudzimy to nas macie gdzieś. Taka jest prawda.- Powiedział Jacek.
-O czym ty do cholery mówisz?- Zapytał wściekły Mikołaj.
-Wiecie co jak masz mnie obrażać to ja sobie pójdę. Cześć.- Odparła Ola i ruszyła w kierunku drzwi.
-Ola poczekaj. Przepraszam.- Powiedział Jacek.
-No dobra mów co jest grane.- Odparła Ola i wróciła do salonu.
-Dominika.
-A co z nią, coś jej się stało?- Zaniepokoił się Mikołaj.
-No stało się.- Powiedział Jacek a Ola miała już najgorsze myśli. Jacek w tym momencie zamilkł.
-Możesz w końcu coś powiedzieć.- Krzyknęła Ola. Jacek spojrzał na nią niepewnie.
-Dominika ma kogoś.- Odparł a Ola z Mikołajem westchnęli z radości że ich koleżance nic się nie stało.
-I dlatego dramatyzujesz? Człowieku ja myślałem że ona nie żyje, a ty mówisz że z kimś się spotyka.- Odparł Mikołaj.
-Nic nie rozumiem.- Powiedziała Ola a panowie na nią spojrzeli jak na wariatkę.- No co, przed chwilą powiedział że Dominika ma kogoś, to chyba dobra wiadomość. Więc nie rozumiem czemu jest smutny.- Dodała po chwili.
-Ty naprawdę nic nie rozumiesz kobieto.- Powiedział Mikołaj.- On ją kocha. Nie widzisz tego.
-Szczerze nie, z tego co mi wiadomo to sam zdecydował o ich rozstaniu.- Powiedziała Ola.
-Jakim rozstaniu?- Zdziwił się Mikołaj.- Wy byliście razem i ja nic o tym nie wiem.- Aspirant był wściekły ze przyjaciel nic mu o tym nie powiedział, tym bardziej ze jego narzeczona wiedziała.
-Nikomu nie mówiłem bo to trwało krótko.- Odrzekł Jacek.
-Tak krótko że Dominika o mało nie miała depresji przez ciebie. I ty się jeszcze dziwisz?
-Czemu Ola wie a ja nie?- Mikołaj wciąż nie dopuszczał do siebie myśli że przyjaciel mu o tym nie powiedział.
-Dominika mi powiedziała, ale teraz to mniej ważne.- Odparła Ola a Mikołaj usiadł załamany na kanapie obok kumpla.
-Wiesz co mogłeś mi chociaż SMS-a napisać. Ja ci od razu powiedziałem że jestem z Olą.
-Mikołaj tu nie o to chodzi czy on ci powiedział czy nie. Teraz chodzi o to że on cierpi. Swoją drogą skąd wiesz że ma innego?
-Widziałem ich dziś. Przyszedł do niej z winem i kwiatami.
-Dziwne.- Odparła Ola.
-Dlaczego?- Zapytał Mikołaj i oboje z Jackiem spojrzeli na kobietę.
-Raczej bym o tym wiedziała.
-Jasne, tak jak ja wiedziałem o ich związku.- Odrzekł Mikołaj.
-Proszę cię Mikołaj, nie miej mu tego za złe. Ja musiałam to na siłę z Dominiki wydusić.- W tym właśnie momencie do Jacka zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Dominiki. Jacek ze zdziwieniem ale bez wahania odebrał telefon.
-Tak, coś się stało?
-Tak stało się, twoi rodzice są u mnie. Mam w dupie czy jesteś teraz zajęty czy nie masz w tej chwili tu przyjechać i ich stąd zabrać. Zrozumiałeś.
-Ale jak to są teraz u ciebie?
-Niespodziankę chcieli ci zrobić, swoją drogą ciekawe skąd mają mój adres?
-Niechcący musiałem się wygadać.
-Serio niechcący, w tej chwili masz tu przyjechać. Zrozumiałeś mnie jasno?
-Tak już jadę.- Odparł Jacek i wstał z kanapy.
-To Dominika?- Zapytał Mikołaj gdy Jacek odłożył telefon.
-Tak.
-Co chciała?- Zapytała Ola.
-Nie wiem jakim cudem ale moi rodzice są u niej.
-Co?- Ola z Mikołajem zapytali chórem.
-Nie ważne, muszę do niej jechać. Zamkniecie moje mieszkanie?
-Jasne.- Odparł Mikołaj a Jacek złapał za kluczyki od auta i pojechał od razu do Dominiki. Zaparkował pod blokiem i wbiegł na trzecie piętro. Wziął głęboki oddech i niepewnie zapukał do drzwi. Dominika po chwili otworzyła.
-Cześć, dobrze że już jesteś.- Odparła i wyszła do niego na korytarz.- Słuchaj, czemu im nie wyjaśniłeś że my nie jesteśmy parą?
-Nie miałem kiedy, sama wiesz że zaraz po komunii wyjechałem. Nie widziałem się z nimi od tamtej pory.
-Masz im to wyjaśnić, a przede wszystkim zabrać ich stąd.- Powiedziała stanowczo.
-No dobrze.- Odparł Jacek i oboje weszli do mieszkania kobiety. W salonie na kanapie siedzieli rodzice Jacka oraz Wojtek.
-O Jacuś dobrze że już jesteś.- Powiedziała mama Jacka i przywitała się z synem.
-Cześć Mamo, a co wy tu robicie?
-Widzisz synku, chcieliśmy was odwiedzić. Tyle czasu się nie odzywaliście, myślałam już że coś wam się stało.
-Nie mamo nic nam nie jest.- Powiedział Jacek i ze złością w oczach spoglądał na Wojtaka.
-A zapomniała bym.- Odparła Dominika widząc minę Jacka.- To Wojtek mój znajomy za czasów szkoły, właśnie wrócił z Anglii i wpadł się przywitać.
-Znajomy, byłem pewien że byliśmy przyjaciółmi.- Powiedział Wojtek i podał Jackowi dłoń na powitanie. Jacek zrobił ten sam gest.- Wiecie co ja już będę leciał, mam jeszcze parę spraw do załatwienia puki jestem w Polsce.
-No to trzymaj się, i wpadnij jeszcze, zapraszamy.
-Tak zapraszamy.- Odparł Jacek i wszyscy pożegnali Wojtka. Dominika i Jacek wyszli na korytarz twierdząc że chcą odprowadzić znajomego. Tak naprawdę chcieli porozmawiać.
-Jacek o co tu chodzi? Czemu oni przyszli do mnie a nie do ciebie?
-Nie wiem, ale wydaje mi się że bez powodu by nie przyjechali.
-Co masz na myśli?
-Zaraz się przekonasz. Ale najpierw chciałem cię prosić abyś przez chwilę nie czuła do mnie złości i nienawiści i choć przy moich rodzicach udawała ze wszystko między nami jest dobrze.
-Że wszystko jest dobrze, serio. Niby po co mam to zrobić?
-A chcesz żebym ich stąd zabrał czy wolisz żeby zostali u ciebie na noc a potem jak się dowiedzą ze między nami już dawno skończone znienawidzą nas oboje.
-A nie pomyślałeś że jak się dowiedzą ze udajemy to będzie to samo?
-A skąd mają się dowiedzieć?
-Nie wiem.
-No właśnie, swoją drogą znajomy za czasów szkolnych, nieźle to wykombinowałaś.
-Ale...przecież Wojtek...co ty sugerujesz?
-Dobrze wiem ze się spotykacie, inaczej by nie przychodził do ciebie z kwiatami i winem.
-Ale to serio znajomy ze szkoły. Nic nie wymyśliłam. Myślisz że po tym co mi zrobiłeś, zresztą nie tylko ty, miała bym ochotę na jakikolwiek związek? Ty naprawdę nie liczysz się z uczuciami innych, a ja myślałam...boże jaka ja głupia byłam że się w kimś takim zakochałam.- Powiedziała Dominika a w oczach pojawiły się jej łzy. Odwróciła się i wróciła do mieszkania. Jacek po chwili do niej dołączył.
-Chyba nie w porę przyjechaliśmy.- Odparł ojciec Jacka widząc ich miny.
-Nie nie, dobrze że państwo przyjechali. Jacek ma wam coś do powiedzenia.- Odparła Dominika nalegając tym żeby mężczyzna powiedział im prawdę o ich związku. Jacek niepewnie spojrzał na rodziców.
-No dobrze ale zanim nam coś powiecie to chcieli byśmy was zaprosić na 95 urodziny babci Tosi. Proszę oto zaproszenie dla was.- Odparł Ojciec Jacka.
-To co chciałeś nam powiedzieć?- Zapytała jego mama.
-To nie jest takie proste...bo chodzi o to że...Bo ja i Dominika...
-Co się stało, pobieracie się?- Zapytała mama Jacka. Dominika poczuła się źle z tym ze zaraz mają się dowiedzieć o czymś co zrujnuje im w pewien sposób życie.
-Nie nie mamy zamiaru się pobrać. To skomplikowane...proszę was usiądźcie i dajcie nam to wyjaśnić.- Rodzice posłuchali swego syna. Dominika i Jacek również usiedli. Dziewczyna złapała go za dłoń i mocno ja ścisnęła.
-Bo chodzi o to że...- Zaczęła mówić Dominika.- Ja byłam wtedy młoda....Miałam narzeczonego....miesiąc przed ślubem...dowiedziałam się że jestem w ciąży....on nie chciał mieć dzieci...my tego nie planowaliśmy...- Mówiła a po policzku spływały jej łzy.
-Dziecko,tak nam przykro.- Powiedziała mama Jacka. On natomiast ścisnął ja za dłoń i spojrzał na nią swymi zdziwionymi i pytającymi oczami.
-Dominika?- Zapytał po chwili.
-Nie przerywaj mi....Ja urodziłam chłopca...teraz ma cztery i pół roku, jest dla mnie najważniejszy....Po tym co się wtedy wydarzyło ja myślałam że sobie nie dam rady...aż pojawił się Jacek, który zmienił moje życie o 360 stopni....nie będę ukrywać nie było łatwo...
-Czyli że mamy wnuka?- Zapytał ojciec Jacka a Dominika pokiwała głową ze tak.
-To ja może zrobię coś do picia?- Zaproponowała Dominika.
-Nie nie. My tylko przywieźliśmy zaproszenie.- Odparł ojciec.
-Jeśli chcielibyście zabrać ze sobą syna, z wielką chęcią go poznamy. W końcu to nasz wnuk.- Odparła mama Jacka.
-Tak, postaramy się go przywieźć.- Odparła Dominika.
-No to my się zbieramy. Cieszę się synu z twojej decyzji.- Odparł ojciec i uściskał syna a następnie Dominikę. Potem wszyscy się pożegnali. Dominika i Jacek zostali sami.
-Czemu to zrobiłaś?
-A jak myślisz, nie mogłam patrzeć jak własnej matce serce łamiesz.
-Nie no jasne, teraz to nie złamię jak powiem ze nie jesteśmy razem. Jedziesz ze mną na urodziny babci i Kuba też. Sama namieszałaś to teraz to będziesz odkręcać.
-Serio, to ja ci tyłek ratuję a ty jeszcze masz do mnie pretensje. Martwisz się tym co się stanie jak się dowiedzą ze to wszystko to kłamstwo ale nie tym że sprawiłam im radość. Może w końcu przestał byś myśleć tylko o sobie.
-Sugerujesz mi ze jestem egoistą?
-Nie sugeruję, ja mówię jaka jest prawda. I jeśli chcesz wiedzieć to pojadę z Kubą do twojej babci na urodziny, nawet jeśli miała bym jechać bez ciebie.
-Super. To sobie pojedziesz beze mnie. Bo ja nie mam zamiaru udawać.
-Ciekawe, przypomnę ci ze jeszcze kilka minut temu sam mówiłeś żebym udawała że wszystko między nami jest dobrze. A teraz nagle masz do mnie o to żal.
-Nie będę tego wysłuchiwał.- Wrzasnął Jacek i opuścił mieszkanie Dominiki. Ona natomiast wściekła usiadła na podłodze i się rozpłakała. Po chwili ktoś zapukał do jej mieszkania. Poszła więc otworzyć.
-Coś się stało?- Zapytała ocierając łzy.
-Zapomniałam telefonu.- Odparła mama Jacka.- Coś się stało?
-Nie nie, nic się nie stało.- Odparła Dominika.- Proszę wejść, zaraz go poszukamy.- Kobiety weszły do mieszkania i zaczęły szukać telefonu. Znalazły go na podłodze pod łóżkiem.
-Proszę bardzo.- Dominika podała telefon.
-Dziękuję, myślałam ze ktoś mi go ukradł. A gdzie Jacuś?
-Musiał wyjść.
-Pokłóciliście się?
-Nie nie, nie pokłóciliśmy się, dlaczego?
-Bo płaczesz, a mijałam go na klatce i był wściekły.
-Nie naprawdę się nie pokłóciliśmy.
-No dobrze. A powiedz jak ma na imię twój syn?
-Kuba. Ma na imię Kuba.
-Po swoim ojcu?
-Nie jego ojciec ma na imię Mariusz, ale to bez znaczenia. Przepraszam Panią ale troszkę się śpieszę. Muszę odebrać Kubę od siostry.
-No dobrze dobrze. Do widzenia.

-Do widzenia.- Odpowiedziała Dominika i odprowadziła kobietę do drzwi. Następnie osunęła się o drzwi i ponownie zaczęła płakać. Po dość długim czasie podniosłą się z podłogi i poszła do sypialni. Padła na łóżku i rozpłakała się na dobre. Zasnęła nad ranem, wyczerpana.

sobota, 3 września 2016

2.9

Nad ranem wrócił Krzysiek. Wszedł po cichu do mieszkania na rękach wnosząc Kubę, który jeszcze spał. Położył go na kanapie a sam zaniepokojony widokiem w korytarzu, męskiego obuwia oraz dwóch kubków udał się do sypialni Dominiki. Zanim jednak wszedł do pomieszczenia grzecznie zapukał do drzwi. Obudziło to oczywiście kobietę i Jacka, którzy spali w swoich objęciach. Dominika przetarła oczy. Nie odrywając się jednak od Jacka.
-Proszę.- Odparła po chwili. Gdy zobaczyła w drzwiach Krzyśka, od razu posmutniała. Wiedziała że nie skończy się to najlepiej. Mężczyzna jednak stał zaskoczony w przejściu i nie wiedział co ma powiedzieć. Jacek równie zaskoczony, zaczął się zastanawiać nad sensownym wytłumaczeniem zaistniałej sytuacji.
-Co on tu robi?- Zapytał po chwili Krzysiek.
-Krzysiek to nie tak....- Zaczęła się tłumaczyć Dominika.
-Między nami do niczego nie doszło.- Dodał Jacek.
-W tej chwili opuść to mieszkanie.- Uniósł się Krzysiek.
-Nie, on zostaje.- Krzyknęła Dominika i złapała Jacka za rękę.
-Wynocha.- Wrzasnął Krzysiek i zaczął szarpać Jacka. Mężczyźni zaczęli się bić a do sypialni wpadł Kuba.
-Mamo?- Zapytał ze łzami w oczach. Dominika jednak nie odpowiedziała, starała się rozdzielić mężczyzn.
-Uspokójcie się. Ej, proszę was.- Krzyczała, wręcz płakała, mężczyźni jednak nie przestawali. Dominika wyprowadziła z sypialni syna. Ponownie wróciła do sypialni.
-Błagam was uspokójcie się.- Powiedziała zapłakanym głosem. Mężczyźni odsunęli się od siebie, widząc spływające po jej policzku łzy.- W tej chwili oboje do kuchni.- Powiedziała stanowczym i zdenerwowanym głosem. Mężczyźni spuścili głowy i ruszyli w kierunku kuchni. Następnie oboje usiedli przy kuchennym stole. Kobieta najpierw opatrzyła rany.
-Zachowujecie się jak gówniarze. Co w was wstąpiło?
-To on zaczął.- Powiedział Jacek.
-Tylko winny się tłumaczy.- Dodał Krzysiek.
-Nie wytrzymam z wami. Proszę w tej chwili się pogodzić.
-Chyba kpisz.- Powiedział Krzysiek.
-Z nim, nigdy.- Dodał Jacek.
-Albo się pogodzicie albo możecie o mnie zapomnieć. Oboje.- Krzyknęła a panowie podali sobie dłonie na zgodę.
-Dobra ja jadę do pracy. Wrócę po 15.- Powiedział Krzysiek i opuścił mieszkanie.
-Chyba należą mi się jakieś wyjaśnienia.- Powiedziała po chwili Dominika.
-O czym ty mówisz?
-Chce wiedzieć czemu się pobiliście.
-Dobra, zagramy w otwarte karty.
-No niech ci będzie.
-Jesteś z nim, jeśli go kochasz to mi powiedz to prosto w twarz. Powiedz że to co się między nami wydarzyło nic nie znaczyło. Że jestem dla ciebie nikim.
-Jacek to nie tak.
-Jak nie tak, przecież widzę. Masz z nim dziecko, mieszkacie razem. Szkoda że wcześniej mi o tym nie powiedziałaś.
-Jacek, nic nie rozumiesz.
-Właśnie zrozumiałem.- Powiedział i ruszył w kierunku wyjścia. Dominika złapała go za dłoń.
-Masz rację, mam syna ale nie z Krzyśkiem.
-To z kim, jest ktoś trzeci? Super.- Odrzekł i opuścił mieszkanie Dominiki. Po chwili w nim rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Kobieta pospiesznie poszła otworzyć mając nadzieję że to Jacek. Myliła się w drzwiach stała jej siostra.
-Cześć. Coś się stało?- Zapytała Łucja, widząc łzy w oczach siostry.
-Mam alergię, wejdź proszę.
-Jasne, najpierw słychać krzyki, potem wychodzi od ciebie jakiś mężczyzna i jest wściekły, trzaska drzwiami a teraz ty płaczesz. Faktycznie to uczulenie.
-Łucja to nie jest takie proste.
-To mi to powiedz, może ja cię zrozumiem.
-Siadaj, napijesz się czegoś?
-Nie zmieniaj tematu.- Powiedziała zdenerwowanym głosem.
-Najpierw Artur, zdradza mnie z moją przyjaciółką. Potem Mariusz jak się dowiedział że jestem z nim w ciąży to mnie zostawił. Myślałam że gorzej być nie może, ale wtedy pojawił się Jacek. Najpierw było pięknie, potem Artur i cała ta akcja. Jacek był, z dnia na dzień go nie było, postanowił sobie pojechać do Ameryki. Świetnie, pojawił się Krzysiek wszystko było by piękne gdyby nie to że ma chłopaka. Mieszkamy razem, Kubuś go lubi. Wraca Jacek, dowiaduje się ze mam dziecko. Następuje nagły zwrot akcji. Pojawia się mój jak że kochany ojczulek.
-Jak to, przecież......on powinien jeszcze...
-No dokładnie, wyobraź sobie że wyszedł na warunkowym i pierwsze co zrobił to mnie odszukał i tu przyszedł. No i gdyby nie Jacek....-Dominika zaczęła się jąkać a do oczu ponownie napłynęły jej łzy.- A dziś się pobili.
-Ale kto?
-Jacek i Krzysiek.
-I dlatego się z nim pokłóciłaś, bo się pobili?
-Nie, próbowałam mu wyjaśnić że mnie i Krzyśka nic nie łączy.
-Ale...
-Kiedy powiedziałam że Krzysiek nie jest ojcem Kuby to stwierdził że musi być trzeci a on nie chce mieć numerku na mojej liście.
-Biedaku.- Odparła Łucja i przytuliła siostrę, niespodziewanie zadzwonił telefon Dominiki. Spojrzała na wyświetlacz, dzwonił Wysocki, od razu odebrała.
-Tak słucham.
-Jackowska, gdzie jesteście?
-W domu.
-To świetnie za ile będziesz na komendzie?
-A po co mam być?
-Mamy braki w ludziach.
-Ale sam komendant powiedział że mam urlop.
-Tak wiem. Właśnie ci się skończył.
-Tak jest.- Odparła i się rozłączyła. Spojrzała na swoją siostrę.
-O nie, nawet opcji nie ma.
-Proszę, tylko dziś.
-Dominika.
-Łucja no proszę tylko jeden dzień.
-No niech ci będzie.- Odparła a Dominika poszła się szykować. Po kilku minutach była już gotowa. Pożegnała się z siostrą i synkiem i udała się do pracy. Mieszkała nie za daleko komendy więc w miarę szybko się na niej znalazła. Szybkim i pewnym krokiem poszła do gabinetu komendanta. Łapiąc duży głęboki oddech zapukała i weszła do pomieszczenia.
-Dzień dobry komendancie.- Powiedziała i podeszła bliżej biurka.
-Witaj, przepraszam że musiałem cię ściągać z urlopu, ale naprawdę brakuje nam ludzi.
-Rozumiem.- Odparła a komendant spojrzał na zegarek.
-Jest już dawno po odprawie. Patrol odbędziesz dziś z Nowakiem.
-Z kim?- Zdziwiła się kobieta, jedyny Nowak jakiego znała to Jacek dyżurny.
-Z aspirantem Jackiem Nowakiem.
-Ale, on jest dyżurnym.
-Tak ale zanim zasilił nas za biurkiem był w prewencji stąd ma takie doświadczenie, jak już mówiłem....
-Dlaczego z nim?
-Mamy braki w patrolach, musiałem coś zrobić.
-Ale...
-Bez dyskusji, odmaszerować na patrol.- Odrzekł komendant a Dominika z nietęgą miną opuściła jego gabinet. Poszła do biura w którym to czekał na nią Jacek. Ze spuszczoną głową weszła do pomieszczenia i usiadła przy biurku. Doskonale wiedziała że to on będzie dowódcą, był wyższy stopniem. Kobieta czekała na jego rozkaz. On natomiast nie zamierzał się odezwać. Po dość długiej ciszy ich wzroki zbiegły się. Spojrzeli sobie prosto w oczy. Dominika chcąc wybrnąć z niezręcznej sytuacji, wstała od biurka.
-Czekam w radiowozie.- Odparła i opuściła biuro. Po chwili Jacek zrobił to samo. Oboje zeszli na dół i wsiedli do radiowozu. W milczeniu, pojechali na patrol. Dominika siedziała jako pasażer a Jacek prowadził.
-Jacek.- Powiedziała po dość długiej ciszy Dominika.
-Co?- Zapytał oschłym i zawiedzionym głosem.
-Ojciec Kuby zostawił mnie zaraz po tym jak się dowiedzieliśmy ze jestem w ciąży. A z Krzyśkiem nic mnie nie łączy. To mój kumpel ze studiów. Wynajmuje u mnie pokój, czasem zaopiekuje się Kubą, ale nas nic nie łączy.
-Doprawdy, to dlaczego się na mnie rzucił jak nas w sypialni razem zobaczył.
-Wkurzył się.
-Na co? Przecież nie jesteście razem.
-Tak ale gdyby nie on to raczej byśmy teraz na patrol razem nie pojechali.
-O czym ty mówisz?
-O tym że jak wyjechałeś to nie było mi łatwo, i to nie była jedna czy dwie noce przepłakane w poduszkę, dopiero jak on się pojawił w moim życiu podniosłam się.
-No dobrze, ale dalej nie rozumiem dlaczego ukryłaś przede mną fakt że masz syna.
-A jak myślisz? Jak byś zareagował gdybym na początku ci powiedziała.
-No nie wiem.
-Właśnie ty nie wiesz, a ma syna co z tego ze mi się podoba ma syna sam fakt nie będziemy razem. Zapewne gdybyś wiedział od początku że mam syna to byśmy się ani razu nie umówili, był byś pewien że skoro mam syna to i męża.
-Taka jesteś tego pewna?
-Tak jestem tego pewna. Jesteś zwykłym tchórzem.- Krzyknęła a Jacek gwałtownie zatrzymał radiowóz, na całe szczęście ulica była pusta. Zjechał na parking, niedaleko.
-Dlaczego tak o mnie mówisz?
-Bo pozwoliłeś mi się w tobie rozkochać, ale dobrze wiedziałeś że mnie nie będziesz kochał.- Krzyknęła i wyszła z radiowozu. Jacek wybiegł za nią.
-A ty dokąd?
-Na patrol pieszy, jedno osobowy.- Powiedziała ze łzami w oczach i szła przed siebie, w kierunku jej całkiem nieznanym. Jacek wrócił do radiowozu, zgłosił dyżurnemu patrol pieszy i pobiegł do kobiety. Ta jednak bardzo szybko zniknęła z jego pola widzenia. Wyjął więc telefon i próbował się do niej dodzwonić. Każde połączenie było odrzucane. Wrócił więc do radiowozu, stwierdził że Dominika jest rozważną osobą i za chwilę wróci, przecież jest w pracy i nie wolno im się rozdzielać. No chyba że to nagły wypadek. Kobieta natomiast siedziała na ławce w parku. W pewnym momencie ktoś do niej podszedł.
-Pani policjant, sama na ławce, ze łzami w oczach. To nie wróży nic dobrego.- Powiedział mężczyzna i usiadł obok Dominiki. Podał jej chusteczki.
-Dzięki.- Odparła.
-Gdzieś już widziałem te piękne oczka. Niestety też ze łzami.
-Nie rozumiem.
-Nie poznajesz. Płakałaś kiedyś tylko w moje ramie.- Powiedział a kobieta niepewnie spojrzała na mężczyznę. On wytarł delikatnie łzy spływające po jej policzku. Oboje się uśmiechnęli.
-Wojtek. Co ty tu robisz? Byłam pewna że jesteś z Wiktorią w Anglii.
-Byłem, tydzień temu wróciliśmy. Miło cię widzieć.- Mężczyzna przytulił Dominikę.
-Co za niespodzianka.
-Tak, ale lepiej mi powiedz czemu płaczesz?
-A drobna sprzeczka z dowódcą.
-Jasne, mów co jest grane.
-No naprawdę nic wielkiego, ale muszę już wracać na patrol.
-Szkoda, to może zapiszę ci mój numer? Spotkamy się, pogadamy jak kiedyś.
-No pewnie.
-Masz kartkę i długopis?
-Jasne że mam.- Odparła Dominika i podała mu swój notes. Wojtek zapisał jej swój numer i oboje rozeszli się w swoich kierunkach. Dominika niepewnie wsiadła do radiowozu.
-Gdzie byłaś?
-Na patrolu pieszym.- Odparła ze złością w głosie.- Możemy jechać.- Dodała po chwili. Policjanci wrócili na patrol. Dominika jednak cały czas była myślami gdzie indziej. W międzyczasie wysłała do Wojtka SMS-a, dając mu znak że na pewno się spotkają. Policjanci skończyli pracę około 18. Kobieta bardzo szybko przebrała się w cywilne rzeczy i wróciła do domu.
-Już jestem.- Krzyknęła wchodząc do mieszkania. W przedpokoju stały walizki, niepewnie rozejrzała się po mieszkaniu.
-Mam cię dość.- Usłyszała krzyk swojej siostry a z jednej z sypialni wyszedł Krzysiek. Po minie było widać że jest wściekły.
-Co się tu dzieje?- Zapytała widząc swojego współlokatora.
-Wyprowadzam się.
-Ale dlaczego?
-Mam jej dość, ona jest nienormalna.
-Ale kto?
-No twoja siostrzyczka.
-O co wam chodzi? Czemu się wyprowadzasz skoro masz coś do mojej siostry?
-Bo spędza tu więcej czasu niż ty.
-Opiekuje się moim synem.
-No właśnie więc mam prawo tu przebywać.- Wtrąciła się Łucja.
-Tak masz prawo tu przebywać, ale nie grzebać w moich prywatnych rzeczach.
-Szukałam pieluch Kuby.
-W mojej sypialni?
-Tak w twojej sypialni, bo u Dominiki nic nie znalazłam.
-Pieluchy są w łazience.- Odparła Dominika.- Gdzie Kuba?
-W sypialni.- Powiedziała Łucja a Dominika bardzo szybko poszła do sypialni. Na łóżku siedział Kuba i bawił się misiem.
-Hej synku.- Powiedziała podchodząc do łóżka.
-Mama.- Krzyknął chłopiec i rzucił się na kobietę. Ta mocno go przytuliła.- Wujek znowu kłóci się z ciocią.
-Wiem skarbie. Głodny jesteś?
-Tak.
-A co byś zjadł?
-Coś dobrego.
-To może zrobię nam ryż z cukrem i cynamonem.
-I jabłkami?
-Tak z jabłkami.- Powiedziała i poszła z synkiem do kuchni. Krzysiek z Łucją nie przestawali się kłócić. Dominika przygotowała posiłek i wraz z synem przystąpiła do niego. Gdy już skończyli Kuba poszedł się bawić a Dominika zmywała naczynia po posiłku. Nagle zadzwonił jej telefon. Poszła więc do salonu i go odebrała.
-Tak, słucham.
-Cześć Dominika, Wojtek z tej strony. Masz plany na wieczór?
-No tak wiesz...
-To może dasz radę się wyrwać na małą kawę? Zapraszam do mnie.
-Wiesz nie za bardzo, ale może ty byś wpadł do mnie?
-No nie chcę się narzucać, jak nie masz czasu...
-Nie to że nie mam. Tu chodzi o coś innego.
-A co to za krzyki jeśli można wiedzieć?
-Moja siostra wyzywa się z moim współlokatorem, który przez nią chce się wyprowadzić. To tak w skrócie bo sama nie wiem o co dokładnie tam chodzi.
-Aha, ok. To o której mam być?
-No jak ci pasuje, byle by nie było za późno jutro do pracy.
-No dobra, to wyślij mi SMS-kiem adres.
-Nie ma sprawy, to do później.- Powiedziała Dominika i rozłączyła się, odkładając telefon poczuła czyjś wzrok na swoim ciele. Nie myliła się Łucja i Krzysiek stali zaskoczeni. Wpatrywali się w nią z niedowierzaniem.
-Co się tak gapicie?
-Nic.- Odpowiedzieli jednym chórem.
-Kto dzwonił?- zapytał Krzysiek.
-Znajomy, ale to raczej nie wasza sprawa.
-No nie, ale randka?- Ponownie zapytał.
-Nie, spotkanie towarzyskie.
-Jasne. Czyli co ja zabieram Kubę, Łucja pomoże ci wybrać kieckę na wieczór i spadamy?
-Nie ma takiej potrzeby, zaraz tu będzie.- Odrzekła Dominika a Łucja złapała ją za dłoń i wszyscy udali się do sypialni.
-No to w co się ubierzesz?- Zapytał Krzysiek siadając z Łucją i Kubą na łóżku.
-W nic.
-Uuuu nieźle pierwsza randka a ty już nago.- Odparł mężczyzna. Dominika spojrzała na niego jak by chciała go zaraz zabić.
-Co to źle w tym wyglądam?- Zapytała po chwili a wszyscy kiwnęli głowami potwierdzając. Kobieta otworzyła szafę z ubraniami.- To co ja mam założyć?
-Może sukienkę, taką fajną w kwiaty masz.- Zaproponował Krzysiek.
-Nie ta w kwiaty ją pogrubia. Lepiej załóż tę czarną.- Zaproponowała Łucja.
-No pewnie od razu zrób z niej starą wdowę.- Zasugerował Krzysiek.
-Dzięki, nie dość że jestem gruba to jeszcze stara.- Odparła Dominika i wyjęła coś z szafy. Udała się do łazienki. Po chwili wyszła z niej w białej sukience, delikatnie rozkloszowanej.
-No powiem ci że no wiesz, ślicznie wyglądasz.- Odparł Krzysiek.
-Siostra, śliczna jesteś, masz to po mnie.- Dodała Łucja i w tym momencie w mieszkaniu Dominiki rozległ się dzwonek do drzwi. Poszła więc otworzyć. Niestety za drzwiami nie było Wojtka.
-Co ty tu robisz?- Zapytała widząc swojego gościa.
-Chciałem porozmawiać.- Powiedział mężczyzna.- Ślicznie wyglądasz.
-My nie mamy już o czym rozmawiać.- Powiedziała Dominika i zamknęła drzwi, do oczu napłynęły jej łzy. Dzwonek do drzwi ponownie zadzwonił.
-Czego jeszcze chcesz?- Krzyknęła otwierając drzwi, nie spodziewała się za nimi Wojtka.
-Chyba przyszedłem nie w porę.- Odrzekł Wojtek.
-Nie nie, myślałam że to ktoś inny.- Powiedziała Dominika ocierając łzy.- Wejdź proszę.- Dodała wskazując dłonią na mieszkanie. Wojtek posłusznie wszedł do środka. Już w korytarzu czekała na niego delegacja powitalna. Spojrzał niepewnie na Dominikę.
-A tak, zapomniała bym. To jest Wojtek, mój znajomy.
-Witam.- Wojtek przywitał się.
-A to moja siostra Łucja, współlokator Krzysiek i Kuba mój syn.
-O miło mi poznać twoją rodzinkę.- Powiedział Wojtek.
-To my się zbieramy. Widzimy się jutro. Przywiozę Kubusia.- Dodała Łucja i pożegnała się z siostrą, to samo zrobił Krzysiek. Po chwili Dominika i Wojtek zostali sami.
-Napijesz się czegoś?- Zaproponowała Dominika.
-Wiesz co, po drodze do ciebie przykleiło mi się wino do dłoni, nie masz nic przeciwko?- Powiedział Wojtek podając kobiecie butelkę.
-A wiesz że z chęcią się napiję.
-A powiedz mi, jeśli oczywiście chcesz, czemu płakałaś? Wiesz jak pamiętam to nie było to u ciebie częste i naprawdę trudno było wywołać twoje łzy.
-Tak wyszło.
-Ok, nie chcesz to nie mów. Opowiadaj co tam u ciebie?
-A wiesz skończyłam studia, pracuje w policji, samotnie wychowuję syna, a co u ciebie?
-A wróciłem do polski, na stałe, rozstałem się z Wiki.
-Co się stało?
-Ja pytałem pierwszy.
-Ok, więc tak chcesz się bawić. Dobra. Jest pewien facet, który mnie zranił i nie jestem w stanie mu wybaczyć. Teraz ty.
-Jest pewna kobieta która mnie zraniła i nie jestem jej w stanie wybaczyć. Wyjaśnij co zrobił.
-A czyli tak gramy, ok. Zostawił mnie bo wolał jechać na szkolenie do USA, teraz ty?
-Zdradziła mnie z kumplem.- Dominika słysząc to o mało co nie wylała na siebie wino.
-No także wiesz, od dawna było źle aż się stało, a wy długo byliście razem?- Dodał po chwili Wojtek.
-Nie ma co mówić, było minęło.
-Czyli mam rozumieć że teraz wrócił?
-Tak, wrócił.
-On jest ojcem Kuby?
-Nie to zupełnie inna historia.
-Opowiesz?
-Może innym razem co?
-No dobra. To może jakiś film?
-A jaki?
-A co byś obejrzała?
-Nie wiem, sprawdź co leci, a ja zrobię w tym czasie przekąski.

-No dobra.- Odparł Wojtek i zaczął szukać czegoś ciekawego w tv. Dominika natomiast udała się do kuchni i szykowała przekąski.




Jak myślicie co wydarzy się dalej? Czy Dominika pogodzi się z Jackiem?  Czy coś wydarzy się między Dominiką a Wojtkiem?