Nadeszła
sobota. Jacek właśnie spał gdy zadzwonił do niego telefon.
Dzwoniła Dominika więc bez wahania odebrał.
-Coś
się stało?
-Ile
potrzebujesz czasu żeby wbić się w garnitur?
-No
ja wiem jakieś dziesięć minut, plus kolejne dziesięć na
prysznic. A co?
-Masz
pięć. Jestem przed blokiem.
-Nie
rozumiem.- Odrzekł Jacek, nie miał pojęcia o co chodzi.
-Nie
dyskutuj tylko zakładaj garnitur. A i otwórz drzwi, już prawie
jestem.
-No
dobra.- Powiedział Jacek i dalej położył się spać. Dominika
zaczęła pukać do drzwi. Nikt nie otwierał. Zdenerwowana
zadzwoniła ponownie do Jacka.
-Co
znowu?- Zapytał Jacek.
-Wstawaj
bo jak cię dorwę to ze skóry oberwę. Miałeś mi drzwi otworzyć.-
Warknęła na niego. Najchętniej krzyknęła by ale ze względu na
wczesną porę i syna na rękach tego nie zrobiła.
-No
dobra już idę.- Odrzekł i wyszedł z łóżka. Po chwili był już
pod drzwiami. Otworzył je i zaprosił do środka kobietę z
dzieckiem.
-Oooo
ładnie wyglądasz.
-Chciała
bym powiedzieć to samo o tobie ale jesteś w piżamie.- Powiedziała
zdenerwowanym głosem.
-Czemu
mam się ubrać w garnitur i dlaczego wy tak odświętnie się
ubraliście?
-Serio.
Jacek, sobota dziś.
-No
i co z tego?
-Mieliśmy
jechać do twojej babci na urodziny. To się stało.
-Przecież
mówiłaś że nie chcesz tam jechać.
-Ale
zmieniłam zdanie. Szykuj się i to na jednej nodze.
-Tobą
też zawsze tak rządzi?- Zapytał Jacek kierując się w stronę
Kuby.
-Kobiety
tak mają.- Odrzekł młodzieniec a Dominika i Jacek zaczęli się
śmiać.
-Mądry
chłopak.- Powiedział mężczyzna i udał się do sypialni aby się
przyszykować. Minęło pół godziny a Jacek był już gotowy. No
prawie brakowało tylko krawatu. Mężczyzna męczył się z nim
dobre pięć minut aż w końcu Dominika postanowiła mu pomóc.
-Daj
to.- Powiedziała podchodząc do niego. Automatycznie wykonał jej
polecenie.- Co ty byś beze mnie zrobił co?
-Nie
wiem, ale mam ciebie i nie chcę na razie o tym myśleć.- Jacek
pocałował Dominikę ta odwzajemniła jego pocałunek. Po kilku
minutach byli już w drodze do rodziców Jacka.
-Dominika?
-Co
się stało?
-Nie
mamy prezentu dla babci.- Stwierdził mężczyzna.
-No
chyba ty nie masz.- Odparła a Jacek się na nią spojrzał jak by
chciał ją zabić.- Co się tak patrzysz, ja kupiłam kwiaty i taki
fajny obrus. Myślałam że kupiłeś jakiś prezent.
-Przecież
mieliśmy nie jechać to po co miałem go kupić.
-Ja
i Kuba mieliśmy nie jechać. Ty miałeś pojechać.
-Mogę
się do waszego dopisać? Proszę proszę proszę.
-No
niech ci będzie, ale wisisz mi butelkę wina.
-No
dobra. Moja strata.
-Ej
bo się zaraz rozmyślę.
-Szantaż?
-Nie
wcale. Ja i szantaż, w życiu.
-Masz
szczęście że jesteśmy na miejscu, bo bym cię wysadził na środku
drogi i byś z buta szła.
-Jasne,
nie zrobił byś tego.
-Jesteś
tego pewna?
-Tak,
beze mnie byś tu nie przyjechał.
-Wysiadaj.-
Powiedział Jacek pewnym głosem gdy tylko zaparkował pod domem
rodziców. Cała trójka wysiadła z samochodu i udała się do domu.
Drzwi były otwarte więc weszli do środka.
-Dzień
dobry.- Krzyknęła Dominika wchodząc do środka.
-Mamo
już jesteśmy.- Dodał Jacek, ale nikt się nie odezwał.- Pewnie
siedzą w ogrodzie, taka pogoda no to wiesz.
-No
w sumie racja.- Odparła kobieta i wraz z Jackiem udała się do
ogrodu gdzie faktycznie wszyscy siedzieli przy stole.
-Ooooo...
nie słyszeliśmy jak przyjechaliście.- Powiedziała mama Jacka.
-Witajcie.-
Dodał ojciec Jacka.
-Dzień
dobry.- Powiedział Kubuś.
-O
a jak masz na imię przystojniaku?- Zapytała mama Jacka.
-Kubuś.
-O
jak ładnie a chcesz może coś słodkiego?- Zaproponowała kobieta.
-Tak.-Kuba
uśmiechnął się i podbiegł do kobiety. Dominika z Jackiem złożyli
życzenia babci a następnie usiedli do stołu. Najpierw pojawił się
tort, później prezenty a na końcu orkiestra. Sąsiedzi przyszli
pod wieczór. Wszyscy dobrze się bawili. Dominika z Jackiem tańczyli
zapominając o tych wszystkich wydarzeniach, jakie miały niedawno
miejsce. Około 21 postanowili wrócić do domu.
-Kuba,
Kubuś.- Dominika wołała swojego syna.- Gdzie Kuba?- Zapytała się
Moniki która opiekowała się dziećmi na wieczór.
-Nie
wiem, jeszcze przed chwilka tu był.
-Kochanie
może zasnął gdzieś w domu, chodźmy to sprawdzić.- Odparł
Jacek. Chłopca jednak nigdzie nie było. Dominika wpadła w
histerię. Jacek również nie wiedział co się dzieje. Postanowili
zadzwonić na policję. Poszukiwania chłopca trwały do późnych
godzin nocnych. Niestety nigdzie go nie było. Policja sprawdziła
kamery zamontowane na posesji, ale na żadnej z nich nie było
chłopca. Nie mieli żadnego tropu. Do akcji przyłączyła się
straż pożarna. Cała rodzina i służby policyjne jaki i straży
pożarnej szukały chłopca do rana.
Co stało się z chłopcem? Czy uda się go odnaleźć? Jak to wpłynie na Dominikę i Jacka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz