sobota, 17 września 2016

2.12

Nadeszła sobota. Jacek właśnie spał gdy zadzwonił do niego telefon. Dzwoniła Dominika więc bez wahania odebrał.
-Coś się stało?
-Ile potrzebujesz czasu żeby wbić się w garnitur?
-No ja wiem jakieś dziesięć minut, plus kolejne dziesięć na prysznic. A co?
-Masz pięć. Jestem przed blokiem.
-Nie rozumiem.- Odrzekł Jacek, nie miał pojęcia o co chodzi.
-Nie dyskutuj tylko zakładaj garnitur. A i otwórz drzwi, już prawie jestem.
-No dobra.- Powiedział Jacek i dalej położył się spać. Dominika zaczęła pukać do drzwi. Nikt nie otwierał. Zdenerwowana zadzwoniła ponownie do Jacka.
-Co znowu?- Zapytał Jacek.
-Wstawaj bo jak cię dorwę to ze skóry oberwę. Miałeś mi drzwi otworzyć.- Warknęła na niego. Najchętniej krzyknęła by ale ze względu na wczesną porę i syna na rękach tego nie zrobiła.
-No dobra już idę.- Odrzekł i wyszedł z łóżka. Po chwili był już pod drzwiami. Otworzył je i zaprosił do środka kobietę z dzieckiem.
-Oooo ładnie wyglądasz.
-Chciała bym powiedzieć to samo o tobie ale jesteś w piżamie.- Powiedziała zdenerwowanym głosem.
-Czemu mam się ubrać w garnitur i dlaczego wy tak odświętnie się ubraliście?
-Serio. Jacek, sobota dziś.
-No i co z tego?
-Mieliśmy jechać do twojej babci na urodziny. To się stało.
-Przecież mówiłaś że nie chcesz tam jechać.
-Ale zmieniłam zdanie. Szykuj się i to na jednej nodze.
-Tobą też zawsze tak rządzi?- Zapytał Jacek kierując się w stronę Kuby.
-Kobiety tak mają.- Odrzekł młodzieniec a Dominika i Jacek zaczęli się śmiać.
-Mądry chłopak.- Powiedział mężczyzna i udał się do sypialni aby się przyszykować. Minęło pół godziny a Jacek był już gotowy. No prawie brakowało tylko krawatu. Mężczyzna męczył się z nim dobre pięć minut aż w końcu Dominika postanowiła mu pomóc.
-Daj to.- Powiedziała podchodząc do niego. Automatycznie wykonał jej polecenie.- Co ty byś beze mnie zrobił co?
-Nie wiem, ale mam ciebie i nie chcę na razie o tym myśleć.- Jacek pocałował Dominikę ta odwzajemniła jego pocałunek. Po kilku minutach byli już w drodze do rodziców Jacka.
-Dominika?
-Co się stało?
-Nie mamy prezentu dla babci.- Stwierdził mężczyzna.
-No chyba ty nie masz.- Odparła a Jacek się na nią spojrzał jak by chciał ją zabić.- Co się tak patrzysz, ja kupiłam kwiaty i taki fajny obrus. Myślałam że kupiłeś jakiś prezent.
-Przecież mieliśmy nie jechać to po co miałem go kupić.
-Ja i Kuba mieliśmy nie jechać. Ty miałeś pojechać.
-Mogę się do waszego dopisać? Proszę proszę proszę.
-No niech ci będzie, ale wisisz mi butelkę wina.
-No dobra. Moja strata.
-Ej bo się zaraz rozmyślę.
-Szantaż?
-Nie wcale. Ja i szantaż, w życiu.
-Masz szczęście że jesteśmy na miejscu, bo bym cię wysadził na środku drogi i byś z buta szła.
-Jasne, nie zrobił byś tego.
-Jesteś tego pewna?
-Tak, beze mnie byś tu nie przyjechał.
-Wysiadaj.- Powiedział Jacek pewnym głosem gdy tylko zaparkował pod domem rodziców. Cała trójka wysiadła z samochodu i udała się do domu. Drzwi były otwarte więc weszli do środka.
-Dzień dobry.- Krzyknęła Dominika wchodząc do środka.
-Mamo już jesteśmy.- Dodał Jacek, ale nikt się nie odezwał.- Pewnie siedzą w ogrodzie, taka pogoda no to wiesz.
-No w sumie racja.- Odparła kobieta i wraz z Jackiem udała się do ogrodu gdzie faktycznie wszyscy siedzieli przy stole.
-Ooooo... nie słyszeliśmy jak przyjechaliście.- Powiedziała mama Jacka.
-Witajcie.- Dodał ojciec Jacka.
-Dzień dobry.- Powiedział Kubuś.
-O a jak masz na imię przystojniaku?- Zapytała mama Jacka.
-Kubuś.
-O jak ładnie a chcesz może coś słodkiego?- Zaproponowała kobieta.
-Tak.-Kuba uśmiechnął się i podbiegł do kobiety. Dominika z Jackiem złożyli życzenia babci a następnie usiedli do stołu. Najpierw pojawił się tort, później prezenty a na końcu orkiestra. Sąsiedzi przyszli pod wieczór. Wszyscy dobrze się bawili. Dominika z Jackiem tańczyli zapominając o tych wszystkich wydarzeniach, jakie miały niedawno miejsce. Około 21 postanowili wrócić do domu.
-Kuba, Kubuś.- Dominika wołała swojego syna.- Gdzie Kuba?- Zapytała się Moniki która opiekowała się dziećmi na wieczór.
-Nie wiem, jeszcze przed chwilka tu był.

-Kochanie może zasnął gdzieś w domu, chodźmy to sprawdzić.- Odparł Jacek. Chłopca jednak nigdzie nie było. Dominika wpadła w histerię. Jacek również nie wiedział co się dzieje. Postanowili zadzwonić na policję. Poszukiwania chłopca trwały do późnych godzin nocnych. Niestety nigdzie go nie było. Policja sprawdziła kamery zamontowane na posesji, ale na żadnej z nich nie było chłopca. Nie mieli żadnego tropu. Do akcji przyłączyła się straż pożarna. Cała rodzina i służby policyjne jaki i straży pożarnej szukały chłopca do rana.

Co stało się z chłopcem? Czy uda się go odnaleźć? Jak to wpłynie na Dominikę i Jacka? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz