Tego
dnia Dominika była w pracy od wczesnych godzin porannych. Minęło
już kilka dni od jej kłótni z Jackiem. Nie utrzymywali żadnych
kontaktów. W pracy omijali się wielkim łukiem, nawet na tematy
służbowe nie rozmawiali. Nie umknęło to uwadze Pawła, partnera
Dominiki podczas patrolu, który postanowił z nią o tym
porozmawiać.
-Dominika
słuchaj, bo mam pytanie.
-No
mów.- Odparła nie zwracając większej uwagi na Pawła.
-Pokłóciłaś
się z dyżurnym?
-Nie,
dlaczego pytasz?
-Bo
unikacie się jak ognia.
-Nie
prawda, wydaje ci się.
-Dominika
mogę cie prosić na chwilkę.- Do pokoju weszła Ola, przyjaciółka
kobiety, która również to zauważyła. Dominika wyszła z biura,
nawet się ucieszyła że Ola przerwała im tę rozmowę.
-Coś
się stało?
-Ty
mi to powiedz.
-Nie
rozumiem.
-Od
kilku dni chodzisz jakaś ponura, unikasz Jacka jak ognia, mnie i
Mikołaja zresztą też. Coś się stało?
-Nie
po prostu ostatnio miałam sporo na głowie.
-Nie
wmówisz mi ze to przez pracę. Mów co jest grane?
-No
nic nie jest grane. Jezu dajcie mi wszyscy spokój.- Krzyknęła
Dominika i poszła w kierunku wyjścia z komendy.
-Poczekaj
no.- Ola chwyciła ja za nadgarstki.- Dobrze wiem że widziałaś się
ostatnio z Jackiem. Byłam wtedy u niego jak dzwoniłaś. Powiesz mi
wreszcie co się tego wieczoru wydarzyło?
-Nic
o czym powinniście wiedzieć. A z tym egoistą nie chcę mieć nic
wspólnego, a teraz przepraszam muszę wrócić do pracy.- Warknęła
Dominika i wróciła do biura, gdzie siedział Paweł i Jacek. Weszła
do środka i nie zwracając na niego uwagi siadła przy biurku i
zajęła się papierami. W pewnym momencie Paweł opuścił biuro.
-Możemy
pogadać?- Zapytał Jacek podchodząc do jej biurka. Nie odezwała
się.- No nie ignoruj mnie. Proszę. Porozmawiajmy.
-Żebyś
znowu na mnie krzyczał i wymyślał ze wszystko to moja wina. Nie
mamy o czym rozmawiać.
-Chyba
jednak mamy.
-No
to proszę mów.
-Najpierw
chciałem cię przeprosić.- Jacek podał Dominice czerwoną różę.
-I
co myślisz że kupisz kwiaty, powiesz przepraszam a ja rzucę ci się
w ramiona powiem ze nic się nie stało i będziemy szczęśliwi.-
Krzyknęła ze łzami w oczach i rzuciła w niego kwiatem.
-Nie,
wiem ze to wszystkiego nie naprawi. Ale proszę cię o jedna
szansę...nie zmarnuje jej.
-Doprawdy,
już jedna dostałeś i co z nią zrobiłeś?
-Dominika
proszę cię wybacz mi.
-Serio
myślisz że to rozwiąże twoje problemy.- Dominika wstała od
biurka.
-Błagam
cię, wybacz mi.- Odparł Jacek i ukląkł przed nią.
-Wstań.-
Warknęła Dominika.
-Nie.
-Wstań
bo jeszcze ktoś wejdzie.
-Nie
wstanę do puki mi nie wybaczysz.
-No
to sobie klęcz.- Powiedziała i już miała wyjść z biura gdy
Jacek wstał, chwycił ją za dłoń, przysunął do siebie i
pocałował. Dominika nie protestowała wręcz przeciwnie,
odpowiedziała na ten pocałunek kolejnym. Po chwili odsunęli się
od siebie.
-To
nie powinno się wydarzyć.- Powiedziała Dominika. Jacek
posmutniał.- Nie powinniśmy tego robić w pracy. To nie
kompetentne.- Odrzekła i ponownie pocałowała Jacka. Do biura
weszła Ola.
-Oj,
to ja wrócę później.- Odparła i zamknęła drzwi. Oboje
popatrzyli na siebie i zaczęli się śmiać.
-Yyyy
to ja pójdę sprawdzić co chciała.
-Myślę
że to dobry pomysł.- Odrzekł Jacek i pocałował Dominikę w
policzek. Zarumieniona kobieta udała się do biura patrolu 05.
Weszła do środka.
-Hej
Olka, coś chciałaś?- Zapytała wchodząc do pomieszczenia.
-Już
nie. Wszystko już mam.- Ola spojrzała na Dominikę jak by chciała
zabić ją wzrokiem.
-No
dobra, to ja lecę.- Odrzekła Dominika i opuściła biuro patrolu
05. Wróciła do swoich poprzednich zajęć. Czyli wypełniania
raportów. Dominika zakończyła dziś służbę o 18. Przebrała się
więc w cywilne rzeczy i zaniosła raporty dyżurnemu.
-Hej,
przyniosłam raporty.- Powiedziała kładąc na jego biurku stertę
papierów.
-Dzięki.
Już po pracy?
-Tak,
na całe szczęście.
-A
czemu?
-Męczący
dzień dziś był.- Odparła i zaczęła ziewać.
-Jak
męczący, przecież spędziłaś cały dzień przy biurku,
wypełniałaś papiery.
-No
ale lenistwo męczy bardziej niż praca. Dobra ja już zmykam.
-No
oki.- Odparł Jacek.- Poczekaj chwilkę.- Krzyknął, gdy Dominika
wychodziła z biura.
-Coś
się stało?- Zapytała zdziwiona.
-Co
robisz w sobotę?
-Mam
wolne, a co?
-Bo
wiesz, te urodziny babci, może byś ze mną tam pojechała.
-A
czyli dlatego mnie dziś przeprosiłeś.
-O
czym ty teraz mówisz?
-Nie
chciałeś wyjść na oszusta, dlatego mnie przeprosiłeś.
-Dominika
to nie tak. Wcale cię nie przeprosiłem ze względu na urodziny.
Zrobiłem to bo mi na tobie cholernie zależy. Jeśli chcesz to nie
musimy tam jechać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz