niedziela, 11 września 2016

2.11

Tego dnia Dominika była w pracy od wczesnych godzin porannych. Minęło już kilka dni od jej kłótni z Jackiem. Nie utrzymywali żadnych kontaktów. W pracy omijali się wielkim łukiem, nawet na tematy służbowe nie rozmawiali. Nie umknęło to uwadze Pawła, partnera Dominiki podczas patrolu, który postanowił z nią o tym porozmawiać.
-Dominika słuchaj, bo mam pytanie.
-No mów.- Odparła nie zwracając większej uwagi na Pawła.
-Pokłóciłaś się z dyżurnym?
-Nie, dlaczego pytasz?
-Bo unikacie się jak ognia.
-Nie prawda, wydaje ci się.
-Dominika mogę cie prosić na chwilkę.- Do pokoju weszła Ola, przyjaciółka kobiety, która również to zauważyła. Dominika wyszła z biura, nawet się ucieszyła że Ola przerwała im tę rozmowę.
-Coś się stało?
-Ty mi to powiedz.
-Nie rozumiem.
-Od kilku dni chodzisz jakaś ponura, unikasz Jacka jak ognia, mnie i Mikołaja zresztą też. Coś się stało?
-Nie po prostu ostatnio miałam sporo na głowie.
-Nie wmówisz mi ze to przez pracę. Mów co jest grane?
-No nic nie jest grane. Jezu dajcie mi wszyscy spokój.- Krzyknęła Dominika i poszła w kierunku wyjścia z komendy.
-Poczekaj no.- Ola chwyciła ja za nadgarstki.- Dobrze wiem że widziałaś się ostatnio z Jackiem. Byłam wtedy u niego jak dzwoniłaś. Powiesz mi wreszcie co się tego wieczoru wydarzyło?
-Nic o czym powinniście wiedzieć. A z tym egoistą nie chcę mieć nic wspólnego, a teraz przepraszam muszę wrócić do pracy.- Warknęła Dominika i wróciła do biura, gdzie siedział Paweł i Jacek. Weszła do środka i nie zwracając na niego uwagi siadła przy biurku i zajęła się papierami. W pewnym momencie Paweł opuścił biuro.
-Możemy pogadać?- Zapytał Jacek podchodząc do jej biurka. Nie odezwała się.- No nie ignoruj mnie. Proszę. Porozmawiajmy.
-Żebyś znowu na mnie krzyczał i wymyślał ze wszystko to moja wina. Nie mamy o czym rozmawiać.
-Chyba jednak mamy.
-No to proszę mów.
-Najpierw chciałem cię przeprosić.- Jacek podał Dominice czerwoną różę.
-I co myślisz że kupisz kwiaty, powiesz przepraszam a ja rzucę ci się w ramiona powiem ze nic się nie stało i będziemy szczęśliwi.- Krzyknęła ze łzami w oczach i rzuciła w niego kwiatem.
-Nie, wiem ze to wszystkiego nie naprawi. Ale proszę cię o jedna szansę...nie zmarnuje jej.
-Doprawdy, już jedna dostałeś i co z nią zrobiłeś?
-Dominika proszę cię wybacz mi.
-Serio myślisz że to rozwiąże twoje problemy.- Dominika wstała od biurka.
-Błagam cię, wybacz mi.- Odparł Jacek i ukląkł przed nią.
-Wstań.- Warknęła Dominika.
-Nie.
-Wstań bo jeszcze ktoś wejdzie.
-Nie wstanę do puki mi nie wybaczysz.
-No to sobie klęcz.- Powiedziała i już miała wyjść z biura gdy Jacek wstał, chwycił ją za dłoń, przysunął do siebie i pocałował. Dominika nie protestowała wręcz przeciwnie, odpowiedziała na ten pocałunek kolejnym. Po chwili odsunęli się od siebie.
-To nie powinno się wydarzyć.- Powiedziała Dominika. Jacek posmutniał.- Nie powinniśmy tego robić w pracy. To nie kompetentne.- Odrzekła i ponownie pocałowała Jacka. Do biura weszła Ola.
-Oj, to ja wrócę później.- Odparła i zamknęła drzwi. Oboje popatrzyli na siebie i zaczęli się śmiać.
-Yyyy to ja pójdę sprawdzić co chciała.
-Myślę że to dobry pomysł.- Odrzekł Jacek i pocałował Dominikę w policzek. Zarumieniona kobieta udała się do biura patrolu 05. Weszła do środka.
-Hej Olka, coś chciałaś?- Zapytała wchodząc do pomieszczenia.
-Już nie. Wszystko już mam.- Ola spojrzała na Dominikę jak by chciała zabić ją wzrokiem.
-No dobra, to ja lecę.- Odrzekła Dominika i opuściła biuro patrolu 05. Wróciła do swoich poprzednich zajęć. Czyli wypełniania raportów. Dominika zakończyła dziś służbę o 18. Przebrała się więc w cywilne rzeczy i zaniosła raporty dyżurnemu.
-Hej, przyniosłam raporty.- Powiedziała kładąc na jego biurku stertę papierów.
-Dzięki. Już po pracy?
-Tak, na całe szczęście.
-A czemu?
-Męczący dzień dziś był.- Odparła i zaczęła ziewać.
-Jak męczący, przecież spędziłaś cały dzień przy biurku, wypełniałaś papiery.
-No ale lenistwo męczy bardziej niż praca. Dobra ja już zmykam.
-No oki.- Odparł Jacek.- Poczekaj chwilkę.- Krzyknął, gdy Dominika wychodziła z biura.
-Coś się stało?- Zapytała zdziwiona.
-Co robisz w sobotę?
-Mam wolne, a co?
-Bo wiesz, te urodziny babci, może byś ze mną tam pojechała.
-A czyli dlatego mnie dziś przeprosiłeś.
-O czym ty teraz mówisz?
-Nie chciałeś wyjść na oszusta, dlatego mnie przeprosiłeś.

-Dominika to nie tak. Wcale cię nie przeprosiłem ze względu na urodziny. Zrobiłem to bo mi na tobie cholernie zależy. Jeśli chcesz to nie musimy tam jechać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz