Tymczasem
Jacek wciąż przesiadywał pod blokiem Dominiki. Po tym jak ją
odwiedził na klatce schodowej zobaczył pewnego mężczyznę, miał
w dłoni kwity i wino. Jacek bardzo zdziwił się widząc że ów
mężczyzna wchodzi do mieszkania kobiety a po chwili wychodzą z
niego wszyscy oprócz kobiety i tego właśnie mężczyzny. „Czyli
ma kogoś, dziś w samochodzie mnie okłamała” Pomyślał Jacek i
wściekły wrócił do siebie. Nie wiedząc co zrobić postanowił
spotkać się ze znajomymi. Zadzwonił więc do nich i zaprosił do
siebie. Po chwili byli już w jego mieszkaniu.
-Cześć
Jacek.- Przywitała się Ola.
-No
siemanko.- Odparł smutnym i przygnębionym głosem Jacek.
-Wszystko
w porządku?- Zapytał Mikołaj, widząc stan swego przyjaciela.
-Nie,
nic nie jest w porządku.- Odparł i usiadł na kanapie.
-No
to powiesz nam w końcu o co chodzi?- Warknęła na niego Ola.
-Wy
kobiety jesteście takie same, bawicie się nami a jak wam się
znudzimy to nas macie gdzieś. Taka jest prawda.- Powiedział Jacek.
-O
czym ty do cholery mówisz?- Zapytał wściekły Mikołaj.
-Wiecie
co jak masz mnie obrażać to ja sobie pójdę. Cześć.- Odparła
Ola i ruszyła w kierunku drzwi.
-Ola
poczekaj. Przepraszam.- Powiedział Jacek.
-No
dobra mów co jest grane.- Odparła Ola i wróciła do salonu.
-Dominika.
-A
co z nią, coś jej się stało?- Zaniepokoił się Mikołaj.
-No
stało się.- Powiedział Jacek a Ola miała już najgorsze myśli.
Jacek w tym momencie zamilkł.
-Możesz
w końcu coś powiedzieć.- Krzyknęła Ola. Jacek spojrzał na nią
niepewnie.
-Dominika
ma kogoś.- Odparł a Ola z Mikołajem westchnęli z radości że ich
koleżance nic się nie stało.
-I
dlatego dramatyzujesz? Człowieku ja myślałem że ona nie żyje, a
ty mówisz że z kimś się spotyka.- Odparł Mikołaj.
-Nic
nie rozumiem.- Powiedziała Ola a panowie na nią spojrzeli jak na
wariatkę.- No co, przed chwilą powiedział że Dominika ma kogoś,
to chyba dobra wiadomość. Więc nie rozumiem czemu jest smutny.-
Dodała po chwili.
-Ty
naprawdę nic nie rozumiesz kobieto.- Powiedział Mikołaj.- On ją
kocha. Nie widzisz tego.
-Szczerze
nie, z tego co mi wiadomo to sam zdecydował o ich rozstaniu.-
Powiedziała Ola.
-Jakim
rozstaniu?- Zdziwił się Mikołaj.- Wy byliście razem i ja nic o
tym nie wiem.- Aspirant był wściekły ze przyjaciel nic mu o tym
nie powiedział, tym bardziej ze jego narzeczona wiedziała.
-Nikomu
nie mówiłem bo to trwało krótko.- Odrzekł Jacek.
-Tak
krótko że Dominika o mało nie miała depresji przez ciebie. I ty
się jeszcze dziwisz?
-Czemu
Ola wie a ja nie?- Mikołaj wciąż nie dopuszczał do siebie myśli
że przyjaciel mu o tym nie powiedział.
-Dominika
mi powiedziała, ale teraz to mniej ważne.- Odparła Ola a Mikołaj
usiadł załamany na kanapie obok kumpla.
-Wiesz
co mogłeś mi chociaż SMS-a napisać. Ja ci od razu powiedziałem
że jestem z Olą.
-Mikołaj
tu nie o to chodzi czy on ci powiedział czy nie. Teraz chodzi o to
że on cierpi. Swoją drogą skąd wiesz że ma innego?
-Widziałem
ich dziś. Przyszedł do niej z winem i kwiatami.
-Dziwne.-
Odparła Ola.
-Dlaczego?-
Zapytał Mikołaj i oboje z Jackiem spojrzeli na kobietę.
-Raczej
bym o tym wiedziała.
-Jasne,
tak jak ja wiedziałem o ich związku.- Odrzekł Mikołaj.
-Proszę
cię Mikołaj, nie miej mu tego za złe. Ja musiałam to na siłę z
Dominiki wydusić.- W tym właśnie momencie do Jacka zadzwonił
telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Dominiki. Jacek ze
zdziwieniem ale bez wahania odebrał telefon.
-Tak,
coś się stało?
-Tak
stało się, twoi rodzice są u mnie. Mam w dupie czy jesteś teraz
zajęty czy nie masz w tej chwili tu przyjechać i ich stąd zabrać.
Zrozumiałeś.
-Ale
jak to są teraz u ciebie?
-Niespodziankę
chcieli ci zrobić, swoją drogą ciekawe skąd mają mój adres?
-Niechcący
musiałem się wygadać.
-Serio
niechcący, w tej chwili masz tu przyjechać. Zrozumiałeś mnie
jasno?
-Tak
już jadę.- Odparł Jacek i wstał z kanapy.
-To
Dominika?- Zapytał Mikołaj gdy Jacek odłożył telefon.
-Tak.
-Co
chciała?- Zapytała Ola.
-Nie
wiem jakim cudem ale moi rodzice są u niej.
-Co?-
Ola z Mikołajem zapytali chórem.
-Nie
ważne, muszę do niej jechać. Zamkniecie moje mieszkanie?
-Jasne.-
Odparł Mikołaj a Jacek złapał za kluczyki od auta i pojechał od
razu do Dominiki. Zaparkował pod blokiem i wbiegł na trzecie
piętro. Wziął głęboki oddech i niepewnie zapukał do drzwi.
Dominika po chwili otworzyła.
-Cześć,
dobrze że już jesteś.- Odparła i wyszła do niego na korytarz.-
Słuchaj, czemu im nie wyjaśniłeś że my nie jesteśmy parą?
-Nie
miałem kiedy, sama wiesz że zaraz po komunii wyjechałem. Nie
widziałem się z nimi od tamtej pory.
-Masz
im to wyjaśnić, a przede wszystkim zabrać ich stąd.- Powiedziała
stanowczo.
-No
dobrze.- Odparł Jacek i oboje weszli do mieszkania kobiety. W
salonie na kanapie siedzieli rodzice Jacka oraz Wojtek.
-O
Jacuś dobrze że już jesteś.- Powiedziała mama Jacka i przywitała
się z synem.
-Cześć
Mamo, a co wy tu robicie?
-Widzisz
synku, chcieliśmy was odwiedzić. Tyle czasu się nie odzywaliście,
myślałam już że coś wam się stało.
-Nie
mamo nic nam nie jest.- Powiedział Jacek i ze złością w oczach
spoglądał na Wojtaka.
-A
zapomniała bym.- Odparła Dominika widząc minę Jacka.- To Wojtek
mój znajomy za czasów szkoły, właśnie wrócił z Anglii i wpadł
się przywitać.
-Znajomy,
byłem pewien że byliśmy przyjaciółmi.- Powiedział Wojtek i
podał Jackowi dłoń na powitanie. Jacek zrobił ten sam gest.-
Wiecie co ja już będę leciał, mam jeszcze parę spraw do
załatwienia puki jestem w Polsce.
-No
to trzymaj się, i wpadnij jeszcze, zapraszamy.
-Tak
zapraszamy.- Odparł Jacek i wszyscy pożegnali Wojtka. Dominika i
Jacek wyszli na korytarz twierdząc że chcą odprowadzić znajomego.
Tak naprawdę chcieli porozmawiać.
-Jacek
o co tu chodzi? Czemu oni przyszli do mnie a nie do ciebie?
-Nie
wiem, ale wydaje mi się że bez powodu by nie przyjechali.
-Co
masz na myśli?
-Zaraz
się przekonasz. Ale najpierw chciałem cię prosić abyś przez
chwilę nie czuła do mnie złości i nienawiści i choć przy moich
rodzicach udawała ze wszystko między nami jest dobrze.
-Że
wszystko jest dobrze, serio. Niby po co mam to zrobić?
-A
chcesz żebym ich stąd zabrał czy wolisz żeby zostali u ciebie na
noc a potem jak się dowiedzą ze między nami już dawno skończone
znienawidzą nas oboje.
-A
nie pomyślałeś że jak się dowiedzą ze udajemy to będzie to
samo?
-A
skąd mają się dowiedzieć?
-Nie
wiem.
-No
właśnie, swoją drogą znajomy za czasów szkolnych, nieźle to
wykombinowałaś.
-Ale...przecież
Wojtek...co ty sugerujesz?
-Dobrze
wiem ze się spotykacie, inaczej by nie przychodził do ciebie z
kwiatami i winem.
-Ale
to serio znajomy ze szkoły. Nic nie wymyśliłam. Myślisz że po
tym co mi zrobiłeś, zresztą nie tylko ty, miała bym ochotę na
jakikolwiek związek? Ty naprawdę nie liczysz się z uczuciami
innych, a ja myślałam...boże jaka ja głupia byłam że się w kimś
takim zakochałam.- Powiedziała Dominika a w oczach pojawiły się
jej łzy. Odwróciła się i wróciła do mieszkania. Jacek po chwili
do niej dołączył.
-Chyba
nie w porę przyjechaliśmy.- Odparł ojciec Jacka widząc ich miny.
-Nie
nie, dobrze że państwo przyjechali. Jacek ma wam coś do
powiedzenia.- Odparła Dominika nalegając tym żeby mężczyzna
powiedział im prawdę o ich związku. Jacek niepewnie spojrzał na
rodziców.
-No
dobrze ale zanim nam coś powiecie to chcieli byśmy was zaprosić na
95 urodziny babci Tosi. Proszę oto zaproszenie dla was.- Odparł
Ojciec Jacka.
-To
co chciałeś nam powiedzieć?- Zapytała jego mama.
-To
nie jest takie proste...bo chodzi o to że...Bo ja i Dominika...
-Co
się stało, pobieracie się?- Zapytała mama Jacka. Dominika poczuła
się źle z tym ze zaraz mają się dowiedzieć o czymś co zrujnuje
im w pewien sposób życie.
-Nie
nie mamy zamiaru się pobrać. To skomplikowane...proszę was
usiądźcie i dajcie nam to wyjaśnić.- Rodzice posłuchali swego
syna. Dominika i Jacek również usiedli. Dziewczyna złapała go za
dłoń i mocno ja ścisnęła.
-Bo
chodzi o to że...- Zaczęła mówić Dominika.- Ja byłam wtedy
młoda....Miałam narzeczonego....miesiąc przed
ślubem...dowiedziałam się że jestem w ciąży....on nie chciał
mieć dzieci...my tego nie planowaliśmy...- Mówiła a po policzku
spływały jej łzy.
-Dziecko,tak
nam przykro.- Powiedziała mama Jacka. On natomiast ścisnął ja za
dłoń i spojrzał na nią swymi zdziwionymi i pytającymi oczami.
-Dominika?-
Zapytał po chwili.
-Nie
przerywaj mi....Ja urodziłam chłopca...teraz ma cztery i pół
roku, jest dla mnie najważniejszy....Po tym co się wtedy wydarzyło
ja myślałam że sobie nie dam rady...aż pojawił się Jacek, który
zmienił moje życie o 360 stopni....nie będę ukrywać nie było
łatwo...
-Czyli
że mamy wnuka?- Zapytał ojciec Jacka a Dominika pokiwała głową
ze tak.
-To
ja może zrobię coś do picia?- Zaproponowała Dominika.
-Nie
nie. My tylko przywieźliśmy zaproszenie.- Odparł ojciec.
-Jeśli
chcielibyście zabrać ze sobą syna, z wielką chęcią go poznamy.
W końcu to nasz wnuk.- Odparła mama Jacka.
-Tak,
postaramy się go przywieźć.- Odparła Dominika.
-No
to my się zbieramy. Cieszę się synu z twojej decyzji.- Odparł
ojciec i uściskał syna a następnie Dominikę. Potem wszyscy się
pożegnali. Dominika i Jacek zostali sami.
-Czemu
to zrobiłaś?
-A
jak myślisz, nie mogłam patrzeć jak własnej matce serce łamiesz.
-Nie
no jasne, teraz to nie złamię jak powiem ze nie jesteśmy razem.
Jedziesz ze mną na urodziny babci i Kuba też. Sama namieszałaś to
teraz to będziesz odkręcać.
-Serio,
to ja ci tyłek ratuję a ty jeszcze masz do mnie pretensje. Martwisz
się tym co się stanie jak się dowiedzą ze to wszystko to kłamstwo
ale nie tym że sprawiłam im radość. Może w końcu przestał byś
myśleć tylko o sobie.
-Sugerujesz
mi ze jestem egoistą?
-Nie
sugeruję, ja mówię jaka jest prawda. I jeśli chcesz wiedzieć to
pojadę z Kubą do twojej babci na urodziny, nawet jeśli miała bym
jechać bez ciebie.
-Super.
To sobie pojedziesz beze mnie. Bo ja nie mam zamiaru udawać.
-Ciekawe,
przypomnę ci ze jeszcze kilka minut temu sam mówiłeś żebym
udawała że wszystko między nami jest dobrze. A teraz nagle masz
do mnie o to żal.
-Nie
będę tego wysłuchiwał.- Wrzasnął Jacek i opuścił mieszkanie
Dominiki. Ona natomiast wściekła usiadła na podłodze i się
rozpłakała. Po chwili ktoś zapukał do jej mieszkania. Poszła
więc otworzyć.
-Coś
się stało?- Zapytała ocierając łzy.
-Zapomniałam
telefonu.- Odparła mama Jacka.- Coś się stało?
-Nie
nie, nic się nie stało.- Odparła Dominika.- Proszę wejść, zaraz
go poszukamy.- Kobiety weszły do mieszkania i zaczęły szukać
telefonu. Znalazły go na podłodze pod łóżkiem.
-Proszę
bardzo.- Dominika podała telefon.
-Dziękuję,
myślałam ze ktoś mi go ukradł. A gdzie Jacuś?
-Musiał
wyjść.
-Pokłóciliście
się?
-Nie
nie, nie pokłóciliśmy się, dlaczego?
-Bo
płaczesz, a mijałam go na klatce i był wściekły.
-Nie
naprawdę się nie pokłóciliśmy.
-No
dobrze. A powiedz jak ma na imię twój syn?
-Kuba.
Ma na imię Kuba.
-Po
swoim ojcu?
-Nie
jego ojciec ma na imię Mariusz, ale to bez znaczenia. Przepraszam
Panią ale troszkę się śpieszę. Muszę odebrać Kubę od siostry.
-No
dobrze dobrze. Do widzenia.
-Do
widzenia.- Odpowiedziała Dominika i odprowadziła kobietę do drzwi.
Następnie osunęła się o drzwi i ponownie zaczęła płakać. Po
dość długim czasie podniosłą się z podłogi i poszła do
sypialni. Padła na łóżku i rozpłakała się na dobre. Zasnęła
nad ranem, wyczerpana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz