piątek, 9 września 2016

2.10

Tymczasem Jacek wciąż przesiadywał pod blokiem Dominiki. Po tym jak ją odwiedził na klatce schodowej zobaczył pewnego mężczyznę, miał w dłoni kwity i wino. Jacek bardzo zdziwił się widząc że ów mężczyzna wchodzi do mieszkania kobiety a po chwili wychodzą z niego wszyscy oprócz kobiety i tego właśnie mężczyzny. „Czyli ma kogoś, dziś w samochodzie mnie okłamała” Pomyślał Jacek i wściekły wrócił do siebie. Nie wiedząc co zrobić postanowił spotkać się ze znajomymi. Zadzwonił więc do nich i zaprosił do siebie. Po chwili byli już w jego mieszkaniu.
-Cześć Jacek.- Przywitała się Ola.
-No siemanko.- Odparł smutnym i przygnębionym głosem Jacek.
-Wszystko w porządku?- Zapytał Mikołaj, widząc stan swego przyjaciela.
-Nie, nic nie jest w porządku.- Odparł i usiadł na kanapie.
-No to powiesz nam w końcu o co chodzi?- Warknęła na niego Ola.
-Wy kobiety jesteście takie same, bawicie się nami a jak wam się znudzimy to nas macie gdzieś. Taka jest prawda.- Powiedział Jacek.
-O czym ty do cholery mówisz?- Zapytał wściekły Mikołaj.
-Wiecie co jak masz mnie obrażać to ja sobie pójdę. Cześć.- Odparła Ola i ruszyła w kierunku drzwi.
-Ola poczekaj. Przepraszam.- Powiedział Jacek.
-No dobra mów co jest grane.- Odparła Ola i wróciła do salonu.
-Dominika.
-A co z nią, coś jej się stało?- Zaniepokoił się Mikołaj.
-No stało się.- Powiedział Jacek a Ola miała już najgorsze myśli. Jacek w tym momencie zamilkł.
-Możesz w końcu coś powiedzieć.- Krzyknęła Ola. Jacek spojrzał na nią niepewnie.
-Dominika ma kogoś.- Odparł a Ola z Mikołajem westchnęli z radości że ich koleżance nic się nie stało.
-I dlatego dramatyzujesz? Człowieku ja myślałem że ona nie żyje, a ty mówisz że z kimś się spotyka.- Odparł Mikołaj.
-Nic nie rozumiem.- Powiedziała Ola a panowie na nią spojrzeli jak na wariatkę.- No co, przed chwilą powiedział że Dominika ma kogoś, to chyba dobra wiadomość. Więc nie rozumiem czemu jest smutny.- Dodała po chwili.
-Ty naprawdę nic nie rozumiesz kobieto.- Powiedział Mikołaj.- On ją kocha. Nie widzisz tego.
-Szczerze nie, z tego co mi wiadomo to sam zdecydował o ich rozstaniu.- Powiedziała Ola.
-Jakim rozstaniu?- Zdziwił się Mikołaj.- Wy byliście razem i ja nic o tym nie wiem.- Aspirant był wściekły ze przyjaciel nic mu o tym nie powiedział, tym bardziej ze jego narzeczona wiedziała.
-Nikomu nie mówiłem bo to trwało krótko.- Odrzekł Jacek.
-Tak krótko że Dominika o mało nie miała depresji przez ciebie. I ty się jeszcze dziwisz?
-Czemu Ola wie a ja nie?- Mikołaj wciąż nie dopuszczał do siebie myśli że przyjaciel mu o tym nie powiedział.
-Dominika mi powiedziała, ale teraz to mniej ważne.- Odparła Ola a Mikołaj usiadł załamany na kanapie obok kumpla.
-Wiesz co mogłeś mi chociaż SMS-a napisać. Ja ci od razu powiedziałem że jestem z Olą.
-Mikołaj tu nie o to chodzi czy on ci powiedział czy nie. Teraz chodzi o to że on cierpi. Swoją drogą skąd wiesz że ma innego?
-Widziałem ich dziś. Przyszedł do niej z winem i kwiatami.
-Dziwne.- Odparła Ola.
-Dlaczego?- Zapytał Mikołaj i oboje z Jackiem spojrzeli na kobietę.
-Raczej bym o tym wiedziała.
-Jasne, tak jak ja wiedziałem o ich związku.- Odrzekł Mikołaj.
-Proszę cię Mikołaj, nie miej mu tego za złe. Ja musiałam to na siłę z Dominiki wydusić.- W tym właśnie momencie do Jacka zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Dominiki. Jacek ze zdziwieniem ale bez wahania odebrał telefon.
-Tak, coś się stało?
-Tak stało się, twoi rodzice są u mnie. Mam w dupie czy jesteś teraz zajęty czy nie masz w tej chwili tu przyjechać i ich stąd zabrać. Zrozumiałeś.
-Ale jak to są teraz u ciebie?
-Niespodziankę chcieli ci zrobić, swoją drogą ciekawe skąd mają mój adres?
-Niechcący musiałem się wygadać.
-Serio niechcący, w tej chwili masz tu przyjechać. Zrozumiałeś mnie jasno?
-Tak już jadę.- Odparł Jacek i wstał z kanapy.
-To Dominika?- Zapytał Mikołaj gdy Jacek odłożył telefon.
-Tak.
-Co chciała?- Zapytała Ola.
-Nie wiem jakim cudem ale moi rodzice są u niej.
-Co?- Ola z Mikołajem zapytali chórem.
-Nie ważne, muszę do niej jechać. Zamkniecie moje mieszkanie?
-Jasne.- Odparł Mikołaj a Jacek złapał za kluczyki od auta i pojechał od razu do Dominiki. Zaparkował pod blokiem i wbiegł na trzecie piętro. Wziął głęboki oddech i niepewnie zapukał do drzwi. Dominika po chwili otworzyła.
-Cześć, dobrze że już jesteś.- Odparła i wyszła do niego na korytarz.- Słuchaj, czemu im nie wyjaśniłeś że my nie jesteśmy parą?
-Nie miałem kiedy, sama wiesz że zaraz po komunii wyjechałem. Nie widziałem się z nimi od tamtej pory.
-Masz im to wyjaśnić, a przede wszystkim zabrać ich stąd.- Powiedziała stanowczo.
-No dobrze.- Odparł Jacek i oboje weszli do mieszkania kobiety. W salonie na kanapie siedzieli rodzice Jacka oraz Wojtek.
-O Jacuś dobrze że już jesteś.- Powiedziała mama Jacka i przywitała się z synem.
-Cześć Mamo, a co wy tu robicie?
-Widzisz synku, chcieliśmy was odwiedzić. Tyle czasu się nie odzywaliście, myślałam już że coś wam się stało.
-Nie mamo nic nam nie jest.- Powiedział Jacek i ze złością w oczach spoglądał na Wojtaka.
-A zapomniała bym.- Odparła Dominika widząc minę Jacka.- To Wojtek mój znajomy za czasów szkoły, właśnie wrócił z Anglii i wpadł się przywitać.
-Znajomy, byłem pewien że byliśmy przyjaciółmi.- Powiedział Wojtek i podał Jackowi dłoń na powitanie. Jacek zrobił ten sam gest.- Wiecie co ja już będę leciał, mam jeszcze parę spraw do załatwienia puki jestem w Polsce.
-No to trzymaj się, i wpadnij jeszcze, zapraszamy.
-Tak zapraszamy.- Odparł Jacek i wszyscy pożegnali Wojtka. Dominika i Jacek wyszli na korytarz twierdząc że chcą odprowadzić znajomego. Tak naprawdę chcieli porozmawiać.
-Jacek o co tu chodzi? Czemu oni przyszli do mnie a nie do ciebie?
-Nie wiem, ale wydaje mi się że bez powodu by nie przyjechali.
-Co masz na myśli?
-Zaraz się przekonasz. Ale najpierw chciałem cię prosić abyś przez chwilę nie czuła do mnie złości i nienawiści i choć przy moich rodzicach udawała ze wszystko między nami jest dobrze.
-Że wszystko jest dobrze, serio. Niby po co mam to zrobić?
-A chcesz żebym ich stąd zabrał czy wolisz żeby zostali u ciebie na noc a potem jak się dowiedzą ze między nami już dawno skończone znienawidzą nas oboje.
-A nie pomyślałeś że jak się dowiedzą ze udajemy to będzie to samo?
-A skąd mają się dowiedzieć?
-Nie wiem.
-No właśnie, swoją drogą znajomy za czasów szkolnych, nieźle to wykombinowałaś.
-Ale...przecież Wojtek...co ty sugerujesz?
-Dobrze wiem ze się spotykacie, inaczej by nie przychodził do ciebie z kwiatami i winem.
-Ale to serio znajomy ze szkoły. Nic nie wymyśliłam. Myślisz że po tym co mi zrobiłeś, zresztą nie tylko ty, miała bym ochotę na jakikolwiek związek? Ty naprawdę nie liczysz się z uczuciami innych, a ja myślałam...boże jaka ja głupia byłam że się w kimś takim zakochałam.- Powiedziała Dominika a w oczach pojawiły się jej łzy. Odwróciła się i wróciła do mieszkania. Jacek po chwili do niej dołączył.
-Chyba nie w porę przyjechaliśmy.- Odparł ojciec Jacka widząc ich miny.
-Nie nie, dobrze że państwo przyjechali. Jacek ma wam coś do powiedzenia.- Odparła Dominika nalegając tym żeby mężczyzna powiedział im prawdę o ich związku. Jacek niepewnie spojrzał na rodziców.
-No dobrze ale zanim nam coś powiecie to chcieli byśmy was zaprosić na 95 urodziny babci Tosi. Proszę oto zaproszenie dla was.- Odparł Ojciec Jacka.
-To co chciałeś nam powiedzieć?- Zapytała jego mama.
-To nie jest takie proste...bo chodzi o to że...Bo ja i Dominika...
-Co się stało, pobieracie się?- Zapytała mama Jacka. Dominika poczuła się źle z tym ze zaraz mają się dowiedzieć o czymś co zrujnuje im w pewien sposób życie.
-Nie nie mamy zamiaru się pobrać. To skomplikowane...proszę was usiądźcie i dajcie nam to wyjaśnić.- Rodzice posłuchali swego syna. Dominika i Jacek również usiedli. Dziewczyna złapała go za dłoń i mocno ja ścisnęła.
-Bo chodzi o to że...- Zaczęła mówić Dominika.- Ja byłam wtedy młoda....Miałam narzeczonego....miesiąc przed ślubem...dowiedziałam się że jestem w ciąży....on nie chciał mieć dzieci...my tego nie planowaliśmy...- Mówiła a po policzku spływały jej łzy.
-Dziecko,tak nam przykro.- Powiedziała mama Jacka. On natomiast ścisnął ja za dłoń i spojrzał na nią swymi zdziwionymi i pytającymi oczami.
-Dominika?- Zapytał po chwili.
-Nie przerywaj mi....Ja urodziłam chłopca...teraz ma cztery i pół roku, jest dla mnie najważniejszy....Po tym co się wtedy wydarzyło ja myślałam że sobie nie dam rady...aż pojawił się Jacek, który zmienił moje życie o 360 stopni....nie będę ukrywać nie było łatwo...
-Czyli że mamy wnuka?- Zapytał ojciec Jacka a Dominika pokiwała głową ze tak.
-To ja może zrobię coś do picia?- Zaproponowała Dominika.
-Nie nie. My tylko przywieźliśmy zaproszenie.- Odparł ojciec.
-Jeśli chcielibyście zabrać ze sobą syna, z wielką chęcią go poznamy. W końcu to nasz wnuk.- Odparła mama Jacka.
-Tak, postaramy się go przywieźć.- Odparła Dominika.
-No to my się zbieramy. Cieszę się synu z twojej decyzji.- Odparł ojciec i uściskał syna a następnie Dominikę. Potem wszyscy się pożegnali. Dominika i Jacek zostali sami.
-Czemu to zrobiłaś?
-A jak myślisz, nie mogłam patrzeć jak własnej matce serce łamiesz.
-Nie no jasne, teraz to nie złamię jak powiem ze nie jesteśmy razem. Jedziesz ze mną na urodziny babci i Kuba też. Sama namieszałaś to teraz to będziesz odkręcać.
-Serio, to ja ci tyłek ratuję a ty jeszcze masz do mnie pretensje. Martwisz się tym co się stanie jak się dowiedzą ze to wszystko to kłamstwo ale nie tym że sprawiłam im radość. Może w końcu przestał byś myśleć tylko o sobie.
-Sugerujesz mi ze jestem egoistą?
-Nie sugeruję, ja mówię jaka jest prawda. I jeśli chcesz wiedzieć to pojadę z Kubą do twojej babci na urodziny, nawet jeśli miała bym jechać bez ciebie.
-Super. To sobie pojedziesz beze mnie. Bo ja nie mam zamiaru udawać.
-Ciekawe, przypomnę ci ze jeszcze kilka minut temu sam mówiłeś żebym udawała że wszystko między nami jest dobrze. A teraz nagle masz do mnie o to żal.
-Nie będę tego wysłuchiwał.- Wrzasnął Jacek i opuścił mieszkanie Dominiki. Ona natomiast wściekła usiadła na podłodze i się rozpłakała. Po chwili ktoś zapukał do jej mieszkania. Poszła więc otworzyć.
-Coś się stało?- Zapytała ocierając łzy.
-Zapomniałam telefonu.- Odparła mama Jacka.- Coś się stało?
-Nie nie, nic się nie stało.- Odparła Dominika.- Proszę wejść, zaraz go poszukamy.- Kobiety weszły do mieszkania i zaczęły szukać telefonu. Znalazły go na podłodze pod łóżkiem.
-Proszę bardzo.- Dominika podała telefon.
-Dziękuję, myślałam ze ktoś mi go ukradł. A gdzie Jacuś?
-Musiał wyjść.
-Pokłóciliście się?
-Nie nie, nie pokłóciliśmy się, dlaczego?
-Bo płaczesz, a mijałam go na klatce i był wściekły.
-Nie naprawdę się nie pokłóciliśmy.
-No dobrze. A powiedz jak ma na imię twój syn?
-Kuba. Ma na imię Kuba.
-Po swoim ojcu?
-Nie jego ojciec ma na imię Mariusz, ale to bez znaczenia. Przepraszam Panią ale troszkę się śpieszę. Muszę odebrać Kubę od siostry.
-No dobrze dobrze. Do widzenia.

-Do widzenia.- Odpowiedziała Dominika i odprowadziła kobietę do drzwi. Następnie osunęła się o drzwi i ponownie zaczęła płakać. Po dość długim czasie podniosłą się z podłogi i poszła do sypialni. Padła na łóżku i rozpłakała się na dobre. Zasnęła nad ranem, wyczerpana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz