Rozdział XVI Ślub
Andrzeja i Patrycji
Dominika
Dziś wracam do pracy. Za tydzień jest ślub mojego
młodszego brata, przygotowania idą pełną parą a ja cały czas
słyszę czy nie jest mi głupio że mój brat żeni się przede mną.
Oczywiście ja nie mam do niego o to żalu jeśli uważa że to ta
jedyna to proszę bardzo, choć w głębi serca cały czas mażę że
Jacek mi się oświadczy, ale jak na razie to się nie zapowiada.
Wstałam o siódmej i obudziłam Jacka. Zeszliśmy na dół aby zjeść
śniadanie.
-Kawę czy herbatę?
-Ty się jeszcze pytasz.
-No wiesz ostatnio piłaś kawę i nie jestem pewien.
-Herbatę, a tak swoją drogą, to musimy w końcu
prezent kupić na ślub.
-Jaki ślub?
-No Andrzeja i Patrycji. Nie żartuj od kilku dni chodzę
jak na szpilkach żeby dopiąć wszystko na ostatni guzik a ty mi
mówisz że nie wiesz o co chodzi.
-Spokojnie żartowałem tylko.
-Żartowałem, ty chyba kpisz.- Powiedziałam rzucając
w niego ścierką.
-Kochanie, możemy skoczyć po pracy.
-Yyyy no dziś nie za bardzo, mam próbę psalmu,
zapomniałeś.
-Jezu ty i te twoje próby.
-Oj Jacuś zawsze możesz jechać ze mną.
-No ty chyba nie myślałaś że cię samą puszczę.
-A czyli ze mną jedziesz.
-Tak jadę. A teraz jedz śniadanie bo się spóźnimy
do pracy.
-Jejciu, już zapomniałam jak to jest iść do pracy.
-No właśnie widzę.- Powiedział Jacek kładąc na
stole talerz z kanapkami. Ja postawiłam dwa kubki jeden z kawą a
drugi z herbatą i oboje zasiedliśmy do stołu. Zjedliśmy śniadanie
i oboje poszliśmy się szykować do pracy. Wzięłam szybki prysznic
i poszłam się ubrać. Jacek zrobił dokładnie to samo.
Pojechaliśmy do pracy razem. Wysiadłam z samochodu nabrałam
powietrza do płuc, uśmiechnęłam się i rześkim krokiem ruszyłam
w stronę budynku. Jacek otworzył drzwi, przepuścił mnie, a ja
udałam się do pokoju. Odłożyłam torebkę i poszłam się
przebrać w mundur za którym bardzo tęskniłam. Wróciłam do
pokoju, zrobiłam sobie herbatę na dobry początek dnia i udałam
się na odprawę. Komendant powitał mnie bardzo miłymi słowami,
następnie przydzielił nam rewiry i zadania.
-A zapomniał bym, Posterunkowa, przepraszam starsza
posterunkowa Dominika, do powrotu aspiranta Pawła, będziesz miała
patrol z sierżant Emilką. Spóźni się dziś. No więc to wszystko
zapraszam do pracy.- Powiedział komendant a wszyscy policjanci udali
się do pracy. Ja poszłam do pokoju służbowego i czekałam na
Emilkę. Nudziło mi się nieziemsko więc wzięłam się za raporty
których Emilka nie skończyła, no ale byłam przyzwyczajona do
takiej pracy, w końcu skończyłam ekonomik, więc nie zajęło mi
to zbyt dużo czasu. Po godzinie, do pokoju wpadła zasapana Emilka.
-Cześć.- Powiedziała ledwo łapiąc dech w piersi.
-No hej, tu masz raporty, wystarczy je podpisać.-
Położyłam stertę papierów na biurku Emilki.
-Jejku, wypełniłaś wszystkie, dzięki kochana jesteś
ale to robota na dobre kilka godzin.
-Nie dla mnie, jakoś lubię to robić.- Posłałam
Emilce duży uśmiech, ona również się uśmiechnęła podpisała
wszystkie papiery i poleciała przebrać się w mundur. Ja poszłam
już do radiowozu, a po drodze zaniosłam Jackowi raporty. Chwilkę
później w radiowozie pojawiła się Emilka. Bardzo długo
rozmawiałyśmy o tym co się działo jak byłam na zwolnieniu.
Miałyśmy kilka niegroźnych interwencji zakończonych mandatami. Po
zakończonej służbie pojechałyśmy na bazę, wypełnić raporty.
Potem poszłam do Jacka który akurat wychodził z komendy.
-To co lecimy na próbę.-Powiedział Jacek.
-Nie najpierw po prezent.
-Ale mieliśmy...dobra nie ważne. A co kupimy?
-No myślałam żeby kupić im zestaw talerzy, wiesz
nasza rodzina jest spora a na pewno święta będą u nowożeńców.
-No w sumie to nieźle kombinujesz. To gdzie jedziemy?
-Do galerii.
-No dobra.- I tak jak ustaliliśmy pojechaliśmy do
galerii po prezent a potem na próbę. Pośmialiśmy się,
wygłupiliśmy, potem wszyscy poszliśmy na pizzę. W zabawnej
atmosferze rozeszliśmy się do domów.
Kilka dni później odbył się długo wyczekiwany ślub,
mojego braciszka. Byłam w jej rodzinnym domu i pomagałam jej w
ostatecznych przygotowaniach. Daria była świadkową a kuzyn
Patrycji był świadkiem. Patrycja wyglądała cudownie. Biała
suknia i bukiet czerwonych róż, komponowały się idealnie.
Założyłam jej welon i pogratulowałam tego cudownego dnia.
-Gotowa?
-Jak nigdy. Dziękuję.- Powiedziała Patrycja
przytulając się do mnie.
-Ale za co?
-Za to że jesteś.
-Ja
jestem jedynaczką a ty jesteś jak moja starsza siostra.- Nie
wiedziałam co mam powiedzieć, w oku zakręciła mi się łza.
Przytuliłam do siebie Patrycje a do pokoju przyszli jej i moi
rodzice. Chwilę później przyszedł świadek i świadkowa a po
kilku minutach doszedł Andrzej z Jackiem i Kacprem. Rodzice
udzielili im błogosławieństwa. Następnie udaliśmy się do
kościoła na mszę. Wszyscy goście już przybyli, byłam bardzo
szczęśliwa mogąc być z moim bratem w tak szczególnym dla niego
dniu. Patrycja stanęła w drzwiach Kościoła a ja zaczęłam
śpiewać Haleluja
wersję weselną. Potem
odbyła się msza. Czas do przysięgi bardzo się dłużył ale w
końcu nadszedł ten cudowny moment. Wzruszyłam się. Z oczu zaczęły
mi lecieć łzy. Wyglądali tak cudownie. Patrycja cała promieniała.
Daria jako świadkowa w ciąży wyglądała cudownie. Piotr (świadek)
przystojny, Andrzej mój mały braciszek, biorący właśnie ślub.
Widok i uczucie bezcenne. Na koniec zaśpiewałam Psalm i wszyscy
udaliśmy się na tak zwane wesele. Sala była cudowna. Bardzo duży
parkiet i duża przestrzeń między stołami. Weszliśmy do środka
wszyscy goście wzięli po lampce szampana i zaczęli śpiewać dla
pary młodej sto
lat potem
było gorzko i
dopiero teraz goście udali się zjeść obiad. Czyli na pierwsze
danie Rosół a na drugie ziemniaki z kotletem schabowym lub zrazy. I
oczywiście szwedzki stół. Po obiedzie odbył się następny toast
i przyszła pora na pierwszy taniec. Tańczyli do piosenki Wielka
miłość potem
do zabawy przyłączyli się wszyscy goście. Oczywiście tańczyłam
z Jackiem do nie jednej piosenki. Pod koniec zdjęłam buty bo nogi
zaczęły mnie boleć. O północy odbyły się długo wyczekiwane
oczepiny. Najpierw było podziękowanie dla rodziców, popłakałam
się. Para młoda wraz z rodzicami tańczyli do piosenki cudownych
rodziców mam potem
było podziękowanie dla rodziców chrzestnych i świadków. Aż
przyszła pora na rzucanie welonem moja ulubiona część oczepin.
-Zapraszamy na środek wszystkie panny.- Powiedział
grajek. Więc wyszłam, na szczęście nie byłam sama.- Więc
orkiestra będzie grała a panie tańczą dookoła Panny młodej. Gdy
muzyka ucichnie, Panna młoda wręcza welon Pannie która będzie
naprzeciwko, uwaga zasłonimy oczy Pannie Młodej.- I orkiestra
zaczęła grać, a my tańczyłyśmy dookoła Patrycji, nagle muzyka
ucichła a ja znajdowałam się centralnie naprzeciwko Patrycji, nie
miałam do kont uciec. Patrycja podeszła do mnie i wręczyła mi
welon.- Jak ma Pani na imię?
-Dominika.- Odpowiedziałam.
-No dobrze Pani Dominiko tam jest krzesełko proszę na
nim usiąść. A teraz na środek zapraszamy Kawalerów.- Na środek
wyszło trzech mężczyzn, w tym świadek i Jacek, tego trzeciego nie
znałam.- Więc Proszę nam się przedstawić.
-Jacek.
-Piotr.
-Grzegorz.
-Dobrze,
Panowie muszą zawalczyć o swoją wybrankę. Oto trzy balony.
Przyczepimy je do Panów kostek. Pan który jako jedyny zostanie z
całym balonem, zostanie wybrankiem serca, naszej nowej Panny Młodej.
Więc zaczynamy. Orkiestra graj.- I panowie zaczęli walkę o moje
względy. O dziwo wygrał Jacek, choć w pierwszej chwili byłam
pewna że przegra.- A oto nasza nowa Para Młoda, brawa dla nich.
Wiecie co to oznacza. Za rok spotkamy się na waszym ślubie.-
Powiedział jeden z grajków a goście zaczęli wykrzykiwać gorzko,
więc Pocałowaliśmy się. Potem tańczyliśmy tylko we dwoje do
piosenki Bukiet
róż dla ciebie
Piosenka cudowna, a ja wirowałam w objęciach najważniejszej osoby
w moim życiu. Potem goście przyłączyli się do nas i tańczyliśmy
tak całą noc. Nad ranem udaliśmy się z Jackiem do hotelu, gdzie
mieliśmy wynajęty pokój. Byliśmy bardzo zmęczeni, więc od razu
zasnęliśmy. Wstaliśmy około jedenastej, goście jeszcze się
bawili. Ja z Jackiem usiadłam do stolika, nalałam sobie soku i
wypiłam go. Potem potańczyliśmy chwilę i poszliśmy do pokoju.
Wzięłam prysznic i przebrałam się na trzynastą mieliśmy
umówionego fotografa, nad jeziorem. Najpierw jednak pojechałam z
Jackiem do domu coś zjeść. Oczywiście zajęliśmy się sobą i
spóźniliśmy się. Ale na szczęście wszyscy się tego
spodziewali, ja zawsze się spóźniałam jeśli chodziło o
fotografa. Po udanej sesji zdjęciowej wszyscy udali się na
poprawiny. Ja z Jackiem posiedzieliśmy do osiemnastej i wróciliśmy
do domu. Nie dostaliśmy wolnego poniedziałku. Gdy dojechaliśmy do
domu byłą już prawie dwudziesta, nieziemskie korki na mieście.
Wróciliśmy do domu, poszliśmy się myć i zjeść kolację. Potem
poszliśmy spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz