sobota, 9 kwietnia 2016

Rozdział XVI Ślub Andrzeja i Patrycji

Rozdział XVI Ślub Andrzeja i Patrycji

Dominika
Dziś wracam do pracy. Za tydzień jest ślub mojego młodszego brata, przygotowania idą pełną parą a ja cały czas słyszę czy nie jest mi głupio że mój brat żeni się przede mną. Oczywiście ja nie mam do niego o to żalu jeśli uważa że to ta jedyna to proszę bardzo, choć w głębi serca cały czas mażę że Jacek mi się oświadczy, ale jak na razie to się nie zapowiada. Wstałam o siódmej i obudziłam Jacka. Zeszliśmy na dół aby zjeść śniadanie.
-Kawę czy herbatę?
-Ty się jeszcze pytasz.
-No wiesz ostatnio piłaś kawę i nie jestem pewien.
-Herbatę, a tak swoją drogą, to musimy w końcu prezent kupić na ślub.
-Jaki ślub?
-No Andrzeja i Patrycji. Nie żartuj od kilku dni chodzę jak na szpilkach żeby dopiąć wszystko na ostatni guzik a ty mi mówisz że nie wiesz o co chodzi.
-Spokojnie żartowałem tylko.
-Żartowałem, ty chyba kpisz.- Powiedziałam rzucając w niego ścierką.
-Kochanie, możemy skoczyć po pracy.
-Yyyy no dziś nie za bardzo, mam próbę psalmu, zapomniałeś.
-Jezu ty i te twoje próby.
-Oj Jacuś zawsze możesz jechać ze mną.
-No ty chyba nie myślałaś że cię samą puszczę.
-A czyli ze mną jedziesz.
-Tak jadę. A teraz jedz śniadanie bo się spóźnimy do pracy.
-Jejciu, już zapomniałam jak to jest iść do pracy.
-No właśnie widzę.- Powiedział Jacek kładąc na stole talerz z kanapkami. Ja postawiłam dwa kubki jeden z kawą a drugi z herbatą i oboje zasiedliśmy do stołu. Zjedliśmy śniadanie i oboje poszliśmy się szykować do pracy. Wzięłam szybki prysznic i poszłam się ubrać. Jacek zrobił dokładnie to samo. Pojechaliśmy do pracy razem. Wysiadłam z samochodu nabrałam powietrza do płuc, uśmiechnęłam się i rześkim krokiem ruszyłam w stronę budynku. Jacek otworzył drzwi, przepuścił mnie, a ja udałam się do pokoju. Odłożyłam torebkę i poszłam się przebrać w mundur za którym bardzo tęskniłam. Wróciłam do pokoju, zrobiłam sobie herbatę na dobry początek dnia i udałam się na odprawę. Komendant powitał mnie bardzo miłymi słowami, następnie przydzielił nam rewiry i zadania.
-A zapomniał bym, Posterunkowa, przepraszam starsza posterunkowa Dominika, do powrotu aspiranta Pawła, będziesz miała patrol z sierżant Emilką. Spóźni się dziś. No więc to wszystko zapraszam do pracy.- Powiedział komendant a wszyscy policjanci udali się do pracy. Ja poszłam do pokoju służbowego i czekałam na Emilkę. Nudziło mi się nieziemsko więc wzięłam się za raporty których Emilka nie skończyła, no ale byłam przyzwyczajona do takiej pracy, w końcu skończyłam ekonomik, więc nie zajęło mi to zbyt dużo czasu. Po godzinie, do pokoju wpadła zasapana Emilka.
-Cześć.- Powiedziała ledwo łapiąc dech w piersi.
-No hej, tu masz raporty, wystarczy je podpisać.- Położyłam stertę papierów na biurku Emilki.
-Jejku, wypełniłaś wszystkie, dzięki kochana jesteś ale to robota na dobre kilka godzin.
-Nie dla mnie, jakoś lubię to robić.- Posłałam Emilce duży uśmiech, ona również się uśmiechnęła podpisała wszystkie papiery i poleciała przebrać się w mundur. Ja poszłam już do radiowozu, a po drodze zaniosłam Jackowi raporty. Chwilkę później w radiowozie pojawiła się Emilka. Bardzo długo rozmawiałyśmy o tym co się działo jak byłam na zwolnieniu. Miałyśmy kilka niegroźnych interwencji zakończonych mandatami. Po zakończonej służbie pojechałyśmy na bazę, wypełnić raporty. Potem poszłam do Jacka który akurat wychodził z komendy.
-To co lecimy na próbę.-Powiedział Jacek.
-Nie najpierw po prezent.
-Ale mieliśmy...dobra nie ważne. A co kupimy?
-No myślałam żeby kupić im zestaw talerzy, wiesz nasza rodzina jest spora a na pewno święta będą u nowożeńców.
-No w sumie to nieźle kombinujesz. To gdzie jedziemy?
-Do galerii.
-No dobra.- I tak jak ustaliliśmy pojechaliśmy do galerii po prezent a potem na próbę. Pośmialiśmy się, wygłupiliśmy, potem wszyscy poszliśmy na pizzę. W zabawnej atmosferze rozeszliśmy się do domów.
Kilka dni później odbył się długo wyczekiwany ślub, mojego braciszka. Byłam w jej rodzinnym domu i pomagałam jej w ostatecznych przygotowaniach. Daria była świadkową a kuzyn Patrycji był świadkiem. Patrycja wyglądała cudownie. Biała suknia i bukiet czerwonych róż, komponowały się idealnie. Założyłam jej welon i pogratulowałam tego cudownego dnia.
-Gotowa?
-Jak nigdy. Dziękuję.- Powiedziała Patrycja przytulając się do mnie.
-Ale za co?
-Za to że jesteś.
-Ja jestem jedynaczką a ty jesteś jak moja starsza siostra.- Nie wiedziałam co mam powiedzieć, w oku zakręciła mi się łza. Przytuliłam do siebie Patrycje a do pokoju przyszli jej i moi rodzice. Chwilę później przyszedł świadek i świadkowa a po kilku minutach doszedł Andrzej z Jackiem i Kacprem. Rodzice udzielili im błogosławieństwa. Następnie udaliśmy się do kościoła na mszę. Wszyscy goście już przybyli, byłam bardzo szczęśliwa mogąc być z moim bratem w tak szczególnym dla niego dniu. Patrycja stanęła w drzwiach Kościoła a ja zaczęłam śpiewać Haleluja wersję weselną. Potem odbyła się msza. Czas do przysięgi bardzo się dłużył ale w końcu nadszedł ten cudowny moment. Wzruszyłam się. Z oczu zaczęły mi lecieć łzy. Wyglądali tak cudownie. Patrycja cała promieniała. Daria jako świadkowa w ciąży wyglądała cudownie. Piotr (świadek) przystojny, Andrzej mój mały braciszek, biorący właśnie ślub. Widok i uczucie bezcenne. Na koniec zaśpiewałam Psalm i wszyscy udaliśmy się na tak zwane wesele. Sala była cudowna. Bardzo duży parkiet i duża przestrzeń między stołami. Weszliśmy do środka wszyscy goście wzięli po lampce szampana i zaczęli śpiewać dla pary młodej sto lat potem było gorzko i dopiero teraz goście udali się zjeść obiad. Czyli na pierwsze danie Rosół a na drugie ziemniaki z kotletem schabowym lub zrazy. I oczywiście szwedzki stół. Po obiedzie odbył się następny toast i przyszła pora na pierwszy taniec. Tańczyli do piosenki Wielka miłość potem do zabawy przyłączyli się wszyscy goście. Oczywiście tańczyłam z Jackiem do nie jednej piosenki. Pod koniec zdjęłam buty bo nogi zaczęły mnie boleć. O północy odbyły się długo wyczekiwane oczepiny. Najpierw było podziękowanie dla rodziców, popłakałam się. Para młoda wraz z rodzicami tańczyli do piosenki cudownych rodziców mam potem było podziękowanie dla rodziców chrzestnych i świadków. Aż przyszła pora na rzucanie welonem moja ulubiona część oczepin.
-Zapraszamy na środek wszystkie panny.- Powiedział grajek. Więc wyszłam, na szczęście nie byłam sama.- Więc orkiestra będzie grała a panie tańczą dookoła Panny młodej. Gdy muzyka ucichnie, Panna młoda wręcza welon Pannie która będzie naprzeciwko, uwaga zasłonimy oczy Pannie Młodej.- I orkiestra zaczęła grać, a my tańczyłyśmy dookoła Patrycji, nagle muzyka ucichła a ja znajdowałam się centralnie naprzeciwko Patrycji, nie miałam do kont uciec. Patrycja podeszła do mnie i wręczyła mi welon.- Jak ma Pani na imię?
-Dominika.- Odpowiedziałam.
-No dobrze Pani Dominiko tam jest krzesełko proszę na nim usiąść. A teraz na środek zapraszamy Kawalerów.- Na środek wyszło trzech mężczyzn, w tym świadek i Jacek, tego trzeciego nie znałam.- Więc Proszę nam się przedstawić.
-Jacek.
-Piotr.
-Grzegorz.
-Dobrze, Panowie muszą zawalczyć o swoją wybrankę. Oto trzy balony. Przyczepimy je do Panów kostek. Pan który jako jedyny zostanie z całym balonem, zostanie wybrankiem serca, naszej nowej Panny Młodej. Więc zaczynamy. Orkiestra graj.- I panowie zaczęli walkę o moje względy. O dziwo wygrał Jacek, choć w pierwszej chwili byłam pewna że przegra.- A oto nasza nowa Para Młoda, brawa dla nich. Wiecie co to oznacza. Za rok spotkamy się na waszym ślubie.- Powiedział jeden z grajków a goście zaczęli wykrzykiwać gorzko, więc Pocałowaliśmy się. Potem tańczyliśmy tylko we dwoje do piosenki Bukiet róż dla ciebie Piosenka cudowna, a ja wirowałam w objęciach najważniejszej osoby w moim życiu. Potem goście przyłączyli się do nas i tańczyliśmy tak całą noc. Nad ranem udaliśmy się z Jackiem do hotelu, gdzie mieliśmy wynajęty pokój. Byliśmy bardzo zmęczeni, więc od razu zasnęliśmy. Wstaliśmy około jedenastej, goście jeszcze się bawili. Ja z Jackiem usiadłam do stolika, nalałam sobie soku i wypiłam go. Potem potańczyliśmy chwilę i poszliśmy do pokoju. Wzięłam prysznic i przebrałam się na trzynastą mieliśmy umówionego fotografa, nad jeziorem. Najpierw jednak pojechałam z Jackiem do domu coś zjeść. Oczywiście zajęliśmy się sobą i spóźniliśmy się. Ale na szczęście wszyscy się tego spodziewali, ja zawsze się spóźniałam jeśli chodziło o fotografa. Po udanej sesji zdjęciowej wszyscy udali się na poprawiny. Ja z Jackiem posiedzieliśmy do osiemnastej i wróciliśmy do domu. Nie dostaliśmy wolnego poniedziałku. Gdy dojechaliśmy do domu byłą już prawie dwudziesta, nieziemskie korki na mieście. Wróciliśmy do domu, poszliśmy się myć i zjeść kolację. Potem poszliśmy spać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz