wtorek, 29 marca 2016

Rozdział XIII porwanie.

Rozdział XIII porwanie.

Dominika obudziła się nad ranem, naga na podłodze, była przywiązana do grzejnika. Obudził ją promienie słońca wkradające się do pomieszczenia przez niewielki okno przy suficie. Pomieszczenie w jakim się znajdowała było zniszczone, na ścianach cegła miejscami tapeta, tynk sypał się z sufitu na podłogi. Dziewczyna zaczęła się szarpać, próbując się uwolnić.
-To nic ci nie da. Możesz próbować.- Powiedział niewielki mężczyzna siedzący w rogu pomieszczenia.
-Czego ode mnie chcesz?- Zapytała przerażona dziewczyna.
-Ja tylko troszkę się tobą pobawię.- Mężczyzna zaczął zbliżać się do dziewczyny. Dominika próbowała się wyrwać z jego objęć. On ją zaczął dotykać po całym ciele. Dziewczyna przerażona zaczęła płakać i krzyczeć.
-Nie krzycz nie będzie bolało.
-Puszczaj mnie, puszczaj.-Krzyczała Dominika ze łzami w oczach. W tym momencie do pokoju przyszedł inny mężczyzna.
-Zdzichu weź se odpuść. Nie po to ją porwaliśmy.
-Ja pierdole pobawić nawet się nie dasz.
-Uspokój się. Jest nam potrzebna do czegoś innego.
-Ale ona jest z psiarni, niby w czym ma nam pomóc?
-No jak idioto w czym, szantażyk. Zadzwonimy do jej kochasia. Jeśli ją kocha to zrobi to co chcemy.
-Rysiek mówiłem ci już że jesteś geniuszem.
-Mówiłeś a teraz przynieś jedzenie, nie chcemy żeby nam tu z głodu umarła.
-Czego ode mnie chcecie?
-Ależ spokojnie. Potrzebny nam jest twój kochaś. A teraz grzecznie weźmiesz do ręki telefon i do niego zadzwonisz.- Dominika wzięła telefon od mężczyzny i zadzwoniła.
-Jacuś.- Zaczęła płakać.
-Dominika, co się dzieje gdzie jesteś?
-Potrzebuje twojej pomocy, porwali mnie.- Powiedział dziewczyna ze łzami w oczach.
-O ty suko, jak śmiesz.- Zdenerwował się jeden z porywaczy i uderzył dziewczynę.
-Dominika, halo, słyszysz mnie co się dzieje. Dominika.- Jacek krzyczał do telefonu. Porywacz wyrwał dziewczynie telefon.
-Słuchaj mnie, jeśli chcesz żeby przeżyła to musisz coś dla nas zrobić. Zrozumiałeś.
-Tak.
-Grzeczny piesek. A teraz słuchaj bo nie mam zamiaru powtarzać. Dziś wieczorem podrzucimy ci do domu kilka rzeczy, będą ci potrzebne. A spróbuj gliny do tego wciągnąć to pożałujesz tego. Wiec bądź grzeczny. Podrzucimy ci te rzeczy a ty je zamienisz z tymi na komendzie. Zrozumiałeś?
-Tak.
-No więc do wieczora. A dziewczynę zobaczysz jak oczyszczą z zarzutów naszych znajomych.- Mężczyzna rozłączył się i wyjął kartę SIM z telefonu. Popatrzył na dziewczynę po czym przyniósł jej koc i ją przykrył. Wyszedł z pomieszczenia.

Jacek zaniepokojony tym że jest już ranek a dziewczyny dalej nie ma, postanowił pojechać do niej do mieszkania. Drzwi były otwarte, mężczyzna wszedł do środka, zobaczył krew na podłodze i bałagan. Natychmiast pojechał na komendę i poszedł do komendanta. Zapukał.
-Wejść.
-Panie komendancie Dominika zniknęła.
-Jak to zniknęła?
-No chyba ją porwali. Nie wiem. Niema jej w domu miała przyjechać do mnie też nie dotarła.
-Byłeś u niej?
-Tak, nie ma jej, drzwi były otwarte, krew w pokoju i bałagan.
-Dobrze uspokój się. Niech technicy jadą na miejsce i sprawdzą wszystko może coś znajdą. A i niech dochodzeniówka podłączy twój telefon na podsłuch. Może będą chcieli się z tobą skontaktować.
-Może powiadomić rodzinę. Może coś mogą mieć z tym wspólnego.
-No dobrze wyślij tam 06. możecie już iść.
-Tak jest panie komendancie.- Jacek wykonał wszystkie zadania i czekał bezwładnie na jakąkolwiek wiadomość, od dziewczyny. W głębi duszy miał nadzieję że dziewczyna napisze SMS-a że pojechała do rodziców albo coś w tym stylu. Nagle jego rozmyślania przerwał telefon. Dzwonił nieznany numer.
-Dobra Jacek, odbierasz, spokojnie. Nie denerwuj się.
-Jacuś.- Zaczęła płakać.
-Dominika, co się dzieje? gdzie jesteś?
-Potrzebuje twojej pomocy, porwali mnie.
-O ty suko, jak śmiesz.- Jacek usłyszał jakiegoś mężczyznę w tle, uderzenie i płacz.
-Dominika, halo, słyszysz mnie co się dzieje. Dominika.- Jacek krzyczał do telefonu.
-Słuchaj mnie, jeśli chcesz żeby przeżyła to musisz coś dla nas zrobić. Zrozumiałeś.
-Tak.- Odpowiedział Jacek z przerażeniem.
-Grzeczny piesek. A teraz słuchaj bo nie mam zamiaru powtarzać. Dziś wieczorem podrzucimy ci do domu kilka rzeczy, będą ci potrzebne. A spróbuj gliny do tego wciągnąć to pożałujesz tego. Wiec bądź grzeczny. Podrzucimy ci te rzeczy a ty je zamienisz z tymi na komendzie. Zrozumiałeś?
-Tak.
-No więc do wieczora. A dziewczynę zobaczysz jak oczyszczą z zarzutów naszych znajomych.-Mężczyzna rozłączył się. Jacek popatrzył na chłopaków z dochodzeniówki.
-Mamy. Jest, namierzyliśmy telefon.- powiedział jeden z policjantów stojących przy komputerze.
-Panowie robimy w ten sposób.- Powiedział komendant.- Wieczorem, obstawiamy dom Jacka, teraz obstawiamy adres który namierzyliście i obserwujemy. Odbijemy ją wieczorem.
-Ale panie komendancie a jak jej coś zrobią.- Powiedział z przerażeniem w oczach Jacek.
-Jacek, wiem że ci na niej zależy, ale spokojnie nie możemy nic pochopnie robić.
-A jak coś się jej stanie.
-Jacek nic się nie stanie a teraz wródźcie do pracy.- Tak jak powiedział komendant tak wszyscy zrobili. Jacek jednak cały czas chodził jak poparzony. Martwił się o dziewczynę. Czas bardzo wolno mu leciał ale w końcu zleciał. Tak jak ustalili Jacek wrócił do domu i czekał na przybycie porywaczy. W tym czasie dochodzeniówka już była na miejscu i czekali na znak od drugiego zespołu że porywacze są już u Jacka.

Dominika
Mężczyzna rozłączył się i wyjął kartę SIM z telefonu. Popatrzył na dziewczynę po czym przyniósł jej koc i ją przykrył. Wyszedł z pomieszczenia. Dominika była bardzo przerażona, cały czas próbowała się uwolnić, jednak bez skutecznie. Po kilku nieudanych próbach dziewczyna poddała się i zasnęła. Gdy się obudziła dookoła było ciemno. Na przeciwko niej stała mała świeczka. Niespodziewanie ktoś wszedł do pomieszczenia.
-I jak się spało?- Zapytał mężczyzna.
-Gówno cie to obchodzi.
-O jaka buntowniczka, ciekawe czy będziesz się tak buntować jak będę cię zabijał.- Dziewczyna zamilkła. Mężczyzna usiadł naprzeciwko niej. Dopiero teraz dostrzegłam kim jest mężczyzna.- O chyba mnie pamiętasz. A tak swoją drogą, myślałaś że się na tobie nie zemszczę. Długo na to czekałem. Dziesięć lata, w sumie to nawet najcudowniejsze lata. Wiesz ilu ludziom ulży gdy się dowiedzą że nie żyjesz?
-Jak mnie zabijesz to i tak cię znajdą ale wtedy zgnijesz w więzieniu.
-Nawet nie ma takiej opcji. Pobawię się tobą. Będą cię szukać ale nigdy nie znajdą. A twoja śmierć będzie powolna i bardzo bolesna. Na początku złamię ci rękę, potem nogę, zastanawiam się nad poszerzeniem twojego uśmiechu, a na deser a nie to będzie niespodzianka. Nie bój się na pewno ci się spodoba.- Dominika siedział przerażona i wsłuchiwała się w słowa mężczyzny. On z miną zabójcy, barbarzyńcy wpatrywał się w jej niebieskie zaszklone oczy.

Jacek
...W tym czasie dochodzeniówka już była na miejscu i czekali na znak od drugiego zespołu że porywacze są już u Jacka. Mężczyzna siedział przerażony w samochodzie, po chwili namysłu pewnym krokiem wysiadł z niego i wszedł do domu. W środku było ciemno, włączył światła, zdjął kurtkę i poszedł do kuchni. Zrobił sobie mocną kawę i usiadł w salonie. Na szafce obok okna stało zdjęcie. Zdjęcie na którym byli razem. Dominika miała taki cudowny uśmiech. To było w święta jak ubierali choinkę. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Jacek pośpiesznie poszedł otworzyć. Przed drzwiami stało dwóch mężczyzn. Jeden był wysoki i chuderlawy a drugi niski ale za to dobrze zbudowany.
-No proszę, kogo my widzimy. Nie zaprosisz nas do środka.- Powiedział jeden z mężczyzn.
-Proszę.- Jacek zaprosił ich do środka, lekko przymykając drzwi za sobą.
-No w tym worku, masz wszystko czego potrzebujesz, jeśli chcesz żeby ta suka przeżyła to zrobisz to o co cię prosimy.- Mężczyzna rzucił worek pod nogi Jacka. W tym momencie do domu wbiegli policjanci.
-Policja, nie ruszać się. Ręce na kark.- Krzyczał jeden z policjantów.- Na ziemie, powiedziałem na ziemię.- Mężczyźni grzecznie wykonywali polecenia.- Jacek chcesz ich skuć?
-Nie sami to zróbcie. Gdzie Dominika?- Zapytał Jacek podchodząc do jednego z mężczyzn.
-W grobie.
-Pytam gdzie dziewczyna.
-Mówię za chwilę wyląduje w grobie.- Jacek wkurzony wyszedł przed dom. Wszędzie migały światła, dookoła zrobiło się niebiesko. Jacek usiadł na schodach a do jego oczu napłynęła bezbarwna ciecz potocznie zwana łzami.

Dominika
...On z miną zabójcy, barbarzyńcy wpatrywał się w jej niebieskie zaszklone oczy. Nagle do pokoju weszło dwóch porywaczy, to byli ci sami mężczyźni, którzy byli przy niej jak się rano obudziła.
-No dobra, to my jedziemy do jej kochasia. Jak byśmy do ósmej nie wrócili, to jest twoja możesz z nią zrobić co tylko chcesz. W razie czego będziemy dzwonić.
-Spoko, czekam. Ale mam nadzieją że nie wrócicie, bo chciał bym się nią pobawić.- Powiedział mężczyzna, głaszcząc Dominikę po głowie. Porywacze wyszli.- Więc tak jak już mówiłem, troszkę się pobawimy.- Powiedział mężczyzna uderzając dziewczynę w twarz, z całej siły. Dominika skuliła się z bólu a po jej twarzy nie spływały łzy a czerwona ciecz, zwana krwią. Porywacz uderzył dziewczynę jeszcze kilka razy w twarz a następnie zaczął energicznie kopać w brzuch. Dziewczyna krzyczała z bólu. W pewnym momencie straciła przytomność. Do pomieszczenia wbiegło kilku policjantów, dookoła zrobiło się niebiesko od świateł. Rozległ się krzyk. Dominika na półprzytomna, usłyszała tylko:
-Rzuć broń, powiedziałem rzuć broń.- Nagle rozległ się huk. Huk wystrzelonej broni. Dominika znów straciła przytomność.

Jacek.
...Wszędzie migały światła, dookoła zrobiło się niebiesko. Jacek usiadł na schodach a do jego oczu napłynęła bezbarwna ciecz potocznie zwana łzami. Do mężczyzny podszedł jeden z policjantów.
-Jacek.
-Co chcesz?
-Odbiliśmy ją. Karetka wiezie ją do szpitala.
-Dzięki Bogu.- Powiedział Jacek a po jego policzkach zaczęły lecieć łzy, tym razem łzy szczęścia.- Co z nią?
-Wiem tylko tyle że jest nieprzytomna.
-A do jakiego szpitala ją zabrali?
-No biskupińskiej. Jedziemy tam właśnie, zabierzesz się z nami.- Powiedział policjant i udał się do radiowozu. Jacek po chwili do niego dołączył. Po dwudziestu minutach, przebijania się przez korki mężczyzna był już w szpitalu. Wbiegł do rejestracji. I zaczął wypytywać o dziewczynę.
-Dobry wieczór. Przywieźli tu przed chwilą dziewczynę z porwania, co z nią, gdzie ona jest?
-A kim pan jest?- Zapytała pielęgniarka. Jacek po chwili namysłu odpowiedział.
-Mężem, znaczy się prawie....rozumie pani za tydzień ślub.- Zaczął tłumaczyć Jacek.
-No dobrze. Proszę się uspokoić, Pani Dominika jest teraz na OIOM-ie.
-Gdzie to jest?
-Jak pojedzie Pan tą windą.- Powiedziała pielęgniarka wskazując na windę na końcu korytarza.- Na drugie piętro, to znajdzie się pan zaraz przy tym oddziale.
-Dziękuje.- Powiedział Jacek i natychmiast udał się w stronę windy. Pojechał na drugie piętro i od razu zobaczył kilku policjantów przy sali. Od razu domyślił się że tam musi leżeć Dominika. Podszedł do policjantów.
-I co z nią?
-Cały czas bada ją lekarz. O idzie.- Powiedział jeden z policjantów.
-I co z nią panie doktorze?- Zapytał Jacek.
-A Pan jest kimś z rodziny?
-Tak, mężem, znaczy za tydzień miał być ślub.- Zaczął tłumaczyć Jacek.
-Więc stan Pani Dominiki jest stabilny, ale niestety nie odzyskała przytomności.
-A kiedy odzyska?
-Nie mamy pojęcia. Może za chwilkę, może za tydzień, a może....
-Wcale, chciał Pan powiedzieć że wcale prawda.
-Trzeba mieć nadzieję. Może pan do niej wejść, ale proszę nie siedzieć za długo.- Lekarz poszedł. Jacek postanowił wejść do Dominiki. Usiadł obok łóżka złapał ją za rękę i zaczął płakać.

-Dominika, nie możesz mnie opuścić, jeśli umrzesz to ja się zabiję.- Cały czas mówił. Wspominał ich wspólne chwile. Chwile, spędzone tylko we dwoje i te spędzone w towarzystwie ich przyjaciół i rodziny.- A pamiętasz jak pojechaliśmy nad może na walentynki. Przeziębiłaś się wtedy.- Robiło się coraz później a Jacek był coraz bardziej zmęczony. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz