Rozdział
X...Walentynki.
Minęły już prawie trzy miesiące od kont Dominika zna
Jacka, mimo iż byli szczęśliwą parą dziewczyna nie chciała za
bardzo śpieszyć się ze wszystkim i z tego powodu oboje podjęli
decyzję że nie będą na razie razem mieszkać. Dominika wynajęła
małą kawalerkę w centrum miasta, miała całkiem blisko do pracy i
bardzo dobry dojazd do Jacka. Każdą wolną chwilę policjanci
spędzali razem, w weekendy nocowali u siebie wzajemnie. Na rodzinne
obiadki jeździli razem. Jacek podrzucał Dominikę do domu po pracy
i przyjeżdżał po nią przed pracą. Dużymi krokami zbliżają się
walentynki, święto wszystkich zakochanych. Jacek miał już wobec
Dominiki plany. Zaraz po zakończonej służbie Jacek udał się do
pokoju gdzie była Dominika. Dziewczyna szykowała się właśnie do
domu.
-O cześć. A ty już się zbierasz?
-No tak, czemu cię to dziwi?
-No miałem nadzieję że gdzieś pójdziemy razem.
-No wiesz, nie mam planów więc czemu by nie.-
Policjanci opuścili razem komendę i poszli spacerkiem do mieszkania
dziewczyny.
-Dominika...a co robisz w weekend?
-Przecież wiesz że mam wolne i siedzę w domu. Ale
czemu pytasz?
-Bo tak sobie pomyślałem...może wybierzemy się
gdzieś razem...co ty na to? Taki wypad we dwoje...tylko ty i ja...
-No czemu nie...przydało by się nam troszkę
odpocząć.- Partnerzy weszli do mieszkania posterunkowej.- Masz może
ochotę na kawę?
-Nie za często pijemy kawę...-Powiedział Jacek
siadając przy kuchennym stole.
-Nie dlaczego?
-No bo to już dziś nasza trzecia....
-No w sumie to masz racje. Dobra to zrobię nam
herbatę.- Dominika wstawiła wodę na herbatę i usiadła obok
Jacka.- A może jesteś głodny? Zrobić ci coś do zjedzenia?
-Nie...nie jestem głodny....
-Oj Jacuś. Wiem że jesteś. Cały dzień w pracy
byłeś. Zrobię ci Jajecznice co ty na to?
-Z miłą chęcią zjem.- Dominika wstała i zaczęła
szykować jajecznicę w międzyczasie zalała herbatę i postawiła
na stół. Jacek posłodził sobie herbatę i zaczął pić. Dominika
podała mu talerz z jajecznicą. Sama natomiast zrobiła sobie kilka
kanapek. Policjanci zjedli obiad o ile ten posiłek można tak nazwać
i wybrali się na spacer. Poszli do pobliskiego parku. Spacerowali po
parku około dwóch godzin. Potem Jacek odprowadził Dominikę do
mieszkania, pożegnał namiętnym pocałunkiem i wrócił do siebie.
Oboje poszli spać bardzo późno, nie mogli przestać o sobie
myśleć. Rano Dominikę obudził dzwonek do drzwi. Dziewczyna otarła
oczy i poszła otworzyć. W drzwiach stał Jacek.
-Czemu jesteś w piżamie?
-A w czym miałam spać?
-No jak dla mnie to nago, ale spóźnimy się do
pracy....ubieraj się...
-To która jest godzina?
-Już po ósmej...-Powiedział Jacek, dziewczyna od razu
poleciała się ogarnąć do pracy a on w tym czasie przygotował
śniadanie. Dominika wyszła gotowa z łazienki a na stole czekało
na nią śniadanie.
-Zdążymy jeszcze zjeść?
-Tak, spokojnie, jeszcze mamy czas.
-Jak to?- W tym momencie dziewczyna spojrzała na
zegarek stojący na szafce, wskazywał dopiero siódmą.- O ty
mendo...dlaczego mnie okłamałeś...wredny jesteś...
-Oj chciałem zjeść z tobą śniadanie...ostatnio
rzadko jemy razem...
-Wiem...ja też za tym tęsknię...-Dominika pocałowała
Jacka, potem oboje zjedli śniadanie i udali się do pracy. Przed
odprawą Jacek przyszedł do Dominiki.
-A gdzie Paweł?
-Poszedł się przebrać?
-O to dobrze się składa.
-A co się stało?
-Bo dziś po pracy będę na ciebie czekał i pojedziemy
do ciebie potem do mnie żeby się spakować i możemy jechać.
-O rany zapomniałam...dobra to po pracy się
widzimy...A gdzie tak właściwie jedziemy?
-A tego już ci nie powiem. To będzie niespodzianka.
-Jacuś wiesz że nie lubię niespodzianek....
-Wiem..ale to tajemnica...dobra ja lecę zaraz
odprawa...widzimy się po pracy....
-No buźka...zjemy dziś razem obiad?
-Zobaczę...może jakimś cudem...-Policjanci rozeszli
się do pracy. Odprawa jak zwykle odbyła się punktualnie.
Policjanci udali się na patrol. Dzień mijał im całkiem spokojnie.
Kilka interwencji do awantur domowych i jedno do picia alkoholu w
miejscu publicznym. Skończyło się tylko na pouczeniach. Około
godziny piętnastej, policjanci znaleźli chwilkę na przerwę.
-00 do 05.
-Słucham was.
-Wpisz nas na przerwę, jedziemy do firmy.
-Dobra dajcie znać jak dojedziecie.
-Dobra, bez odbioru.- Po dziesięciu minutach policjanci
byli już na komendzie. Paweł zgłosił dyżurnemu że już są i
udali się na obiad do stołówki.
-Dzień dobry Pani Zosiu.-Przywitał się Paweł.
-O dzień dobry. Co dla was?
-A ja dziś oddam się w Pani ręce.-Powiedział Paweł.
-A dla ciebie słonko?- Zapytała Pani Zosia.
-No nie wiem, może pierogi z jagodami.
-Bardzo dobry wybór. Są wyśmienite.
-No to jest oczywiste.- Powiedział Paweł, odbierając
swoją porcję. Policjanci usiedli do stolika i zaczęli jeść, po
chwili dosiadł się do nich Jacek. Przywitał Dominikę buziakiem.
-Jacuś...prosiłam nie w pracy...-Wyszeptała
dziewczyna.
-Przepraszam...nie mogłem się
powstrzymać...-Odpowiedział Jacek.
-A ty nic nie jesz?- Zapytał Paweł.
-Nie ja tylko na chwilkę. Słuchajcie bo jest sprawa do
was.
-No co się dzieje.- Powiedziała Dominika, cały czas
patrząc Jackowi prosto w oczy.
-Dochodzeniówka prosi żebyście przesłuchali ich
świadka.
-Znowu...co oni nie umieją świadków
przesłuchać....-Zdenerwował się Paweł.
-Oj no wiem, ale zróbcie to...skończycie i zostaniecie
na firmie....
-No niech ci będzie...skończymy i zabieramy się za
przesłuchanie.
-A najpierw wpadnijcie do mnie to wam omówię całą
sprawę.
-No dobra. To widzimy się za jakieś pięć minut.
-Ja nie mam zamiaru się śpieszyć. Skończy się
przerwa to pójdę go przesłuchać.
-Jaki buntownik.
-No niech oni się cieszą że się zgodziłam a
nie....warunki jeszcze będą stawiać.
-Dobra a już skończyłem, lecę...zrobić ci kawę?-
Zaproponował Paweł.
-Nie herbatę miętową mi zrób.
-No dobra dobra.- Dominika dokończyła obiad i udała
się do pokoju dyżurnego. Jacek w skrócie wprowadził ich w sprawę.
Potem dziewczyna zahaczyła jeszcze o toaletę. Potem przyszła do
pokoju przesłuchań gdzie czekał na nią Paweł. Policjanci
przeszli do przesłuchania.
-Jak się Pana nazywa?- Przesłuchanie zaczęła
Dominika.
-Tadeusz Witkowski.
-Ile ma Pan lat.
-43.
-Proszę pokazać dowód tożsamości.- Powiedziała
Dominika, mężczyzna wyjął portfel i podał jej dowód.
-Więc, co pan robił tego dnia w domu Pani Ireny?-
Zapytał Paweł.
-No tak jak mówiłem podczas poprzednich zeznań,
jestem jej ogrodnikiem i akurat byłem zajrzeć do roślin w sypialni
Pani Ireny.
-No dobrze i co się wydarzyło?
-No oglądam te rośliny, nagle ktoś przyszedł do Pani
Irenki i ona poszła otworzyć. Potem usłyszałem awanturę...mówili
coś o pieniądzach...ale nie pamiętam co dokładnie...potem nagle
awantura ucichła...usłyszałem dziwny huk i trzaśnięcie
drzwiami...natychmiast zbiegłem na dół i zobaczyłem Panią Irenkę
całą we krwi...Zadzwoniłem po pogotowie i po was....
-No dobrze a proszę powiedzieć Jak słyszał pan
krzyki to tylko Pani Ireny czy kogoś jeszcze?
-Jakiś mężczyzna...odgrażał się...a potem jak by
dziecko płakało....
-Dziecko...wcześniej pan tego nie mówił...
-no bo ostatnio tak sobie skojarzyłem...dlatego do was
przyszedłem...
-No dobrze...zaraz powiadomimy odpowiednie osoby...oto
pana dowód...może Pan już iść.
-I co tylko tyle zrobicie....Zabili Panią Irenkę a wy
nic z tym ie robicie...
-Proszę się uspokoić...Policja robi naprawdę co w
jej mocy....
-Gówno robi...-Powiedział Mężczyzna i wyszedł
trzaskając drzwiami. Dominika popatrzała na zszokowanego Pawła.
-Ej Paweł. Idziemy.
-No już już.
-Gdzie masz moją herbatę?
-Zaniosłem do naszego pokoju. Dobra ja idę do
dyżurnego zanieść papiery, zaraz do ciebie dojdę.
-No luzik. Wiesz co pójdę coś do jedzenia zrobić.
Jestem mega głodna masz ochotę na kanapki?
-Nie dzięki, przed chwilą jedliśmy.- Powiedział
Paweł i udał się do dyżurnego.
-Cześć. Tu masz te zeznania.
-O dzięki. Yyyy coś miałem mówić....a no właśnie
zostańcie już na komendzie jak coś to was przez radio wywołam...
-No dobra...A ty co taki rozdrażniony...
-Ja nie wydaje ci się...
-Co walentynki idą...co szykujesz...
-A nic specjalnego chcemy ten dzień spędzić tylko we
dwoje...
-No Dominika chyba szykuje jakąś większą
niespodziankę....- Powiedział Paweł podchodząc do drzwi i
przymykając je.
-O czym ty mówisz?- Jacek spojrzał na Pawła z
przerażeniem w oczach.
-No stary nie mów że się nie zorientowałeś...
-O czym ty do mnie mówisz. Serio nie rozumiem.
-No człowieku obudź się. Dziewczyna przestaje z dnia
nadzień pić kawę, ciągle biega do toalety i je za trzech....Nie
kumasz faktów?
-Chwila...chcesz powiedzieć że Dominika jest....-Jacek
zbledł momentalnie na twarzy.
-No właśnie...stary serio nie połączyłeś tych
faktów wcześniej?- Jacek zszokowany tą wiadomością usiadł na
krześle, nie wiedział co ma powiedzieć.- Ej Jacek, nie śpij.
Dobrze wszystko, ej stary ocknij się.
-Dominika jest w ciąży?- Wydusił z siebie przerażony
Jacek.
-Nie wiem, to twoje zadanie, musisz się dowiedzieć. A
teraz Stary weź się ogarnij i do roboty.
-No dobra.- Paweł poszedł do Dominiki, Jacek natomiast
siedział jak by był w jakieś śpiączce albo bóg wie czym. Paweł
wszedł do pokoju. Dominika siedział przy biurku i wypełniała
papiery. Paweł postanowił delikatnie podpytać dziewczynę.
-Jakieś plany na wieczór?
-Jacek mnie zabiera na weekend. A co?
-Myślałem że skoczymy na piwko i pogadamy.
-Przykro mi, następnym razem.
-A do kąt się wybieracie?
-Nie wiem Jacek nie chce mi powiedzieć. A może tobie
coś powiedział?
-Nie jak bym wiedział to bym przecież o to nie pytał.
-No w sumie masz rację. Jejku ale bym sobie truskawki
zjadła.
-Co?
-No truskawki. To taki czerwony owoc rośnie na takich
małych zielonych krzaczkach, kwitnie na biało....
-Nie o to mi chodzi...Ale dzięki za lekcje przyrody.
-Nie no spoko spoko.
-A ty szykujesz coś specjalnego dla Jacka?
-Nie...jakoś nie chce mi się wysilać. Wydaje mi się
że starczy nam to że będziemy razem.
-No w sumie to masz rację. A gadacie już o ślubie
albo dzieciach?
-A co to za przesłuchanie.
-Nie denerwuj się...tylko pytam.
-Ja się nie denerwuje...jeszcze...A ty coś planujesz?
-No wiesz z dwójką dzieci i trzecim w drodze ciężko
coś zaplanować.
-Czyli co siedzicie całą familią przed telewizorem.
-No tak. Jakoś nie mam pomysłu.
-No to zaproś ją na kolacje. Twoi rodzice niech
zostaną z dziewczynkami.
-No w sumie, ale ona się nie zgodzi.
-Zgodzi się na pewno. Każda kobieta marzy o
romantycznej kolacji tylko we dwoje.
-No dobra. Myślisz że się uda.
-No pewnie.- Policjantom przerwał rozmowę komendant
który przyszedł akurat do nich.
-Chciałem wam podziękować że zajęliście się tym
przesłuchaniem...rzuciliście nowe światło na tę sprawę...mają
już podejrzanego...
-To co może jakaś premia...- Zaproponował Paweł.
-Nie wiem. Zastanowię się. Na razie góra podjęła
decyzję o awansie posterunkowej. Moje gratulacje. Od dziś jesteś
starszą posterunkową.- Komendant podszedł do Dominiki i
pogratulował jej. Następnie Paweł uściskał partnerkę i jej
pogratulował.
-No to teraz trzeba to uczcić.- Powiedział Paweł.
-No dobrze, to ja już pójdę. Miłej pracy życzę.
-Dziękujemy.- Powiedziała uradowana Dominika, usiadła
przed biurkiem i wróciła do papierkowej roboty. Na zegarku wybiła
siedemnasta, policjanci byli już gotowi do wyjścia. Jacek czekał
na Dominikę przed komendą. Dziewczyna cała w skowronkach wsiadła
do samochodu. Oboje pojechali do jej mieszkania. Dominika zaprosiła
Jacka do środka, zrobiła herbatę i poszła się pakować. Jacek po
chwili dołączył do dziewczyny. Spoglądając na ukochaną i
popijając herbatą zastanawiał się nad rozmową z Pawłem. Jacek
wstał z łóżka, podszedł do dziewczyny, przytulił i namiętnie
pocałował. Delikatnie zaczął rozpinać jej bluzkę. Dominika
jednak odepchnęła Jacka.
-Przestań...nie mam ochoty...jestem zmęczona...- Jacek
pocałował dziewczynę i pomógł jej się spakować. Potem udali
się do domu Jacka. On był już spakowany. Przygotował obiad, no w
sumie to o tej porze to już kolację. Policjanci zjedli posiłek i
pojechali. Droga była dość długa a Dominika coraz bardziej
zmęczona. Jacek zatrzymał samochód wyjął z bagażnika koc i
przykrył nim dziewczynę. Dominika po kilku minutach zasnęła.
Jacek obudził dziewczynę gdy dojechali na miejsce. Było ciemno
więc dziewczyna nie wiedział gdzie są. Jedyne co widziała to
delikatny zarys domu oświetlony, światłem reflektorów samochodu
Jacka. Policjanci wyjęli bagaże i udali się do środka. Jacek
przygotował drobną kolację (kanapki z serem i pomidorem), Dominika
w tym czasie rozglądała się po domku. Niewielki, jedna mała
sypialnia, kuchnia, salon i łazienka. Mały domek letniskowy.
Dominika rozpakowała ich rzeczy i przyszła do kuchni. Usiadła przy
stole i zaczęła jeść kolację. Zjadła kilka kanapek i wciąż
była głodna więc zrobiła jeszcze jajecznicę. Potem policjanci
usiedli przed telewizorem i oglądali jakąś komedie romantyczną.
Dominika zasnęła w objęciach Jacka. Mężczyzna zaniósł ją do
sypialni i położył spać. Sam poszedł posprzątać po kolacji.
Przyszedł do sypialni położył się obok Dominiki i zasnął,
dziewczyna natomiast od razu przytuliła się do ukochanego. Rano
obudzili się w nietypowej pozycji. Dominika spała na podłodze a
Jacek jak gdyby nigdy nic rozwalony na całym łóżku. Dominika
podniosła się z twardej podłogi i poszła do kuchni zjeść
śniadanie. Jacka obudził dźwięk tłuczonego szkła. Natychmiast
pobiegł do kuchni. Dominika klęczała na podłodze z skaleczoną
dłonią i zbierała szkło z podłogi. Jacek ukląkł obok i zaczął
jej pomagać. Pozbierane szkło wyrzucili do kosza i zajęli się
przygotowywaniem śniadania. Dominika usiadła na krześle i
chusteczką uciskała ranę z której wciąż sączyła się krew.
Jacek widząc to podszedł do dziewczyny, wziął ją na ręce i
zaniósł do łazienki, posadził na taborecie obok wanny i wyjął z
szafki za lustrem apteczkę, następnie opatrzył dziewczynie rękę.
-Bardzo boli?
-Już nie, dzięki za uratowanie życia.-Zaśmiała się
dziewczyna.
-Dobra chodź na śniadanie. Co ci zrobić?
-Hym, mam ochotę na naleśniki ale z truskawkami.-
Dominika uśmiechnęła się do Jacka.
-Dla mojej księżniczki, wszystko.- Jacek pocałował
dziewczynę i oboje udali się do kuchni. Mężczyzna zaczął robić
naleśniki a Dominika zrobiła herbatę i usiadła przy oknie. Widok
był cudowny. Teraz już dziewczyna wiedziała gdzie jest. Spoglądała
przez ono na falujące morze i wędrujących po plaży zakochanych
ludzi. Słońce właśnie wstawało, oświetlając ciemne zakątki
domu. Dominika popijając herbatę, zastanawiała się co Jacek
przygotował na dzisiejszy dzień. Mężczyzna usiadł obok niej
stawiając na stole górę naleśników z truskawkami. Dziewczyna
nałożyła sobie na talerz dość sporą porcje i zaczęła jeść.
W pewnym momencie spostrzegła że Jacek dziwnie się jej przygląda.
-Co...mam coś na twarzy...ubrudziłam się?
-Nie nie...ślicznie wyglądasz jak jesz.- Powiedział
Jacek.
-Dziękuję.- Odpowiedziała Dominika zastanawiając się
czy to był komplement czy może Jacek jej sugeruje że za dużo je.-
A ty nie jesz?
-Nie jakoś nie mam ochoty.
-Oj no zjedz..pyszne są...zjedz bo ja sama je zjem...
-Nie naprawdę...jedz sobie skarbie ja nie mam ochoty...
-Jacek, ty się dobrze czujesz?
-Tak...a coś się stało?
-No stało się...dlaczego nie chcesz zjeść
śniadania...to najważniejszy posiłek....
-No ale ja nie jestem głodny....
-Jacek bo będę musiała cię nakarmić....
-W takim razie dalej nie jestem głodny...-Dominika
złapała za widelec, nadziała na niego spory kawałek naleśnika i
włożyła Jackowi do buzi.
-No a teraz ładnie pogryź...Dobry chłopiec...-Zaczęła
śmiać się Dominika. Jacek wziął drugi widelec i zaczął karmić
Dominikę. Po udanym i zabawnym śniadanku, policjanci poszli się
ubrać i wyszli na krótki spacerek po plaży. Krótki spacerek
przemienił się na bardzo długi spacer. Ale im to nie przeszkadzało
przecież byli razem. Wędrowali tak po plaży i rozmawiali,
wygłupili się. Wędrowali tak do momentu aż Dominice nie zaczęło
burczeć w brzuchu. Jej żołądek domagał się jedzenia i z chwili
na chwilę stawało się to coraz głośniejsze. Policjanci wrócili
więc co domku i przygotowali obiad. Dziewczyna była tak głodna że
pochłonęła resztę naleśników, które pozostały po śniadaniu
oraz obiad który przygotował Jacek. Po obiedzie zakochani udali się
przed telewizor i włączyli komedię romantyczną. Dominika
przysunęła się do Jacka nakryła kocykiem i wtuliła się w
ukochanego. Jacek aby rozbudzić Dominikę zaczął ją delikatnie
łaskotać. Oczywiście rozwinęła się z tego wojna na łaskotki.
Dominika była znacznie słabsza od mężczyzny więc po chwili Jacek
leżał już na niej. Dziewczyna pocałowała Jacka bardzo namiętnie.
On zaczął całować Dominikę bardzo czule po szyi. Po chwili
całował ją już po całym ciele. Jacek podniósł dziewczynę i
zaniósł do sypialni. Policjanci spędzili cudowne popołudnie w
łóżku. Dominika zasnęła a Jacek w tym czasie postanowił
przygotować dla dziewczyny niespodziankę. Gdy się obudziła na
łóżku zamiast Jacka leżała karteczka. Jestem w łazience,
zapraszam na wspólną kąpiel. Dominika bez wahania weszła do
łazienki. Dookoła były same świeczki, Jacek siedział w wannie,
dużo piany płatki róż, i szampan w kieliszkach. Dominika weszła
do wanny i powitała Jacka namiętnym pocałunkiem. Jacek złapał za
kieliszki i jeden podał Dominice.
-Więc, wypijmy za nas.- Jacek wzniósł toast. Dominika
zbliżyła kieliszek do ust.- A ty możesz pić?- zapytał Jacek a
przerażeniem.
-Tak, a dlaczego miała bym nie pić?
-Nie nic tak tylko....
-No mów....-Po chwili zastanowienia Dominika dodała.-Ty
myślałeś że ja jestem w ciąży?- Zapytała.
-No tak...a jesteś?- Dominika posmutniała.
-A chciał byś abym była? - Jacek zrozumiał w tym
momencie że dziewczyna nie jest w ciąży i czeka ich długa i
poważna rozmowa. Wiedział ze wjechał na niewłaściwy tor bo
kwestia dzieci nie jest łatwym tematem dla dziewczyny, ale prędzej
czy później i tak by doszło do tej rozmowy.- Jacek, odpowiesz mi?
-Ja...ja nie wiem...na pewno gdyby się pojawił mały
człowiek w naszym życiu był bym bardzo szczęśliwy, ale nie wiem
czy jestem gotowy.
-Gotowy na co?
-Na to aby być ojcem....
-Jeśli była bym w ciąży to świadczyło by o tym że
oboje jesteśmy na to gotowi.- Dominika pocałowała Jacka, on
odwzajemnił pocałunek i zaczął chlapać wodą w dziewczynę.
Policjanci zaczęli się wygłupiać. Potem spędzili razem cudowną
noc. Jacek obudził się wcześniej niż Dominika więc postanowił
przygotować śniadanie. Dziewczyna dołączyła do niego chwilę
później. Siedział przykryta kocem w kuchni.
-Jeny jak tu zimno.- powiedziała dziewczyna.
-Zimno ci? Przecież jest 25 stopni w
mieszkaniu.-Powiedział Jacek spoglądając na termometr przy oknie.-
A może masz gorączkę.- Powiedział mężczyzna przykładając rękę
do czułka ukochanej.- Faktycznie ciepła jesteś.
-Chyba się przeziębiłam. A psik.- Dziewczyna zaczęła
kichać.
-Dobra, pakujemy się a po powrocie idziemy do lekarza.
-Jacek przestań, przecież to tylko przeziębienie.
-Będziesz się ze mną kłócić.
-Nie...nie mam siły...A psik.- Dominika była
przemęczona, Jacek przygotował dziewczynie herbatę i udał się do
sypialni spakować ich rzeczy. Następnie poszedł zjeść śniadanie
i zapakował walizki do samochodu. Dominika w tym czasie kończyła
śniadanie. Po śniadaniu, posprzątali w domku i pojechali. Jacek
zawiózł dziewczynę do mieszkania i odprowadził pod drzwi.
-Przepraszam, zepsułam nam weekend.
-Nie no przestań to nie twoja wina, a teraz się pakuj.
-Pakuj, ale gdzie?
-No do mnie, nie będziesz mieszkać sama jak jesteś
chora. Ktoś się musi tobą zająć.
-Dziękuję.- Dominika pocałowała Jacka.
-Nie dziękuj mi tylko się pakuj, jeszcze do lekarza
musimy jechać.
-Dobrze...już się pakuje...A psik.- Dominika spakowała
się a Jacek zawiózł ją do lekarza. Dziewczyna nie widziała
potrzeby aby mężczyzna poszedł z nią do gabinet więc czekał na
nią na korytarzu. Dominika wyszła od lekarza.
-I co?- Zerwał się Jacek.
-Będę żyła.
-O to całe szczęście. A co ci powiedział?
-Ze mam siedzieć w domu i brać leki.- Dominika podała
mu receptę z lekami.
-Dobra to zawiozę cię do domu a potem pojadę
zrealizować receptę.
-Jacek, nie ma takiej potrzeby. Nie musisz mi kupować
leków.
-Domcia przestań. To przeze mnie jesteś chora.
-Nie przez ciebie. To przez ten spacer po plaży....
-No mogłem cię tam nie zabierać...
-A no to fakt, to twoja wina...-Powiedział dziewczyna
szturchając mężczyznę w ramie. Dominika i Jacek pojechali do
domu. Mężczyzna dał dziewczynie klucze i pojechał do apteki, ona
zaś postanowiła przygotować obiad. Gdy Jacek wrócił wszystko
było już gotowe. Zjedli razem posiłek, potem dziewczyna wzięła
leki i udała się spać. Jacek posprzątał po obiedzie i nie
wiedząc co robić również poszedł spać. Rano obudził ich
budzik. Dominika pośpiesznym krokiem poszła do kuchni przygotować
śniadanie. Jacek w tym czasie poszedł wziąć prysznic. Wrócił do
kuchni, pocałował Dominikę w szyję i usiadł przy stole.
-Witaj, kochanie.
-No cześć, kawy czy herbaty się napijesz?
-A możesz mi zrobić kawę.- Powiedział Jacek
spoglądając na dziewczynę, krzątającą się po kuchni. Dominika
zaparzyła mężczyźnie kawę a sobie przygotowała herbatę.
Usiadła przy stole, obok ukochanego, stawiając na nim talerz z
kanapkami oraz kubki z gorącą kawą i herbatą. Policjanci zjedli
śniadanie, następnie poszli się szykować do pracy. Dominika
najpierw zadzwoniła do komendanta i poinformowała go o zwolnieniu
lekarskim, ustaliła z nim że dostarczy go jeszcze przed odprawą,
więc pojechała samochodem wraz z Jackiem. Oboje rześkim krokiem
poszli do komendy. Dominika poszła do Komendanta a Jacek poszedł
się przebrać. Dziewczyna zapukała do drzwi.
-Wejść.- Odrzekł komendant, stojąc przy oknie i jak
zawsze wpatrując się w jeden punkt za oknem.
-dzień dobry Panie komendanci.- Powiedziała spokojnie
Dominika wchodząc do gabinetu.
-No nie wiem czy taki dobry. Usiądźcie, posterunkowa.
-Więc ja przyniosłam zwolnienie...-Powiedziała
dziewczyna kładąc małą karteczkę na biurku komendanta.
-Wiecie co ja myślę na temat związków w
pracy...-Komendant usiadł po drugiej stronie biurka.
-Tak, Panie komendancie.
-Więc co posterunkowa ma mi do powiedzenia....
-Ja nic, panie komendancie.
-Dobrze wiem że spotykacie się z dyżurnym Jackiem.
-Nie rozumiem....
-A czyli zaprzeczasz?
-Nie, po prostu nie rozumiem do czego zmierza ta
rozmowa.
-Do czego zmierza....zastanówmy się....Jesteście
kolejną parą na komendzie....góra się czepia o to że zamiast
pracować zajmujemy się schadzkami...ludzie gadają że zamiast
komendy mamy tu dom schadzek....co wy sobie myślicie....to komenda a
nie burdel...
-Nie rozumiem co ma komendant na myśli....ale jeśli
sam pan to zrozumie to proszę dać mi znać z chęcią się
dowiem...
-Mam dość...za kilka miesięcy żłobek będę musiał
otworzyć...zamiast stołówki będziemy mieli przedszkole...
-Co komendant insynuuje...
-Ja...
-Tak, komendant....
-Co wam się wszystkim tak zachciało w ciążę
zachodzić....wszystkie po kolei... Już są braki w policjantach a
wy co wyprawiacie....
-Yyyy Panie komendancie ale ja.....
-Czy ja wam przerywałem....W związku z tym będę
zmuszony...postarać się o przeniesienie...dyżurnego Jacka do innej
komendy...
-Nie jestem w ciąży i nie wiem kto komendantowi to
powiedział....i nie może komendant go przenieść...-Powiedziała
Dominika wychodząc z gabinetu komendanta. Na korytarzu spotkała
Jacka.
-Co się stało? Czemu płaczesz?
-Ja...ja..przepraszam...-Wydusiła z siebie dziewczyna
przytulając się do Jacka.
-Dominika co się dzieje?
-Prze zemnie komendant chce cię przenieść do innej
komendy.
-Co? O co ci teraz chodzi?
-Powiedział że skoro jesteśmy razem to nie możemy
razem pracować.
-Ale to jest niedorzeczne. Przestań to nie twoja wina
że się kochamy.- Jacek pocieszał Dominikę. Nagle na korytarzu
pojawił się komendant.
-Posterunkowa i aspirant, zapraszam do mnie,
natychmiast.- Policjanci popatrzyli na siebie i udali się do
komendanta.
-Usiądźcie.- Powiedział spokojnie komendant.- Więc
spotykacie się?
-Tak.- Odpowiedział Jacek, dziewczyna kiwnęła
znacząco głową.
-Zapytam w prost. Spodziewacie się dziecka?
-Nie, nie jestem w ciąży.- krzyknęła poirytowana
pytaniem dziewczyna.
-Dobrze, ale proszę się uspokoić. Więc skoro nie
spodziewacie się potomstwa a zaręczeni też nie jesteście, to w
sumie możecie razem pracować. Ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Żadnych uczuć, miłych słówek i innych takich na
komendzie. Zrozumiano?
-Tak jest, Panie komendancie.
-Odmaszerujcie.- Policjanci opuścili gabinet i udali
się do pokoju Jacka. Dominika pożegnała się z ukochanym i wróciła
do domu. Dziewczyna posprzątała w domu Jacka po śniadaniu i
przygotowała obiad, gdy skończyła poszła się zdrzemnąć.
Obudził ją telefon od Jacka.
-Hej kochanie za dwadzieścia minut kończę pracę,
możesz po mnie podjechać.
-No jasne.- Powiedziała dziewczyna zaspanym głosem.
-Obudziłem cię?
-No.
-Przepraszam, nie chciałem.
-Nic się nie stało i tak zaraz miałam wstać żeby
leki wziąć.
-A jak się czujesz?
-Bywało lepiej.
-To może, wiesz co nie przyjeżdżaj po mnie.
-A to z kim wrócisz?
-Nie wiem, poproszę Pawła żeby mnie odwiózł.
-No dobra, to napisz jak wracasz, jak coś to cię
odbiorę.
-No dobra, kuruj się kotku.
-No dobrze widzimy się za półgodzinki. Buziaczki.
-No pa słonko.- Dziewczyna wstał wzięła leki i z
powrotem położyła się spać. Tym czasem Jacek poszedł załatwić
sobie powrót do domu. Poszedł do Pawła który właśnie zjechał
na firmę.
-Hej Paweł, mam pytanie.
-No co jest?
-Bo chodzi o to że ty mieszkasz niedaleko mnie.
-No tak, a co?
-A mógł bym się zabrać z tobą po pracy. Wiesz
Dominika jest w domu a nie chcę jej fatygować.
-Nie no jasne, nie ma problemu. A tak w ogóle to
gratulacje.
-Dzięki.- Odpowiedział zdziwiony Jacek.
-To kiedy termin? - Powiedziała Emilka wchodząc do
komendy.
-Nie no najpierw to chyba ślub będzie.
-O czym wy mówicie?
-No jak o czym, o tobie i Dominice.
-Nie martw się jak coś to wam pomożemy, mam parę
ciuszków dla dziewczynek więc jak coś to mogę wam dać, łóżeczko
też mam.
-Jakie ciuszki i łóżeczko?
-No dla dziecka.
-Jak coś to będę mogła się nim opiekować.-
Wtrąciła Emilka.
-Jakiego dziecka?
-No twojego i Dominiki. Nie dziw się cała komenda już
wie.
-Ale....
-Dobra rozumiemy że to miała być wasza tajemnica, ale
wiesz jak to jest nic nam nie umknie. A jak się czuje przyszła
mamusia?
-Nie...dobrze, dobrze...
-No to nasze gratulacje, a teraz zmykamy do pracy. Na
razie.
-No hej, hej.- Jacek stał zaskoczony jeszcze przez
kilka minut, potem wrócił do pracy. Po służbie Paweł czekał na
niego przy samochodzie. Jacek próbował wytłumaczyć policjantowi
że Dominika nie jest w ciąży, ale mężczyzna był tak pochłonięty
opowiadaniem jak to on został ojcem że nie dał dojść mężczyźnie
do głosu. Paweł odwiózł go pod sam dom. Panowie umówili się na
piwo bo przecież taką okazję trzeba uczcić i pożegnali się.
Jacek energicznym i radosnym krokiem wrócił do domu.
-Już jestem, kochanie.- Radośnie krzyknął wchodząc
do domu. Nikt mu jednak nie odpowiadał.- Kochanie jesteś w domu?-
Jacek znów krzyknął. Nikt nie odpowiadał. Mężczyzna zaczął
rozglądać się po domu. W kuchni był jeszcze ciepły obiad a na
stole stały leki i szklanka z wodą. Jacek wbiegł na piętro do
sypialni. Dominika przestraszyła się osoby wbiegającej do
sypialni.
-Jezu, chcesz mnie zabić.- Krzyknęła dziewczyna,
energicznym ruchem siadając.
-Nie przepraszam, myślałem że cię nie ma.
-A gdzie bym miała być.
-No nie odpowiadałaś to pomyślałem że gdzieś
wyszłaś.
-Nie spałam. A jak tam w pracy.
-A właśnie pro po pracy.
-No co się stało?- Zapytała dziewczyna wstając z
łóżka i idąc w stronę kuchni.
-Bo widzisz zaszły drobne zmiany.
-Jakie zmiany. Odgrzać ci obiad?
-A co jest?
-Makaron z sosem pomidorowym i warzywami.
-Tak możesz, a wracając do pracy, to wszyscy myślą
że jesteś w ciąży.
-Że jestem co?
-No że będziemy mieli dzidziusia.
-Nie mogłeś tego jakoś odkręcić?
-Próbowałem ale Paweł cały czas opowiadał jak to
nie jest cudownie być ojcem a Emilka obiecywała zajmować się
dzieckiem jak już się urodzi.
-Serio...
-No a i Paweł ma nam dać łóżeczko po jednej z
córek.
-No to ładnie....ciekawych rzeczy można się
dowiedzieć na chorobowym.
-A ten no miałem coś mówić....A wiem...dowiedziałem
się że cała komenda już wie.
-O, no patrz ciekawe, a ty jak cieszysz się że
zostaniesz ojcem?
-No pewnie, a ty jak się czujesz, matko mojego jeszcze
nienarodzonego dziecka?
-Bardzo dobrze, choć zjadła bym sobie....truskawki z
bitą śmietaną.
-Nie za bardzo się wczuwasz w rolę?
-Nie wiem o czym mówisz?
-Na pewno.- Jacek podszedł do dziewczyny i zaczął
całować w szyję.
-Na pewno na pewno, a co jeszcze ciekawego mi powiesz?
-A no w sumie to tylko tyle że Paweł coś mówił że
jak wrócisz to od razu za biurko on ci to załatwi i że Emilka cię
zastąpi na patrolu.
-No to się zdziwią, jak wrócę, i się okaże że nie
będziemy mieć dzidziusia.
-No już sobie wyobraziłem ich miny. Jak widzą cię
pijącą kawę i czekającą po odprawie na Pawła w radiowozie.
Bezcenne.
-A może, na razie nikomu nie mówmy...
-Ale czego?
-No że nie będzie dzidziusia. Ja wrócę po
zwolnieniu, pójdę za biurko a z czasem wyjdzie na jaw że nie
jestem w ciąży bo brzuch mi nie będzie rosnąć.
-Moja aktorka, ty zawsze lubiłaś takie seny odgrywać?
-No..ale nie pytaj czemu...miałam cudowne czasy
technikum...- Dziewczyna nałożyła mężczyźnie obiad i usiadła
obok. Po posiłku, partnerzy nalali sobie wina do kieliszków usiedli
przed telewizorem i oglądali filmy. Około dwudziestej drugiej udali
się spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz