wtorek, 15 marca 2016

Rozdział X...Walentynki.

Rozdział X...Walentynki.

Minęły już prawie trzy miesiące od kont Dominika zna Jacka, mimo iż byli szczęśliwą parą dziewczyna nie chciała za bardzo śpieszyć się ze wszystkim i z tego powodu oboje podjęli decyzję że nie będą na razie razem mieszkać. Dominika wynajęła małą kawalerkę w centrum miasta, miała całkiem blisko do pracy i bardzo dobry dojazd do Jacka. Każdą wolną chwilę policjanci spędzali razem, w weekendy nocowali u siebie wzajemnie. Na rodzinne obiadki jeździli razem. Jacek podrzucał Dominikę do domu po pracy i przyjeżdżał po nią przed pracą. Dużymi krokami zbliżają się walentynki, święto wszystkich zakochanych. Jacek miał już wobec Dominiki plany. Zaraz po zakończonej służbie Jacek udał się do pokoju gdzie była Dominika. Dziewczyna szykowała się właśnie do domu.
-O cześć. A ty już się zbierasz?
-No tak, czemu cię to dziwi?
-No miałem nadzieję że gdzieś pójdziemy razem.
-No wiesz, nie mam planów więc czemu by nie.- Policjanci opuścili razem komendę i poszli spacerkiem do mieszkania dziewczyny.
-Dominika...a co robisz w weekend?
-Przecież wiesz że mam wolne i siedzę w domu. Ale czemu pytasz?
-Bo tak sobie pomyślałem...może wybierzemy się gdzieś razem...co ty na to? Taki wypad we dwoje...tylko ty i ja...
-No czemu nie...przydało by się nam troszkę odpocząć.- Partnerzy weszli do mieszkania posterunkowej.- Masz może ochotę na kawę?
-Nie za często pijemy kawę...-Powiedział Jacek siadając przy kuchennym stole.
-Nie dlaczego?
-No bo to już dziś nasza trzecia....
-No w sumie to masz racje. Dobra to zrobię nam herbatę.- Dominika wstawiła wodę na herbatę i usiadła obok Jacka.- A może jesteś głodny? Zrobić ci coś do zjedzenia?
-Nie...nie jestem głodny....
-Oj Jacuś. Wiem że jesteś. Cały dzień w pracy byłeś. Zrobię ci Jajecznice co ty na to?
-Z miłą chęcią zjem.- Dominika wstała i zaczęła szykować jajecznicę w międzyczasie zalała herbatę i postawiła na stół. Jacek posłodził sobie herbatę i zaczął pić. Dominika podała mu talerz z jajecznicą. Sama natomiast zrobiła sobie kilka kanapek. Policjanci zjedli obiad o ile ten posiłek można tak nazwać i wybrali się na spacer. Poszli do pobliskiego parku. Spacerowali po parku około dwóch godzin. Potem Jacek odprowadził Dominikę do mieszkania, pożegnał namiętnym pocałunkiem i wrócił do siebie. Oboje poszli spać bardzo późno, nie mogli przestać o sobie myśleć. Rano Dominikę obudził dzwonek do drzwi. Dziewczyna otarła oczy i poszła otworzyć. W drzwiach stał Jacek.
-Czemu jesteś w piżamie?
-A w czym miałam spać?
-No jak dla mnie to nago, ale spóźnimy się do pracy....ubieraj się...
-To która jest godzina?
-Już po ósmej...-Powiedział Jacek, dziewczyna od razu poleciała się ogarnąć do pracy a on w tym czasie przygotował śniadanie. Dominika wyszła gotowa z łazienki a na stole czekało na nią śniadanie.
-Zdążymy jeszcze zjeść?
-Tak, spokojnie, jeszcze mamy czas.
-Jak to?- W tym momencie dziewczyna spojrzała na zegarek stojący na szafce, wskazywał dopiero siódmą.- O ty mendo...dlaczego mnie okłamałeś...wredny jesteś...
-Oj chciałem zjeść z tobą śniadanie...ostatnio rzadko jemy razem...
-Wiem...ja też za tym tęsknię...-Dominika pocałowała Jacka, potem oboje zjedli śniadanie i udali się do pracy. Przed odprawą Jacek przyszedł do Dominiki.
-A gdzie Paweł?
-Poszedł się przebrać?
-O to dobrze się składa.
-A co się stało?
-Bo dziś po pracy będę na ciebie czekał i pojedziemy do ciebie potem do mnie żeby się spakować i możemy jechać.
-O rany zapomniałam...dobra to po pracy się widzimy...A gdzie tak właściwie jedziemy?
-A tego już ci nie powiem. To będzie niespodzianka.
-Jacuś wiesz że nie lubię niespodzianek....
-Wiem..ale to tajemnica...dobra ja lecę zaraz odprawa...widzimy się po pracy....
-No buźka...zjemy dziś razem obiad?
-Zobaczę...może jakimś cudem...-Policjanci rozeszli się do pracy. Odprawa jak zwykle odbyła się punktualnie. Policjanci udali się na patrol. Dzień mijał im całkiem spokojnie. Kilka interwencji do awantur domowych i jedno do picia alkoholu w miejscu publicznym. Skończyło się tylko na pouczeniach. Około godziny piętnastej, policjanci znaleźli chwilkę na przerwę.
-00 do 05.
-Słucham was.
-Wpisz nas na przerwę, jedziemy do firmy.
-Dobra dajcie znać jak dojedziecie.
-Dobra, bez odbioru.- Po dziesięciu minutach policjanci byli już na komendzie. Paweł zgłosił dyżurnemu że już są i udali się na obiad do stołówki.
-Dzień dobry Pani Zosiu.-Przywitał się Paweł.
-O dzień dobry. Co dla was?
-A ja dziś oddam się w Pani ręce.-Powiedział Paweł.
-A dla ciebie słonko?- Zapytała Pani Zosia.
-No nie wiem, może pierogi z jagodami.
-Bardzo dobry wybór. Są wyśmienite.
-No to jest oczywiste.- Powiedział Paweł, odbierając swoją porcję. Policjanci usiedli do stolika i zaczęli jeść, po chwili dosiadł się do nich Jacek. Przywitał Dominikę buziakiem.
-Jacuś...prosiłam nie w pracy...-Wyszeptała dziewczyna.
-Przepraszam...nie mogłem się powstrzymać...-Odpowiedział Jacek.
-A ty nic nie jesz?- Zapytał Paweł.
-Nie ja tylko na chwilkę. Słuchajcie bo jest sprawa do was.
-No co się dzieje.- Powiedziała Dominika, cały czas patrząc Jackowi prosto w oczy.
-Dochodzeniówka prosi żebyście przesłuchali ich świadka.
-Znowu...co oni nie umieją świadków przesłuchać....-Zdenerwował się Paweł.
-Oj no wiem, ale zróbcie to...skończycie i zostaniecie na firmie....
-No niech ci będzie...skończymy i zabieramy się za przesłuchanie.
-A najpierw wpadnijcie do mnie to wam omówię całą sprawę.
-No dobra. To widzimy się za jakieś pięć minut.
-Ja nie mam zamiaru się śpieszyć. Skończy się przerwa to pójdę go przesłuchać.
-Jaki buntownik.
-No niech oni się cieszą że się zgodziłam a nie....warunki jeszcze będą stawiać.
-Dobra a już skończyłem, lecę...zrobić ci kawę?- Zaproponował Paweł.
-Nie herbatę miętową mi zrób.
-No dobra dobra.- Dominika dokończyła obiad i udała się do pokoju dyżurnego. Jacek w skrócie wprowadził ich w sprawę. Potem dziewczyna zahaczyła jeszcze o toaletę. Potem przyszła do pokoju przesłuchań gdzie czekał na nią Paweł. Policjanci przeszli do przesłuchania.
-Jak się Pana nazywa?- Przesłuchanie zaczęła Dominika.
-Tadeusz Witkowski.
-Ile ma Pan lat.
-43.
-Proszę pokazać dowód tożsamości.- Powiedziała Dominika, mężczyzna wyjął portfel i podał jej dowód.
-Więc, co pan robił tego dnia w domu Pani Ireny?- Zapytał Paweł.
-No tak jak mówiłem podczas poprzednich zeznań, jestem jej ogrodnikiem i akurat byłem zajrzeć do roślin w sypialni Pani Ireny.
-No dobrze i co się wydarzyło?
-No oglądam te rośliny, nagle ktoś przyszedł do Pani Irenki i ona poszła otworzyć. Potem usłyszałem awanturę...mówili coś o pieniądzach...ale nie pamiętam co dokładnie...potem nagle awantura ucichła...usłyszałem dziwny huk i trzaśnięcie drzwiami...natychmiast zbiegłem na dół i zobaczyłem Panią Irenkę całą we krwi...Zadzwoniłem po pogotowie i po was....
-No dobrze a proszę powiedzieć Jak słyszał pan krzyki to tylko Pani Ireny czy kogoś jeszcze?
-Jakiś mężczyzna...odgrażał się...a potem jak by dziecko płakało....
-Dziecko...wcześniej pan tego nie mówił...
-no bo ostatnio tak sobie skojarzyłem...dlatego do was przyszedłem...
-No dobrze...zaraz powiadomimy odpowiednie osoby...oto pana dowód...może Pan już iść.
-I co tylko tyle zrobicie....Zabili Panią Irenkę a wy nic z tym ie robicie...
-Proszę się uspokoić...Policja robi naprawdę co w jej mocy....
-Gówno robi...-Powiedział Mężczyzna i wyszedł trzaskając drzwiami. Dominika popatrzała na zszokowanego Pawła.
-Ej Paweł. Idziemy.
-No już już.
-Gdzie masz moją herbatę?
-Zaniosłem do naszego pokoju. Dobra ja idę do dyżurnego zanieść papiery, zaraz do ciebie dojdę.
-No luzik. Wiesz co pójdę coś do jedzenia zrobić. Jestem mega głodna masz ochotę na kanapki?
-Nie dzięki, przed chwilą jedliśmy.- Powiedział Paweł i udał się do dyżurnego.
-Cześć. Tu masz te zeznania.
-O dzięki. Yyyy coś miałem mówić....a no właśnie zostańcie już na komendzie jak coś to was przez radio wywołam...
-No dobra...A ty co taki rozdrażniony...
-Ja nie wydaje ci się...
-Co walentynki idą...co szykujesz...
-A nic specjalnego chcemy ten dzień spędzić tylko we dwoje...
-No Dominika chyba szykuje jakąś większą niespodziankę....- Powiedział Paweł podchodząc do drzwi i przymykając je.
-O czym ty mówisz?- Jacek spojrzał na Pawła z przerażeniem w oczach.
-No stary nie mów że się nie zorientowałeś...
-O czym ty do mnie mówisz. Serio nie rozumiem.
-No człowieku obudź się. Dziewczyna przestaje z dnia nadzień pić kawę, ciągle biega do toalety i je za trzech....Nie kumasz faktów?
-Chwila...chcesz powiedzieć że Dominika jest....-Jacek zbledł momentalnie na twarzy.
-No właśnie...stary serio nie połączyłeś tych faktów wcześniej?- Jacek zszokowany tą wiadomością usiadł na krześle, nie wiedział co ma powiedzieć.- Ej Jacek, nie śpij. Dobrze wszystko, ej stary ocknij się.
-Dominika jest w ciąży?- Wydusił z siebie przerażony Jacek.
-Nie wiem, to twoje zadanie, musisz się dowiedzieć. A teraz Stary weź się ogarnij i do roboty.
-No dobra.- Paweł poszedł do Dominiki, Jacek natomiast siedział jak by był w jakieś śpiączce albo bóg wie czym. Paweł wszedł do pokoju. Dominika siedział przy biurku i wypełniała papiery. Paweł postanowił delikatnie podpytać dziewczynę.
-Jakieś plany na wieczór?
-Jacek mnie zabiera na weekend. A co?
-Myślałem że skoczymy na piwko i pogadamy.
-Przykro mi, następnym razem.
-A do kąt się wybieracie?
-Nie wiem Jacek nie chce mi powiedzieć. A może tobie coś powiedział?
-Nie jak bym wiedział to bym przecież o to nie pytał.
-No w sumie masz rację. Jejku ale bym sobie truskawki zjadła.
-Co?
-No truskawki. To taki czerwony owoc rośnie na takich małych zielonych krzaczkach, kwitnie na biało....
-Nie o to mi chodzi...Ale dzięki za lekcje przyrody.
-Nie no spoko spoko.
-A ty szykujesz coś specjalnego dla Jacka?
-Nie...jakoś nie chce mi się wysilać. Wydaje mi się że starczy nam to że będziemy razem.
-No w sumie to masz rację. A gadacie już o ślubie albo dzieciach?
-A co to za przesłuchanie.
-Nie denerwuj się...tylko pytam.
-Ja się nie denerwuje...jeszcze...A ty coś planujesz?
-No wiesz z dwójką dzieci i trzecim w drodze ciężko coś zaplanować.
-Czyli co siedzicie całą familią przed telewizorem.
-No tak. Jakoś nie mam pomysłu.
-No to zaproś ją na kolacje. Twoi rodzice niech zostaną z dziewczynkami.
-No w sumie, ale ona się nie zgodzi.
-Zgodzi się na pewno. Każda kobieta marzy o romantycznej kolacji tylko we dwoje.
-No dobra. Myślisz że się uda.
-No pewnie.- Policjantom przerwał rozmowę komendant który przyszedł akurat do nich.
-Chciałem wam podziękować że zajęliście się tym przesłuchaniem...rzuciliście nowe światło na tę sprawę...mają już podejrzanego...
-To co może jakaś premia...- Zaproponował Paweł.
-Nie wiem. Zastanowię się. Na razie góra podjęła decyzję o awansie posterunkowej. Moje gratulacje. Od dziś jesteś starszą posterunkową.- Komendant podszedł do Dominiki i pogratulował jej. Następnie Paweł uściskał partnerkę i jej pogratulował.
-No to teraz trzeba to uczcić.- Powiedział Paweł.
-No dobrze, to ja już pójdę. Miłej pracy życzę.
-Dziękujemy.- Powiedziała uradowana Dominika, usiadła przed biurkiem i wróciła do papierkowej roboty. Na zegarku wybiła siedemnasta, policjanci byli już gotowi do wyjścia. Jacek czekał na Dominikę przed komendą. Dziewczyna cała w skowronkach wsiadła do samochodu. Oboje pojechali do jej mieszkania. Dominika zaprosiła Jacka do środka, zrobiła herbatę i poszła się pakować. Jacek po chwili dołączył do dziewczyny. Spoglądając na ukochaną i popijając herbatą zastanawiał się nad rozmową z Pawłem. Jacek wstał z łóżka, podszedł do dziewczyny, przytulił i namiętnie pocałował. Delikatnie zaczął rozpinać jej bluzkę. Dominika jednak odepchnęła Jacka.
-Przestań...nie mam ochoty...jestem zmęczona...- Jacek pocałował dziewczynę i pomógł jej się spakować. Potem udali się do domu Jacka. On był już spakowany. Przygotował obiad, no w sumie to o tej porze to już kolację. Policjanci zjedli posiłek i pojechali. Droga była dość długa a Dominika coraz bardziej zmęczona. Jacek zatrzymał samochód wyjął z bagażnika koc i przykrył nim dziewczynę. Dominika po kilku minutach zasnęła. Jacek obudził dziewczynę gdy dojechali na miejsce. Było ciemno więc dziewczyna nie wiedział gdzie są. Jedyne co widziała to delikatny zarys domu oświetlony, światłem reflektorów samochodu Jacka. Policjanci wyjęli bagaże i udali się do środka. Jacek przygotował drobną kolację (kanapki z serem i pomidorem), Dominika w tym czasie rozglądała się po domku. Niewielki, jedna mała sypialnia, kuchnia, salon i łazienka. Mały domek letniskowy. Dominika rozpakowała ich rzeczy i przyszła do kuchni. Usiadła przy stole i zaczęła jeść kolację. Zjadła kilka kanapek i wciąż była głodna więc zrobiła jeszcze jajecznicę. Potem policjanci usiedli przed telewizorem i oglądali jakąś komedie romantyczną. Dominika zasnęła w objęciach Jacka. Mężczyzna zaniósł ją do sypialni i położył spać. Sam poszedł posprzątać po kolacji. Przyszedł do sypialni położył się obok Dominiki i zasnął, dziewczyna natomiast od razu przytuliła się do ukochanego. Rano obudzili się w nietypowej pozycji. Dominika spała na podłodze a Jacek jak gdyby nigdy nic rozwalony na całym łóżku. Dominika podniosła się z twardej podłogi i poszła do kuchni zjeść śniadanie. Jacka obudził dźwięk tłuczonego szkła. Natychmiast pobiegł do kuchni. Dominika klęczała na podłodze z skaleczoną dłonią i zbierała szkło z podłogi. Jacek ukląkł obok i zaczął jej pomagać. Pozbierane szkło wyrzucili do kosza i zajęli się przygotowywaniem śniadania. Dominika usiadła na krześle i chusteczką uciskała ranę z której wciąż sączyła się krew. Jacek widząc to podszedł do dziewczyny, wziął ją na ręce i zaniósł do łazienki, posadził na taborecie obok wanny i wyjął z szafki za lustrem apteczkę, następnie opatrzył dziewczynie rękę.
-Bardzo boli?
-Już nie, dzięki za uratowanie życia.-Zaśmiała się dziewczyna.
-Dobra chodź na śniadanie. Co ci zrobić?
-Hym, mam ochotę na naleśniki ale z truskawkami.- Dominika uśmiechnęła się do Jacka.
-Dla mojej księżniczki, wszystko.- Jacek pocałował dziewczynę i oboje udali się do kuchni. Mężczyzna zaczął robić naleśniki a Dominika zrobiła herbatę i usiadła przy oknie. Widok był cudowny. Teraz już dziewczyna wiedziała gdzie jest. Spoglądała przez ono na falujące morze i wędrujących po plaży zakochanych ludzi. Słońce właśnie wstawało, oświetlając ciemne zakątki domu. Dominika popijając herbatę, zastanawiała się co Jacek przygotował na dzisiejszy dzień. Mężczyzna usiadł obok niej stawiając na stole górę naleśników z truskawkami. Dziewczyna nałożyła sobie na talerz dość sporą porcje i zaczęła jeść. W pewnym momencie spostrzegła że Jacek dziwnie się jej przygląda.
-Co...mam coś na twarzy...ubrudziłam się?
-Nie nie...ślicznie wyglądasz jak jesz.- Powiedział Jacek.
-Dziękuję.- Odpowiedziała Dominika zastanawiając się czy to był komplement czy może Jacek jej sugeruje że za dużo je.- A ty nie jesz?
-Nie jakoś nie mam ochoty.
-Oj no zjedz..pyszne są...zjedz bo ja sama je zjem...
-Nie naprawdę...jedz sobie skarbie ja nie mam ochoty...
-Jacek, ty się dobrze czujesz?
-Tak...a coś się stało?
-No stało się...dlaczego nie chcesz zjeść śniadania...to najważniejszy posiłek....
-No ale ja nie jestem głodny....
-Jacek bo będę musiała cię nakarmić....
-W takim razie dalej nie jestem głodny...-Dominika złapała za widelec, nadziała na niego spory kawałek naleśnika i włożyła Jackowi do buzi.
-No a teraz ładnie pogryź...Dobry chłopiec...-Zaczęła śmiać się Dominika. Jacek wziął drugi widelec i zaczął karmić Dominikę. Po udanym i zabawnym śniadanku, policjanci poszli się ubrać i wyszli na krótki spacerek po plaży. Krótki spacerek przemienił się na bardzo długi spacer. Ale im to nie przeszkadzało przecież byli razem. Wędrowali tak po plaży i rozmawiali, wygłupili się. Wędrowali tak do momentu aż Dominice nie zaczęło burczeć w brzuchu. Jej żołądek domagał się jedzenia i z chwili na chwilę stawało się to coraz głośniejsze. Policjanci wrócili więc co domku i przygotowali obiad. Dziewczyna była tak głodna że pochłonęła resztę naleśników, które pozostały po śniadaniu oraz obiad który przygotował Jacek. Po obiedzie zakochani udali się przed telewizor i włączyli komedię romantyczną. Dominika przysunęła się do Jacka nakryła kocykiem i wtuliła się w ukochanego. Jacek aby rozbudzić Dominikę zaczął ją delikatnie łaskotać. Oczywiście rozwinęła się z tego wojna na łaskotki. Dominika była znacznie słabsza od mężczyzny więc po chwili Jacek leżał już na niej. Dziewczyna pocałowała Jacka bardzo namiętnie. On zaczął całować Dominikę bardzo czule po szyi. Po chwili całował ją już po całym ciele. Jacek podniósł dziewczynę i zaniósł do sypialni. Policjanci spędzili cudowne popołudnie w łóżku. Dominika zasnęła a Jacek w tym czasie postanowił przygotować dla dziewczyny niespodziankę. Gdy się obudziła na łóżku zamiast Jacka leżała karteczka. Jestem w łazience, zapraszam na wspólną kąpiel. Dominika bez wahania weszła do łazienki. Dookoła były same świeczki, Jacek siedział w wannie, dużo piany płatki róż, i szampan w kieliszkach. Dominika weszła do wanny i powitała Jacka namiętnym pocałunkiem. Jacek złapał za kieliszki i jeden podał Dominice.
-Więc, wypijmy za nas.- Jacek wzniósł toast. Dominika zbliżyła kieliszek do ust.- A ty możesz pić?- zapytał Jacek a przerażeniem.
-Tak, a dlaczego miała bym nie pić?
-Nie nic tak tylko....
-No mów....-Po chwili zastanowienia Dominika dodała.-Ty myślałeś że ja jestem w ciąży?- Zapytała.
-No tak...a jesteś?- Dominika posmutniała.
-A chciał byś abym była? - Jacek zrozumiał w tym momencie że dziewczyna nie jest w ciąży i czeka ich długa i poważna rozmowa. Wiedział ze wjechał na niewłaściwy tor bo kwestia dzieci nie jest łatwym tematem dla dziewczyny, ale prędzej czy później i tak by doszło do tej rozmowy.- Jacek, odpowiesz mi?
-Ja...ja nie wiem...na pewno gdyby się pojawił mały człowiek w naszym życiu był bym bardzo szczęśliwy, ale nie wiem czy jestem gotowy.
-Gotowy na co?
-Na to aby być ojcem....
-Jeśli była bym w ciąży to świadczyło by o tym że oboje jesteśmy na to gotowi.- Dominika pocałowała Jacka, on odwzajemnił pocałunek i zaczął chlapać wodą w dziewczynę. Policjanci zaczęli się wygłupiać. Potem spędzili razem cudowną noc. Jacek obudził się wcześniej niż Dominika więc postanowił przygotować śniadanie. Dziewczyna dołączyła do niego chwilę później. Siedział przykryta kocem w kuchni.
-Jeny jak tu zimno.- powiedziała dziewczyna.
-Zimno ci? Przecież jest 25 stopni w mieszkaniu.-Powiedział Jacek spoglądając na termometr przy oknie.- A może masz gorączkę.- Powiedział mężczyzna przykładając rękę do czułka ukochanej.- Faktycznie ciepła jesteś.
-Chyba się przeziębiłam. A psik.- Dziewczyna zaczęła kichać.
-Dobra, pakujemy się a po powrocie idziemy do lekarza.
-Jacek przestań, przecież to tylko przeziębienie.
-Będziesz się ze mną kłócić.
-Nie...nie mam siły...A psik.- Dominika była przemęczona, Jacek przygotował dziewczynie herbatę i udał się do sypialni spakować ich rzeczy. Następnie poszedł zjeść śniadanie i zapakował walizki do samochodu. Dominika w tym czasie kończyła śniadanie. Po śniadaniu, posprzątali w domku i pojechali. Jacek zawiózł dziewczynę do mieszkania i odprowadził pod drzwi.
-Przepraszam, zepsułam nam weekend.
-Nie no przestań to nie twoja wina, a teraz się pakuj.
-Pakuj, ale gdzie?
-No do mnie, nie będziesz mieszkać sama jak jesteś chora. Ktoś się musi tobą zająć.
-Dziękuję.- Dominika pocałowała Jacka.
-Nie dziękuj mi tylko się pakuj, jeszcze do lekarza musimy jechać.
-Dobrze...już się pakuje...A psik.- Dominika spakowała się a Jacek zawiózł ją do lekarza. Dziewczyna nie widziała potrzeby aby mężczyzna poszedł z nią do gabinet więc czekał na nią na korytarzu. Dominika wyszła od lekarza.
-I co?- Zerwał się Jacek.
-Będę żyła.
-O to całe szczęście. A co ci powiedział?
-Ze mam siedzieć w domu i brać leki.- Dominika podała mu receptę z lekami.
-Dobra to zawiozę cię do domu a potem pojadę zrealizować receptę.
-Jacek, nie ma takiej potrzeby. Nie musisz mi kupować leków.
-Domcia przestań. To przeze mnie jesteś chora.
-Nie przez ciebie. To przez ten spacer po plaży....
-No mogłem cię tam nie zabierać...
-A no to fakt, to twoja wina...-Powiedział dziewczyna szturchając mężczyznę w ramie. Dominika i Jacek pojechali do domu. Mężczyzna dał dziewczynie klucze i pojechał do apteki, ona zaś postanowiła przygotować obiad. Gdy Jacek wrócił wszystko było już gotowe. Zjedli razem posiłek, potem dziewczyna wzięła leki i udała się spać. Jacek posprzątał po obiedzie i nie wiedząc co robić również poszedł spać. Rano obudził ich budzik. Dominika pośpiesznym krokiem poszła do kuchni przygotować śniadanie. Jacek w tym czasie poszedł wziąć prysznic. Wrócił do kuchni, pocałował Dominikę w szyję i usiadł przy stole.
-Witaj, kochanie.
-No cześć, kawy czy herbaty się napijesz?
-A możesz mi zrobić kawę.- Powiedział Jacek spoglądając na dziewczynę, krzątającą się po kuchni. Dominika zaparzyła mężczyźnie kawę a sobie przygotowała herbatę. Usiadła przy stole, obok ukochanego, stawiając na nim talerz z kanapkami oraz kubki z gorącą kawą i herbatą. Policjanci zjedli śniadanie, następnie poszli się szykować do pracy. Dominika najpierw zadzwoniła do komendanta i poinformowała go o zwolnieniu lekarskim, ustaliła z nim że dostarczy go jeszcze przed odprawą, więc pojechała samochodem wraz z Jackiem. Oboje rześkim krokiem poszli do komendy. Dominika poszła do Komendanta a Jacek poszedł się przebrać. Dziewczyna zapukała do drzwi.
-Wejść.- Odrzekł komendant, stojąc przy oknie i jak zawsze wpatrując się w jeden punkt za oknem.
-dzień dobry Panie komendanci.- Powiedziała spokojnie Dominika wchodząc do gabinetu.
-No nie wiem czy taki dobry. Usiądźcie, posterunkowa.
-Więc ja przyniosłam zwolnienie...-Powiedziała dziewczyna kładąc małą karteczkę na biurku komendanta.
-Wiecie co ja myślę na temat związków w pracy...-Komendant usiadł po drugiej stronie biurka.
-Tak, Panie komendancie.
-Więc co posterunkowa ma mi do powiedzenia....
-Ja nic, panie komendancie.
-Dobrze wiem że spotykacie się z dyżurnym Jackiem.
-Nie rozumiem....
-A czyli zaprzeczasz?
-Nie, po prostu nie rozumiem do czego zmierza ta rozmowa.
-Do czego zmierza....zastanówmy się....Jesteście kolejną parą na komendzie....góra się czepia o to że zamiast pracować zajmujemy się schadzkami...ludzie gadają że zamiast komendy mamy tu dom schadzek....co wy sobie myślicie....to komenda a nie burdel...
-Nie rozumiem co ma komendant na myśli....ale jeśli sam pan to zrozumie to proszę dać mi znać z chęcią się dowiem...
-Mam dość...za kilka miesięcy żłobek będę musiał otworzyć...zamiast stołówki będziemy mieli przedszkole...
-Co komendant insynuuje...
-Ja...
-Tak, komendant....
-Co wam się wszystkim tak zachciało w ciążę zachodzić....wszystkie po kolei... Już są braki w policjantach a wy co wyprawiacie....
-Yyyy Panie komendancie ale ja.....
-Czy ja wam przerywałem....W związku z tym będę zmuszony...postarać się o przeniesienie...dyżurnego Jacka do innej komendy...
-Nie jestem w ciąży i nie wiem kto komendantowi to powiedział....i nie może komendant go przenieść...-Powiedziała Dominika wychodząc z gabinetu komendanta. Na korytarzu spotkała Jacka.
-Co się stało? Czemu płaczesz?
-Ja...ja..przepraszam...-Wydusiła z siebie dziewczyna przytulając się do Jacka.
-Dominika co się dzieje?
-Prze zemnie komendant chce cię przenieść do innej komendy.
-Co? O co ci teraz chodzi?
-Powiedział że skoro jesteśmy razem to nie możemy razem pracować.
-Ale to jest niedorzeczne. Przestań to nie twoja wina że się kochamy.- Jacek pocieszał Dominikę. Nagle na korytarzu pojawił się komendant.
-Posterunkowa i aspirant, zapraszam do mnie, natychmiast.- Policjanci popatrzyli na siebie i udali się do komendanta.
-Usiądźcie.- Powiedział spokojnie komendant.- Więc spotykacie się?
-Tak.- Odpowiedział Jacek, dziewczyna kiwnęła znacząco głową.
-Zapytam w prost. Spodziewacie się dziecka?
-Nie, nie jestem w ciąży.- krzyknęła poirytowana pytaniem dziewczyna.
-Dobrze, ale proszę się uspokoić. Więc skoro nie spodziewacie się potomstwa a zaręczeni też nie jesteście, to w sumie możecie razem pracować. Ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Żadnych uczuć, miłych słówek i innych takich na komendzie. Zrozumiano?
-Tak jest, Panie komendancie.
-Odmaszerujcie.- Policjanci opuścili gabinet i udali się do pokoju Jacka. Dominika pożegnała się z ukochanym i wróciła do domu. Dziewczyna posprzątała w domu Jacka po śniadaniu i przygotowała obiad, gdy skończyła poszła się zdrzemnąć. Obudził ją telefon od Jacka.
-Hej kochanie za dwadzieścia minut kończę pracę, możesz po mnie podjechać.
-No jasne.- Powiedziała dziewczyna zaspanym głosem.
-Obudziłem cię?
-No.
-Przepraszam, nie chciałem.
-Nic się nie stało i tak zaraz miałam wstać żeby leki wziąć.
-A jak się czujesz?
-Bywało lepiej.
-To może, wiesz co nie przyjeżdżaj po mnie.
-A to z kim wrócisz?
-Nie wiem, poproszę Pawła żeby mnie odwiózł.
-No dobra, to napisz jak wracasz, jak coś to cię odbiorę.
-No dobra, kuruj się kotku.
-No dobrze widzimy się za półgodzinki. Buziaczki.
-No pa słonko.- Dziewczyna wstał wzięła leki i z powrotem położyła się spać. Tym czasem Jacek poszedł załatwić sobie powrót do domu. Poszedł do Pawła który właśnie zjechał na firmę.
-Hej Paweł, mam pytanie.
-No co jest?
-Bo chodzi o to że ty mieszkasz niedaleko mnie.
-No tak, a co?
-A mógł bym się zabrać z tobą po pracy. Wiesz Dominika jest w domu a nie chcę jej fatygować.
-Nie no jasne, nie ma problemu. A tak w ogóle to gratulacje.
-Dzięki.- Odpowiedział zdziwiony Jacek.
-To kiedy termin? - Powiedziała Emilka wchodząc do komendy.
-Nie no najpierw to chyba ślub będzie.
-O czym wy mówicie?
-No jak o czym, o tobie i Dominice.
-Nie martw się jak coś to wam pomożemy, mam parę ciuszków dla dziewczynek więc jak coś to mogę wam dać, łóżeczko też mam.
-Jakie ciuszki i łóżeczko?
-No dla dziecka.
-Jak coś to będę mogła się nim opiekować.- Wtrąciła Emilka.
-Jakiego dziecka?
-No twojego i Dominiki. Nie dziw się cała komenda już wie.
-Ale....
-Dobra rozumiemy że to miała być wasza tajemnica, ale wiesz jak to jest nic nam nie umknie. A jak się czuje przyszła mamusia?
-Nie...dobrze, dobrze...
-No to nasze gratulacje, a teraz zmykamy do pracy. Na razie.
-No hej, hej.- Jacek stał zaskoczony jeszcze przez kilka minut, potem wrócił do pracy. Po służbie Paweł czekał na niego przy samochodzie. Jacek próbował wytłumaczyć policjantowi że Dominika nie jest w ciąży, ale mężczyzna był tak pochłonięty opowiadaniem jak to on został ojcem że nie dał dojść mężczyźnie do głosu. Paweł odwiózł go pod sam dom. Panowie umówili się na piwo bo przecież taką okazję trzeba uczcić i pożegnali się. Jacek energicznym i radosnym krokiem wrócił do domu.
-Już jestem, kochanie.- Radośnie krzyknął wchodząc do domu. Nikt mu jednak nie odpowiadał.- Kochanie jesteś w domu?- Jacek znów krzyknął. Nikt nie odpowiadał. Mężczyzna zaczął rozglądać się po domu. W kuchni był jeszcze ciepły obiad a na stole stały leki i szklanka z wodą. Jacek wbiegł na piętro do sypialni. Dominika przestraszyła się osoby wbiegającej do sypialni.
-Jezu, chcesz mnie zabić.- Krzyknęła dziewczyna, energicznym ruchem siadając.
-Nie przepraszam, myślałem że cię nie ma.
-A gdzie bym miała być.
-No nie odpowiadałaś to pomyślałem że gdzieś wyszłaś.
-Nie spałam. A jak tam w pracy.
-A właśnie pro po pracy.
-No co się stało?- Zapytała dziewczyna wstając z łóżka i idąc w stronę kuchni.
-Bo widzisz zaszły drobne zmiany.
-Jakie zmiany. Odgrzać ci obiad?
-A co jest?
-Makaron z sosem pomidorowym i warzywami.
-Tak możesz, a wracając do pracy, to wszyscy myślą że jesteś w ciąży.
-Że jestem co?
-No że będziemy mieli dzidziusia.
-Nie mogłeś tego jakoś odkręcić?
-Próbowałem ale Paweł cały czas opowiadał jak to nie jest cudownie być ojcem a Emilka obiecywała zajmować się dzieckiem jak już się urodzi.
-Serio...
-No a i Paweł ma nam dać łóżeczko po jednej z córek.
-No to ładnie....ciekawych rzeczy można się dowiedzieć na chorobowym.
-A ten no miałem coś mówić....A wiem...dowiedziałem się że cała komenda już wie.
-O, no patrz ciekawe, a ty jak cieszysz się że zostaniesz ojcem?
-No pewnie, a ty jak się czujesz, matko mojego jeszcze nienarodzonego dziecka?
-Bardzo dobrze, choć zjadła bym sobie....truskawki z bitą śmietaną.
-Nie za bardzo się wczuwasz w rolę?
-Nie wiem o czym mówisz?
-Na pewno.- Jacek podszedł do dziewczyny i zaczął całować w szyję.
-Na pewno na pewno, a co jeszcze ciekawego mi powiesz?
-A no w sumie to tylko tyle że Paweł coś mówił że jak wrócisz to od razu za biurko on ci to załatwi i że Emilka cię zastąpi na patrolu.
-No to się zdziwią, jak wrócę, i się okaże że nie będziemy mieć dzidziusia.
-No już sobie wyobraziłem ich miny. Jak widzą cię pijącą kawę i czekającą po odprawie na Pawła w radiowozie. Bezcenne.
-A może, na razie nikomu nie mówmy...
-Ale czego?
-No że nie będzie dzidziusia. Ja wrócę po zwolnieniu, pójdę za biurko a z czasem wyjdzie na jaw że nie jestem w ciąży bo brzuch mi nie będzie rosnąć.
-Moja aktorka, ty zawsze lubiłaś takie seny odgrywać?
-No..ale nie pytaj czemu...miałam cudowne czasy technikum...- Dziewczyna nałożyła mężczyźnie obiad i usiadła obok. Po posiłku, partnerzy nalali sobie wina do kieliszków usiedli przed telewizorem i oglądali filmy. Około dwudziestej drugiej udali się spać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz