poniedziałek, 30 maja 2016

L'Amore Non Ha Limite -Miłość nie zna granic

SERIA II

Moi kochani wchodzę z nową serią. Mam nadzieję że wam się spodoba tak jak poprzednia. Przepraszam za długą nieobecność, No wiadomo szkoła, praca i jeszcze prawko to mam mało czasu. Obiecuję jednak się poprawić. A teraz zapraszam na nową serię i życzę miłego czytania. Przed wami króciutki wstęp do całkiem nowej historii.


L'Amore Non Ha Limite -Miłość nie zna granic

Dominika siedziała przy stole z ulubioną książką i lampką wina. Spokojnie wczytywała się w każdy fragment książki. Czas nie ubłagalnie szybko płynął, gdy się spostrzegła było już po północy. Szybko wskoczyła pod prysznic, ubrała piżamę i położyła się spać. Tej nocy bardzo długo nie mogła zasnąć. Tak naprawdę myślała nad wszystkim i nad niczym. Nie mogąc zasnąć znów chwyciła za lampkę wina i dokończyła butelkę w samotności. Przecież jutro mam wolne. Pomyślała i z tą myślą wzięła ostatni łyk wina. Teraz spokojnie zasnęła. Mimo iż słońce wkradało się już do jej małego ale przytulnego mieszkanka, spałą dalej. Obudził ją telefon. Spojrzała na wyświetlacz. Dzwonił Jacek, ostatnia osoba której dziewczyna się spodziewała.
-Tak słucham.
-Cześć co robisz?
-Śpię a co chcesz?
-Ile potrzebujesz czasu żeby wskoczyć w tą kwiecistą sukienkę i się pomalować.
-No jakąś godzinkę plus dwie na sen, a co byś chciał.
-Masz piętnaście minut jestem pod blokiem.
-Mam tyle czasu ile potrzebuje, idę spać.
-Nie masz niecałe piętnaście minut wchodzę na klatkę.
-Idę spać.- Dziewczyna odłożyła telefon i nakryła się z powrotem kołdrą. Nie zasnęła bo po jakichś dwóch minutach w jej domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Wstała z łóżka i z miną „zaraz kogoś zabiję” poszła otworzyć drzwi. Delikatnie je uchyliła i ujrzała dobrze zbudowanego mężczyznę o blond włosach i bukietem róż. Odsunęła się delikatnie od drzwi dając mu znak żeby wszedł do środka i nie robił scen przy sąsiadach, którzy jak zwykle czatowali pod drzwiami swoich mieszkań. Oboje weszli do mieszkania. Dziewczyna zamknęła za sobą drzwi i bez słowa wróciła do sypialni gdzie czekało na nią wygrzane już wcześniej łóżko. Zgrabnie wślizgnęła się pod pościel i nie zważając na obecność Jacka poszła dalej spać. Mężczyzna po cichu zakradł się do sypialni i jednym ruchem zabrał jej kołdrę.
-Ej to chyba moje.- Krzyknęła Dominika wyrywając mu z rąk swoją własność.
-Ubieraj się masz dziesięć minut.
-Ja nigdzie nie idę.- Odparła i znów się położyła.
-Sama to wypiłaś?- Zapytał mężczyzna widząc butelkę po winie i lampkę, które dziewczyna zostawiła przy łóżku.
-Nie z elfami a teraz dobranoc.
-Niem spania, wstawaj, jedziesz ze mną.
-Niby dokąd i po co?
-Do...nie powiem ci wstawaj.
-To nigdzie nie jadę.
-Dobra, masz pięć minut żeby się ogarnąć ja idę zrobić ci kawę.- Powiedział stanowczo i wyszedł z sypialni. Dominika jeszcze chwilkę poleżała i postanowiła się ubrać. Wyjęła z szafy sukienkę o której mówił Jacek i poszła do łazienki zrobić się na bóstwo. Zrobiła delikatny ale podkreślający jej oczy makijaż, upięła na szybko włosy i założyła sukienkę. Zajęło jej to więcej czasu niż zakładała no ale chciała ładnie wyglądać. Po około dwudziestu, no dobra trzydziestu minutach wyszła z łazienki. Jacek siedział na kanapie i pił kawę. Gdy ujrzał kobietę nie mógł opanować radości. Usta same mu się otworzyły tak że opluł się kawą. Dziewczyna wpadła w paniczny śmiech.
-Co cię tak bawi?- zapytał próbując wytrzeć plamę na koszuli.
-Nic, po prostu do twarzy ci z plamą kawy.- Zaśmiała się dziewczyna.
-No bardzo zabawne, to twoja wina.
-Moja, a to dlaczego?
-Bo gdybyś była gotowa jak przyszedłem to bym nie pił kawy i bym się nie opluł.- Odparł mężczyzna udając obrażonego.
-No dobra to moja wina. Ale gdybyś mi o tym powiedział wcześniej...no właśnie a gdzie mnie tak w ogóle zabierasz?
-A mówiłem nie powiem.
-Mów w tej chwili.- Dominika zbliżyła się do mężczyzny na niebezpieczną odległość udając ze mu grozi. W tym momencie po raz kolejny tego dnia w jej mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. Oboje spojrzeli na siebie i dziewczyna niepewnie poszła je otworzyć. Nie miała zielonego pojęcia kogo do niej niesie. Gdy uchyliła delikatnie drzwi ujrzała swoich rodziców.
-Mama, Tata, a co wy tu robicie?- Zapytała a zdziwienie malowało się z równo na jej jak i Jacka twarzy. Mężczyzna wychylił się zza niej.
-Dzień dobry.- Powiedział niepewnie, rodzice dziewczyny pośpiesznie zmierzyli go wzrokiem.
-Chcieliśmy ci zrobić niespodziankę, ale chyba nie w porę przyjechaliśmy.- Odrzekł speszony całą sytuacją tata kobiety.
-No tak troszkę.- Powiedziała dziewczyna i zrobiła skwaszoną minę.
-No ale chyba na kawę możemy wejść?- Zapytała mama.
-Znaczy nie za bardzo bo my się śpieszymy, już jesteśmy spóźnieni.- Powiedziała roztargniona Dominika, weszła do mieszkania i chwyciła za torebkę.
-A dokąd się wybieracie?- Zapytał tata.
-No my jedziemy....- Zaczęła tłumaczyć.
-Mamy pierwszą komunie mojego bratanka.- Dokończył Jacek a dziewczyna spojrzała na niego niepewnie.
-A no dobrze. To wtedy wpadniemy kiedy indziej córuś.- Powiedziała mama i wyszła z mieszkania. Tata wziął Dominikę na bok.
-Nie mówiłaś że się z kimś spotykasz.- Powiedział tata z wyrzutem.
-Bo się nie spotykam, a teraz już leć do mamy, bo my też się śpieszymy.- Kobieta wyprowadziła ojca z mieszkania.
-Jak nie, przecież jedziesz z nim na komunie jego bratanka?
-No tak nie potem ci wyjaśnię jedź już.
-No dobrze jak coś to dzwoń.
-No dobrze.- Powiedziała dziewczyna i wyszła razem z Jackiem z mieszkania. Zamknęła je i oboje udali się do samochodu.
-To powiadasz że jedziemy na komunię.- Odparła wsiadając do samochodu.
-Yyy no wiesz...tak.- Jacek zaczął suszyć zęby do kobiety. Również wsiadł do samochodu i pojechali. Po około dwudziestu minutach drogi byli pod pięknie przystrojonym kościołem. Wysiedli z auta i ruszyli w jego kierunku.
-Tak myślę, chyba się spóźniliśmy.- Powiedziała Dominika delikatnie się uśmiechając.
-Też tak mi się wydaje.
-A na którą była komunia?
-Na 11.
-No to na pewno bo jest 11.10. Wszyscy są już w kościele.
-To wchodzimy czy czekamy?
-Nie wiem, ja nie lubię kościołów. Wolała bym poczekać.
-Nie. Mam lepszy pomysł. Pojedziemy do domu.
-Co, po co do domu?
-Tam są na pewno moi rodzice bo szykują jedzenie. Pomożemy im i nie będziemy musieli siedzieć w kościele, poza tym zbiera się na deszcz.
-No w sumie racja.- Potwierdziła kobieta i oboje wrócili do auta. Po chwili byli już na miejscu. Jacek zaparkował samochód tak aby inni też mieli miejsce i oboje wysiedli. Z domu wyszła kobieta była w starszym wieku ale nie byłą staruszką.
-O Jacuś, miło że przyjechałeś.- Powiedziała Kobieta i przywitała się z Jackiem.
-Witaj mamo.- Jacek przytulił ją na powitanie i odwrócił się w stronę dziewczyny.
-A to jest Dominika.- Przedstawił sobie kobiety.
-Dzień dobry słonko.- Powiedziała Kobieta i również przytuliła Dominikę.
-Dzień dobry.- Odpowiedziała niepewnie.
-No to chodźcie do środka. To od dawna się spotykacie?- Zapytała oboje spojrzeli na siebie niepewnie, nikt nie odpowiedział. W ciszy weszli do domu.- No to co wam do picia zrobić, kawy herbaty?
-Dla mnie mamuś kawka.- Odpowiedział Jacek a ich wzrok skupił się na dziewczynie która akurat poprawiała sukienkę. Niepewnie spojrzała na otaczające ją osoby i delikatnie się uśmiechnęła.- Mamuś jej też kawę, nie wyspała się.
-O a to czemuż?- Zapytała kobieta a zmartwienie miała wymalowane na twarzy.
-Późno skończyła pracę.- Jacek cały czas tłumaczył ciut zakłopotaną Dominikę.
-A to gdzie się aż tak długo pracuje?- Zapytała kobieta prowadząc ich do kuchni.
-W policji.- Odparła dziewczyna i wciąż poprawiała sukienkę.
-Pokaż.- Powiedziała Kobieta i pomogła dziewczynie w poprawkach.- No i po kłopocie.
-Dziękuje bardzo.- Dominika delikatnie się uśmiechnęła. Do kuchni przyszedł mężczyzna budowy podobnej do Jacka oczy również podobne. Dziewczyna domyśliła się że to jego ojciec.
-Cześć tato.- Panowie się przywitali.
-Witaj synu, miło cię widzieć chociaż na rodzinnych uroczystościach.
-Sławek nie zaczynaj.- Wtrąciła mama Jacka i spojrzała na Dominikę która popijała w koncie kawę.
-O kogo ja widzę, Sławek jestem moje uszanowanko.- Mężczyzna podszedł do Dominiki i pocałował ją najpierw w dłoń a potem w policzek. Jacek delikatnie się zaśmiał a dziewczyna wpadła w jeszcze większe zakłopotanie.
-No to może zajmiemy się obiadem, pomóc wam w czymś?- Zaproponował Jacek.
-Nie synku, idźcie sobie poczekajcie w ogródku.- Odparła kobieta a Jacek chwycił Dominikę za rękę a w drugą wziął ich kawę. Oboje wyszli do pięknie przystrojonego ogrodu. Namioty i stoły, pełno kolorowych kwiatów i miejsce udekorowane dla dziecka powracającego z pierwszej komunii. Duża przestrzeń, dookoła drzewa. Oboje usiedli przy stole i pili kawę.
-Taka cisza, spokój.- Rozmowę zaczęła Dominika.
-Tak, tego mi było trzeba.- Powiedział Jacek, delektując się każdym wdechem.
-Pięknie tu.- Odparła dziewczyna i wzięła łyk kawy. Po około godzinnym czekaniu zaczęli się pojawiać goście. Jacek po kolei przedstawiał Dominikę, członkom swojej rodziny. Wszyscy zasiedli do rodzinnego obiadu. Śmiech i radość gościły na twarzach wszystkich gości. Do czasu. W pewnym momencie w ogrodzie pojawił się spóźniony gość. Ojciec chrzestny Szymona a za razem były chłopak Dominiki. Dziewczyna siedziała z przerażeniem obok Jacka.
-Możesz mnie stąd zabrać.- Powiedziała po chwili, widząc że gość zbliża się w ich kierunku.
-Ale dlaczego?- Zapytał zdziwiony Jacek, smutek i przerażenie malowało się na jej twarzy.
-Proszę cię Jacek zabierz mnie stąd. Błagam.- Powiedziała prawe ze łzami w oczach.
-Dobrze ale powiedz co się dzieje.- Jacek wciąż nalegał. Nagle podszedł do nich Artur.
-O cześć Jacek.- Powiedział, stał za plecami dziewczyny, ta jednak starała się nie reagować. Do oczu napłynęły jej łzy i delikatnie zaczęły spływać po policzku.
-Cześć Artur. To jest Dominika, poznajcie się.- Powiedział, mężczyzna przeszedł na drugą stronę aby zobaczyć dziewczynę swego kuzyna.
-Znamy się.- Powiedziała zapłakanym głosem Dominika i odeszła od stołu. Artur wzruszył tylko ramionami a Jacek szybko poszedł za dziewczyną. Dogonił ją dopiero koło samochodu. Usiadła obok niego opierając się o przednie drzwi pasażera i schowała twarz w dłoniach. Jacek przysiadł się do niej. Delikatnie ją przytulił.
-Przepraszam.- Powiedziała i wtuliła się w mężczyznę.
-Spokojnie.- Odparł i zaczął ją delikatnie gładzić po plecach i włosach.
-Co on tu robi?
-Jest chrzestnym Szymona. Zawieźć cię do domu?- Zaproponował mężczyzna.
-Nie, idź do rodziny. Zamówię sobie taksówkę.
-Przestań jak chcesz to cię odwiozę.
-Nie naprawdę powinieneś zostać z gośćmi. Twój tata mówił że rzadko bywasz w domu.
-Dominika przestań.- Jacek ją przytulił.
-Dominika?- Powiedziała młoda kobieta idąca w ich stronę, dziewczyna szybko się odwróciła. Było widać po niej zdziwienie.- A co ty tu robisz?
-Przyjechałam z Jackiem na komunię, ale co ty tu robisz?
-No ja też na komunię przyjechałam. To wy jesteście razem?
-A ty przyjechałaś z....
-Tak z Arturem.- Odparła kobieta. Dominika zbliżyła się do Jacka.- Widziałaś go gdzieś tu?
-Tak jest w ogrodzie zresztą gości.
-No dobra, to ten widzimy się potem nie będę wam przeszkadzać.- Powiedziała i ruszyła w stronę ogrodu.
-Skąd ja znasz?- Zapytał po chwili Jacek. Dominika znów się w niego wtuliła.
-To moja była przyjaciółka.- Powiedziała płaczliwym i piskliwym głosem.
-Byłą przez Artura.- Dodał Jacek i mocno przytulił dziewczynę.
-Tak.- Jacek czuł jak jego koszula robi się coraz wilgotniejsza.- Wracajmy do gości.- Powiedziała po chwili, ocierając łzy.
-Co?
-No przecież nie mogę temu dupkowi pokazać ze sobie nie radzę.- Dodała z uśmiechem na ustach. Oboje ruszyli w stronę rodziny biesiadującej w ogrodzie. Do końca dnia Dominika nie dała po sobie poznać że coś się dzieje. Bardzo dobrze bawiła się w towarzystwie Jacka. Po południu pojawili się bliżsi sąsiedzi oraz znajomi. Zabawa zdawała się dopiero zaczynać. Około dziewiętnastej oboje doszli do wniosku że pora się zbierać. Pożegnali się z rodziną i gośćmi. Mama Jacka dała im mnóstwo ciasta a brat Jacka przyniósł im dwie butelki wina. Zapakowali to do auta i pojechali do domu. No w sumie to do mieszkania Dominiki. Dziewczyna byłą bardzo zmęczona tym dniem więc od razu zasnęła w samochodzie. Jacek nie mając serca aby ją obudzić, zabrał ją do siebie. Zaniósł do mieszkania i położył na łóżku. Potem poszedł po resztę rzeczy do samochodu. Gdy wrócił dziewczyna spała już na dobre w jego łóżku. Poszedł wziąć prysznic, potem przebrał się w piżamę i położył się obok dziewczyny. Nie miał on bowiem wyjścia. Wynajmował jedno pokojową kawalerkę, miał tylko jedno łóżko. Delikatnie wsunął się obok niej i również zasnął. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz