Moi kochani wchodzę z nową serią. Mam nadzieję że wam się spodoba tak jak poprzednia. Przepraszam za długą nieobecność, No wiadomo szkoła, praca i jeszcze prawko to mam mało czasu. Obiecuję jednak się poprawić. A teraz zapraszam na nową serię i życzę miłego czytania. Przed wami króciutki wstęp do całkiem nowej historii.
L'Amore
Non Ha Limite -Miłość nie zna granic
Dominika
siedziała przy stole z ulubioną książką i lampką wina.
Spokojnie wczytywała się w każdy fragment książki. Czas nie
ubłagalnie szybko płynął, gdy się spostrzegła było już po
północy. Szybko wskoczyła pod prysznic, ubrała piżamę i
położyła się spać. Tej nocy bardzo długo nie mogła zasnąć.
Tak naprawdę myślała nad wszystkim i nad niczym. Nie mogąc zasnąć
znów chwyciła za lampkę wina i dokończyła butelkę w samotności.
Przecież jutro mam wolne. Pomyślała i z tą myślą wzięła
ostatni łyk wina. Teraz spokojnie zasnęła. Mimo iż słońce
wkradało się już do jej małego ale przytulnego mieszkanka, spałą
dalej. Obudził ją telefon. Spojrzała na wyświetlacz. Dzwonił
Jacek, ostatnia osoba której dziewczyna się spodziewała.
-Tak
słucham.
-Cześć
co robisz?
-Śpię
a co chcesz?
-Ile
potrzebujesz czasu żeby wskoczyć w tą kwiecistą sukienkę i się
pomalować.
-No
jakąś godzinkę plus dwie na sen, a co byś chciał.
-Masz
piętnaście minut jestem pod blokiem.
-Mam
tyle czasu ile potrzebuje, idę spać.
-Nie
masz niecałe piętnaście minut wchodzę na klatkę.
-Idę
spać.- Dziewczyna odłożyła telefon i nakryła się z powrotem
kołdrą. Nie zasnęła bo po jakichś dwóch minutach w jej domu
rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Wstała z łóżka i z miną
„zaraz kogoś zabiję” poszła otworzyć drzwi. Delikatnie je
uchyliła i ujrzała dobrze zbudowanego mężczyznę o blond włosach
i bukietem róż. Odsunęła się delikatnie od drzwi dając mu znak
żeby wszedł do środka i nie robił scen przy sąsiadach, którzy
jak zwykle czatowali pod drzwiami swoich mieszkań. Oboje weszli do
mieszkania. Dziewczyna zamknęła za sobą drzwi i bez słowa wróciła
do sypialni gdzie czekało na nią wygrzane już wcześniej łóżko.
Zgrabnie wślizgnęła się pod pościel i nie zważając na obecność
Jacka poszła dalej spać. Mężczyzna po cichu zakradł się do
sypialni i jednym ruchem zabrał jej kołdrę.
-Ej
to chyba moje.- Krzyknęła Dominika wyrywając mu z rąk swoją
własność.
-Ubieraj
się masz dziesięć minut.
-Ja
nigdzie nie idę.- Odparła i znów się położyła.
-Sama
to wypiłaś?- Zapytał mężczyzna widząc butelkę po winie i
lampkę, które dziewczyna zostawiła przy łóżku.
-Nie
z elfami a teraz dobranoc.
-Niem
spania, wstawaj, jedziesz ze mną.
-Niby
dokąd i po co?
-Do...nie
powiem ci wstawaj.
-To
nigdzie nie jadę.
-Dobra,
masz pięć minut żeby się ogarnąć ja idę zrobić ci kawę.-
Powiedział stanowczo i wyszedł z sypialni. Dominika jeszcze chwilkę
poleżała i postanowiła się ubrać. Wyjęła z szafy sukienkę o
której mówił Jacek i poszła do łazienki zrobić się na bóstwo.
Zrobiła delikatny ale podkreślający jej oczy makijaż, upięła na
szybko włosy i założyła sukienkę. Zajęło jej to więcej czasu
niż zakładała no ale chciała ładnie wyglądać. Po około
dwudziestu, no dobra trzydziestu minutach wyszła z łazienki. Jacek
siedział na kanapie i pił kawę. Gdy ujrzał kobietę nie mógł
opanować radości. Usta same mu się otworzyły tak że opluł się
kawą. Dziewczyna wpadła w paniczny śmiech.
-Co
cię tak bawi?- zapytał próbując wytrzeć plamę na koszuli.
-Nic,
po prostu do twarzy ci z plamą kawy.- Zaśmiała się dziewczyna.
-No
bardzo zabawne, to twoja wina.
-Moja,
a to dlaczego?
-Bo
gdybyś była gotowa jak przyszedłem to bym nie pił kawy i bym się
nie opluł.- Odparł mężczyzna udając obrażonego.
-No
dobra to moja wina. Ale gdybyś mi o tym powiedział wcześniej...no
właśnie a gdzie mnie tak w ogóle zabierasz?
-A
mówiłem nie powiem.
-Mów
w tej chwili.- Dominika zbliżyła się do mężczyzny na
niebezpieczną odległość udając ze mu grozi. W tym momencie po
raz kolejny tego dnia w jej mieszkaniu rozległ się dzwonek do
drzwi. Oboje spojrzeli na siebie i dziewczyna niepewnie poszła je
otworzyć. Nie miała zielonego pojęcia kogo do niej niesie. Gdy
uchyliła delikatnie drzwi ujrzała swoich rodziców.
-Mama,
Tata, a co wy tu robicie?- Zapytała a zdziwienie malowało się z
równo na jej jak i Jacka twarzy. Mężczyzna wychylił się zza
niej.
-Dzień
dobry.- Powiedział niepewnie, rodzice dziewczyny pośpiesznie
zmierzyli go wzrokiem.
-Chcieliśmy
ci zrobić niespodziankę, ale chyba nie w porę przyjechaliśmy.-
Odrzekł speszony całą sytuacją tata kobiety.
-No
tak troszkę.- Powiedziała dziewczyna i zrobiła skwaszoną minę.
-No
ale chyba na kawę możemy wejść?- Zapytała mama.
-Znaczy
nie za bardzo bo my się śpieszymy, już jesteśmy spóźnieni.-
Powiedziała roztargniona Dominika, weszła do mieszkania i chwyciła
za torebkę.
-A
dokąd się wybieracie?- Zapytał tata.
-No
my jedziemy....- Zaczęła tłumaczyć.
-Mamy
pierwszą komunie mojego bratanka.- Dokończył Jacek a dziewczyna
spojrzała na niego niepewnie.
-A
no dobrze. To wtedy wpadniemy kiedy indziej córuś.- Powiedziała
mama i wyszła z mieszkania. Tata wziął Dominikę na bok.
-Nie
mówiłaś że się z kimś spotykasz.- Powiedział tata z wyrzutem.
-Bo
się nie spotykam, a teraz już leć do mamy, bo my też się
śpieszymy.- Kobieta wyprowadziła ojca z mieszkania.
-Jak
nie, przecież jedziesz z nim na komunie jego bratanka?
-No
tak nie potem ci wyjaśnię jedź już.
-No
dobrze jak coś to dzwoń.
-No
dobrze.- Powiedziała dziewczyna i wyszła razem z Jackiem z
mieszkania. Zamknęła je i oboje udali się do samochodu.
-To
powiadasz że jedziemy na komunię.- Odparła wsiadając do
samochodu.
-Yyy
no wiesz...tak.- Jacek zaczął suszyć zęby do kobiety. Również
wsiadł do samochodu i pojechali. Po około dwudziestu minutach drogi
byli pod pięknie przystrojonym kościołem. Wysiedli z auta i
ruszyli w jego kierunku.
-Tak
myślę, chyba się spóźniliśmy.- Powiedziała Dominika delikatnie
się uśmiechając.
-Też
tak mi się wydaje.
-A
na którą była komunia?
-Na
11.
-No
to na pewno bo jest 11.10. Wszyscy są już w kościele.
-To
wchodzimy czy czekamy?
-Nie
wiem, ja nie lubię kościołów. Wolała bym poczekać.
-Nie.
Mam lepszy pomysł. Pojedziemy do domu.
-Co,
po co do domu?
-Tam
są na pewno moi rodzice bo szykują jedzenie. Pomożemy im i nie
będziemy musieli siedzieć w kościele, poza tym zbiera się na
deszcz.
-No
w sumie racja.- Potwierdziła kobieta i oboje wrócili do auta. Po
chwili byli już na miejscu. Jacek zaparkował samochód tak aby inni
też mieli miejsce i oboje wysiedli. Z domu wyszła kobieta była w
starszym wieku ale nie byłą staruszką.
-O
Jacuś, miło że przyjechałeś.- Powiedziała Kobieta i przywitała
się z Jackiem.
-Witaj
mamo.- Jacek przytulił ją na powitanie i odwrócił się w stronę
dziewczyny.
-A
to jest Dominika.- Przedstawił sobie kobiety.
-Dzień
dobry słonko.- Powiedziała Kobieta i również przytuliła
Dominikę.
-Dzień
dobry.- Odpowiedziała niepewnie.
-No
to chodźcie do środka. To od dawna się spotykacie?- Zapytała
oboje spojrzeli na siebie niepewnie, nikt nie odpowiedział. W ciszy
weszli do domu.- No to co wam do picia zrobić, kawy herbaty?
-Dla
mnie mamuś kawka.- Odpowiedział Jacek a ich wzrok skupił się na
dziewczynie która akurat poprawiała sukienkę. Niepewnie spojrzała
na otaczające ją osoby i delikatnie się uśmiechnęła.- Mamuś
jej też kawę, nie wyspała się.
-O
a to czemuż?- Zapytała kobieta a zmartwienie miała wymalowane na
twarzy.
-Późno
skończyła pracę.- Jacek cały czas tłumaczył ciut zakłopotaną
Dominikę.
-A
to gdzie się aż tak długo pracuje?- Zapytała kobieta prowadząc
ich do kuchni.
-W
policji.- Odparła dziewczyna i wciąż poprawiała sukienkę.
-Pokaż.-
Powiedziała Kobieta i pomogła dziewczynie w poprawkach.- No i po
kłopocie.
-Dziękuje
bardzo.- Dominika delikatnie się uśmiechnęła. Do kuchni przyszedł
mężczyzna budowy podobnej do Jacka oczy również podobne.
Dziewczyna domyśliła się że to jego ojciec.
-Cześć
tato.- Panowie się przywitali.
-Witaj
synu, miło cię widzieć chociaż na rodzinnych uroczystościach.
-Sławek
nie zaczynaj.- Wtrąciła mama Jacka i spojrzała na Dominikę która
popijała w koncie kawę.
-O
kogo ja widzę, Sławek jestem moje uszanowanko.- Mężczyzna
podszedł do Dominiki i pocałował ją najpierw w dłoń a potem w
policzek. Jacek delikatnie się zaśmiał a dziewczyna wpadła w
jeszcze większe zakłopotanie.
-No
to może zajmiemy się obiadem, pomóc wam w czymś?- Zaproponował
Jacek.
-Nie
synku, idźcie sobie poczekajcie w ogródku.- Odparła kobieta a
Jacek chwycił Dominikę za rękę a w drugą wziął ich kawę.
Oboje wyszli do pięknie przystrojonego ogrodu. Namioty i stoły,
pełno kolorowych kwiatów i miejsce udekorowane dla dziecka
powracającego z pierwszej komunii. Duża przestrzeń, dookoła
drzewa. Oboje usiedli przy stole i pili kawę.
-Taka
cisza, spokój.- Rozmowę zaczęła Dominika.
-Tak,
tego mi było trzeba.- Powiedział Jacek, delektując się każdym
wdechem.
-Pięknie
tu.- Odparła dziewczyna i wzięła łyk kawy. Po około godzinnym
czekaniu zaczęli się pojawiać goście. Jacek po kolei przedstawiał
Dominikę, członkom swojej rodziny. Wszyscy zasiedli do rodzinnego
obiadu. Śmiech i radość gościły na twarzach wszystkich gości.
Do czasu. W pewnym momencie w ogrodzie pojawił się spóźniony
gość. Ojciec chrzestny Szymona a za razem były chłopak Dominiki.
Dziewczyna siedziała z przerażeniem obok Jacka.
-Możesz
mnie stąd zabrać.- Powiedziała po chwili, widząc że gość
zbliża się w ich kierunku.
-Ale
dlaczego?- Zapytał zdziwiony Jacek, smutek i przerażenie malowało
się na jej twarzy.
-Proszę
cię Jacek zabierz mnie stąd. Błagam.- Powiedziała prawe ze łzami
w oczach.
-Dobrze
ale powiedz co się dzieje.- Jacek wciąż nalegał. Nagle podszedł
do nich Artur.
-O
cześć Jacek.- Powiedział, stał za plecami dziewczyny, ta jednak
starała się nie reagować. Do oczu napłynęły jej łzy i
delikatnie zaczęły spływać po policzku.
-Cześć
Artur. To jest Dominika, poznajcie się.- Powiedział, mężczyzna
przeszedł na drugą stronę aby zobaczyć dziewczynę swego kuzyna.
-Znamy
się.- Powiedziała zapłakanym głosem Dominika i odeszła od stołu.
Artur wzruszył tylko ramionami a Jacek szybko poszedł za
dziewczyną. Dogonił ją dopiero koło samochodu. Usiadła obok
niego opierając się o przednie drzwi pasażera i schowała twarz w
dłoniach. Jacek przysiadł się do niej. Delikatnie ją przytulił.
-Przepraszam.-
Powiedziała i wtuliła się w mężczyznę.
-Spokojnie.-
Odparł i zaczął ją delikatnie gładzić po plecach i włosach.
-Co
on tu robi?
-Jest
chrzestnym Szymona. Zawieźć cię do domu?- Zaproponował mężczyzna.
-Nie,
idź do rodziny. Zamówię sobie taksówkę.
-Przestań
jak chcesz to cię odwiozę.
-Nie
naprawdę powinieneś zostać z gośćmi. Twój tata mówił że
rzadko bywasz w domu.
-Dominika
przestań.- Jacek ją przytulił.
-Dominika?-
Powiedziała młoda kobieta idąca w ich stronę, dziewczyna szybko
się odwróciła. Było widać po niej zdziwienie.- A co ty tu
robisz?
-Przyjechałam
z Jackiem na komunię, ale co ty tu robisz?
-No
ja też na komunię przyjechałam. To wy jesteście razem?
-A
ty przyjechałaś z....
-Tak
z Arturem.- Odparła kobieta. Dominika zbliżyła się do Jacka.-
Widziałaś go gdzieś tu?
-Tak
jest w ogrodzie zresztą gości.
-No
dobra, to ten widzimy się potem nie będę wam przeszkadzać.-
Powiedziała i ruszyła w stronę ogrodu.
-Skąd
ja znasz?- Zapytał po chwili Jacek. Dominika znów się w niego
wtuliła.
-To
moja była przyjaciółka.- Powiedziała płaczliwym i piskliwym
głosem.
-Byłą
przez Artura.- Dodał Jacek i mocno przytulił dziewczynę.
-Tak.-
Jacek czuł jak jego koszula robi się coraz wilgotniejsza.- Wracajmy
do gości.- Powiedziała po chwili, ocierając łzy.
-Co?
-No
przecież nie mogę temu dupkowi pokazać ze sobie nie radzę.-
Dodała z uśmiechem na ustach. Oboje ruszyli w stronę rodziny
biesiadującej w ogrodzie. Do końca dnia Dominika nie dała po sobie
poznać że coś się dzieje. Bardzo dobrze bawiła się w
towarzystwie Jacka. Po południu pojawili się bliżsi sąsiedzi oraz
znajomi. Zabawa zdawała się dopiero zaczynać. Około
dziewiętnastej oboje doszli do wniosku że pora się zbierać.
Pożegnali się z rodziną i gośćmi. Mama Jacka dała im mnóstwo
ciasta a brat Jacka przyniósł im dwie butelki wina. Zapakowali to
do auta i pojechali do domu. No w sumie to do mieszkania Dominiki.
Dziewczyna byłą bardzo zmęczona tym dniem więc od razu zasnęła
w samochodzie. Jacek nie mając serca aby ją obudzić, zabrał ją
do siebie. Zaniósł do mieszkania i położył na łóżku. Potem
poszedł po resztę rzeczy do samochodu. Gdy wrócił dziewczyna
spała już na dobre w jego łóżku. Poszedł wziąć prysznic,
potem przebrał się w piżamę i położył się obok dziewczyny.
Nie miał on bowiem wyjścia. Wynajmował jedno pokojową kawalerkę,
miał tylko jedno łóżko. Delikatnie wsunął się obok niej i
również zasnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz