niedziela, 12 czerwca 2016

2.4

Rano obudziły Jacka promienie słońca, bezlitośnie wkradające się na jego twarz. Mężczyzna wciąż był załamany stanem swojej ukochanej. Miał wciąż zwolnienie lekarskie którego jak na razie nie zamierzał przerywać. Wszystko mu przypominało o starszej posterunkowej. Kubki stojące na stole, z których pili jeszcze poprzedniego dnia kawę na śniadanie. Leżąca w koncie kurtka dziewczyny oraz jej klucze od auta wiszące na haczyku przy drzwiach. Zdjęcie z ostatniego święta policjantów na którym oboje są szczęśliwi i tańczą. Każda myśl kojarzyła mu się z dziewczyną. Wchodząc do kuchni widział jej uśmiech przy śniadaniu i śmiech. Taki kojący i nadający życiu barw. Jacek usiadł przy kuchennym stole i zrobił sobie śniadanie. Następnie nie mogąc nic przekąsić poszedł wziąć prysznic. Stał pod nim bezwładnie próbował się umyć, jednak nawet woda spływająca po kafelkach przypominała mu dziewczynę. W głowie miał wspomnienia te dobre i te złe. Wyszedł z łazienki i ubrał swoje ulubione jeansy i koszulę w kratkę. Zabrał ze stolika dokumenty i pojechał. Sam nie wiedział dokąd zmierza. Po prostu coś go ciągnęło w miejsce o którym już dawno starał się zapomnieć. Po około godzinie przebijania się przez poranne korki dojechał na miejsce. Wysiadł z auta i zaczął się zastanawiać po co on tam przyjechał. Przecież miałem o tym zapomnieć, ten rozdział jest już dawno zamknięty. Pomyślał, starał sobie wmówić że to nie ma sensu. Jednak jakaś siła kazała mu iść dalej. Poszedł. Po chwili stał już nad grobem swojej siostry. Pomodlił się i usiadł na ławce zakrywając dłońmi twarz. Po chwili poczuł czyjąś dłoń na swym ramieniu.
-Co tu robisz?- Zapytał go Maciek, jego szwagier.
-Cześć Maciek. Nie wiem coś mi powiedziało żebym tu przyjechał.- Odparł Jacek spuszczając głowę. Nie chciał aby jego szwagier zobaczył jak płacze.
-Na pewno wszystko dobrze? Jakoś źle wyglądasz.- Dodał mężczyzna i usiadł obok.
-Tak, tak....znaczy się nie...jest beznadziejnie...wszystko się wali....- Zaczął mówić a w jego oku znów zaczęły błyszczeć łzy.
-Chodzi o Dominikę? Mama mi wszystko powiedziała. Będzie dobrze, na pewno walczy.- Maciek zaczął go pocieszać.
-Ja sobie nie wyobrażam gdyby ona miała...
-Nie umrze jest silan.- Przerwał mu mężczyzna.
-A skąd ty to możesz wiedzieć co?
-Nawet jeśli coś to nie wolno ci tak nawet pomyśleć, rozumiesz nie wolno.- Mężczyzna podniósł na niego głos. Nagle na niebie pojawiły się chmury, zaczął padać deszcz i wiać silny wiatr. Oboje zaczęli się rozglądać dookoła siebie, po chwili wzrok Jacka utkwił na medalionie widniejącym na grobie Julki. Wpatrzył się w niego tak jak kiedyś patrzył na swoją siostrę. Już nie widział matki swojego siostrzeńca a swoją małą siostrę. Dziewczynkę z dwoma warkoczykami i kolorowym lizakiem w dłoni. Na twarzy jacka pojawił się delikatny uśmiech a w oku zaczęła błyszczeć iskra nadziei. Zaczęło się powoli rozpogadzać, a delikatne promienie słońca stykały się z kroplami wody tworząc niesamowitą tęczę. Mężczyzna nagle poczuł wibracje w kieszenie. Wyjął telefon i zobaczył że ktoś do niego dzwoni. Numer był nieznany, mimo to bez wahania odebrał.
-Jacek Nowak, słucham.- Powiedział.
-Dzień dobry Piotr Kamionka, szpital wojewódzki we Wrocławiu.- Powiedziała osoba z drugiej strony słuchawki.
-Coś się stało?- Zapytał Jacek drżącym głosem.
-Tak ja dzwonię w sprawie Pana narzeczonej Dominiki Jackowskie.
-Co z nią, coś się jej stało?- Zapytał chaotycznie.
-Wybudziła się kilka godzin temu.
-A jak się czuje?- W jego głosie słychać było radość a nadzieja objęła jego ciało.
-No właśnie tu jest problem, Pana narzeczona nie chce z nikim rozmawiać. Nawet z psychologiem. Mógł by pan przyjechać. Może Panu uda się czegoś dowiedzieć.
-Dobrze zaraz będę, akurat jestem niedaleko.- Powiedział Jacek i się rozłączył, spojrzał na swojego szwagra i mocno go uścisnął.
-Dominika się wybudziła.- Krzyknął z radości.
-Cieszę się ze chociaż tobie przekazano tak piękną wiadomość.- Powiedział Maciek starając się uśmiechnąć. Jemu ie była dana taka wiadomość. Julka zginęła w wypadku samochodowym, ponad rok była w śpiączce z której już się nie wybudziła. Jacek pożegnał się ze swoim szwagrem i szybko pobiegł do auta. Wsiadł i bardzo szybko ale ostrożnie pojechał do szpitala. Po drodze kupił jeszcze ogromny bukiet róż dla dziewczyny. Bez wahania wbiegł do szpitala a potem na salę dziewczyny. Spokojnie podszedł do łóżka i zobaczył leżącą Dominikę. Nie spała, leżała z otwartymi i załzawionymi oczami. Spojrzała w jego stronę. On delikatnie się uśmiechną ona natomiast rzuciła mu się na szyję. Wtuliła się w niego i zaczęła płakać. Mocno ją objął w swoje ramiona i zaczął delikatnie całować po głowie.
-Spokojnie, już jest dobrze, nie płacz.- Próbował ją jakoś pocieszyć mimo iż wiedział ze te słowa nic nie dają.- Uspokój się.- Powiedział ocierając jej łzy.- Jestem przy tobie już ci nic nie grozi.- Powiedział, dziewczyna zaczęła się powoli uspokajać.
-Dziękuję.- Wyjąkała i ponownie się w niego wtuliła.
-Już jest wszystko dobrze.- Powiedział ponownie i delikatnie pocałował ją w czoło.- Zobacz co dla ciebie mam.- Powiedział pokazując jej bukiet róż. Delikatnie się uśmiechnęła i zarumieniła.
-Są piękne, nie trzeba było.- Odparła dając mu buziaka w policzek. Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Jej oczy lśniły jak za dawnych dni. To właśnie w nich zakochał się Jacek. Jego oczy były pełne spokoju i radości. Tę chwilę przerwał im lekarz.
-Witam ponownie.- Powiedział mężczyzna stając naprzeciwko łóżka kobiety.
-Dzień dobry.-Powiedział Jacek, Dominika nie reagowała i siedziała wtulona w mężczyznę.
-Jak się Pani czuje?- Zapytał doktor, Dominika odkleiła się od Jacka i spojrzała mu głęboko w oczy próbując mu powiedzieć ze nie chce teraz rozmawiać z kimkolwiek oprócz Jacka.
-Dominika, musisz powiedzieć. Im szybciej tym dla ciebie lepiej. Naprawdę.-Jacek zapewniał dziewczynę, ta z przerażeniem spojrzała na lekarza.
-Dobrze.- Powiedziała ledwo wydając z siebie dźwięki. Ponownie wtuliła się w Jacka.
-Będę musiał Panią zbadać.- Dodał lekarz a dziewczyna jeszcze mocniej wtuliła się w Jacka. Lekarz podszedł do niej. - Dobrze proszę podnieść koszulkę od piżamy.- mówił ze spokojem w głosie. Dominika jednak nie reagowała, zaczęła tylko płakać.
-Wie Pan co, to nie ma sensu, niech pan przyjdzie za parę minut dobrze.- Powiedział Jacek nie wiedząc co zrobić. Wiedział doskonale że dziewczyna po tych wydarzeniach boi się jakiegokolwiek mężczyzny, który się do niej zbliża.
-Ja nie chcę badań.- Powiedziała zapłakana dziewczyna. Jacek mocno ją przytulił.
-Spokojnie, ja przy tobie będę i nikt już nigdy nic ci nie zrobi.- Powiedział delikatnie całując ją w czółko. Dziewczyna ponownie się w niego wtuliła. Siedzieli tak aż do przyjścia lekarza. Dziewczyna ze strachem i łzami w oczach dała się zbadać. Jacek cały czas był przy niej. Nie opuszczał jej na chwilkę. Wieczorem odwiedzili ją rodzice, jednak Dominika nawet z nimi nie chciała rozmawiać. Około 11 przyszedł lekarz i poprosił Jacka o opuszczenie szpitala. Nie chętnie ale musiał to zrobić.
-Jacek, proszę zostań ze mną.- Powiedziała płacząc. Złapała go za rękę i mocno do siebie przyciągnęła.
-Chciał bym, ale lekarze nie pozwalają.- Powiedział i mocno ją przytulił.
-Proszę cię, ja się boję.- Wciąż płakała.
-Wiem, ale naprawdę nie mogę zostać.- Pocałował ją w czółko.- Będzie dobrze, nie masz się czego bać.
-Przyjedziesz jutro?- Zapytała spoglądając na Jacka swoimi smutnymi pięknymi niebieskimi oczkami.
-Tak będę od rana.
-Obiecujesz?
-Tak obiecuje.- Pocałował ją w policzek i opuścił salę. Wrócił do domu i położył się spać. Bardzo szybko zasnął. Rano obudził go budzik. Nastawił sobie na szóstą aby jeszcze przed obchodem być u Dominiki. Zjadł szybko śniadanie, wziął prysznic i pojechał do szpitala. Po drodze zajechał do sklepu i kupił parę drobiazgów dla dziewczyny. Parę minut przed siódmą był już na miejscu. Zaparkował auto. Co prawda był wczesny poranek a parking był już prawie cały zajęty. Wyjął z samochodu rzeczy i udał się na salę dziewczyny. Spojrzał przez szklaną szybę, jeszcze spała. Wszedł więc po cichu na salę i odłożył rzeczy na stoliku. Usiadł na krześle obok i złapał delikatnie za rękę. Dziewczyna się przebudziła.
-Jesteś.- Powiedziała śpiącym jeszcze głosem.
-Obiecałem.- Odparł i delikatnie się uśmiechnął. Odwzajemniła ten uśmiech i zaczęła się przeciągać. Po jej oczach było widać radość z odwiedzin Jacka.- Jak się czujesz?
-Już lepiej.
-Już?- Jacek się przestraszył.
-Już jesteś.- Powiedziała uśmiechając się. Do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry.- Powiedział podchodząc do jej łóżka.- Pan już tutaj. Naprawdę musi Pan ją kochać.- Powiedział lekarz a oboje się zarumienili.- Dobrze więc jak się Pani dziś czuje?
-Brzuch mnie boli.
-Bardzo?
-No tak wie pan.
-No więc muszę panią zbadać.- Powiedział lekarz. Dominika podwinęła koszulkę a lekarz zaczął delikatnie uciskać jej brzuch. Z każdym uciśnięciem ból był coraz silniejszy, a dziewczyna ledwo wytrzymywała ból.- Nie wygląda to najlepiej.
-Ale co mi jest?
-Prawdo podobnie ma pani krwawienie w jamie brzusznej. Zaraz zrobimy pani badania. Proszę się do nich przygotować. Siostro, najpierw pobieramy krew i podajemy kroplówkę, potem USG.
-Dobrze.- Odparła pielęgniarka i wzięła się za pobieranie krwi. Potem podłączyła kroplówkę. Jacek siedział przy Dominice i oboje w ciszy czekali na badanie.
-Jacek, boje się.- Powiedział gdy pielęgniarka przyszła po nią.
-Spokojnie będzie dobrze.- Odparł i pocałował ja w czółko.
-Będziesz czekał?
-Tak, nigdzie się stąd nie ruszę.- Powiedział i pielęgniarka pomogła Dominice przenieść się z łóżka na wózek. Dopiero teraz Jacek dostrzegł że dziewczyna ma prawą nogę w gipsie. Pocałował ją jeszcze w policzek i pielęgniarka zabrała ją na badanie. Jacek natomiast czekał na nią na sali. Nagle wparowała na nią zdenerwowana Majka, dziewczyna no już narzeczona Artura.
-Gdzie ta szmata.- Powiedziała wchodząc na salę.
-Co ty tu robisz?- Zapytał Jacek widząc swoja przyszłą kuzynkę.
-Gdzie ona jest?
-Na badaniach, twój narzeczony ja tak urządził.
-Artur w życiu by jej nic nie zrobił.
-Doprawdy.
-Tak, dlaczego ona się na nas mści. Artur wybrał mnie powinna to zaakceptować.
-Dominika się na was nie mści, Już dawno to zaakceptowała.
-To dlaczego powiedziała ze ja zgwałcił i pobił.
-Nie powiedziała, ja to zrobiłem.
-Jak śmiałeś. Dlaczego co my wam zrobiliśmy.
-Artur ją zgwałcił czy ty w to wierzysz czy nie. Widziałem jak ja bił i jak jej to robił.
-Nie wierzę ci.- Krzyknęła i rzuciła się na Jacka z pięściami. Na całe szczęście pojawił się Krzysiek z Emilką, którzy na wieść o tym że Dominika się wybudziła postanowili ja odwiedzić jeszcze przed pracą.
-Spokój tu.- Krzyknęła Emilka i oderwała kobietę od Jacka.
-Co tu się dzieje?- Zapytał Zapała.
-Zaatakował mnie.- Krzyknęła Majka.
-Nie kłam, to ty się na mnie rzuciłaś.- Powiedział Jacek a na sali pojawiła się Dominika. Siedziała na wózku nie za bardzo wiedząc co się dzieje. Pielęgniarka pomogła jej przesiąść się z łóżka na znacznie wygodniejsze łóżko i opuściła salę. Dziewczyna była w dość sporym szoku widząc swoją byłą przyjaciółkę, mimo to nie odzywała się.
-No więc co tu się wydarzyło?- Kontynuował Krzysiek.
-Dlaczego mi to robisz, dlaczego?- Zapytała Majka, zbliżając się do łóżka Dominiki, ta jednak milczała. Nadal nie wiedziała co się dzieje.
-Ona nic ci nie zrobiła.- Krzyknął Jacek, odsuwając przy tym kobietę od przerażonej dziewczyny.
-To dlaczego Artura zamknęli co? Może sobie to wymyśliła, a wy jej tak po prostu wierzycie.- Odparła i wyszła z sali, Dominika natomiast zamknęła oczy i położyła głowę na poduszce, roniąc łzy. Jacek widząc to poprosił aby Emilka z Krzyśkiem przyszli później w odwiedziny do niej. Gdy znajomi opuścili salę, Jacek mocno przytulił wciąż płaczącą dziewczynę.
-Co powiedział lekarz?- Zapytał po chwili próbując odwrócić uwagę dziewczyny od minionych wydarzeń.
-Nic ciekawego.
-To znaczy?
-Nie mam krwotoku, po prostu z nerwów.- Odparła i odwróciła się w stronę okna. Spoglądała w piękne błękitne niebo. Słońce świeciło pięknie otulając delikatnie szumiące korony drzew. Po chwili spojrzała na Jacka.
-Dziękuję że jesteś.- Powiedziała i pocałowała Jacka w policzek. Mężczyzna akurat odwrócił głowę w jej stronę i jedyne co teraz czuli to ciepło swych ust, które się zetknęły. Żadne nie przerwało tej chwili, oboje tego pragnęli. Mimo to Dominika po chwili odepchnęła mężczyznę.
-Przepraszam, to było niechcący.- powiedział Jacek, smutnym głosem. Odniósł wrażenie że dziewczyna zrobiła to celowo bo nie chciała tego pocałunku.
-Jacek, to moja wina. Przepraszam.
-Nie to ja się odwróciłem, wiesz co późno już się zrobiło. Pewnie chcesz odpocząć. Ja już lepiej pójdę.
-Myślę że tak będzie najlepiej, jestem już zmęczona położę się i odpocznę.

-Jak by coś się stało to zadzwoń.- Powiedział, dał dziewczynie buziaka w czółko i opuścił jej salę. Nagle coś zakuło go w serce, poczuł odrzucenie. Przygnębiony wrócił do swojego mieszkania i w bezsilności zatopił swoje smutki w winie. Z każdym następnym łykiem wina, bardziej zatapiał i pogrążał się w smutkach. 

1 komentarz:

  1. Hejka! Kiedy następne opowiadanie, bo już nie mogę się doczekać? 😁
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń