piątek, 8 stycznia 2016

Rozdział II Będzie warto? niespodziewany gość

Rozdział II Będzie warto? niespodziewany gość

Jacek z Dominiką właśnie dojechali na miejsce. Dziewczyna od razu za uwarzyła że coś jej tu nie pasuje, postanowiła podzielić się tym z Jackiem.
-Jacek. Jest mały problem.
-Co się stało?
-No bo ja tu nie mieszkam.
-Jak to. To gdzie ty mieszkasz?
-Z drugiej strony miasta. Nawet nie znam tego osiedla.
-To nic nie szkodzi zawsze możesz poznać.
-Co ty wygadujesz.
-Ja tu mieszkam.
-No a po co tu mnie przywiozłeś, miałeś mnie odwieźć do domu.
-No wiem ale.... postanowiłem zaprosić cie na kawę przeprosi nową.
-To nie mogłeś wcześniej o tym powiedzieć.
-No to miała być taka miła niespodzianka. Chodź do środka.- Jacek otworzył drzwi wejściowe i zaprosił Dominikę do środka. Za drzwiami był długi korytarz, z prawej strony były schody na piętro, po lewej stronie stała szafka na buty i wieszak do kurtek. Obok były drzwi do pokoju a na wprost ogromne wejście do salonu. Korytarz skręcał w prawo i prowadził do kuchni i łazienki. Na ścianach było mnóstwo zdjęć Jacka. Dominika zdjęła kurtkę a Jacek powiesił ją na wieszaku. Dziewczyna weszła do salonu a Jacek w tym czasie poszedł do kuchni zrobić kawę. Z prawej strony salonu był ogromny stół, na wprost duże przeszklone drzwi do ogrodu a z lewej strony stała kanapa i dwa fotele. Za kanapom ukryty był czarny fortepian. Niedaleko stały szafki z książkami i zdjęciami. Dominika ze skupieniem oglądała zdjęcia i ze szczegółem wyszukiwała na nich Jacka. Po paru minutach Jacek był już z powrotem razem z kawą. Jacek postawił kawę na stół i usiadł przy nim. Po chwili Dominika do niego dołączyła.
-Od dawna jesteś w policji?- Zaczął rozmowę Jacek.
-Jakieś cztery lata już będą. A ty?
-No troszkę dłużej.
-Czyli...
-No już dobre pięć będzie jak nie sześć.
-No to ładnie, a czemu teraz u nas pracujesz?
-No tak wyszło że przenieśli mnie.
-A skont, jeśli mogę wiedzieć.
-Z Gdańska, studiowałem tam i tak jakoś zostałem a teraz wróciłem do rodzinnego miasta.
-A czyli nie jesteś taki nowy jak mi się wydawało.
-No nie. Moi rodzice z tond pochodzą. A ty czemu akurat tutaj?
-Rodzinne miasto. Studiowałam w Gdańsku a po studiach wróciłam.
-Rozumiem że studia policyjne tak jak ja.
-No nie do końca. Też studiowałam na bezpieczeństwie wewnętrznym ale przy okazji ekonomie i zarządzanie na politechnice.
-Uuuu to uczona jesteś.
-No można tak powiedzieć. A ty coś oprócz bezpieczeństwa studiowałeś?
-Tak. Studiowałem.
-A co?
-Fotografie i architekturę.- Jacek uśmiechnął się do Dominika. Ona zarumieniła się i spuściła głowę aby on nie widział jak się rumieni. Jej długie jasno brązowe włosy układały się na ramionach częściowo ukrywając jej cudownie niebieskie oczy.
-No to ładnie. Ja po ekonomi ty po architekturze i pracujemy w policji.
-No pięknie. A co robisz po pracy? Jeśli oczywiście mogę wiedzieć.
-Nie o spoko na to pytanie mogę ci odpowiedzieć.
-No to dawaj.
-Jestem w OSP, opiekuje się dziećmi i czasem porobię coś w ogrodzie.
-Jesteś strażakiem?
-Tak, tylko mi nie mów że ty też jesteś.
-Nie nie, ale muszę ci powiedzieć że mi zaimponowałaś. Tego się nie spodziewałem.
-No widzisz, mało osób o tym wie. Na komendzie tylko Paweł.
-A kto to Paweł.
-To mój partner. Zawsze jesteśmy na patrolu razem. A ty co w wolnym czasie robisz?
-Pilnuje dzieci mojego brata i czytam książki, czasem gram na weselach albo innych imprezach, ale to naprawdę rzadko.- Rozmowę przerwał im dzwonek do drzwi. Oboje byli zaskoczeni a w szczególności Jacek, nikogo się nie spodziewał o tej porze powinien być w pracy, więc kto to mógł być. Jacek podniósł się i poszedł otworzyć.
-Mama. A co ty tutaj robisz?
-No dokładnie o to samo mogę zapytać ciebie.
-No ja tu mieszkam.
-Nie pytam o to. Czemu ty w pracy nie jesteś.- kobieta weszła do domu i zaczęła się po nim rozglądać jak by kogoś szukała.
-No bo ja.....- Zaczął tłumaczyć się Jacek. W pewnym momencie kobieta weszła do salonu gdzie na kanapie siedziała Dominika. Kobieta złapała syna za rękę i oboje poszli do kuchni.
-Kto to jest? I co ona tu robi?
-To jest Dominika, pracujemy razem.
-Do prawdy, myślisz że ja ci w to uwierzę. Dziś powinieneś mieć pierwszy dzień w pracy. Nie mów mi że razem pracujecie bo do owej pracy nie dotarłeś.- Powiedziała kobieta podniosłym głosem.
-Nie jestem w pracy bo rano wpadłem na Dominikę i on trafiła do szpitala.
-Do prawdy, wymyśl coś bardziej oryginalnego.
-Ale to prawda.- Dominika w tym czasie podniosła się i weszła do korytarza. Chciała powiedzieć Jackowi że będzie się zbierać. Ale nie doszła nawet do słowa.
-To ja się zaharowuję a ty dziwki do domu sprowadzasz.- Pech chciał że Dominika to usłyszała. W jej oczach pojawiła się bezbarwna ciecz. Dominika złapała kurtkę i wyszła z domu Jacka. On wszystko to widział.
-Dominika poczekaj.- Dziewczyna jednak nie reagowała.- Widzisz co narobiłaś.
-Ja narobiłam, dobrze że to usłyszała.
-Co ty wygadujesz. Wyjdź z tond. Powiedziałem wyjdź z tond.- Jacek nie zastanawiając się długo wybiegł z domu w poszukiwaniu Dominika. Przecież nie mogła daleko uciec nie znała okolicy. Jacek wybiegł na ulicę i już po chwili ją dostrzegł. Długo włosom dziewczynę która siedziała na ławce, przy przystanku autobusowym. Bez wahania pobiegł do niej. Po chwili siedział już obok niej na ławce. Dziewczyna płakała, nie zwracała uwagi na Jacka który siedział obok. Jacek milczał a Dominika płakała, siedzieli tak w milczeniu przez około pięć minut. Jacek w końcu przytulił płaczącą Dominikę do siebie, nic nie mówiąc. W ten sposób siedzieli na ławce przez kolejne dziesięć minut. Dominika przestała już płakać, podniosła się i ruszyła w kierunku parku, który był bardzo niedaleko domu Jacka.
Chłopak bez wahania poszedł za dziewczyną. Znów w milczeniu, tym razem szli przez park. Dominika w pewnym momencie zaczęła mówić.
-Nie jest łatwo żyć, gdy każdy ocenia książkę po okładce. Nie łatwo pogodzić się ze śmiercią bliskich a jeszcze trudniej jest podnieść się po ciężkim upadku. Człowiek jest w stanie przeżyć wiele rzeczy, wiele zdarzeń, pokonuje mnóstwo pagórków nie kiedy nawet Mont Everest. Jednak zdarza się taki moment w życiu że człowiek przestaje w siebie wierzyć, nie jest w stanie poradzić sobie z tym co dzieje się dookoła niego.
-Dominika co ty wygadujesz.- Jacek złapał Dominikę za jej zimne dłonie i oboje się zatrzymali.
-Człowiek buduje swoje życie na piasku, delikatny podmuch wiatru jest w stanie to wszystko zburzyć. Ludzie są zawistni i są w stanie zburzyć to co budowałeś przez wiele lat. Nikt nie mówił że będzie łatwo za to każdy powtarzał że będzie warto.
-Ej Dominika przestań tak mówić jesteś zmęczona powinnaś odpocząć.
-Nie jestem zmęczona. No dobra może troszkę.
-Przepraszam.
-Za co?
-Za moją mamę, ona nie chciała.
-Ale to zrobiła.- Dominika zaczęła znów płakać. Jacek ją przytulił.
-Wiesz mama należy do osób które, ranią ludzi ale ona to naprawdę robi nie umyślnie. Przepraszam za nią.
-Jacek nie przepraszaj za kogoś bo to nic nie da.
-Dominika ja wiem że te słowa bardzo cię dotknęły ja się nie dziwię ale wródź ze mną do domu.
-No dobrze.- Dominika przytuliła się do Jacka, po chwili uspokoiła się i oboje wrócili do domu Jacka. Weszli do środka.
-Jacek możesz mnie odwieźć do domu.
-No jasne, ale za chwilkę, muszę coś najpierw zrobić, usiądź sobie ja zaraz wrócę.- Jacek wyszedł z domu, Dominika została sama. Siadła w salonie, czekała i czekała. Zdawało jej się że czeka już wieczność. Była zmęczona więc po chwili zasnęła. Obudziła się w niewielkim pokoju, była przykryta kocem. To była sypialnia, jednak nie przypominała standardowej sypialni, nie było w niej szafek, było tylko łóżko które stało na środku i dwie małe szafki nocne, na których były lampki. Na ścianie z prawej strony było okno a po lewej na całej ścianie było ogromne lustro. Dominika wstała i wyszła z pokoju. Znalazła się w korytarzu. Teraz była pewna że jest w domu u Jacka. Poszła do salonu, nikogo tam nie było więc udała się do kuchni. Jacek właśnie przygotowywał coś do jedzenia.
-O już nie śpisz.
-No właśnie wstałam. Ty mnie zaniosłeś do pokoju.
-No tak nikogo innego tu nie ma, kto by mógł cię tam zanieść. Siadaj.
-A co robisz?
-Pomyślałem że jak wstaniesz to będziesz głodna i robię spaghetti.- Jacek stał przy garach i cały czas doprawiał i coś dorzucał. W końcu skończył, nałożył na talerze i oboje usiedli do obiadu.
-Wiesz co czegoś mi tu brakuje, spróbuj i powiedz czego.- Dominika popatrzyła na talerz potem na Jacka i znów na talerz. Zaczęła się śmiać.
-Jacek a makaron.- Powiedziała Dominika nie mogąc opanować śmiechu.
-Wiedziałem że o czymś zapomniałem.- Jacek podniósł się podszedł do kuchenki i zaczął przyrządzać jak on to nazwał „Moje danie popisowe” makaron. Po nawet udanym obiedzie Jacek odwiózł Dominikę do domu a sam pojechał wyjaśnić całą sprawę z mamą. Dominika weszła do domu. Krzyki hałas jak to w domu gdzie jest troje dzieci. Tak Dominika nie mieszkała sama. Miała współlokatorów, siostrę z dzieckiem i koleżankę z dwójką dzieci no oczywiście ich połówki też mieszkały z nimi. Dominika zajmowała niewielki pokoik na piętrze wraz z małą łazienką. Gdy weszła do sypialni od razu położyła się na łóżku i zasnęła. Rano obudził ją telefon. Dzwonił komendant, ale po co przecież Dominika jest na zwolnieniu.
-Słucham.- Dominika odebrała.
-Czemu cię w pracy nie ma?
-No przecież mam zwolnienie. Sam Pan komendant powiedział że mam odpocząć że to dla mojego dobra.
-Nic nie mówiłem, za pół godziny chcę cie widzieć na komendzie.
-Ale panie Komendancie.
-Posterunkowa, bez dyskusji.
-Tak jest, za półgodziny będę.
-No i to rozumiem.- Dominika wstała, przygotowała sobie śniadanie i pojechała do pracy. Nie była za bardzo zadowolona zachowaniem komendanta no ale co mogła poradzić, widocznie nie dawali sobie rady bez niej na komendzie. Minęło półgodziny Dominika była już w mundurze, czekała na odprawę. Nagle do pokoju przyszedł Jacek. Serce Dominiki zaczęło walić jak oszalałe.
-Cześć. A ty nie w domu?
-No wyobraź sobie że Boss kazał mi dziś przyjść do pracy.
-O to nawet miło. Bo wiesz co.... A co robisz dziś wieczorem?
-No w sumie to nie mam planów. A co?
-A może skoczymy do kina. Grają dziś jakąś komedie o świętach.
-No czemu by nie. To może pod kinem o 19.
-No dobra. Potem cię odwiozę.
-No to widzimy się po służbie.
-No dobra.- Jacek wyszedł z pokoju. Na jego miejsce przyszedł teraz Paweł, stały partner Dominika na patrolu. Od razu zauważył dobry humor dziewczyny.
-Ej młoda a ty co taka zadowolona?
-A tak jakoś.
-Co udana randka była.- Zaczął się dopytywać.
-Znaczy czy randka to raczej nie, i nawet jak by to była randka to raczej nie była by udana.- Dziewczyna pokazała w tym momencie opatrzoną rękę.
-Jezu co ci się stało?
-No wyobraź sobie idę do pracy a nasz nowy dyżurny, zahaczył o mnie na pasach i wylądowałam w szpitalu.
-No to pięknie. Ty to masz naprawdę szczęście.
-No po prostu niesamowite. Dobra choć na odprawę bo Boss nas zestrzeli jak się spóźnimy.
-No masz racje, a czemu nie wzięłaś zwolnienia?
-Wzięłam ale Boss mi kazał dziś przyjechać.
-Uuuu no to pięknie.
-No powiem ci że też mnie to cieszy, dobra chodź na tą odprawę.- Policjanci udali się na odprawę. Komendant przydzielił rewiry. Dominika co jakiś czas spoglądała na Jacka. Jacek natomiast cały czas był wpatrzony w niebiesko okom dziewczynę, która siedziała prawie że naprzeciwko niego.
-A i jeszcze jedna sprawa. Za parę tygodni jest wigilia i chciał bym aby z tej okazji na komendzie zrobić sobie taki nawet miły wieczorek. A i był bym zapomniał, ktoś jutro musi podjechać do Gimnazjum na Braterstwa Narodów.
-A po co akurat tam?- Zapytała sierżant Kownacka.
-Ktoś musi pogadać z nimi o cyberprzemocy. Ktoś chętny?....Las rąk widzę.... Proponuje sierżant Kownacką.
-A dlaczego ja, przecież mam jutro wolne.
-Ja mogę pojechać za Monikę.- Odezwała się Dominika.
-Nie co do was posterunkowa mam inne zadanie na jutro.
-Jak to?- Zapytał posterunkowa.
-Jak wiecie patrol 06 jest w szpitalu, ktoś musi ich zastąpić. No i Piątka wy ich zastąpicie.
-Ale przecież oni mają dziś nocki i jutro też.- Powiedział Paweł.
-No tak mają i wy ich zastąpicie.
-Ale my mamy na rano przecież.
-Aspirancie, nic wam się nie stanie jak ich zastąpicie.
-Ale panie komendancie to są dwie nocki i dwa ranki jak komendant sobie to wyobraża.
-Aspirancie czasem trzeba sobie poradzić. A teraz zapraszam na służbę.- Policjanci opuścili pokój odpraw i udali się na patrol. Dominika poszła najpierw zanieść wypełnione protokoły do dyżurnego. Paweł czekał na nią w radiowozie.
-Jacek, przyniosłam ci protokoły.
-O dzięki wielkie.
-A pro po jak już tu jetem. To jeśli chodzi o dziś wieczór.
-Tak słyszałem nici z kina.
-No przepraszam.
-Nie no co ty nic się ie stało ale jak byś czegoś potrzebowała to wiesz gdzie jestem.
-No dobra i jeszcze raz przepraszam.
-Nic się nie stało, a teraz leć na patrol. Miłej służby.
-Dzięki, to widzimy się na przerwie.
-No dobra. Leć już.- Jacek przytulił Dominikę na pożegnanie a ona pobiegła do radiowozu. Patrol mijał im spokojnie, żadnych wezwań, wlepili tylko kilka mandatów. Około godziny drugiej postanowili zgłosić przerwę.
-00 do 05.- powiedziała Dominika.
-Co jest?
-Wpisz nas na przerwę.
-Dobra.
-A jak coś to wracamy na firmę.
-No dobra jak już będziecie to przyjdźcie do mnie mam coś dla was.
-Ok. Widzimy się za jakieś 10 minut.- Policjanci wrócili na bazę. Paweł poszedł do stołówki coś zjeść a Dominika w tym czasie poszła do Jacka. Dziewczyna weszła do pokoju dyżurnego, sprawdziła czy nikt nie idzie i zaczęła rozmowę.
-O najpiękniejszy patrol do mnie wpadł.- Powiedział Jacek widząc że przyszła sama Dominika.
-No chciałeś żebyśmy cię odwiedzili.
-No a gdzie Paweł?
-Poszedł coś zjeść, był głodny więc jestem sama.
-No to nawet dobrze się składa.
-A co się stało?
-No a może za dwa dni pójdziemy, sprawdziłem repertuar kina i za dwa dni też to grają. Więc jak. Dasz się zaprosić.
-Z miłą chęcią. Tylko po to chciałeś żebyśmy wpadli.
-Nie nie. Chodzi o waszą zmianę. Jutro mam wolne ale dziś też jestem na nocnej zmianie i załatwiłem wam że będziecie w firmie.
-Naprawdę.- Dominika rzuciła się Jackowi na szyje i mocno go przytuliła. Jacek odwzajemnił uścisk koleżanki z pracy. Do pokoju w tym momencie przyszedł Paweł.
-Yyyy, a tu co...
-No bo Jacek nam załatwił że dziś na nocnej zmianie zostaniemy w firmie.
-O dzięki. Paweł jestem.- Panowie podali sobie dłonie.
-Jacek. Miło mi cię poznać. Dobra to może chodźmy na stołówkę coś zjeść.
-Myślę że to dobry pomysł.- Powiedziała Dominika odklejając się od dyżurnego i udali się na zasłużoną przerwę. Reszta służby minęła im całkiem spokojnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz