Rozdział IV
Zasadzka, idziemy na piwo, chodniczek
Rano oboje wstali o 7. Zjedli śniadanie które
przygotował Jacek i oboje udali się do pracy. Gdy podjechali na
parking i wysiedli z samochodu nie obyło się bez komentarzy
znajomych z pracy. Jacek tylko popatrzył na Dominikę która się
zarumieniła i oboje udali się do pracy. Jacek przebrał się w
mundur i od razu poszedł do Dominiki.
-Hej, słuchaj mam sprawę.
-No co się stało.
-Z kim idziesz na bal policjantów?
-Nie idę.
-W sensie że idziesz sama tak?
-Nie w sensie że nie idę.
-Czemu?
-Nie lubię świąt i nie idę.
-Oj no weź zrób wyjątek i chodź ze mną proszę.
-Nie Jacek nie idę na żaden Bal i koniec.
-Oj no weź, proszę.- Jacek ukląkł przed Dominiką.
-Nie wygłupiaj się, wstań....Jacek wstań....Proszę.
-Tylko jeśli się zgodzisz.
-No dobra, ale wstań.- w tym momencie do pokoju
przyszedł Paweł, był zaskoczony całą tą sytuacją.
-No proszę proszę, mam nadzieję że dostane
zaproszenie na ślub.
-Przestań.- Powiedziała Dominika.
-Oj dobra i tak cała komenda mówi o tym że ze sobą
jesteście.
-Że co?- Krzyknęła Dominika.
-No a nie jesteście?- Zapytał Paweł.
-Nie nie jesteśmy. Kto ci coś takiego powiedział.
-No na stołówce wszyscy mówią o tym. Tym bardziej że
razem dziś do pracy przyjechaliście.
-Jeny to już do pracy nikt nie może mnie podwieźć bo
zaraz wszyscy mówią że jesteśmy razem. No co za bezsens.
-No widzisz teraz musisz ze mną iść. I tak wszyscy
mają nas za parę.
-Czekaj czekaj. Ale kto mógł powiedzieć że my
jesteśmy razem?
-Nie wiem. Dobra chodźmy na odprawę bo Boss nam znowu
da nocną zmianę.
-Hahaha bardzo śmieszne.- Powiedziała Dominika
wychodząc z pokoju. Po odprawie Policjanci udali się do pracy.
Jacek poszedł na dyżur a Dominika z Pawłem pojechali na patrol.
Dziś mieli bardzo spokojny rejon. Mieli kilka wezwań, ale na
szczęście wszystkie skończyły się tylko na wystawieniu mandatu
lub na upomnieniu.
-05 zgłoś do 00.
-Piątka zgłaszam się.
-Wpisuje was na przerwę. Wracajcie na firmę.
-Co się stało?
-Dowiecie się wszystkiego na miejscu.
-No dobra to za jakieś....dziesięć minut będziemy.
-Czekam na was. Bez odbioru.- Policjanci po troszkę
więcej jak 10 minutach byli już na miejscu. Od razu poszli do
pokoju dyżurnego, na miejscu zastali Jacka i Monikę.
-Hej, co się stało?- Zapytała Dominika.
-Nie wiemy, komendant kazał was wezwać.
-A nie wiesz po co?
-Nie mam pojęcia, powiedział że mamy całą czwórką
przyjść do niego jak najszybciej.
-No to chodźmy.- powiedział Paweł i policjanci udali
się do komendanta. Zapukali do drzwi i weszli.
-Wejść.- Powiedział Komendant.
-Komendant chciał nas widzieć.- Powiedział dyżurny.
-Tak siadajcie.- Ponieważ były tylko dwa krzesła, to
dziewczyny usiadły.
-Więc o co chodzi?- Zapytała Kownacka.
-Jacek wy byliście kiedyś w prewencji prawda?
-Tak.- Powiedział Jacek.
-To dobrze. Posterunkowa ty i dyżurny będziecie że
się tak wyrażę żywą przynętą.
-Ale o co chodzi?- Zapytała Dominika.
-Więc szykujemy zasadzkę na złodzieja samochodów.
Mamy już wszystko załatwione. Chodzi o to że Posterunkowa i
dyżurny idziecie jako para która chce zakupić samochód, ale za
bardzo się na tym nie znacie. Kownacka z Nowakiem będą was
ubezpieczać. Za pięć minut chcę was widzieć przed komendą w
cywilnych strojach a i weźcie nieoznakowany.
-Ale dlaczego my?- Zapytał Paweł.- Nie mógł
komendant wziąć innego patrolu?
-Nie, dostałem pozwolenie tylko na wasze patrole.
-No cóż, to za pięć minut na dole.
-Możecie się odmeldować.
-A panie komendancie bo jest jeszcze sprawa.-
Powiedziała Posterunkowa.
-Tak słucham.
-Bo nie powiedział komendant gdzie i o której
godzinie.
-A no tak, zapomniałem. Na parkingu na braterstwa
Narodów, koło bloku numer 10, macie tam być na 13:30. Podałem
twoje imię i nazwisko. Wiec problemów z danymi nie powinno być.
-No idźcie już bo się spóźnicie. A Jacek prześlę
ci numer SMS-em w razie gdyby ten facet się nie pojawił.
-Dobrze, to my idziemy.- powiedział Jacek i wszyscy
policjanci wyszli. Dominika z Jackiem poszli się przebrać a Paweł
z Moniką udali się do radiowozu. Jacek po pięciu minutach był już
przy radiowozie. Wiadomo jak to z kobietami jest, Policjanci musieli
jeszcze troszkę poczekać na Dominikę która musiała jeszcze się
pomalować. Po dziesięciu minutach była już gotowa.
-No wreszcie, co ty tak długo robiłaś?- Zapytał
Jacek który nie mógł już wytrzymać z nudów w oczekiwaniu na
Dominikę.
-No przecież nie pojadę niepomalowana.
-Dobra nie wnikam.
-To co jedziemy?
-No dobra, powodzenia, jesteśmy na radiu.- Powiedział
Paweł i pojechali. Dominika z Jackiem odczekali jeszcze pięć minut
i również pojechali. Na miejscu byli około 13.20, więc mieli
jeszcze parę minut na ustalenie szczegółów dotyczących akcji.
Gdy tak rozmawiali podszedł do nich pewien mężczyzna.
-Dzień dobry.- Powiedział mężczyzna.
-Dopiero południe a już wiadomo że dobry.-
Powiedziała Dominika.
-Kocham ten twój optymizm.- Dodał Jacek aby wszystko
wyglądało na wiarygodne.
-Państwo w sprawie samochodu?
-Tak szukamy czegoś dla mojej księżniczki.
-Mówiłam ci że masz mnie tak nie nazywać.
-Przepraszam, daj buziaka na zgodę.- Powiedział Jacek,
Dominika dała mu buziaka w policzek.
-Aham.-Chrząknął mężczyzna.
-Przepraszamy, od kilku dni jesteśmy po ślubie.
Rozumie Pan.
-Tak tak, gratuluję państwo. Ale może przeszli byśmy
do szczegółów.
-Ależ oczywiście. Więc zacznijmy od obejrzenia
cudeńka.
-Ależ oczywiście, zapraszam za mną.- Policjanci udali
się za mężczyzną do garażu.
-No nawet nawet. Co myślisz skarbie.- Powiedział
Jacek.
-No nie wiem, kolor mi nie odpowiada. Może pan wyjechać
na zewnątrz.
-Ależ oczywiście.
-A może ty kochanie wyjedziesz, zobaczyła byś czy
dobrze ci się prowadzi.
-Jeśli to nie problem, to było by dobre rozwiązanie.
-Oczywiście, proszę oto kluczyki.- Dominika wsiadła
do samochodu, odpaliła i wyjechała. Panowie podeszli do niej.
-I jak kochanie?
-Nawet wygodnie się prowadzi. Wydaje mi się że go
weźmiemy. - Powiedziała Dominika wysiadając z samochodu.
-No dobrze więc jaka cena?
-10 000 zł. Wydaje mi się uczciwą ceną.
-No dobrze a ma pan przy sobie drugą parę kluczyków?
-Niestety nie, jakiś czas temu zgubiłem.
-O to mamy problem. No cóż, kochanie daj panu
pieniądze.- Powiedział Jacek. Dominika zaczęła szukać czegoś w
torebce. Nagle wyjęła z torebki pistolet.
-Policja, ręce na kark, nie ruszaj się.- Krzyknęła
Dominika. Jacek podbiegł do mężczyzny i zakuł w kajdanki w
międzyczasie podjechał radiowóz. Mężczyzna nie stawiał żadnych
oporów. Policjanci wrócili na komendę. Monika z Pawłem
przesłuchiwali zatrzymanego, a Dominika z Jackiem poszli się
przebrać. Jacek wrócił od razu do pracy a Dominika poszła jeszcze
do stołówki coś zjeść. Po obiedzie wróciła do pokoju.
Policjanci właśnie skończyli przesłuchiwać zatrzymanego. W
pokoju siedział już Jacek z Pawłem, chwilkę po Dominice przyszła
Monika wraz z komendantem.
-Dobra robota.- Powiedział Komendant, gratulując
każdemu z osobna.
-Dziękujemy.- Powiedziała Monika.
-Ale to zasługa Dominiki i Jacka. Bo jak my
przyjechaliśmy to facet był już zakuty i zaczął w radiowozie
wszystkich sypać.
-No to brawo dla posterunkowej.- Powiedział komendant
po czym wyszedł z pokoju.
-Wiecie co. Proponuje to uczcić.- Powiedział Paweł.
-Myślę że to dobry pomysł.- Powiedział Monika.
-No co ty na to?- Powiedział Jacek spoglądając na
Dominikę.
-Możemy iść. Ale jakaś kolacja czy na piwo idziemy?
-Na piwo.- powiedzieli policjanci zgodnym chórem.
-No dobra. Co prawda wolała bym jakąś kolacje ale
piwo też jest okey.- Policjanci umówili się po pracy pod komendą
i wrócili do pracy. Ze względu na dobrze przeprowadzoną zasadzkę
policjanci mieli dość spokojną resztę służby. Policjanci po
zakończonej służbie udali się do Pubu który był niedaleko
komendy.
-Dobra to jakie piwo dla kogo? Ja stawiam.- Powiedział
Paweł.
-Dla mnie obojętnie.- Powiedział Jacek.
-Dla mnie z sokiem pomarańczowym.- Dodała Monika.
-A ty co chcesz?- Zapytał Paweł patrząc na Dominikę.
-Sok jabłkowy.
-Żartujesz? Jakie piwo chcesz?
-Ja nie pije ktoś musi was potem do domu odwieźć.
-Oj Dominika nie przesadzaj. Daleko nie mamy przejdziemy
się.- Powiedziała Monika.
-No wy może daleko nie macie.
-Dominika, weź nam tego nie rób.- Powiedział Paweł.
-No ale ja jeszcze muszę do domu wrócić, dobrze wiesz
że mieszkam na obrzeżach miasta.
-Dominika zanocujesz u mnie. Bez gadania to rozkaz.-
Wtrącił się Jacek.
-No ale....
-Powiedziałem bez gadania.
-No dobra, weź mi jakieś zamów.- Powiedziała
Dominika, patrząc na chłopaków jak by ich miała zabić.
Policjanci wypili po jednym piwie i zaczęli się wygłupiać. Potem
kolejne i kolejne aż w końcu policjanci doszli do wniosku że
trzeba wrócić do domu. Rozbawione towarzystwo pożegnało się i
udało każdy w swoją stronę, no prawie każdy. Dominika wracała z
Jackiem w sumie to go prowadziła. Chłopak wypił dość dużo. Gdy
dotarli do domu, Jackowi zrobiło się niedobrze. Dziewczyna
zaprowadziła go do łazienki i poszła przygotować mu herbatę. Gdy
wróciła do łazienki nie mogła opanować się ze śmiechu. Jacek
leżał na chodniczku, był przykryty ręcznikiem i smacznie spał.
Dominika nie wiedząc co ma zrobić, poszła do kuchni po telefon i
zrobiła kilka zdjęć. Następnie obudziła Jacka i zaprowadziła do
sypialni. Mężczyzna od razu zasnął.