czwartek, 14 lipca 2016

2.6

Minęło już kilka dni odkąd Dominika wyszła ze szpitala. Jacek nie odstępował jej na krok ale dziś musiał już wrócić do pracy. Wstał przed siódmą, przygotował dla siebie i dziewczyny śniadanie. Potem poszedł się umyć i ubrać. Gdy wyszedł z łazienki kobieta siedziała przy kuchennym stole i jak co dnia o poranku brała dużą ilość leków przeciw bólowych i przeciw zakrzepowych. Jacek podszedł do niej i pocałował ją w czółko.
-Witaj piękna.- Przywitał kobietę po której minie było widać że nie jest w najlepszym nastroju.
-Cześć.- Odparła i pocałowała go w policzek.
-Jak się dziś czujesz?
-Beznadziejnie. Wszystko mnie boli a szczególnie noga.
-Może powinnaś jechać do lekarza.- Zaproponował a ona od razu skarciła go wzrokiem. Nic nie powiedziała tylko zjadła śniadanie. Ledwo idąc udała się do sypialni zostawiając Jacka samego w kuchni.
-Idę do pracy.- Powiedział wchodząc do sypialni. Pocałował namiętnie Dominikę na pożegnanie i wyszedł. W pracy był chwilkę przed dziewiątą. Przebrał się w mundur i zaparzył sobie kawę. Odprawa zaczęła się jak zawsze punktualnie czyli o dziewiątej dziesięć. Komendant jak zwykle przydzielił rewiry i zadania. Upomniał o ostrożności i każdy udał się do swoich zajęć. No prawie każdy bo Jacek został poproszony do komendanta w trybie natychmiastowym. Zapukał do drzwi.
-Wejść.- Usłyszał srogi głos komendanta. Przez chwilę się zawahał ale wszedł do środka, biorąc głęboki oddech jeszcze przed drzwiami.
-Komendant chciał mnie widzieć.
-Tak, tak, siadaj proszę.- Powiedział komendant a Jacek posłusznie wykonał jego zadanie.- Więc Jacku, jakiś czas temu zgłosiliśmy twoją kandydaturę w projekcie. Pamiętasz prawda?
-Tak, ale coś się stało?
-No więc mam zaszczyt poinformować cie że twoja kandydatura została rozpatrzona pozytywnie i w przyszłym tygodniu wyjeżdżasz na szkolenia do USA. Moje gratulacje.- Powiedział komendant, Jacek natomiast siedział zaskoczony, nie wiedząc co powiedzieć.
-Jak to za tydzień?
-No normalnie, pakuj się i jedź. Jutro tylko wpadnij po bilety.
-Ale....ja...ja nie mogę wyjechać.- Powiedział a komendant ze zdziwieniem spoglądał na zakłopotanego mężczyznę.
-Jak to nie możesz wyjechać? Co ty wygadujesz?
-No po prostu nie mogę.- Jacek doskonale wiedział ze nie może powiedzieć komendantowi o swoim związku z Dominiką. Gdyby on się dowiedział to zapewne któreś z nich zostało by przeniesione do innej komendy a tego nie chciało żadne z nich.
-Aspirancie jest już za późno aby się wycofać. Wszystko już jest ustalone i za tydzień wyjeżdżasz.
-Ale ja nie mogę, nie teraz.
-Dlaczego nie teraz?
-Bo...
-No słucham...
-Bo widzi komendant, ja....no jak by to powiedzieć....Moja narzeczona...
-Narzeczona, co może powiesz że ci nie pozwoli wyjechać?
-Nie no pozwoli ale ona jest w ciąży.- Wymyślił na poczekaniu.- Nie zostawię jej teraz samej.
-Jacku to tylko dwa miesiące, nic się w ten czas nie wydarzy.
-Ale...
-Nie ma ale, już wszystko uzgodnione wyjeżdżasz za tydzień, a jeśli się nie zjawisz na lotnisku to ci obiecuje ze możesz się pożegnać z tą pracą.- Zagroził komendant.
-Ale komendancie.
-Możecie się odmeldować.- Jacek opuścił gabinet i udał się do pracy. Nie mógł skupić się na pracy. Cały czas myślał w jaki sposób powie Dominice o wyjeździe. Bał się jej reakcji. Wiedział on bowiem doskonale że ten wyjazd może zmienić wszystko. Pracę skończył o 18. Od razu pojechał do mieszkania dziewczyny. Czekała na niego z ciepłym obiadem, no w sumie to kolacją.
-Cześć kochanie.- Krzyknęła dziewczyna słysząc otwierające się drzwi do mieszkania. Mężczyzna wszedł do środka i powitał ja namiętnym pocałunkiem.
-Cześć.
-Jak było w pracy?- Zapytała z ciekawość. Z powodu złamanej nogi prawie nie wychodziła z domu a o pracy na razie mogła tylko pomarzyć.
-Dobrze.- Odparł i zmęczony usiadł przy kuchennym stole. Zaczął jeść obiad.
-Tylko tyle, nic ciekawego się nie działo?- Dalej pytał z zaciekawieniem.
-Mówię że nic to nic.
-Co tak się denerwujesz, tylko zapytałam.- Odpowiedziała zdenerwowana.
-To nie pytaj.
-Świetnie.- Odparła i opuściła kuchnię. Siadła w salonie na kanapie a po jej policzkach spływały łzy. Po chwili usłyszała kroki. Otarła łzy i odwróciła wzrok w stronę okna.
-Przepraszam.-Powiedział Jacek i mocno ją przytulił, ona jednak go odepchnęła.- Nie gniewaj się.- Dodał po chwili.
-Idę spać, jestem zmęczona.- Powiedziała ze łzami w oczach. On jednak nie dał jej odejść. Złapał mocno za nadgarstki i przyciągnął do siebie, tak że dziewczyna siedziała mu na kolanach. Ponownie mocno ją przytulił. Tym razem odwzajemniła ten uścisk.
-Musimy porozmawiać.- Powiedział Jacek smutnym głosem.
-Coś się stało?
-Nie, znaczy się nie zupełnie.- Mężczyzna zaczął się jąkać.
-No mów co się dzieje.
-Bo, pamiętasz, jakiś czas temu pytałem cię czy nie chciała byś wziąć udziału w takim projekcie że wyjeżdża się na szkolenie do USA?
-No pamiętam, odmówiłam ci wtedy, ale z tego co kojarzę to ty zgłosiłeś swoją kandydaturę.
-No tak. Więc przyjęli mój wniosek.
-To świetnie.- Ucieszyła się i obdarowała Jacka mocnym przyjacielskim uściskiem.
-No tak, ale wyjeżdżam za tydzień.
-Jak to za tydzień? Przecież....
-Tak wiem, próbowałem jakoś to odwołać ale to nie możliwe.
-Jak to za tydzień? Nie możesz mnie tak zostawić.
-Skarbie ja cię nie zostawię.
-Jasne już to widzę, na dwa miesiące wyjedziesz i jeszcze mi wmówisz że mnie nie zostawisz. Po prostu świetnie.
-Posłuchaj, przecież tam też mają internet, będę dzwonił kilka razy dziennie.
-Jasne, a w wolnym czasie będziesz z inną i to samo jej powiesz?- Zapytała zdenerwowana. Nie chciała dopuścić do siebie myśli ze nie będzie widziała Jacka przez dwa miesiące. Tym bardziej że nie tylko on wyjeżdża na te szkolenia. Rano odwiedziła ją Kasia, jedna z policjantek z kryminalnego. Ona również wyjeżdża. Dominika doskonale wiedział że Jacek się jej podoba, dziewczyna tego nigdy nie ukrywała. Kobieta nie ukrywała swojej zazdrości gdy Jacek powiedział że również wyjeżdża.
-Dominika, nie bądź zazdrosna.
-Ja zazdrosna, niby o kogo? Może o ciebie mam być zazdrosna co?
-Skończmy ten temat bo do niczego nie doprowadzi.- Odrzekł Jacek, Dominika natomiast z płaczem uciekła do sypialni. Nie mogła znieść myśli ze Jacek może tam być z Kaśką, w jednym hotelu na jednym szkoleniu i po nim. To było bez sensu ale kobieta czuła ogromną zazdrość i nienawiść jednocześnie. Po chwili otarła łzy, podeszłą do szafy i wyjęła z niej wszystkie rzeczy Jacka. Spakowała je do jednej torby po czym wyniosła do salonu gdzie przebywał mężczyzna.
-Proszę bardzo, nikt ani nic cię tu nie trzyma.- Powiedziała i rzuciła w niego torbę z rzeczami.
-O co ci teraz chodzi?
-Jedź sobie do USA a mnie zostaw w spokoju, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.

-Jak sobie życzysz.- Odparł Jacek i wyszedł z mieszkania Dominiki. Ona momentalnie upadła bezsilnie na podłogę i zaczęła płakać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz