Minęło
już kilka dni odkąd Dominika wyszła ze szpitala. Jacek nie
odstępował jej na krok ale dziś musiał już wrócić do pracy.
Wstał przed siódmą, przygotował dla siebie i dziewczyny
śniadanie. Potem poszedł się umyć i ubrać. Gdy wyszedł z
łazienki kobieta siedziała przy kuchennym stole i jak co dnia o
poranku brała dużą ilość leków przeciw bólowych i przeciw
zakrzepowych. Jacek podszedł do niej i pocałował ją w czółko.
-Witaj
piękna.- Przywitał kobietę po której minie było widać że nie
jest w najlepszym nastroju.
-Cześć.-
Odparła i pocałowała go w policzek.
-Jak
się dziś czujesz?
-Beznadziejnie.
Wszystko mnie boli a szczególnie noga.
-Może
powinnaś jechać do lekarza.- Zaproponował a ona od razu skarciła
go wzrokiem. Nic nie powiedziała tylko zjadła śniadanie. Ledwo
idąc udała się do sypialni zostawiając Jacka samego w kuchni.
-Idę
do pracy.- Powiedział wchodząc do sypialni. Pocałował namiętnie
Dominikę na pożegnanie i wyszedł. W pracy był chwilkę przed
dziewiątą. Przebrał się w mundur i zaparzył sobie kawę. Odprawa
zaczęła się jak zawsze punktualnie czyli o dziewiątej dziesięć.
Komendant jak zwykle przydzielił rewiry i zadania. Upomniał o
ostrożności i każdy udał się do swoich zajęć. No prawie każdy
bo Jacek został poproszony do komendanta w trybie natychmiastowym.
Zapukał do drzwi.
-Wejść.-
Usłyszał srogi głos komendanta. Przez chwilę się zawahał ale
wszedł do środka, biorąc głęboki oddech jeszcze przed drzwiami.
-Komendant
chciał mnie widzieć.
-Tak,
tak, siadaj proszę.- Powiedział komendant a Jacek posłusznie
wykonał jego zadanie.- Więc Jacku, jakiś czas temu zgłosiliśmy
twoją kandydaturę w projekcie. Pamiętasz prawda?
-Tak,
ale coś się stało?
-No
więc mam zaszczyt poinformować cie że twoja kandydatura została
rozpatrzona pozytywnie i w przyszłym tygodniu wyjeżdżasz na
szkolenia do USA. Moje gratulacje.- Powiedział komendant, Jacek
natomiast siedział zaskoczony, nie wiedząc co powiedzieć.
-Jak
to za tydzień?
-No
normalnie, pakuj się i jedź. Jutro tylko wpadnij po bilety.
-Ale....ja...ja
nie mogę wyjechać.- Powiedział a komendant ze zdziwieniem
spoglądał na zakłopotanego mężczyznę.
-Jak
to nie możesz wyjechać? Co ty wygadujesz?
-No
po prostu nie mogę.- Jacek doskonale wiedział ze nie może
powiedzieć komendantowi o swoim związku z Dominiką. Gdyby on się
dowiedział to zapewne któreś z nich zostało by przeniesione do
innej komendy a tego nie chciało żadne z nich.
-Aspirancie
jest już za późno aby się wycofać. Wszystko już jest ustalone i
za tydzień wyjeżdżasz.
-Ale
ja nie mogę, nie teraz.
-Dlaczego
nie teraz?
-Bo...
-No
słucham...
-Bo
widzi komendant, ja....no jak by to powiedzieć....Moja narzeczona...
-Narzeczona,
co może powiesz że ci nie pozwoli wyjechać?
-Nie
no pozwoli ale ona jest w ciąży.- Wymyślił na poczekaniu.- Nie
zostawię jej teraz samej.
-Jacku
to tylko dwa miesiące, nic się w ten czas nie wydarzy.
-Ale...
-Nie
ma ale, już wszystko uzgodnione wyjeżdżasz za tydzień, a jeśli
się nie zjawisz na lotnisku to ci obiecuje ze możesz się pożegnać
z tą pracą.- Zagroził komendant.
-Ale
komendancie.
-Możecie
się odmeldować.- Jacek opuścił gabinet i udał się do pracy. Nie
mógł skupić się na pracy. Cały czas myślał w jaki sposób
powie Dominice o wyjeździe. Bał się jej reakcji. Wiedział on
bowiem doskonale że ten wyjazd może zmienić wszystko. Pracę
skończył o 18. Od razu pojechał do mieszkania dziewczyny. Czekała
na niego z ciepłym obiadem, no w sumie to kolacją.
-Cześć
kochanie.- Krzyknęła dziewczyna słysząc otwierające się drzwi
do mieszkania. Mężczyzna wszedł do środka i powitał ja namiętnym
pocałunkiem.
-Cześć.
-Jak
było w pracy?- Zapytała z ciekawość. Z powodu złamanej nogi
prawie nie wychodziła z domu a o pracy na razie mogła tylko
pomarzyć.
-Dobrze.-
Odparł i zmęczony usiadł przy kuchennym stole. Zaczął jeść
obiad.
-Tylko
tyle, nic ciekawego się nie działo?- Dalej pytał z zaciekawieniem.
-Mówię
że nic to nic.
-Co
tak się denerwujesz, tylko zapytałam.- Odpowiedziała zdenerwowana.
-To
nie pytaj.
-Świetnie.-
Odparła i opuściła kuchnię. Siadła w salonie na kanapie a po jej
policzkach spływały łzy. Po chwili usłyszała kroki. Otarła łzy
i odwróciła wzrok w stronę okna.
-Przepraszam.-Powiedział
Jacek i mocno ją przytulił, ona jednak go odepchnęła.- Nie
gniewaj się.- Dodał po chwili.
-Idę
spać, jestem zmęczona.- Powiedziała ze łzami w oczach. On jednak
nie dał jej odejść. Złapał mocno za nadgarstki i przyciągnął
do siebie, tak że dziewczyna siedziała mu na kolanach. Ponownie
mocno ją przytulił. Tym razem odwzajemniła ten uścisk.
-Musimy
porozmawiać.- Powiedział Jacek smutnym głosem.
-Coś
się stało?
-Nie,
znaczy się nie zupełnie.- Mężczyzna zaczął się jąkać.
-No
mów co się dzieje.
-Bo,
pamiętasz, jakiś czas temu pytałem cię czy nie chciała byś
wziąć udziału w takim projekcie że wyjeżdża się na szkolenie
do USA?
-No
pamiętam, odmówiłam ci wtedy, ale z tego co kojarzę to ty
zgłosiłeś swoją kandydaturę.
-No
tak. Więc przyjęli mój wniosek.
-To
świetnie.- Ucieszyła się i obdarowała Jacka mocnym przyjacielskim
uściskiem.
-No
tak, ale wyjeżdżam za tydzień.
-Jak
to za tydzień? Przecież....
-Tak
wiem, próbowałem jakoś to odwołać ale to nie możliwe.
-Jak
to za tydzień? Nie możesz mnie tak zostawić.
-Skarbie
ja cię nie zostawię.
-Jasne
już to widzę, na dwa miesiące wyjedziesz i jeszcze mi wmówisz że
mnie nie zostawisz. Po prostu świetnie.
-Posłuchaj,
przecież tam też mają internet, będę dzwonił kilka razy
dziennie.
-Jasne,
a w wolnym czasie będziesz z inną i to samo jej powiesz?- Zapytała
zdenerwowana. Nie chciała dopuścić do siebie myśli ze nie będzie
widziała Jacka przez dwa miesiące. Tym bardziej że nie tylko on
wyjeżdża na te szkolenia. Rano odwiedziła ją Kasia, jedna z
policjantek z kryminalnego. Ona również wyjeżdża. Dominika
doskonale wiedział że Jacek się jej podoba, dziewczyna tego nigdy
nie ukrywała. Kobieta nie ukrywała swojej zazdrości gdy Jacek
powiedział że również wyjeżdża.
-Dominika,
nie bądź zazdrosna.
-Ja
zazdrosna, niby o kogo? Może o ciebie mam być zazdrosna co?
-Skończmy
ten temat bo do niczego nie doprowadzi.- Odrzekł Jacek, Dominika
natomiast z płaczem uciekła do sypialni. Nie mogła znieść myśli
ze Jacek może tam być z Kaśką, w jednym hotelu na jednym
szkoleniu i po nim. To było bez sensu ale kobieta czuła ogromną
zazdrość i nienawiść jednocześnie. Po chwili otarła łzy,
podeszłą do szafy i wyjęła z niej wszystkie rzeczy Jacka.
Spakowała je do jednej torby po czym wyniosła do salonu gdzie
przebywał mężczyzna.
-Proszę
bardzo, nikt ani nic cię tu nie trzyma.- Powiedziała i rzuciła w
niego torbę z rzeczami.
-O
co ci teraz chodzi?
-Jedź
sobie do USA a mnie zostaw w spokoju, nie chcę mieć z tobą nic
wspólnego.
-Jak
sobie życzysz.- Odparł Jacek i wyszedł z mieszkania Dominiki. Ona
momentalnie upadła bezsilnie na podłogę i zaczęła płakać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz