niedziela, 24 lipca 2016

2.7

Przepraszam że musicie tak długo czekać na nowe opowiadania ale ostatnio naprawdę nie mam czasu na nic, a co dopiero myśleć o blogu. Mam nadzieję że ten rozdział wam się spodoba. Piszcie w komentarzach. 




Minęły już dwa miesiące. Dominika po dość długiej rehabilitacji wróciła do pracy w służbach policji. Jacek natomiast wyjechał do USA. Starali się na początku utrzymywać kontakt, jednak każda rozmowa kończyła się awanturą. Dominika podupadła psychicznie ale powoli zapomniała o Jacku. Zaczęła sobie układać powoli życie na nowo. Tak zaczęła nowy rozdział w życiu. Wynajęła jeden z wolnych pokoi swojemu znajomemu ze studiów. Właśnie siedziała w biurze gdy zadzwonił jej telefon.
-Cześć piękna, masz plany na wieczór.- Męski głos wywołał u kobiety dreszcz emocji, pozytywnych emocji.
-Nie mam planów.
-No więc wpadnę po ciebie jak skończysz i mam plan.
-Ej, bez takich, gadaj co planujesz bo nie pojadę.
-Szantaż, a taka grzeczna policjantka z ciebie.
-Jaki szantaż, po prostu negocjacja.
-No widzę że studia się przydały.
-A czasem tak.
-No dobra to o której mam być?
-Wiesz co, jestem już na fabryce, wypełniam końcowe raporty. Myślę że za pół godzinki będzie dobrze.
-Ok, to ja już się zbieram, tylko mi znów nie ucieknij piękna.
-Ja i ucieczka, no proszę cię.
-Piękna, zapomniałaś już co robiliśmy na studiach.- Odrzekł mężczyzna a drzwi do biura kobiety się uchyliły.
-Słuchaj, muszę kończyć, widzimy się potem.- Odłożyła telefon na biurko a do pomieszczenia wszedł jej partner. Postawił kubek z kawą na jej biurku i z dużym uśmiechem siadł naprzeciwko.
-Co się gapisz?- Zapytała po chwili gdy mężczyzna nie spuszczał z niej wzroku.
-Widzimy się potem....czyżby pani policjant miała już plany na wieczór?
-Owszem ma plany na wieczór, ale to raczej nie powinno aspiranta interesować.
-Starszego aspiranta młoda damo, starszego.
-Ale...
-Co ale?
-Zawsze masz jakieś ale, jeśli chodzi o moje plany.
-A właśnie, już prawie zapomniałem. Myślałem wręcz byłem pewien że idziesz z nami do Jacka.
-Nie wiesz co jakoś byłam już wcześniej umówiona.
-Nie kręć, słyszałem całą rozmowę. Myślałem że się ucieszysz że Jacek już wraca.
-Wiesz co nie mam ochoty na taką rozmowę. Jestem już spóźniona. Cześć.- Powiedziała, wzięła łyka kawy i wyszła z biura. Mimo iż starała się ułożyć sobie życie bez Jacka, to stawało się coraz trudniejsze. On wrócił a ona wciąż coś do niego czuła. Za razem była wściekła na niego, ale sama myśl o nim przyprawiała ją o miły dreszcz emocji. Kobieta przebrała się w cywilne ubrania i opuściła komendę. Na zewnątrz padał deszcz. Dominika postanowiła poczekać na przyjaciela w przedsionku komendy. W pewnym momencie kobieta ujrzała dobrze znaną jej sylwetkę. Do oczu napłynęły łzy, jednak nie płakała. Wyszła z budynku i wtedy podjechał samochód. Przeszła obok Jacka, starając się uniknąć jego wzroku. Mężczyzna jednak nie dał jej odejść. Złapał ją za nadgarstki.
-Dominika.- Powiedział teraz kobieta się rozpłakała. Na cale szczęście padał deszcz i nikt nie zauważył że płacze.
-Śpieszę się.- Odparła i ruszyła w kierunku mężczyzny który wysiadł z auta. Podeszłą do niego i przytuliła się na powitanie. Jacek nie spuszczał z nich wzroku.
-Cześć piękna.- Przywitał się Krzysiek.
-Cześć.- Dominika pocałowała mężczyznę w policzek.
-To co jedziemy?
-Tak tak. A dokąd mnie zabierasz?
-Mówiłem już że to niespodzianka.- Powiedział Krzysiek i oboje wsiedli do auta. Jacek stał zaskoczony jeszcze dobre pięć minut.
-Jacek wszystko dobrze?- Podszedł do niego Paweł.
-Dominika z kimś się spotyka?- Zapytał niepewnie.
-Z tego co wiem to tak, a co?
-Nie, po prostu nic mi nie mówiła.- Odparł aby Paweł nie domyślił się że chodzi tu o coś więcej.
-Wiesz jak dla mnie to jest dziwny, ale to jej wybór.
-Tak, tak, jej wybór.
-To co idziemy na piwo?

-Jasne jasne.- Odparł i poszedł razem ze swoim towarzyszem. 

czwartek, 14 lipca 2016

2.6

Minęło już kilka dni odkąd Dominika wyszła ze szpitala. Jacek nie odstępował jej na krok ale dziś musiał już wrócić do pracy. Wstał przed siódmą, przygotował dla siebie i dziewczyny śniadanie. Potem poszedł się umyć i ubrać. Gdy wyszedł z łazienki kobieta siedziała przy kuchennym stole i jak co dnia o poranku brała dużą ilość leków przeciw bólowych i przeciw zakrzepowych. Jacek podszedł do niej i pocałował ją w czółko.
-Witaj piękna.- Przywitał kobietę po której minie było widać że nie jest w najlepszym nastroju.
-Cześć.- Odparła i pocałowała go w policzek.
-Jak się dziś czujesz?
-Beznadziejnie. Wszystko mnie boli a szczególnie noga.
-Może powinnaś jechać do lekarza.- Zaproponował a ona od razu skarciła go wzrokiem. Nic nie powiedziała tylko zjadła śniadanie. Ledwo idąc udała się do sypialni zostawiając Jacka samego w kuchni.
-Idę do pracy.- Powiedział wchodząc do sypialni. Pocałował namiętnie Dominikę na pożegnanie i wyszedł. W pracy był chwilkę przed dziewiątą. Przebrał się w mundur i zaparzył sobie kawę. Odprawa zaczęła się jak zawsze punktualnie czyli o dziewiątej dziesięć. Komendant jak zwykle przydzielił rewiry i zadania. Upomniał o ostrożności i każdy udał się do swoich zajęć. No prawie każdy bo Jacek został poproszony do komendanta w trybie natychmiastowym. Zapukał do drzwi.
-Wejść.- Usłyszał srogi głos komendanta. Przez chwilę się zawahał ale wszedł do środka, biorąc głęboki oddech jeszcze przed drzwiami.
-Komendant chciał mnie widzieć.
-Tak, tak, siadaj proszę.- Powiedział komendant a Jacek posłusznie wykonał jego zadanie.- Więc Jacku, jakiś czas temu zgłosiliśmy twoją kandydaturę w projekcie. Pamiętasz prawda?
-Tak, ale coś się stało?
-No więc mam zaszczyt poinformować cie że twoja kandydatura została rozpatrzona pozytywnie i w przyszłym tygodniu wyjeżdżasz na szkolenia do USA. Moje gratulacje.- Powiedział komendant, Jacek natomiast siedział zaskoczony, nie wiedząc co powiedzieć.
-Jak to za tydzień?
-No normalnie, pakuj się i jedź. Jutro tylko wpadnij po bilety.
-Ale....ja...ja nie mogę wyjechać.- Powiedział a komendant ze zdziwieniem spoglądał na zakłopotanego mężczyznę.
-Jak to nie możesz wyjechać? Co ty wygadujesz?
-No po prostu nie mogę.- Jacek doskonale wiedział ze nie może powiedzieć komendantowi o swoim związku z Dominiką. Gdyby on się dowiedział to zapewne któreś z nich zostało by przeniesione do innej komendy a tego nie chciało żadne z nich.
-Aspirancie jest już za późno aby się wycofać. Wszystko już jest ustalone i za tydzień wyjeżdżasz.
-Ale ja nie mogę, nie teraz.
-Dlaczego nie teraz?
-Bo...
-No słucham...
-Bo widzi komendant, ja....no jak by to powiedzieć....Moja narzeczona...
-Narzeczona, co może powiesz że ci nie pozwoli wyjechać?
-Nie no pozwoli ale ona jest w ciąży.- Wymyślił na poczekaniu.- Nie zostawię jej teraz samej.
-Jacku to tylko dwa miesiące, nic się w ten czas nie wydarzy.
-Ale...
-Nie ma ale, już wszystko uzgodnione wyjeżdżasz za tydzień, a jeśli się nie zjawisz na lotnisku to ci obiecuje ze możesz się pożegnać z tą pracą.- Zagroził komendant.
-Ale komendancie.
-Możecie się odmeldować.- Jacek opuścił gabinet i udał się do pracy. Nie mógł skupić się na pracy. Cały czas myślał w jaki sposób powie Dominice o wyjeździe. Bał się jej reakcji. Wiedział on bowiem doskonale że ten wyjazd może zmienić wszystko. Pracę skończył o 18. Od razu pojechał do mieszkania dziewczyny. Czekała na niego z ciepłym obiadem, no w sumie to kolacją.
-Cześć kochanie.- Krzyknęła dziewczyna słysząc otwierające się drzwi do mieszkania. Mężczyzna wszedł do środka i powitał ja namiętnym pocałunkiem.
-Cześć.
-Jak było w pracy?- Zapytała z ciekawość. Z powodu złamanej nogi prawie nie wychodziła z domu a o pracy na razie mogła tylko pomarzyć.
-Dobrze.- Odparł i zmęczony usiadł przy kuchennym stole. Zaczął jeść obiad.
-Tylko tyle, nic ciekawego się nie działo?- Dalej pytał z zaciekawieniem.
-Mówię że nic to nic.
-Co tak się denerwujesz, tylko zapytałam.- Odpowiedziała zdenerwowana.
-To nie pytaj.
-Świetnie.- Odparła i opuściła kuchnię. Siadła w salonie na kanapie a po jej policzkach spływały łzy. Po chwili usłyszała kroki. Otarła łzy i odwróciła wzrok w stronę okna.
-Przepraszam.-Powiedział Jacek i mocno ją przytulił, ona jednak go odepchnęła.- Nie gniewaj się.- Dodał po chwili.
-Idę spać, jestem zmęczona.- Powiedziała ze łzami w oczach. On jednak nie dał jej odejść. Złapał mocno za nadgarstki i przyciągnął do siebie, tak że dziewczyna siedziała mu na kolanach. Ponownie mocno ją przytulił. Tym razem odwzajemniła ten uścisk.
-Musimy porozmawiać.- Powiedział Jacek smutnym głosem.
-Coś się stało?
-Nie, znaczy się nie zupełnie.- Mężczyzna zaczął się jąkać.
-No mów co się dzieje.
-Bo, pamiętasz, jakiś czas temu pytałem cię czy nie chciała byś wziąć udziału w takim projekcie że wyjeżdża się na szkolenie do USA?
-No pamiętam, odmówiłam ci wtedy, ale z tego co kojarzę to ty zgłosiłeś swoją kandydaturę.
-No tak. Więc przyjęli mój wniosek.
-To świetnie.- Ucieszyła się i obdarowała Jacka mocnym przyjacielskim uściskiem.
-No tak, ale wyjeżdżam za tydzień.
-Jak to za tydzień? Przecież....
-Tak wiem, próbowałem jakoś to odwołać ale to nie możliwe.
-Jak to za tydzień? Nie możesz mnie tak zostawić.
-Skarbie ja cię nie zostawię.
-Jasne już to widzę, na dwa miesiące wyjedziesz i jeszcze mi wmówisz że mnie nie zostawisz. Po prostu świetnie.
-Posłuchaj, przecież tam też mają internet, będę dzwonił kilka razy dziennie.
-Jasne, a w wolnym czasie będziesz z inną i to samo jej powiesz?- Zapytała zdenerwowana. Nie chciała dopuścić do siebie myśli ze nie będzie widziała Jacka przez dwa miesiące. Tym bardziej że nie tylko on wyjeżdża na te szkolenia. Rano odwiedziła ją Kasia, jedna z policjantek z kryminalnego. Ona również wyjeżdża. Dominika doskonale wiedział że Jacek się jej podoba, dziewczyna tego nigdy nie ukrywała. Kobieta nie ukrywała swojej zazdrości gdy Jacek powiedział że również wyjeżdża.
-Dominika, nie bądź zazdrosna.
-Ja zazdrosna, niby o kogo? Może o ciebie mam być zazdrosna co?
-Skończmy ten temat bo do niczego nie doprowadzi.- Odrzekł Jacek, Dominika natomiast z płaczem uciekła do sypialni. Nie mogła znieść myśli ze Jacek może tam być z Kaśką, w jednym hotelu na jednym szkoleniu i po nim. To było bez sensu ale kobieta czuła ogromną zazdrość i nienawiść jednocześnie. Po chwili otarła łzy, podeszłą do szafy i wyjęła z niej wszystkie rzeczy Jacka. Spakowała je do jednej torby po czym wyniosła do salonu gdzie przebywał mężczyzna.
-Proszę bardzo, nikt ani nic cię tu nie trzyma.- Powiedziała i rzuciła w niego torbę z rzeczami.
-O co ci teraz chodzi?
-Jedź sobie do USA a mnie zostaw w spokoju, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.

-Jak sobie życzysz.- Odparł Jacek i wyszedł z mieszkania Dominiki. Ona momentalnie upadła bezsilnie na podłogę i zaczęła płakać.

czwartek, 7 lipca 2016

2.5

Tego dnia Jacek czuł się wyjątkowo źle. Dominika od kilku dni nie dawała znaku życia. Nie kontaktowała się z mężczyzną po ostatnim incydencie jaki się wydarzył. Tego dnia jego telefon dzwonił od samego rana. Nie miał zamiaru odebrać ale po dziewiątym może dziesiątym połączeniu postanowił odebrać.
-Nowak słucham.- Powiedział zaspanym głosem.
-Cześć, do ciebie dzwonić to jak do papieża.- Powiedziała osoba z drugiej strony słuchawki, mężczyźnie serce zaczęło bić coraz szybciej i szybciej. Waliło jak opętane.
-Hej, coś się stało?- Zapytał z radością w głosie.
-No właściwie to tak. Słuchaj, dał byś radę mnie odebrać ze szpitala. Dostałam właśnie wypis a wiesz z nogą w gipsie będzie mi ciężko dojść na autobus.
-No jasne, zaraz będę.- Mężczyzna szybko się ubrał, zabrał potrzebne dokumenty i kluczyki. Zamknął mieszkanie i pojechał do szpitala. Bardzo ucieszył się ze to właśnie po niego zadzwoniła dziewczyna z prośbą o pomoc. Zaparkował auto najbliżej szpitala, jak tylko było to możliwe. Nie chciał aby dziewczyna musiała nadwyrężać nogę. Udał się do szpitala. Dziewczyna siedziała na poczekalni i czekała na przyjazd Jacka. Nagle zza ściany wyłonił się Jacek. Dziewczyna ez wahania rzuciła się mu na szyję i obdarowała go przyjacielskim pocałunkiem w policzek.
-Cześć, już myślałam że nie przyjedziesz.- Powiedziała odrywając się z objęć Jacka.
-Cześć piękna. Jak bym mógł po ciebie nie przyjechać. Gotowa?
-No pewnie już od godziny.- Uśmiechnęła się i spojrzała w stronę torby z rzeczami. Jacek chwycił w jedną dłoń rzeczy dziewczyny a drugą starał się ją podeprzeć, aby łatwiej jej się szło. Pomógł jej dojść do samochodu a następnie wsiąść do niego. Potem wrzucił jej torbę do bagażnika i ruszyli w drogę powrotną. Droga wyjątkowo się dłużyła o tej godzinie we Wrocławiu są wyjątkowe korki. Gdy dojechali na miejsce Jacek pomógł dziewczynie wejść do bloku. Miała wjechać windą, on natomiast poszedł po jej rzeczy. Gdy Dominika podeszła do windy z jej twarzy znikł uśmiech. Stała niepewnie i wpatrywała się w napis na drzwiach: Winda nieczynna z powodu naprawy. Jej ciało przeszedł niemiły dreszcz. Ruszyła w stronę schodów. Po chwili podszedł do niej Jacek.
-Czemu nie jedziesz windą, było by ci łatwiej.
-Jest zepsuta.- Odparła ze smutkiem w oczach. Jacek nie czekał długo tylko chwycił dziewczynę i wniósł na trzecie piętro. Postawił przed drzwiami mieszkania, ona natomiast zaczęła szukać w torebce kluczy. Jacek przyglądał się jej ze zdziwieniem. Ciekawe co jeszcze ma w torebce? Pomyślał widząc jak dziewczyna wyjmuje z niej śrubokręt, potem żarówkę i uszczelki do kranu. Gdy wyjęła z torebki klucz francuski, jego ciało opanowała fala śmiechu.
-A to do czego służy?- Pomyślała na głos wyjmując z torebki klucz francuski. Wszystkie te przedmioty podawała Jackowi.
-A to jest moja droga klucz francuski i nie mam zielonego pojęcia po co ci on w torebce bo raczej nie do samo obrony.
-A skąd wiesz?
-Bo zanim byś go znalazła to byś wpadła w histerię i sprawca by uciekł.
-No zabawne wiesz. Potrzymaj.- Podała mu małą torebeczkę z wkrętami do płyt gipsowych.
-W sumie to można by się z tobą na randkę umówić.- Odparł a dziewczyna spojrzała na niego niepewnie.
-Co czemu?
-No przy okazji byś remont zrobiła.
-Zabawny jesteś.- Powiedziała i w końcu wyjęła z torebki wyszukiwane klucze. Otworzyła mieszkanie i zaprosiła swego przyjaciela do środka.
-Gdzie ci to położyć?- Zapytał gdy oboje byli już w środku.
-Włóż do torebki jeszcze mi się przyda.- Powiedziała i pokuśtykała do kuchni.- Napijesz się czegoś?- Krzyknęła z kuchni bo Jacek akurat był w przedpokoju i pakował drobiazgi do torebki.
-Kawy poproszę.- Odparł i zapiął torebkę.
-Mamy problem.- Powiedziała Dominika otwierając po kolei każdą z szafek.
-No co jest?- Zapytał wchodząc do kuchni.
-Mam puste szafki, muszę iść na zakupy.- Jacek podszedł do niej znów wziął ją na ręce i położył na łóżku w sypialni, pocałował w czółko.
-Odpocznij a ja zrobię drobne zakupy.
-Nie chcę być sama.- Powiedziała i chwyciła go za nadgarstki.
-Spokojnie, już nic ci nie grozi, tu jesteś bezpieczna.- Zapewniał ją mężczyzna.
-Zostań proszę.- Powiedziała ze łzami w oczach.
-Ale przecież musisz coś zjeść.
-Wiem ale nie chcę być sama.
-Spokojnie już jest dobrze, nie będziesz sama.- Odparł Jacek i mocno przytulił dziewczynę. Ta od razu odwzajemniła uścisk.- Zostanę z tobą, a teraz się połóż i odpocznij.- Powiedział całując ją przy tym w czółko. Delikatnie się uśmiechnęła i opadła na łóżku, cały czas trzymając Jacka za nadgarstki.
-Możesz położyć się obok?- Poprosiła śpiącym już głosem.
-No dobrze.- Powiedział i położył się obok. Dominika delikatnie się w niego wtuliła i po chwili zasnęła. Jacek delikatnie gładził ją po plecach. Gdy już zasnęła głębokim snem, delikatnie wyślizgnął się z jej objęć i poszedł do kuchni. Zarzucił na siebie kurtę i buty. Napisał kartkę: Poszedłem po coś na obiad, nie bój się zaraz wracam. Położył ją na łóżku obok dziewczyny, nachylił się nad nią pocałował delikatnie w policzek i wyszedł z mieszkania. Nie było go raptem godzinkę, dziewczyna przebudziła się na parę sekund ale pomyślała że poszedł do łazienki. Po za tym była bardzo senna po lekach. Gdy wstała mężczyzna był już z powrotem a w całym mieszkaniu unosił się cudowny zapach pieczonego kurczaka. Dziewczyna przetarła oczy i próbowała pójść do kuchni. Niestety złamana noga uniemożliwiała jej łatwe poruszanie się po mieszkaniu. Jacek słysząc uderzenia gipsu, szybko udał się do sypialni. Po raz kolejny tego dnia wziął ją na ręce i zaniósł do kuchni gdzie czekał na nią obiad. Posadził ją przy stole a ona podziękowała mu buziakiem w policzek.
-Dziękuję.- Dodała po chwili.
-Nie dziękuj tylko jedz bo ci zaraz wystygnie.- Uśmiechnął się i usiadł naprzeciwko niej. W ciszy zjedli obiad. Potem Jacek pozmywał po posiłku a Dominika wpatrywała się w niego i zastanawiała się dlaczego on aż tak jej pomaga. Po chwili podniosła się i ruszyła w kierunku salonu.
-A ty dokąd?- Zapytał Jacek widząc jak dziewczyna podpiera się o ścianę i zmierza w kierunku salonu.
-Przed telewizor.
-Dlaczego? Już ci się znudziło moje towarzystwo?- Zapytał udając smutnego.
-Mam być szczera? Tak, przynudzasz.- Powiedziała złowieszczo się uśmiechając. Jacek nic nie powiedział tylko podszedł do niej i ponownie wziął ją na ręce.
-Ej, bo się przyzwyczaję i co wtedy?- Zaśmiała się dziewczyna.
-Będę cię nosił cały czas.
-No to będziesz musiał tu zamieszkać.- Jacek się uśmiechnął i zaniósł ją do salonu, położył na kanapie, nakrył kocem i podłożył kilka poduszek pod głowę. Podał jeszcze pilota i wrócił do kuchni. Dominika włączyła tv i zaczęła skakać po kanałach. Po chwili wrócił z dwoma kubkami gorącej herbaty. Podał jeden dziewczynie i usiadł obok niej. Rozmawiali dosłownie o wszystkim. Opowiadali sobie historie z dzieciństwa, potem z młodości aż w końcu doszli do tematów związanych z dorosłym życiem. Opowiadali o swoich pierwszych miłościach i rozczarowaniach. Tematy po prostu wydawały się nie kończyć.
-Jacek, czemu to robisz?- Zapytała w końcu, nie mogąc wciąż zrozumieć jego zachowania.
-Ale co robię?
-Czemu mi pomagasz, opiekujesz się mną, robisz zakupy? Nie rozumiem.
-Bo widzisz...-Zaczął mówić, zabrał dziewczynie kubek z herbatą i odstawił na stolik. Delikatnie się do niej przysunął. Dominika wiedziała co zaraz się wydarzy, jej serce zaczęło walić jak szalone. Zamknęła oczy. Jacek delikatnie zaczął gładzić ją po włosach a potem po policzku. Czuli na swych twarzach oddech drugiej osoby. Mężczyzna delikatnie musnął ją po ustach. To było jak muśnięcie skrzydłami motyla. Dziewczyna błądziła dłonią po jego klatce. Oboje otworzyli oczy, spoglądali sobie głęboko w źrenice które co rusz powiększały się i zmniejszały. Ich ciała przechodziły cudowne dreszcze, nad którymi nie mogli zapanować. Jacek delikatnie objął szyję dziewczyny i bardzo namiętnie pocałował. Bez wahania odwzajemniła pocałunek. Czas jakby zatrzymał się w miejscu. Jak by wszystko przestało się liczyć, wszystko oprócz nich. Byli razem, pogrążeni w niesamowitym odlocie tego pięknego momentu. Niestety nie każda bajka ma dobre zakończenie. Ich cudowne chwile, które właśnie przeżywali przerwał dzwonek do drzwi. Oboje szybko się od siebie odsunęli, spojrzeli sobie prosto w oczy. Jacek wyczytał z jej oczu pożądanie a za razem strach, Dominika dokładnie to samo wyczytała z jego oczu. Po chwili mężczyzna podniósł się i poszedł otworzyć drzwi. Ona w tym czasie dokończyła pić herbatę i próbowała opanować wciąż wariujące serce. W salonie pojawiła się koleżanka dziewczyny.
-Cześć, jak się czujesz?- Zapytała witając się z koleżanką.
-Ola, co ty tu robisz?- Zapytała zachwycona odwiedzinami przyjaciółki.
-Tato mówił że dziś wyszłaś ze szpitala, postanowiłam wpaść. Mów jak się czujesz?
-Jest dobrze.- Powiedziała i spojrzała znacząc na Jacka. Ola spoglądała raz na nią raz na niego. Od razu zauważyła chemie między kochankami.
-Dobrze czy wspaniale?- Zapytała dociekliwie.
-Doskonale.- Powiedziała uśmiechając się i promieniejąc.
-Zrobić ci coś do picia?- Zaproponował Jacek.
-Ja poproszę herbatę.- Wyrwała się Dominika.
-A kawy możesz mi zrobić. Zapowiada się długi wieczór.- Odparła Ola. Faktycznie mimo później wiosny na dworze było już ciemno. Oznaczało to że już dawno jest po 21. Jacek przygotował herbatę i kawę i wrócił do salonu. Rozmowa i wygłupy, oraz dziecinne zachowania Oli i Dominik trwały aż do 1 w nocy. (Panie wpadł na genialny pomysł rysowania obrazków na gipsie dziewczyny.) Kiedy to Jacek zarządził ciszę nocną i zadzwonił po Mikołaja aby odebrał swoją partnerkę. Panie pożegnały się i Ola z Mikołajem opuścili ich mieszkanie. Jacek poszedł posprzątać po kolacji. Dominika w tym czasie o własnych siłach udała się do łazienki. Wzięła prysznic i gdy już skończyła spostrzegła że nie wzięła ze sobą ani piżamy ani ręcznika aby się owinąć.
-Jacek.- Krzyknęła a mężczyzna przerażony że coś jej się stało wparował do łazienki. Dominika stała nago przed mężczyzną który nie za bardzo wiedział co się dzieje.
-Możesz mi przynieść piżamę, jest w sypialni.- Powiedziała Dominika.
-Ślicznie wyglądasz.- Odparł i delikatnie się uśmiechnął. Ona się tylko zarumieniła i spuściła wzrok ku podłodze.
-Piżama.- Powiedziała czując na swym cielę wzrok mężczyzny.
-Tak, tak.- Odparł i po chwili wrócił z piżamą. Dominika szybko się w nią przebrała. O ile ubieranie się z nogą w gipsie można nazwać szybkim ubieraniem. Gdy tylko skończyła Jacek wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Delikatnie położył na łóżku i przykrył kołdrą.
-Zostaniesz na noc?- Zapytała dziewczyna, w jej głosie dalej było słychać strach.
-Jeśli tylko chcesz.- Odparł.
-Bardzo.- Powiedziała i bardzo namiętnie go pocałowała.

-Dobranoc.-Powiedział Jacek a dziewczyna pocałowała go w policzek i położyła się spać. Mężczyzna wziął szybki prysznic i również położył się spać. Zasnęli wtuleni w siebie.