poniedziałek, 8 lutego 2016

Rozdział VI wyprowadzam się, peszek, wino, pojednanie?

Rozdział VI wyprowadzam się, peszek, wino, pojednanie?

Mamy poniedziałek, jest godzina 7 rano. Dominika właśnie robi sobie śniadanie. Dzień nie zaczął się zbyt miło. Najpierw spadła z łóżka, nabijając sobie dość dużego siniaka na czole, potem spalił się czajnik, następnie potłukła kubek. Dominika zdenerwowała się.
-A co ty tak tymi naczyniami rzucasz?- Zapytał się tata.
-Nie wiem mam dziś jakiś zły dzień.
-Boziu co ci się w czoło stało?
-Mówiłam mam zły dzień, spadłam z łóżka.
-Mocna kawa ci pomoże. Napijesz się?
-To nic nie da, pięć minut temu spaliłam czajnik.
-Fakt masz dziś pechowy dzień.
-No dzięki za pocieszenie. Dobra ja idę się ubierać i lecę do pracy.
-No leć, leć, tylko na schodach uważaj.- Przestroga taty nic nie dała Dominika mimo to że tata ją ostrzegał i tak spadła ze schodów.
-Nic mi nie jest.- Krzyknęła Dominika i poszła z powrotem do pokoju się ubrać. Dominika wyjechała z domu około 8, w pracy była chwilkę przed dziewiąta więc miał czas zrobić sobie kawę i przebrać się w mundur. Dominika siedziała przy biurku gdy do pokoju wpadł jak poparzony Paweł.
-Cześć. Dzięki bogu nie spóźniłem się.
-Cześć, no nie spóźniłeś się. Cudem bo za pięć minut odprawa.
-No dobra to leć jak coś ja jestem w łazience.
-No dobra nie ma sprawy.- Dominika poszła na odprawę, Paweł się chwilkę spóźnił ale komendant przymknął na to oko. Znów tematem przewodnim był bal świąteczny na który Dominika nie miała ochot iść. Jacek jednak wciąż nalegał. Dominika postanowiła jednak nie ulegać. Po odprawie Dominika udała się do pokoju dziś nie jechała z Pawłem na patrol, przydzielono im nowego policjanta i komendant stwierdził że Paweł pojedzie na patrol z nowym policjantem a Dominika zostanie w firmie i dokończy zaległe raporty. Po kilku minutach pracy Dominika poszła oddać wypełnione raporty dyżurnemu.
-O cześć. I co zdecydowałaś się?
-Tak.
-I....
-I nie idę na żaden bal.
-Dobra ale za karę...hym niech pomyślę....Spędzam z tobą całe święta...łącznie z wigilią i sylwestrem.
-Hym niech pomyślę.... Mi pasuje i tak nie mam żadnych planów....ale ja ustalam co robimy...
-No dobra...ale ja ustalam gdzie to robimy....
-Dobra ale ja ustalam kiedy to robimy...
-Dobra wygrałaś. A co ty taka nie w sosie byłaś na odprawie i czemu masz siniaka na czole?
-Nie w sosie bo mam nie przespane noce, a siniak sobie nabiłam wstając rano z łóżka.
-Jak?
-No normalnie, spadłam z łóżka i uderzyłam głową o biurko.
-Biedaku...No a czemu nie przespane noce?
-Od dwóch dni mieszkam u rodziców i pies wkrada mi się do łóżka a mam na niego uczulenie, niestety mam za dobre serducho i nie umiem go wygonić z łóżka.
-A czemu mieszkasz u rodziców?
-Bo nie miałam gdzie.
-No to mogłaś do mnie zadzwonić.
-Nie chciałam ci się znów narzucać.
-Domii. Nie narzucasz mi się. Zaraz po pracy pojedziemy po twoje rzeczy i zamieszkasz u mnie, bez gadania.
-Ale Jacek.... Ja naprawdę...
-Dominika nie ma gadania...A teraz zmykaj do pracy...
- No dobra buziaczki.
-Widzimy się po pracy.- Dominika i Jacek wrócili do swoich zajęć. Po pracy pojechali po rzeczy Dominiki do domu jej rodziców. Dominika wyjaśniła całą sytuacje. Jacek natomiast siedział cały czas w samochodzie nie chciał wejść do środka. Dominika nie nalegała. Około godziny 18 policjanci byli już w domu Jacka.
-To na co masz ochotę, na kolacje?- Zapytał Jacek.
-Y może na naleśniki.
-No niech będzie ale ty zmywasz po kolacji.
-Dobra, ale....Ty robisz jutro śniadanie.
-No dobra ale ty robisz obiad.
-No ale... ty po nim zmywasz.
-No dobra wygrałaś. - Jacek poszedł do kuchni przygotować naleśniki a Dominika poszła wziąć szybki prysznic. Gdy zeszła na dół ktoś zapukał do drzwi.
-Ja otworzę.- Poderwała się Dominika. W drzwiach stała Mama Jacka.
-Jest Jacuś?
-Tak już go wołam. Jacek, ktoś do ciebie.
-Już idę.- Jacek przyszedł.- Nie mam czasu rozmawiać.-Powiedział Jacek gdy zobaczył w drzwiach swoją Mamę.
-Wróć. Powiedziałam wróć.- Odezwała się Dominika.
-Nie mam zamiaru z nią rozmawiać.
-A ja się nie pytam czy chcesz czy nie. Masz tu wrócić.
-Nie.- Powiedział Jacek, odwracając się na pięcie.
-Dobra, sam tego chciałeś.- Powiedziała Dominika idąc na piętro.
-Gdzie idziesz?
-No wyprowadzam się.
-Jak to, co ty wygadujesz.
-No nie masz szacunku do własnej Matki, więc tym bardziej do mnie nie będziesz miał.
-Ale Dominika nie możesz tak zrobić.
-Jak, uciekając od problemów. No wyobraź sobie że mogę. Albo porozmawiasz z Mamą albo ja się wyprowadzę.
-No dobra.- Jacek wrócił się.
-Więc co Panią tu sprowadza?- Zapytała Dominika.
-Chciałam zaprosić was na wigilię.
-Mamy już plany, jedziemy do rodziców Dominiki.
-Ale Jacek, u moich rodziców jest wigilia na 17, więc około 20 mogli byśmy pojechać do twoich rodziców. Przecież to nie jest daleko.
-O widzisz Jacuś. To na 20-21 będziecie?
-Tak będziemy.- Odrzekła Dominika, spoglądając na Jacka, który nie był zbyt zadowolony, całą sytuacją.
-To dobrze, dobrze.
-A może wejdzie Pani na kawę? Jacek akurat robi kolację może zje Pani z nami.
-Nie nie, śpieszy mi się, muszę jeszcze zakupy zrobić. Ale dziękuję. Do widzenia.
-Do widzenia.
-Cześć mamo.- Powiedział Jacek spoglądając na Dominikę jak by miał jej za złe że zgodziła się jechać na wigilię do jego rodziców. Policjanci przenieśli się do kuchni.
-Nie rozumiem. Najpierw płaczesz przez nią a teraz na kawkę zapraszasz.
-O co ci chodzi, byłam tylko miła.
-Miła i dlatego wyskoczyłaś z pomysłem że połączymy obie wigilie.
-No nie ja wyskoczyłam z tekstem że wigilię spędzamy u moich rodziców.
-No ale musiałaś się godzić. Tak od razu.
-Jak masz z tym jakiś problem to możemy nie iść na tą wigilię.
-Możemy, chyba się przesłyszałem na pewno nie pójdziemy.
-No teraz to ja się przesłyszałam.- Dominika wyszła z kuchni i poszła do sypialni. Jacek został w kuchni i przyrządzał naleśniki. Gdy skończył nakrył do stołu i zawołał Dominikę na kolację. Dziewczyna zeszła i zobaczyła nakryty stół, świeczki, kieliszki do wina, i talerze z naleśnikami, pachniało nimi w całym domu. Jacek odsuną krzesło Dominice aby ta usiadła. On usiadł naprzeciwko. Zaczęli jeść. Jacek podniósł się i nalał do kieliszków wina. W radiu cicho grały romantyczne piosenki. Cisza, zapadła grobowa cisza. Słychać było tylko brzdęk sztućców i muzykę, co jakiś czas tykanie zegara. Gdy już oboje zjedli Dominika, podniosła się i zaczęła sprzątać. Jacek podszedł do radia, pod głosił je. Leciała właśnie ulubiona piosenka Dominiki. Jacek zobaczył że wywołał na jej twarzy uśmiech. Podszedł do niej i ją przytulił.
-Można Panią prosić do tańca?
-Nie tańczę.
-Zobaczymy.- Jacek objął Dominikę w pasie i zaczęli tańczyć. Piosenka ucichła a Jacek zbliżył swe usta do ust Dominiki. Pocałowali się. Oboje wtuleni w siebie kołysali się do ostatnich nutek piosenki. Jacek znów pocałował Dominikę. Przyparł ją swoim ciałem do ściany i namiętnie pocałował. Chwilę później oboje byli już w sypialni. Jacek całował Dominikę po całym ciele. Dziewczyna nie opierała się. Policjanci spędzili razem cudowną noc.


1 komentarz:

  1. Ach... cudowne.. i cudowny blog. Przeczytałam dziś wszystkie opowiadania. Są boskie. Bardzo mi się podobają. Czekam na więcej :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :*
    żabka

    OdpowiedzUsuń