Jacek
obudził się z ogromnym bólem głowy. Bardzo mrużył oczy ze
względu na oślepiające go promienie słońca. Po chwili spostrzegł
że nie jest w swoim mieszkaniu. Nie te meble inne kolory ścian.
Dominika w tym czasie szykowała śniadanie. Obok kanapy na której
spał Jacek przeszedł mężczyzna. Już raz go widział. Przed
komendą, wczorajszego dnia jak przyjechał po Dominikę. Zdziwił
się mocno że właśnie jego widzi. Mężczyzna udał się do
kuchni. Przytulił Dominikę od tyłu i dał buziaka w policzek.
-Cześć
piękna.
-Cześć
Krzysiek, szybko wstałeś.
-Późno,
muszę się do pracy zbierać.
-Nie
zjesz z nami śniadania?- Dominika posmutniała.
-Przepraszam
ale nie dziś.- Odparł Krzysiek i ponownie pocałował dziewczynę w
policzek.
-Ale
co to już idziesz? Nawet kawy nie wypijesz?
-Przepraszam
piękna zjem coś na mieście.
-Serio,
znów będziesz się truł jakimś kebabem na mieście.
-No
taki los. Lecę, ucałuj ode mnie Kubusia. Pa.- Pocałowali się w
policzek i Krzysiek opuścił mieszkanie. Dominika wróciła do
przygotowywania śniadania. Nagle do kuchni przybiegł mały
chłopiec. Jacek był bardzo zdziwiony. Cały czas przecierał oczy,
był pewien że to sen. Dominika wzięła chłopca na ręce.
-Cześć,
nie możesz spać?
-Nie.-
Odparł chłopiec i wtulił się w kobietę.
-To
co chcesz na śniadanie?
-Jajecznicę.-
Powiedział i zrobił maślane oczka którym Dominika nie potrafiła
odmówić.
-Dobra
ale mi pomożesz?- Powiedziała a chłopiec kiwnął głową
potwierdzając.
-Kim
jest ten pan?- Zapytał Kubuś gdy Dominika posadziła go na blacie.
-Mój
kolega.
-A
co on tu robi i czemu tak się na nas patrzy?
-Nocował
u nas, a patrzy się bo właśnie wstał.- Dominika odwróciła się
w stronę Jacka.- Zapraszam śpiącą królewnę na śniadanie.
-Śpiąca
królewna.- Zaśmiał się Kubuś.
-Yyyy
co ja tu robię?-Zapytał Jacek zaspanym jeszcze głosem.
-Spałeś.-
Odparła Dominika, zdenerwowanym głosem.
-No
tyle to wiem, a jak ja się tu znalazłem?
-Lepiej
nie pytaj.
-Pan
przyszedł w nocy, znaczy się nie przyszedł. Mamo a czemu ten Pan w
nocy nie chodził tylko się czołgał?
-Bo
był zmęczony.- Odparła Dominika.
-Czym?-
Kuba dalej wypytywał i nie miał zamiaru przestać.
-Pracą
synku, a teraz jedz, bo ci wystygnie.
-Ale
ty tak nie wracasz z pracy.
-Tak
wiem. Jedz.- Odparła Dominika rzucając na Jacka złośliwe
spojrzenie.
-Nie
wiedziałem że masz syna.
-Niespodzianka,
tak samo jak ja nie wiedziałam że jesteśmy małżeństwem.
-O
czym ty mówisz?
-O
tym co wczoraj naopowiadałeś komendantowi.
-Komendantowi?
-No....i
nie tylko jemu. Masz czas do wieczora aby to wszystko odkręcić.
-O
czym ty mówisz?
-O
tym że masz przeprosić komendanta za to że go pobiłeś gdy
odbierałam cię z komendy, wyjaśnić to że nie jesteśmy parą i
przeprosić Mikołaja za to że stwierdziłeś że jest pedofilem i
gwałci swoje córki. A i Krzyśka przeproś za to że obrzygałeś
mu buty i tapicerkę w aucie.
-Ja
to wszystko zrobiłem.
-Tak
ty. A po śniadaniu masz się stąd wynosić i nigdy nie wracać.
-Przepraszam.
-Nawet
nie chcę tego słyszeć, mam gdzieś twoje przepraszam.
-Ale....
-Żadnego
ale bo się rozmyślę i wyrzucę cię stąd zanim zaczniesz jeść
śniadanie.- Krzyknęła na mężczyznę i wróciła do swojego
poprzedniego zajęcia. W milczeniu zjedli śniadanie. Potem Jacek
opuścił jej mieszkanie i pojechał wyjaśnić sprawy na komendzie.
Miał szczęście że komendant zrozumiał to że był pijany. Jednak
Mikołaj tak łatwo nie chciał odpuścić. Dominika zawiozła
natomiast Kubę do swojej siostry i pojechała do pracy. Zmęczona
weszła do biura gdzie czekał na nią Paweł.
-Cześć
młoda.
-Hej.-
Odpowiedziała ziewając.
-Ciężka
noc, randka się udała.- Odparł Paweł.
-Nie
było randki, tylko przyjacielskie spotkanie, które Jacek zepsuł.
-A
tak, coś słyszałem.
-No
właśnie, co za dupek. Najpierw mnie zostawia a teraz gdy wraca
myśli że mu wybaczę i na dodatek rozpowiada że jesteśmy
małżeństwem.
-Jak
to zostawia? Wy byliście razem?
-Paweł
proszę cie, nie gadajmy o tym. Nie dziś.
-No
jak wolisz. A zapomniał bym komendant chce cie widzieć.
-Znowu.
-No
coś ostatnio często cię wzywa.
-Za
często, ciekawe co tym razem.
-Obstawiam
na wasze małżeństwo.- Zaśmiał się.
-Zabawne,
bardzo zabawne.
-Wiem,
taki dowcipniś ze mnie.- Paweł się uśmiechnął a Dominika
przebrała się w mundur i poszła do komendanta. Zapukała do drzwi.
-Wejść.-
Powiedział komendant.- O Dominika spodziewałem się ciebie.
-Tak
wiem. Chciał komendant mnie widzieć.
-Nowak
był u mnie. Wyjaśnił mi wszystko.
-Tak
wiem, rozmawiałam z nim rano.
-Jak
to?
-No
tak to, przyszedł do mnie w nocy i błagał o nocleg.
-Słuchaj,
wiesz że on nieźle wczoraj namieszał.
-No
wiem, i wiem że ja też poniosę za to konsekwencje.
-Nie,
spokojnie to nie twoja wina. Z tym ze mamy na głowie górę i robią
kontrole.
-I
co w związku z tym?
-Wysyłam
cie na przymusowy urlop.
-Ale,
nie może komendant.
-To
dla dobra wszystkich, już postanowione.
-Ale
ja mam syna nie mogę tak iść teraz na przymusowy urlop.
-A
masz inne rozwiązanie?
-Ale
rozwiązanie czego?
-Kontroli,
góra twierdzi że masz romans z Jackiem, chcą was sprawdzić.
-No
to niech sprawdzają. Nie mam nic do ukrycia.
-Proszę
ze mną nie dyskutować. Przebież się w cywilne ciuchy. Masz urlop
do końca tego tygodnia.
-Ale
szefie....
-Gdyby
to ode mnie zależało to bym cię na urlop nie wysłał to rozkaz
góry. Odmelduj się.
-Tak
jest.- Dominika zdenerwowana opuściła biuro komendanta. Przebrała
się w cywilne rzeczy i wróciła do domu. W drodze powrotnej
zadzwoniła do Krzyśka i umówiła się z nim na krótki spacer w
trakcie przerwy. Wzięła szybki prysznic, ubrała niebieską koszulę
i ciemne jeansy, do tego czarne buty na delikatnym obcasie i wyszła
z mieszkania. Przed drzwiami czekał na nią Jacek.
-Co
chcesz?
-Przepraszam,
to dla ciebie.- Podał jej bukiet czerwonych róż.
-To
wszystko śpieszę się.- Powiedziała.
-Gdzie?
-Umówiłam
się, ale to raczej nie twoja sprawa.
-No
nie, to mnie nie interesuje.
-I
prawidłowo a teraz się przesuń bo chciała bym przejść.- Odparła
a Jacek delikatnie się przesunął. Dominika otarła się o niego.
Dzieliły ich centymetry. Oboje czuli swoje oddechy. Spojrzeli sobie
głęboko w oczy.
-Przepraszam.-
Powiedział Jacek i delikatnie się odsunął.
-Nic
się nie stało.- Odparła dziewczyna. Zbliżyli się do siebie
jeszcze na chwilę. Jacek położył swą dłoń na jej ramieniu i
delikatnie zaczął nią błądzić po jej szyi. Dominika zamknęła
oczy i poczuła jego ciepłe wargi na swoich. Spotkali się w
namiętnym pocałunku. Mężczyzna również zamknął oczy. Po
chwili jednak oboje przerwali. Popatrzyli sobie głęboko w oczy i
zeszli na dół. Jacek odprowadził ją do auta. Potem udał się w
kierunku swojego mieszkania. Dominika natomiast pojechała na
spotkanie z przyjacielem. Rozmawiali dobrą godzinę, potem Krzysiek
musiał wrócić do pracy. Dziewczyna jednak nie powiedziała mu o
spotkaniu z Jackiem. Byłą bowiem poirytowana zachowaniem
komendanta, który ją zawiesił. Około południa dziewczyna
odebrała Kubusia od siostry i wróciła z nim do domu. Puściła mu
w tv bajki i poszła do kuchni przygotować obiad. Około 15 był
gotowy a w mieszkaniu pojawił się Krzysiek. Zjedli wspólnie
posiłek. Dominika położyła się spać a Krzysiek zajmował się w
tym czasie Kubą. Na wieczór kobieta poszła umyć syna i
przygotowała kolację. Potem położyła go spać przy okazji
opowiadając mu bajkę na dobranoc. Kubuś zasnął około 20.
Krzysiek również był zmęczony i udał się d swojego pokoju spać.
Dominika wzięła prysznic, przebrała się w piżamę i położyła
na łóżku. Nie mogła zasnąć, cały czas myślała o Jacku i ich
spotkaniu. Czuła w brzuchu motylki na samą myśl o nim, a co
dopiero w trakcie ich pocałunku. Tego się nie spodziewała. Ale
była pewna jednego, nadal kocha Jacka. Mimo to boi się z nim
związać. Z rozmyślań wyrwał ją płacz dziecka. Wstała więc z
łóżka i udała się dwa kroki dalej, do łóżeczka Kuby. Chłopiec
strasznie płakał. Kobieta wzięła go na ręce i zaczęła
uspokajać. Nie było to łatwe, mały miał koszmar i za wszelką
cenę nie chciał spać sam. Dominika położyła go więc na swoim
łóżku i przykryła kołdrą. Sama położyła się obok,
nakrywając się kocem. Noc zapowiadała się bardzo długa i gorąca.
Kuba zasnął dopiero po dwóch godzinach. Jej nie było to dane, co
chwila się przebudzała. Każdy szmer ją budził. Kuba natomiast
miał kolejny koszmar. Rano Dominika przygotowała dla wszystkich
śniadanie, które pierwszy raz od kilku tygodni zjedli całą
trójką. Około 8.30 Krzysiek pojechał do pracy. Kuba poszedł się
bawić do salonu a kobieta w tym czasie sprzątała po wspólnie
zjedzonym posiłku. Zrobiła sobie kawę. Potem zadzwoniła do swojej
siostry, która jak się okazało dzwoniła do niej w nocy, jednak
dziewczyna nie odebrała bo spała a telefon zostawiła w kuchni i
nie słyszała dzwonka. Kobiety się pośmiały i umówiły na
następny dzień na wypad na zakupy. Dominika skończywszy rozmawiać
z siostrą, udała się do salonu i siadła na podłodze obok synka.
-W
co się bawisz?- Zapytała widząc chłopca, budującego coś z
klocków.
-Buduję
nasz dom.- Odparł.- A chcesz dużą czy małą kuchnię?
-Jaką
zbudujesz taką chcę.
-Czyli
dużą, będziesz mi tam robić dużo naleśników.- Powiedział i
zrobił maślane oczka.
-A
rozumiem, to taka aluzja że mam ci je usmażyć.- Powiedziała i
zaczęła łaskotać syna.
-Co
to znaczy Aluzja?- Zapytał po chwili chłopiec.
-Aluzja
to znaczy że nie mówisz czegoś bezpośrednio tylko starasz się
wyjaśnić ale....używasz innych słów. Rozumiesz?
-Nie.
-No
tak jak powiedziałeś o kuchni, że będę mogła ci smażyć więcej
naleśników, a ja zrozumiałam że chcesz abym ci je teraz usmażyła.
-Aaaa....czyli
jak wujek Krzysiek wraca z pracy i pyta się co na obiad to znaczy że
jest głodny?
-Tak
dokładnie w ten sposób.
-To
zrobisz mi naleśniki?
-No
zrobię, zrobię. Chcesz obejrzeć bajki czy będziesz dalej budował
mi kuchnię?
-Bajki.
-No
dobra, to co Nodii czy Kubuś Puchatek?
-Niedźwiadek.
-No
dobrze, zaraz ci włączę.- Tak jak powiedziała tak zrobiła,
puściła Kubusiowi bajki i udała się do kuchni zrobić obiecane
naleśniki. Gdy zaczęła smażyć do kuchni wpadł Kuba. Miał
nietęgą minę.
-Głupie
bajki.
-O
co się stało?
-Skończył
się Niedźwiadek i lecą Muminki.- Powiedział ze łzami w oczach.
-Spokojnie,
naleśniki są gotowe. Proszę bardzo.- Powiedziała i postawiła na
stole talerz z naleśnikami. Kuba wdrapał się na krzesło i zaczął
jeść. Nawet się nie spostrzegli a nie zostało nic.
-Mama,
a pójdziemy na plac zabaw? Plosę.- Powiedział Kuba i zrobił swoje
piękne maślane oczka.
-Pójdziemy,
ale najpierw posprzątam.
-Dobrze.-
Uradował się i pobiegł do pokoju bawić się.
-Kubuś,
chodź na chwilkę.- Krzyknęła po chwili Dominika.
-Tak
mamo?
-A
zabawki posprzątałeś?
-Nie.-
Odparł i ze spuszczoną głową poszedł do salonu. Zaczął
sprzątać zabawki. Po chwili Dominika dołączyła do niego. Około
12.30 zadzwoniła do Krzyśka że wybiera się z małym na spacer do
parku. Mężczyzna od razu wiedział że kobieta chce się spotkać.
Tak jak ustalili o godzinie 12.40 Dominika opuściła mieszkanie i
poszła z Kubą na plac zabaw. Szli około dziesięciu minut,
chłopiec widząc swoich kolegów, od razu pobiegł się bawić.
Kobieta usiadła na ławce naprzeciwko placu zabaw, tak aby mieć oko
na małego Kubusia, czekała na przyjście Krzyśka.
-Cześć,
przepraszam za spóźnienie.- Powiedział mężczyzna podchodząc do
kobiety.
-Nic
się nie stało.- Odparła Dominika i przytuliła przyjaciela na
powitanie.
-Długo
czekasz?
-Nie
przed chwilką przyszłam.
-Usiądźmy,
chciałaś o czymś pogadać.- Stwierdził Krzysiek i przyjaciele
usiedli na ławce.
-Widziałam
się z Jackiem.- Odparła kobieta a mężczyzna miał niepewną minę.
-Ale...po
co...co chciał?- Zapytał. Dominika opowiedziała mu o sobie i
Jacku. Gdy kobieta opowiadała o swoim spotkaniu, z oddali ktoś
obserwował parę przyjaciół i robił im z ukrycia zdjęcia. Byli
oni tak zajęci rozmową że nawet tego nie zauważyli. W pewnym
momencie rozmowę przerwał im Kuba.
-Wujek.-
Krzyknął chłopiec i podbiegł do mężczyzny. Krzysztof wziął go
na ręce i się z nim przywitał.
-Cześć,
ale ty od rana urosłeś.- Zaśmiał się mężczyzna.
-Wujek,
zrób mi samolota.- Poprosił go chłopiec.
-No
dobra ale tylko raz.- Chłopiec kiwną głową na zgodę a Krzysztof
zrobił mu tak zwany samolot. Kuba pośmiał się chwilkę z wujkiem
i wrócił do zabawy.
-No
dobra, ja muszę już lecieć do pracy. Wiesz jak jest. A ty się
trzymaj.
-No
oczywiście, widzimy się po obiedzie.
-Niech
będzie. Cześć Kubuś.- Krzyknął Krzysztof a Kuba przybiegł się
pożegnać. Przytulił swojego wujka, potem Dominika na pożegnanie
przytuliła przyjaciela. Rozeszli się w swoich kierunkach. Kobieta z
synkiem posiedziała jeszcze chwilkę w parku, a potem wróciła do
domu, bo zaczęło robić się zimno. Nie zwracała uwagi na to że
ktoś ją śledzi. Weszła do mieszkania zamykając za sobą drzwi.
Zdjęła Kubie kurtkę i buty. Chłopiec poszedł się bawić a
Dominika udała się do kuchni przygotować obiad. W międzyczasie
usłyszała dzwonek do drzwi. Przestraszyła się że to może być
Jacek. Mimo to otworzyła. Za drzwiami nie było Jacka, stał tam
bowiem starszy mężczyzna z brodą w podartych ubraniach. W ręku
jednak miał drogi aparat. Kobieta od razu pomyślała że jest to
podejrzane.
-Pani
Dominika Jackowska?- Zapytał ochrypłym głosem. Kobieta stanęła
zaskoczona, nie mogła uwierzyć w to co widzi. Od razu poznała ten
głos.
-Nie,
musiał mnie Pan z kimś pomylić.- Odparła i w tym momencie
podbiegł do niej Kuba, zaciekawiony tym kto ich odwiedził.
-Mama
kto to?- Zapytał z ciekawości.
-Nie
wiem synku Pan pomylił adres.- Odparła kobieta.
-Naprawdę
mnie nie poznajesz?- Zapytał mężczyzna.
-Przepraszam
ale naprawdę musiał mnie Pan z kimś pomylić.
-To
mój wnuk?- Zapytał mężczyzna i zbliżył się do chłopca.
-Nie,
już mówiłam że musiał nas Pan z kimś pomylić.- Krzyknęła
Dominika i stanęła między chłopcem a mężczyzną.- Proszę
opuścić moje mieszkanie bo wezwę policję.- Dodała po chwili.
Mężczyzna od razu się wycofał. Zamknęła szybko drzwi na klucz i
zabrała syna do salonu.
-Pobaw
się, mama zrobi w tym czasie obiad.- Powiedziała a chłopiec
wykonał jej polecenie. Dominika ze łzami w oczach udała się do
kuchni i zaczęła gotować. Z każdą chwila wracały jej złe
wspomnienia z dzieciństwa. Do oczu napływało jej coraz więcej
łez. Nie mogąc opanować emocji udała się do łazienki. Wiedziała
że Kuba tam nie wejdzie i nie zobaczy jak płacze. Usiadła na
krawędzi wanny i rozpłakała się na dobre. Czas płynął
niezmiernie szybko. Kobieta usłyszała przekręcający się klucz w
drzwiach, a potem radość Kuby że Krzysiek wrócił.
-Dominika
gdzie jesteś?- Zapytał mężczyzna nie widząc przyjaciółki która
zazwyczaj była się przywitać jeszcze przed Kubą.
-W
łazience, zaraz wyjdę.- Krzyknęła, przemyła twarz i wyszła z
łazienki.
-Płakałaś?-
Zapytał widząc zaczerwienione oczy przyjaciółki.
-Nie,
znaczy się, kroiłam cebulę.- Odrzekła.
-Ok,
to ja biorę małego i jadę do mojego brata. Będziemy wieczorem.
-Jasne,
rzeczy masz na kanapie.- Powiedziała Dominika i wskazała dłonią
na mały plecak znajdujący się na kanapie. Krzysztof zabrał rzeczy
oraz Kubę i wyszedł z mieszkania. Kobieta udała się do kuchni.
Przy stole siedział ten sam mężczyzna który ją dziś odwiedził.
-Co
tu robisz?- Zapytała zdenerwowanym głosem, a do oczu ponownie
napłynęły jej łzy.
-Jednak
mnie poznajesz.- Odrzekł mężczyzna.
-Jak
tu wszedłeś?
-Twój
mąż mnie wpuścił.
-Czego
chcesz?
-Porozmawiać.
-Z
tego co wiem to nie mamy o czym.- Krzyknęła kobieta.
-Owszem
mamy.
-Wynoś
się stąd.- Wrzasnęła i pokazała dłonią na drzwi.
-Córeczko,
wybacz mi.
-Córeczko,
nie masz córki, a na pewno ja nią nie jestem.- Krzyknęła.
-Dominisia,
przepraszam.- Mężczyzna wstał od stołu i podszedł do kobiety.
-Nie
zbliżaj się do mnie. Powiedziałam nie zbliżaj się.- Krzyknęła
a po policzku zaczęły spływać jej łzy. Mężczyzna podszedł do
niej i chwycił za jej dłoń.- Nie dotykaj mnie.- Ponownie krzyknęła
próbując się uwolnić. Mężczyzna był jednak silniejszy.
-Córeczko.-
Powiedział a kobieta cofnęła się do tyłu.
-Wynoś
się stąd.- Krzyknęła ponownie a do jej mieszkania wszedł Jacek.
Mężczyzna od razu puścił Dominikę i odsunął się od niej. Ona
natomiast podbiegła do Jacka i się w niego wtuliła.
-Spokojnie.-
Odparł i spojrzał jej prosto w oczy.
-Zabierz
go stąd. Błagam cię.- Powiedziała nie puszczając Jacka. Ten bez
słowa złapał go za podartą koszulę i wyprowadził z mieszkania.
Dominika w tym czasie zadzwoniła na policję, która zjawiła się
po 10 minutach.
-Co
tu się stało?- Zapytał jeden z funkcjonariuszy.
-Wtargnął
do mojego mieszkania.- Powiedziała Dominika ze łzami w oczach.
-Jak
tu przyszedłem to ją szarpał.- Dodał Jacek a drugi z
funkcjonariuszy trzymał mężczyznę.
-To
już z córką nie można porozmawiać.- Odparł mężczyzna.
-Z
córką, człowieku masz zakaz zbliżania się do mnie na odległość
30 metrów.- Krzyknęła Dominika a w jej oczach ponownie pojawiły
się łzy. Funkcjonariusze i Jacek stali osłupieni po tym co przed
chwilą usłyszeli.
-No
to wyjaśni nam Pan to na komendzie.- Funkcjonariusz wyprowadził
mężczyznę.
-Proszę,
to wezwanie, musisz złożyć wyjaśnienia.- Odparł drugi z
funkcjonariuszy i opuścił jej mieszkanie.
-Zawieziesz
mnie?- Zapytała a mężczyzna wciąż stał zaskoczony.- Nie mam
kogo o to poprosić a ty i tak pewnie będziesz musiał złożyć
wyjaśnienia.
-Co?-
Jacek jakby wybudził się z transu.
-Zawieziesz
mnie?
-Tak
jasne, i tak będę musiał złożyć zeznania.
-No
właśnie.- Odparła i wtuliła się w mężczyznę. Był totalnie
zaskoczony, mimo to również ją przytulił.
-Spokojnie
już wszystko dobrze.- Powiedział.- Jedźmy już im szybciej to
załatwimy tym lepiej.
-Dobrze.-
Odparła i oboje poszli do samochodu Jacka. Po 15 minutach byli już
na miejscu a Dominika wciąż była roztrzęsiona. Oboje weszli na
komendę i udali się do biura gdzie czekali na funkcjonariuszy,
którzy prowadzili sprawę.
-Zapraszam
do pokoju przesłuchań.- Powiedział jeden z funkcjonariuszy
wchodząc do biura. Oboje weszli niepewnym krokiem do środka.
-Więc
zacznijmy od początku.- Powiedział policjant.
-Co
dokładnie się wydarzyło?- Zapytał drugi, wypełniając raport.
Dominika milczała.
-Jak
przyszedłem to on szarpał Dominikę, znaczy się Panią Jackowską.
Jak mnie zobaczył to ją puścił i wtedy na prośbę Dominiki,
znaczy się Pani Jackowskiej wyprowadziłem go z mieszkania a po
chwili wy się zjawiliście.
-Dobra
możesz mówić Dominika, jesteśmy wśród swoich.- Powiedział
funkcjonariusz.- Dominika a ty co masz nam do powiedzenia?
-Wtargnął
do mnie do mieszkania i mnie szarpał.
-No
tak ale on twierdzi że wpuścił go twój mąż.
-Nie
mam męża.
-No
dobrze, a o co chodzi z tym zakazem zbliżania się na 30 metrów?
-Macie
to w papierach, nie muszę wam o tym mówić.- Odpowiedziała a do
oczu ponownie napłynęły jej łzy.
-Panowie,
Dominika jeszcze nie jest w stanie, uważam że powinniśmy to
przerwać.- Odrzekł Jacek a policjanci skinęli głowami zgadzając
się. Wszyscy opuścili pokój przesłuchań. Dominika usiadła na
krześle na korytarzu i nakryła dłońmi twarz. Jacek usiadł obok
niej i ją przytulił starając się ja uspokoić.
-Odwieziesz
mnie do domu?- Zapytała po chwili.
-Jasne.-
Odpowiedział i oboje udali się do samochodu. Bardzo szybko znaleźli
się w mieszkaniu kobiety. Gdy wchodzili do niego zadzwonił jej
telefon.
-Przepraszam
to Krzysiek muszę odebrać.- Powiedziała i odebrała.
-Dominika
słuchaj zostanę z Kubą u Radka na noc.
-A
mogę wiedzieć dlaczego?
-Zepsuł
mi się samochód.
-No
dobra.
-A
ty płaczesz?
-Nie
nie, spałam.
-A
to przepraszam nie chciałem cie obudzić.
-Potrzebujecie
czegoś?
-Nie,
spakowałaś nas jak byśmy jechali na tydzień.
-No
tak, matczyna intuicja.
-Dobra
ja kończę. Jak coś to dzwoń.
-Oczywiście,
ucałuj Kubusia ode mnie.
-Ma
się rozumieć. Spij dobrze.
-Dzięki.-
Odparła i rozłączyła się. Razem z Jackiem weszli do mieszkania.
-To
ja będę już jechał.- Odrzekł Jacek i ruszył w stronę drzwi.
-Jacek.-
Kobieta chwyciła go za dłoń.
-Zostań,
nie chcę być sama.
-Spokojnie,
nic ci nie grozi.- Mężczyzna ją przytulił.
-Dziękuję.
-Za
co?
-Za
pomoc, gdybyś się nie pojawił to nie wiem jak by się to
skończyło.- Dominika znów zaczęła płakać.
-Nic
by się nie stało. Przyjechałem przecież, nie myśl już o tym.-
Pocałował ją w czółko. Oboje udali się do kuchni.
-Zrobić
ci kawy?
-No
w sumie jedna mi nie zaszkodzi.- Zaśmiał się. Dominiaka
przygotowała dwie kawy i oboje udali się do salonu. Siedli na
kanapie i zaczęli rozmawiać.
-Powiedz
mi o co tak naprawdę w tym chodzi?- Zapytał po chwili rozmowy
Jacek.
-To
mój biologiczny ojciec. Miałam wtedy 8 lat. On bił mnie i mamę.
Zabił ją a potem.- Dziewczyna zaczęła płakać.-On potem mnie...
-Spokojnie.
Już wszystko jest dobrze.- Powiedział Jacek i przytulił kobietę.
Wtuliła się w niego. Bardzo tego potrzebowała. Siedzieli tak w
ciszy, robiło się coraz później. Dominika zasnęła w objęciach
Jacka. Gdy tylko spostrzegł że dziewczyna śpi, od razu zaniósł
ją do sypialni i przykrył kołdrą. Wyjął z szafy dodatkową
pościel. Doskonale pamiętał gdzie dziewczyna ją trzyma.
Przygotował sobie kanapę w salonie. Już miał się kłaść, gdy
usłyszał krzyk dziewczyny. Wbiegł do sypialni i zobaczył że
siedzi na łóżku i płacze. Usiadł obok niej i ją przytulił
starając się ją uspokoić. Po chwili kobieta ponownie zasnęła a
on nie za bardzo miał jak wyjść tak aby jej nie obudzić. Zmęczony
wydarzeniami tego dnia, zasnął obejmując dziewczynę.