poniedziałek, 29 sierpnia 2016

2.8

Jacek obudził się z ogromnym bólem głowy. Bardzo mrużył oczy ze względu na oślepiające go promienie słońca. Po chwili spostrzegł że nie jest w swoim mieszkaniu. Nie te meble inne kolory ścian. Dominika w tym czasie szykowała śniadanie. Obok kanapy na której spał Jacek przeszedł mężczyzna. Już raz go widział. Przed komendą, wczorajszego dnia jak przyjechał po Dominikę. Zdziwił się mocno że właśnie jego widzi. Mężczyzna udał się do kuchni. Przytulił Dominikę od tyłu i dał buziaka w policzek.
-Cześć piękna.
-Cześć Krzysiek, szybko wstałeś.
-Późno, muszę się do pracy zbierać.
-Nie zjesz z nami śniadania?- Dominika posmutniała.
-Przepraszam ale nie dziś.- Odparł Krzysiek i ponownie pocałował dziewczynę w policzek.
-Ale co to już idziesz? Nawet kawy nie wypijesz?
-Przepraszam piękna zjem coś na mieście.
-Serio, znów będziesz się truł jakimś kebabem na mieście.
-No taki los. Lecę, ucałuj ode mnie Kubusia. Pa.- Pocałowali się w policzek i Krzysiek opuścił mieszkanie. Dominika wróciła do przygotowywania śniadania. Nagle do kuchni przybiegł mały chłopiec. Jacek był bardzo zdziwiony. Cały czas przecierał oczy, był pewien że to sen. Dominika wzięła chłopca na ręce.
-Cześć, nie możesz spać?
-Nie.- Odparł chłopiec i wtulił się w kobietę.
-To co chcesz na śniadanie?
-Jajecznicę.- Powiedział i zrobił maślane oczka którym Dominika nie potrafiła odmówić.
-Dobra ale mi pomożesz?- Powiedziała a chłopiec kiwnął głową potwierdzając.
-Kim jest ten pan?- Zapytał Kubuś gdy Dominika posadziła go na blacie.
-Mój kolega.
-A co on tu robi i czemu tak się na nas patrzy?
-Nocował u nas, a patrzy się bo właśnie wstał.- Dominika odwróciła się w stronę Jacka.- Zapraszam śpiącą królewnę na śniadanie.
-Śpiąca królewna.- Zaśmiał się Kubuś.
-Yyyy co ja tu robię?-Zapytał Jacek zaspanym jeszcze głosem.
-Spałeś.- Odparła Dominika, zdenerwowanym głosem.
-No tyle to wiem, a jak ja się tu znalazłem?
-Lepiej nie pytaj.
-Pan przyszedł w nocy, znaczy się nie przyszedł. Mamo a czemu ten Pan w nocy nie chodził tylko się czołgał?
-Bo był zmęczony.- Odparła Dominika.
-Czym?- Kuba dalej wypytywał i nie miał zamiaru przestać.
-Pracą synku, a teraz jedz, bo ci wystygnie.
-Ale ty tak nie wracasz z pracy.
-Tak wiem. Jedz.- Odparła Dominika rzucając na Jacka złośliwe spojrzenie.
-Nie wiedziałem że masz syna.
-Niespodzianka, tak samo jak ja nie wiedziałam że jesteśmy małżeństwem.
-O czym ty mówisz?
-O tym co wczoraj naopowiadałeś komendantowi.
-Komendantowi?
-No....i nie tylko jemu. Masz czas do wieczora aby to wszystko odkręcić.
-O czym ty mówisz?
-O tym że masz przeprosić komendanta za to że go pobiłeś gdy odbierałam cię z komendy, wyjaśnić to że nie jesteśmy parą i przeprosić Mikołaja za to że stwierdziłeś że jest pedofilem i gwałci swoje córki. A i Krzyśka przeproś za to że obrzygałeś mu buty i tapicerkę w aucie.
-Ja to wszystko zrobiłem.
-Tak ty. A po śniadaniu masz się stąd wynosić i nigdy nie wracać.
-Przepraszam.
-Nawet nie chcę tego słyszeć, mam gdzieś twoje przepraszam.
-Ale....
-Żadnego ale bo się rozmyślę i wyrzucę cię stąd zanim zaczniesz jeść śniadanie.- Krzyknęła na mężczyznę i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia. W milczeniu zjedli śniadanie. Potem Jacek opuścił jej mieszkanie i pojechał wyjaśnić sprawy na komendzie. Miał szczęście że komendant zrozumiał to że był pijany. Jednak Mikołaj tak łatwo nie chciał odpuścić. Dominika zawiozła natomiast Kubę do swojej siostry i pojechała do pracy. Zmęczona weszła do biura gdzie czekał na nią Paweł.
-Cześć młoda.
-Hej.- Odpowiedziała ziewając.
-Ciężka noc, randka się udała.- Odparł Paweł.
-Nie było randki, tylko przyjacielskie spotkanie, które Jacek zepsuł.
-A tak, coś słyszałem.
-No właśnie, co za dupek. Najpierw mnie zostawia a teraz gdy wraca myśli że mu wybaczę i na dodatek rozpowiada że jesteśmy małżeństwem.
-Jak to zostawia? Wy byliście razem?
-Paweł proszę cie, nie gadajmy o tym. Nie dziś.
-No jak wolisz. A zapomniał bym komendant chce cie widzieć.
-Znowu.
-No coś ostatnio często cię wzywa.
-Za często, ciekawe co tym razem.
-Obstawiam na wasze małżeństwo.- Zaśmiał się.
-Zabawne, bardzo zabawne.
-Wiem, taki dowcipniś ze mnie.- Paweł się uśmiechnął a Dominika przebrała się w mundur i poszła do komendanta. Zapukała do drzwi.
-Wejść.- Powiedział komendant.- O Dominika spodziewałem się ciebie.
-Tak wiem. Chciał komendant mnie widzieć.
-Nowak był u mnie. Wyjaśnił mi wszystko.
-Tak wiem, rozmawiałam z nim rano.
-Jak to?
-No tak to, przyszedł do mnie w nocy i błagał o nocleg.
-Słuchaj, wiesz że on nieźle wczoraj namieszał.
-No wiem, i wiem że ja też poniosę za to konsekwencje.
-Nie, spokojnie to nie twoja wina. Z tym ze mamy na głowie górę i robią kontrole.
-I co w związku z tym?
-Wysyłam cie na przymusowy urlop.
-Ale, nie może komendant.
-To dla dobra wszystkich, już postanowione.
-Ale ja mam syna nie mogę tak iść teraz na przymusowy urlop.
-A masz inne rozwiązanie?
-Ale rozwiązanie czego?
-Kontroli, góra twierdzi że masz romans z Jackiem, chcą was sprawdzić.
-No to niech sprawdzają. Nie mam nic do ukrycia.
-Proszę ze mną nie dyskutować. Przebież się w cywilne ciuchy. Masz urlop do końca tego tygodnia.
-Ale szefie....
-Gdyby to ode mnie zależało to bym cię na urlop nie wysłał to rozkaz góry. Odmelduj się.
-Tak jest.- Dominika zdenerwowana opuściła biuro komendanta. Przebrała się w cywilne rzeczy i wróciła do domu. W drodze powrotnej zadzwoniła do Krzyśka i umówiła się z nim na krótki spacer w trakcie przerwy. Wzięła szybki prysznic, ubrała niebieską koszulę i ciemne jeansy, do tego czarne buty na delikatnym obcasie i wyszła z mieszkania. Przed drzwiami czekał na nią Jacek.
-Co chcesz?
-Przepraszam, to dla ciebie.- Podał jej bukiet czerwonych róż.
-To wszystko śpieszę się.- Powiedziała.
-Gdzie?
-Umówiłam się, ale to raczej nie twoja sprawa.
-No nie, to mnie nie interesuje.
-I prawidłowo a teraz się przesuń bo chciała bym przejść.- Odparła a Jacek delikatnie się przesunął. Dominika otarła się o niego. Dzieliły ich centymetry. Oboje czuli swoje oddechy. Spojrzeli sobie głęboko w oczy.
-Przepraszam.- Powiedział Jacek i delikatnie się odsunął.
-Nic się nie stało.- Odparła dziewczyna. Zbliżyli się do siebie jeszcze na chwilę. Jacek położył swą dłoń na jej ramieniu i delikatnie zaczął nią błądzić po jej szyi. Dominika zamknęła oczy i poczuła jego ciepłe wargi na swoich. Spotkali się w namiętnym pocałunku. Mężczyzna również zamknął oczy. Po chwili jednak oboje przerwali. Popatrzyli sobie głęboko w oczy i zeszli na dół. Jacek odprowadził ją do auta. Potem udał się w kierunku swojego mieszkania. Dominika natomiast pojechała na spotkanie z przyjacielem. Rozmawiali dobrą godzinę, potem Krzysiek musiał wrócić do pracy. Dziewczyna jednak nie powiedziała mu o spotkaniu z Jackiem. Byłą bowiem poirytowana zachowaniem komendanta, który ją zawiesił. Około południa dziewczyna odebrała Kubusia od siostry i wróciła z nim do domu. Puściła mu w tv bajki i poszła do kuchni przygotować obiad. Około 15 był gotowy a w mieszkaniu pojawił się Krzysiek. Zjedli wspólnie posiłek. Dominika położyła się spać a Krzysiek zajmował się w tym czasie Kubą. Na wieczór kobieta poszła umyć syna i przygotowała kolację. Potem położyła go spać przy okazji opowiadając mu bajkę na dobranoc. Kubuś zasnął około 20. Krzysiek również był zmęczony i udał się d swojego pokoju spać. Dominika wzięła prysznic, przebrała się w piżamę i położyła na łóżku. Nie mogła zasnąć, cały czas myślała o Jacku i ich spotkaniu. Czuła w brzuchu motylki na samą myśl o nim, a co dopiero w trakcie ich pocałunku. Tego się nie spodziewała. Ale była pewna jednego, nadal kocha Jacka. Mimo to boi się z nim związać. Z rozmyślań wyrwał ją płacz dziecka. Wstała więc z łóżka i udała się dwa kroki dalej, do łóżeczka Kuby. Chłopiec strasznie płakał. Kobieta wzięła go na ręce i zaczęła uspokajać. Nie było to łatwe, mały miał koszmar i za wszelką cenę nie chciał spać sam. Dominika położyła go więc na swoim łóżku i przykryła kołdrą. Sama położyła się obok, nakrywając się kocem. Noc zapowiadała się bardzo długa i gorąca. Kuba zasnął dopiero po dwóch godzinach. Jej nie było to dane, co chwila się przebudzała. Każdy szmer ją budził. Kuba natomiast miał kolejny koszmar. Rano Dominika przygotowała dla wszystkich śniadanie, które pierwszy raz od kilku tygodni zjedli całą trójką. Około 8.30 Krzysiek pojechał do pracy. Kuba poszedł się bawić do salonu a kobieta w tym czasie sprzątała po wspólnie zjedzonym posiłku. Zrobiła sobie kawę. Potem zadzwoniła do swojej siostry, która jak się okazało dzwoniła do niej w nocy, jednak dziewczyna nie odebrała bo spała a telefon zostawiła w kuchni i nie słyszała dzwonka. Kobiety się pośmiały i umówiły na następny dzień na wypad na zakupy. Dominika skończywszy rozmawiać z siostrą, udała się do salonu i siadła na podłodze obok synka.
-W co się bawisz?- Zapytała widząc chłopca, budującego coś z klocków.
-Buduję nasz dom.- Odparł.- A chcesz dużą czy małą kuchnię?
-Jaką zbudujesz taką chcę.
-Czyli dużą, będziesz mi tam robić dużo naleśników.- Powiedział i zrobił maślane oczka.
-A rozumiem, to taka aluzja że mam ci je usmażyć.- Powiedziała i zaczęła łaskotać syna.
-Co to znaczy Aluzja?- Zapytał po chwili chłopiec.
-Aluzja to znaczy że nie mówisz czegoś bezpośrednio tylko starasz się wyjaśnić ale....używasz innych słów. Rozumiesz?
-Nie.
-No tak jak powiedziałeś o kuchni, że będę mogła ci smażyć więcej naleśników, a ja zrozumiałam że chcesz abym ci je teraz usmażyła.
-Aaaa....czyli jak wujek Krzysiek wraca z pracy i pyta się co na obiad to znaczy że jest głodny?
-Tak dokładnie w ten sposób.
-To zrobisz mi naleśniki?
-No zrobię, zrobię. Chcesz obejrzeć bajki czy będziesz dalej budował mi kuchnię?
-Bajki.
-No dobra, to co Nodii czy Kubuś Puchatek?
-Niedźwiadek.
-No dobrze, zaraz ci włączę.- Tak jak powiedziała tak zrobiła, puściła Kubusiowi bajki i udała się do kuchni zrobić obiecane naleśniki. Gdy zaczęła smażyć do kuchni wpadł Kuba. Miał nietęgą minę.
-Głupie bajki.
-O co się stało?
-Skończył się Niedźwiadek i lecą Muminki.- Powiedział ze łzami w oczach.
-Spokojnie, naleśniki są gotowe. Proszę bardzo.- Powiedziała i postawiła na stole talerz z naleśnikami. Kuba wdrapał się na krzesło i zaczął jeść. Nawet się nie spostrzegli a nie zostało nic.
-Mama, a pójdziemy na plac zabaw? Plosę.- Powiedział Kuba i zrobił swoje piękne maślane oczka.
-Pójdziemy, ale najpierw posprzątam.
-Dobrze.- Uradował się i pobiegł do pokoju bawić się.
-Kubuś, chodź na chwilkę.- Krzyknęła po chwili Dominika.
-Tak mamo?
-A zabawki posprzątałeś?
-Nie.- Odparł i ze spuszczoną głową poszedł do salonu. Zaczął sprzątać zabawki. Po chwili Dominika dołączyła do niego. Około 12.30 zadzwoniła do Krzyśka że wybiera się z małym na spacer do parku. Mężczyzna od razu wiedział że kobieta chce się spotkać. Tak jak ustalili o godzinie 12.40 Dominika opuściła mieszkanie i poszła z Kubą na plac zabaw. Szli około dziesięciu minut, chłopiec widząc swoich kolegów, od razu pobiegł się bawić. Kobieta usiadła na ławce naprzeciwko placu zabaw, tak aby mieć oko na małego Kubusia, czekała na przyjście Krzyśka.
-Cześć, przepraszam za spóźnienie.- Powiedział mężczyzna podchodząc do kobiety.
-Nic się nie stało.- Odparła Dominika i przytuliła przyjaciela na powitanie.
-Długo czekasz?
-Nie przed chwilką przyszłam.
-Usiądźmy, chciałaś o czymś pogadać.- Stwierdził Krzysiek i przyjaciele usiedli na ławce.
-Widziałam się z Jackiem.- Odparła kobieta a mężczyzna miał niepewną minę.
-Ale...po co...co chciał?- Zapytał. Dominika opowiedziała mu o sobie i Jacku. Gdy kobieta opowiadała o swoim spotkaniu, z oddali ktoś obserwował parę przyjaciół i robił im z ukrycia zdjęcia. Byli oni tak zajęci rozmową że nawet tego nie zauważyli. W pewnym momencie rozmowę przerwał im Kuba.
-Wujek.- Krzyknął chłopiec i podbiegł do mężczyzny. Krzysztof wziął go na ręce i się z nim przywitał.
-Cześć, ale ty od rana urosłeś.- Zaśmiał się mężczyzna.
-Wujek, zrób mi samolota.- Poprosił go chłopiec.
-No dobra ale tylko raz.- Chłopiec kiwną głową na zgodę a Krzysztof zrobił mu tak zwany samolot. Kuba pośmiał się chwilkę z wujkiem i wrócił do zabawy.
-No dobra, ja muszę już lecieć do pracy. Wiesz jak jest. A ty się trzymaj.
-No oczywiście, widzimy się po obiedzie.
-Niech będzie. Cześć Kubuś.- Krzyknął Krzysztof a Kuba przybiegł się pożegnać. Przytulił swojego wujka, potem Dominika na pożegnanie przytuliła przyjaciela. Rozeszli się w swoich kierunkach. Kobieta z synkiem posiedziała jeszcze chwilkę w parku, a potem wróciła do domu, bo zaczęło robić się zimno. Nie zwracała uwagi na to że ktoś ją śledzi. Weszła do mieszkania zamykając za sobą drzwi. Zdjęła Kubie kurtkę i buty. Chłopiec poszedł się bawić a Dominika udała się do kuchni przygotować obiad. W międzyczasie usłyszała dzwonek do drzwi. Przestraszyła się że to może być Jacek. Mimo to otworzyła. Za drzwiami nie było Jacka, stał tam bowiem starszy mężczyzna z brodą w podartych ubraniach. W ręku jednak miał drogi aparat. Kobieta od razu pomyślała że jest to podejrzane.
-Pani Dominika Jackowska?- Zapytał ochrypłym głosem. Kobieta stanęła zaskoczona, nie mogła uwierzyć w to co widzi. Od razu poznała ten głos.
-Nie, musiał mnie Pan z kimś pomylić.- Odparła i w tym momencie podbiegł do niej Kuba, zaciekawiony tym kto ich odwiedził.
-Mama kto to?- Zapytał z ciekawości.
-Nie wiem synku Pan pomylił adres.- Odparła kobieta.
-Naprawdę mnie nie poznajesz?- Zapytał mężczyzna.
-Przepraszam ale naprawdę musiał mnie Pan z kimś pomylić.
-To mój wnuk?- Zapytał mężczyzna i zbliżył się do chłopca.
-Nie, już mówiłam że musiał nas Pan z kimś pomylić.- Krzyknęła Dominika i stanęła między chłopcem a mężczyzną.- Proszę opuścić moje mieszkanie bo wezwę policję.- Dodała po chwili. Mężczyzna od razu się wycofał. Zamknęła szybko drzwi na klucz i zabrała syna do salonu.
-Pobaw się, mama zrobi w tym czasie obiad.- Powiedziała a chłopiec wykonał jej polecenie. Dominika ze łzami w oczach udała się do kuchni i zaczęła gotować. Z każdą chwila wracały jej złe wspomnienia z dzieciństwa. Do oczu napływało jej coraz więcej łez. Nie mogąc opanować emocji udała się do łazienki. Wiedziała że Kuba tam nie wejdzie i nie zobaczy jak płacze. Usiadła na krawędzi wanny i rozpłakała się na dobre. Czas płynął niezmiernie szybko. Kobieta usłyszała przekręcający się klucz w drzwiach, a potem radość Kuby że Krzysiek wrócił.
-Dominika gdzie jesteś?- Zapytał mężczyzna nie widząc przyjaciółki która zazwyczaj była się przywitać jeszcze przed Kubą.
-W łazience, zaraz wyjdę.- Krzyknęła, przemyła twarz i wyszła z łazienki.
-Płakałaś?- Zapytał widząc zaczerwienione oczy przyjaciółki.
-Nie, znaczy się, kroiłam cebulę.- Odrzekła.
-Ok, to ja biorę małego i jadę do mojego brata. Będziemy wieczorem.
-Jasne, rzeczy masz na kanapie.- Powiedziała Dominika i wskazała dłonią na mały plecak znajdujący się na kanapie. Krzysztof zabrał rzeczy oraz Kubę i wyszedł z mieszkania. Kobieta udała się do kuchni. Przy stole siedział ten sam mężczyzna który ją dziś odwiedził.
-Co tu robisz?- Zapytała zdenerwowanym głosem, a do oczu ponownie napłynęły jej łzy.
-Jednak mnie poznajesz.- Odrzekł mężczyzna.
-Jak tu wszedłeś?
-Twój mąż mnie wpuścił.
-Czego chcesz?
-Porozmawiać.
-Z tego co wiem to nie mamy o czym.- Krzyknęła kobieta.
-Owszem mamy.
-Wynoś się stąd.- Wrzasnęła i pokazała dłonią na drzwi.
-Córeczko, wybacz mi.
-Córeczko, nie masz córki, a na pewno ja nią nie jestem.- Krzyknęła.
-Dominisia, przepraszam.- Mężczyzna wstał od stołu i podszedł do kobiety.
-Nie zbliżaj się do mnie. Powiedziałam nie zbliżaj się.- Krzyknęła a po policzku zaczęły spływać jej łzy. Mężczyzna podszedł do niej i chwycił za jej dłoń.- Nie dotykaj mnie.- Ponownie krzyknęła próbując się uwolnić. Mężczyzna był jednak silniejszy.
-Córeczko.- Powiedział a kobieta cofnęła się do tyłu.
-Wynoś się stąd.- Krzyknęła ponownie a do jej mieszkania wszedł Jacek. Mężczyzna od razu puścił Dominikę i odsunął się od niej. Ona natomiast podbiegła do Jacka i się w niego wtuliła.
-Spokojnie.- Odparł i spojrzał jej prosto w oczy.
-Zabierz go stąd. Błagam cię.- Powiedziała nie puszczając Jacka. Ten bez słowa złapał go za podartą koszulę i wyprowadził z mieszkania. Dominika w tym czasie zadzwoniła na policję, która zjawiła się po 10 minutach.
-Co tu się stało?- Zapytał jeden z funkcjonariuszy.
-Wtargnął do mojego mieszkania.- Powiedziała Dominika ze łzami w oczach.
-Jak tu przyszedłem to ją szarpał.- Dodał Jacek a drugi z funkcjonariuszy trzymał mężczyznę.
-To już z córką nie można porozmawiać.- Odparł mężczyzna.
-Z córką, człowieku masz zakaz zbliżania się do mnie na odległość 30 metrów.- Krzyknęła Dominika a w jej oczach ponownie pojawiły się łzy. Funkcjonariusze i Jacek stali osłupieni po tym co przed chwilą usłyszeli.
-No to wyjaśni nam Pan to na komendzie.- Funkcjonariusz wyprowadził mężczyznę.
-Proszę, to wezwanie, musisz złożyć wyjaśnienia.- Odparł drugi z funkcjonariuszy i opuścił jej mieszkanie.
-Zawieziesz mnie?- Zapytała a mężczyzna wciąż stał zaskoczony.- Nie mam kogo o to poprosić a ty i tak pewnie będziesz musiał złożyć wyjaśnienia.
-Co?- Jacek jakby wybudził się z transu.
-Zawieziesz mnie?
-Tak jasne, i tak będę musiał złożyć zeznania.
-No właśnie.- Odparła i wtuliła się w mężczyznę. Był totalnie zaskoczony, mimo to również ją przytulił.
-Spokojnie już wszystko dobrze.- Powiedział.- Jedźmy już im szybciej to załatwimy tym lepiej.
-Dobrze.- Odparła i oboje poszli do samochodu Jacka. Po 15 minutach byli już na miejscu a Dominika wciąż była roztrzęsiona. Oboje weszli na komendę i udali się do biura gdzie czekali na funkcjonariuszy, którzy prowadzili sprawę.
-Zapraszam do pokoju przesłuchań.- Powiedział jeden z funkcjonariuszy wchodząc do biura. Oboje weszli niepewnym krokiem do środka.
-Więc zacznijmy od początku.- Powiedział policjant.
-Co dokładnie się wydarzyło?- Zapytał drugi, wypełniając raport. Dominika milczała.
-Jak przyszedłem to on szarpał Dominikę, znaczy się Panią Jackowską. Jak mnie zobaczył to ją puścił i wtedy na prośbę Dominiki, znaczy się Pani Jackowskiej wyprowadziłem go z mieszkania a po chwili wy się zjawiliście.
-Dobra możesz mówić Dominika, jesteśmy wśród swoich.- Powiedział funkcjonariusz.- Dominika a ty co masz nam do powiedzenia?
-Wtargnął do mnie do mieszkania i mnie szarpał.
-No tak ale on twierdzi że wpuścił go twój mąż.
-Nie mam męża.
-No dobrze, a o co chodzi z tym zakazem zbliżania się na 30 metrów?
-Macie to w papierach, nie muszę wam o tym mówić.- Odpowiedziała a do oczu ponownie napłynęły jej łzy.
-Panowie, Dominika jeszcze nie jest w stanie, uważam że powinniśmy to przerwać.- Odrzekł Jacek a policjanci skinęli głowami zgadzając się. Wszyscy opuścili pokój przesłuchań. Dominika usiadła na krześle na korytarzu i nakryła dłońmi twarz. Jacek usiadł obok niej i ją przytulił starając się ja uspokoić.
-Odwieziesz mnie do domu?- Zapytała po chwili.
-Jasne.- Odpowiedział i oboje udali się do samochodu. Bardzo szybko znaleźli się w mieszkaniu kobiety. Gdy wchodzili do niego zadzwonił jej telefon.
-Przepraszam to Krzysiek muszę odebrać.- Powiedziała i odebrała.
-Dominika słuchaj zostanę z Kubą u Radka na noc.
-A mogę wiedzieć dlaczego?
-Zepsuł mi się samochód.
-No dobra.
-A ty płaczesz?
-Nie nie, spałam.
-A to przepraszam nie chciałem cie obudzić.
-Potrzebujecie czegoś?
-Nie, spakowałaś nas jak byśmy jechali na tydzień.
-No tak, matczyna intuicja.
-Dobra ja kończę. Jak coś to dzwoń.
-Oczywiście, ucałuj Kubusia ode mnie.
-Ma się rozumieć. Spij dobrze.
-Dzięki.- Odparła i rozłączyła się. Razem z Jackiem weszli do mieszkania.
-To ja będę już jechał.- Odrzekł Jacek i ruszył w stronę drzwi.
-Jacek.- Kobieta chwyciła go za dłoń.
-Zostań, nie chcę być sama.
-Spokojnie, nic ci nie grozi.- Mężczyzna ją przytulił.
-Dziękuję.
-Za co?
-Za pomoc, gdybyś się nie pojawił to nie wiem jak by się to skończyło.- Dominika znów zaczęła płakać.
-Nic by się nie stało. Przyjechałem przecież, nie myśl już o tym.- Pocałował ją w czółko. Oboje udali się do kuchni.
-Zrobić ci kawy?
-No w sumie jedna mi nie zaszkodzi.- Zaśmiał się. Dominiaka przygotowała dwie kawy i oboje udali się do salonu. Siedli na kanapie i zaczęli rozmawiać.
-Powiedz mi o co tak naprawdę w tym chodzi?- Zapytał po chwili rozmowy Jacek.
-To mój biologiczny ojciec. Miałam wtedy 8 lat. On bił mnie i mamę. Zabił ją a potem.- Dziewczyna zaczęła płakać.-On potem mnie...

-Spokojnie. Już wszystko jest dobrze.- Powiedział Jacek i przytulił kobietę. Wtuliła się w niego. Bardzo tego potrzebowała. Siedzieli tak w ciszy, robiło się coraz później. Dominika zasnęła w objęciach Jacka. Gdy tylko spostrzegł że dziewczyna śpi, od razu zaniósł ją do sypialni i przykrył kołdrą. Wyjął z szafy dodatkową pościel. Doskonale pamiętał gdzie dziewczyna ją trzyma. Przygotował sobie kanapę w salonie. Już miał się kłaść, gdy usłyszał krzyk dziewczyny. Wbiegł do sypialni i zobaczył że siedzi na łóżku i płacze. Usiadł obok niej i ją przytulił starając się ją uspokoić. Po chwili kobieta ponownie zasnęła a on nie za bardzo miał jak wyjść tak aby jej nie obudzić. Zmęczony wydarzeniami tego dnia, zasnął obejmując dziewczynę.